Skocz do zawartości

felicity

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    144
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Ostatnia wygrana felicity w dniu 23 Lipca 2016

Użytkownicy przyznają felicity punkty reputacji!

1 obserwujący

Metody kontaktu

  • Strona www
    http://nakreconakreceniem.blogspot.com/

Dodatkowe informacje

  • Imię
    Felicity
  • Skąd
    Krk

Ostatnie wizyty

1 633 wyświetleń profilu

Osiągnięcia użytkownika felicity

Znachor

Znachor (6/13)

  • Pierwszy post
  • Collaborator
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca
  • Od roku

Ostatnio zdobyte

268

Reputacja

  1. ...Bo ja też czasami jeżdżę po krzakach (..i oglądam obłędne zachody słońca przy dźwięku mew...). Tutaj gdzieś na szutrowej drodze w niemieckich polach: http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2016/10/morskie-opowiesci-cz1-niemiecka-rapsodia.html
  2. Bo tylko raz w moim życiu zdarzyło mi się zobaczyć gdzieś w górach przy drodze pomnik rowerzysty (może to jest jeden z powodów, dlaczego kocham rowerowo ten kraj, bo jak widać ten kraj kocha rowerzystów...), a biorąc pod uwagę to piękno wokół (góry, góry, góry i..góry..), kontekst historyczny (czasy kiedy wygrywał to czasy Hodży), te cudne podjazdy (uważam tak ja i kolarze, którzy tam trenują) to było to strasznie fajne "znalezisko" (takie, że mi jako osobie, która nie wyobraża sobie życia bez roweru zrobiło się...miło...).
  3. Bo lubię realizm magiczny w kinie i w życiu (w tym rowerowym również) - lubię przejechać sobie Serbię na rowerze, którą ogólnie uwielbiam, lubię rowerowo przekraczać granice (z Serbią chyba najwięcej razy przekraczałam z tych przekraczanych w moim bikingowym życiu) - tu chyba najładniejsza serbska, którą dane mi było do tej pory przekraczać, tuż za Mokrą Górą, czyli miejscowością jednego z najbardziej oryginalnych twórców we współczesnym kinie (ten realizm magiczny, jakby ktoś nie zrozumiał, o co mi znów chodzi..tzn tak precyzyjnie to jego jest Drevengrad). Ps. Jego film "Życie jest cudem" lepiej pokazuje miejsce niż moja fotka z telefonu...
  4. Bo przypomniałam sobie o forum to pokażę moje najfajniejsze tzn jedne z najfajniejszych tegorocznych rowerowych dróg (bo było takich trochę) jakie zastałam po przejechaniu górzystego kraju (jak mówi sama nazwa) niemalże w całości w noc...
  5. Wow! Dzieciaki mnie zauroczyły! Szacun (ja w ich wieku takich wypraw nie uskuteczniałam...) Cudowne! Dla Ciebie też szacun za to, że pokazujesz im to piękno tak pięknie!
  6. Ale, że nie udźwigniecie sakw...? Ja np nie mam problemu, żeby z sakwami pyknąć 277 km podczas jednorazowego tripu po górach większych niż te maleństwa w Polsce. Czy też, żeby przejechać prawie 2 tysiące km w krótkim czasie po górzystym terenie. Po szutrze z sakwami też jeździłam ponad 200..Ogólnie 400 km trip na raz z ciężkimi sakwami też był. 3 kraje w ciągu doby i takie takie tripy. Tempo mam takie, jak goście na kolarzówce bez niczego, więc ja się pytam" Co jest z sakwami nie tak..? Bo mi każda z tych przejażdżek dała satysfakcję, nie zmęczyła moich nóg...Rozumiem, że jeździcie na dłuższe przejażdżki po trudniejszym terenie niż ja a nie ulegacie jakiemuś trendowi bezrefleksyjnie nie mając zbyt dużego doświadczenia z sakwami. Pozazdrościć...Ja dopiero przejechałam 17 krajów (ale kilka z nich po dwa razy) to się nie znam, nie wypowiadam się, ale zwyczajnie jestem ciekawa, bo moim zdaniem sakwy są spoko. Choć przyznam, że bywało w tych miesiącach nie letnich kiedy ciuszki więcej ważą przy 3setnym kilometrze pod wiatr czułam ciężar, ale to spać mi się już chciało....(Aha - rzadko jeżdżę w tym samym, a kolarskiej stylówki nie znoszę..w ogóle nie lubię całego marketingu kolarskiego..brrr....). Może są tam jakieś mądre rzeczy mądrych ludzi, ale 50 stron analizy o torbie pod siodło, czy na kierownicę jakoś mnie przeraziło...Moje koleżanki np analizują, czy lakier do paznokci schnie szybko, czy się odpryskuje..Tego typu dyskusja w mojej opinii...Pozdrawiam cieplutko (i nawet nie zaglądam na odpowiedź, bo znów się wciągnę w jałową dyskusję...).
  7. ...O! Ja np moimi "nieinspirującymi" rowerowymi zdjęciami ze znakami chciałam polecić miejsce z całym jego "backgroundem" - w jednej fotce pokazać wszystkiego się nie da...Teraz np poleciłabym Rygę (http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2016/06/nadbatycka-przygoda-cz4-oby-ska-bya.html), bo na pewno bym wkleiła fotkę z tym znakiem, jakbym nie przeczytała tego, co czytałam (bo to był fajny rowerowy moment dla mnie), ale nie polecę, bo nic już tu nie polecam. Uspokoję - żartować też mi się już tu nie chce. Pozdrawiam cieplutko
  8. ...bo tym razem nie objęłam znaku, bo właśnie był taki malutki dystansik ok. 140 km, że nie zasłużył, by go objąć http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2016/06/nadbatycka-przygoda-cz3-ludzki-dystans.html
  9. Nie tak ostatnio...Ja takie widziałam już w zeszłym roku w Mediolanie, ale jak wiemy Mediolan to europejska stolica mody. Tutaj są wyznaczane trendy, które idą dalej. Jak widać również w kwestii rowerowych kwietników...
  10. Bo miałam zniknąć stąd, ale ale ...z tego miejsca tak cudownie widać popularne chmury, że i ja wkleję chmury.... http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2016/06/nadbatycka-przygoda-cz2-wilno-i-moje.html (A ile lasów ja widziałam, ale było ciemno...Do czasu...) http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2016/05/nadbatycka-pzygoda-cz1-litewski-czowiek.html
  11. @feli Na ostatnim Twoim zdjęciu syf jak w rumuńskiej chacie, poza tym widzę że odeszłaś od zdjęć z "centrum uwagi" na pierwszym planie Rumuńskiej w sensie cygańskiej..? Nie dobrze (na łacies - po cygańsku...) Często mylone...Ani Cyganie ani Rumuni tego nie lubią...W sumie Cyganie narobili tego bajzlu - wiedziałam to od razu...Ciekawe skąd....? (Btw, pewnie nie uwierzysz, ale w domu to u nich super czyściutko...niepotrzebne graty na ścieżce rowerowej zostawiają...). A ja uważam nadal, że nigdy takich nie było...Zawsze miało być miejsce w centrum uwagi....Czy to jak cieszyłam się Lwowem, Helem, Trójstykiem...W centrum uwagi to ja faktycznie jestem, ale jak jestem w stylówce "wyjściowej" (a nie jak "ze śmietnika", jak podczas tripów..) i to mi zdecydowanie wystarczy. Tutaj miały być moje tripy w centrum (ale nie wyszło i ja długo tego nie będę rozumieć..). Zdjęcia będę nadal takie robić i nadal będę uważać, że np przejechanie Polski samotnie przez dziewuchę, czy jej samotne kręcenie po dzikiej Ukrainie (dosłownie tak na fotach było...że dosłownie pokazywałam znaki..), czy 30 h bez snu wyziębienie organizmu kilkunastoma godzinami w deszczu potem śniegu szybka regeneracja i 200 km podjazdów na pewno nie jest poniżej poziomu (jak ktoś mi napisał...ale może po prostu mam niskie standardy...). Aczkolwiek takich tu już nie wkleję, żeby dostawać teksty, że jestem poniżej poziomu (ja za czyjś odbiór nie odpowiadam, meritum było inne, ja byłam obok a nie na pierwszym planie). Takie moje zdanie w temacie... Można by też powiedzieć, "jak w albańskiej części Mitrovicy"...Patrz na to..: Granicę etniczną w Kosovie wyznaczają nawet nie te flagi - serbskie w części od Serbii do Mitrovicy, a potem z czarnym orłem na czerwonym tle dalej w stronę Albanii - tylko śmieci...Niesamowite zjawisko społeczne - widziałam, że na moich 29-tkach wraz z zapadającym zmrokiem wjeżdżam w inny świat (były i inne czynniki na to wskazujące, ale już nic nie piszę, bo znowu moje obserwacje socjologiczne zostaną źle zinterpretowane...), a potem mknęłam w nocy przez ten "kraj" do jego "stolicy" i to był super nightbiking...Nawet te śmieci mi nie przeszkadzały....
  12. To jest nic, choć bardzo kiepsko. Jadę sobie pewnie jakiś 421 km tej przejażdżki w mieście Novi Sad napełniona ostatnią plejskavicą po ścieżce rowerowej na końcu "Serbskich Aten" a tu...: Najgorsze: ja wiedziałam to, jakie siedziby ludzkie (chodzi o etniczność) napotkam lada moment... "Iść tropem" pokazywania działalności ludzkich jednostek to ja chyba potrafię... Nie wiem, czy mogę, ale pozwolę sobie: trochę kiepsko, że jak się okazało komentarz-żart a' propos roweru Cube'a, dotyczący zasadności istnienia Kosova - bieda (niskie modele rowerów i dresiary po milionie km podjazdów są atrakcyjne plus kilkadziesiąt kilometrów wcześniej celnik nie zna Cube'a choć europejski, amerykańskiego Treka - tak, bo jak wiemy jest to europejski 52 drugi stan...) - został tak literalnie odebrany... (http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2016/01/bakanska-przygoda-cz15-nothing-worth.html)
  13. Bo jedną z nadrzędnych wartości w moim życiu jest wolność we wszystkim co robię, jak to robię, gdy jest ona blokowana w jakiś sposób, gdy próbuje się wetknąć mnie w ramy zostawiam temat...(Ach ta cygańska dusza...). Po prostu nie potrafię "podążać tropem"... (http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2015/11/nightbiking-do-tarnowa-141115.html)
  14. Bo idę tropem pokazywania dróg...To ta moja najpiękniejsza!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...