Skocz do zawartości

Borsuczy

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    636
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

2 660 wyświetleń profilu

Osiągnięcia użytkownika Borsuczy

Stały bywalec

Stały bywalec (7/13)

  • Pierwszy post
  • Collaborator
  • Automat Rzadka
  • Conversation Starter
  • Od tygodnia

Ostatnio zdobyte

96

Reputacja

  1. Tak jest, człowiek się boi i się skrada na widok psa, a pies myśli że człowiek się skrada bo chce zrobić coś złego. Ale jak jedziesz na rowerze to nie tupniesz nogą. Można krzyknąć i/lub zahamować gwałtownie żeby wystraszyć go szuraniem opony. Ale to może zadziałać, a może nie Po piachu jak jedziesz w lesie to nie poszurasz oponą. Jakiś gorzki sprej w pysk lepiej by zadziałał. A może i jakiś słaby gaz pieprzowy... Tylko trzeba poczytać jaki, żeby psu nie zaszkodzić. No oczywiście ja bym tak zrobił, Ty zrobisz jak tam uważasz. Pies jest zagrożeniem bo nie wiadomo co wcześniej w zębach trzymał, czy był szczepiony itp. i może być nieciekawie jak kły zatopi w nodze człowieka.
  2. MacGyvera nie oglądałem, ale czasami oglądałem zaklinacza psów i trochę się piesełami interesowałem no i sam raz zostałem przez jednego ugryziony z tylko jemu wiadomych przyczyn. Szedłem sobie chodnikiem, psy dwa leżały sobie, przechodziłem obok i jeden podbiegł i mnie za łydkę ugryzł...?????? Pies może coś sobie myśleć, ale może nie atakować ciebie z zamiarem zrobienia krzywdy. Coś tam po prostu sobie wymyślił. Zapach się nie spodobał czy coś... W żadne gwizdki nie wierzę, ale jakimiś sprejami na Twoim miejscu bym się zainteresował.
  3. Na takie luzem biegające psy to najlepszy byłby dobry gaz pieprzowy. Ale broń Boże nie wolno pryskać nim w psa. Właściciel jest winny, on niech dostanie małą porcję orzeźwienia, może przy okazji z kataru go wyleczysz? Same zalety. Oczywiście żartuję. A tak na poważnie, to gdybym ja miał problem z psami które mogą mnie zaatakować to chyba woziłbym ze sobą jakiś odstraszacz w spreju. Na pewno jakieś są w sprzedaży. Są płyny do spryskiwania smyczy, żeby była gorzka i pies jej nie gryzł, to i pewnie jest coś po prostu odstraszającego i zniechęcającego. Gazu pieprzowego bym nie używał bo nie wiem co się stanie zwierzęciu po nim. Taki preparat naprawdę chyba wolałbym zostawić właścicielowi...
  4. Odkąd zacząłem pisać w tym gniewnym temacie, wbrew pozorom jeżdżę spokojniej i więcej frajdy mi to sprawia. Rozumiem ludzi, znam różne strony i sposoby myślenia i wiem jak na to reagować.
  5. Ja w tym nie widzę nic złego. Nie czepiam się bez powodu, sam przestrzegam zasad i przeszkadza mi jak ktoś tego nie robi. Na wszystko mam przymykać ciągle oko? Jak się da to przymykam. Lubię psy, a jak widzę jak głupie ludzie chodzą z nimi po DDRkach narażając je na śmierć to jest mi przykro. Jak wdepniesz w psie g**** to też przymykasz na to oko? Mnie to zawsze denerwuje. Taki tylko przykład. Sprzątam po swoim psie.
  6. A co można robić? Na dzwoneczek jedna osoba zareaguje, druga nie, a cztery pozostałe w ogóle go nie usłyszą. Krzyczeć? Ile można. Czasami już weny brakuje i nie wiadomo co gadać do takiego pacjenta. Proszę pana, czy na ty? Złościć się czy być miłym? A tak tylko starczy trąbnąć na takiego co na przykład postanowił sobie wyprzedzić innego rowerzystę i zignorować to, że jedzie czołowo na mnie.
  7. Tak czytam i czytam i sam widzę też to co opisujecie. Tak przypadkiem naszła mnie taka myśl, co by było gdyby zamontować do roweru klakson motocyklowy zasilany szeregowo spiętymi 18650... Jak z gabarytami takiego ustrojstwa? Wagą? Hmm... Tym czy kogoś wystraszę za bardzo się nie przejmuję, bez powodu bym nie trąbił. A i tak klakson jest mniej groźny od rowerzysty jadącego 35 km/h przejeżdżającego kilkanaście centymetrów obok, czyli mnie.
  8. Jechałem dziś DDRką i w kierunku przeciwnym do mnie biegł jakiś szeroki w barach biegacz. Oczywiście ja jak to ja jechałem z nim na czołówkę bo to moja droga, jak biegnę chodnikiem i rower jedzie na mnie też nie uciekam, to on ma zjechać tam gdzie jego miejsce. Minąłem kolesia minimalnie pokazując palcem i mówiąc: "tu jest chodnik". A on się tylko patrzył na mnie. Widząc jego wyraz twarzy zrobiło mi się głupio, bo nie wiedziałem czy zrobiło mu się przykro, czy miał ochotę mi wp********... Biegacze zrozumcie, że stwarzacie zagrożenie, WAS nie widać, nie macie lampek. Rowerzysta będąc zmęczonym, nie spodziewając się takiej sytuacji, jadąc więcej niż 30 km/h ma mało czasu na reakcję. Można oczywiście zwolnić ale można też po prostu nie zauważyć takiego pacjenta. Można nie pomyśleć z jaką prędkością on się porusza, a jak biegnie pod prąd to już w ogóle sprawa dziwna. Co nie zmienia faktu, że i tak biegacz nie ma prawa być na drodze rowerowej. Nie rozumiem tego fenomenu. To była droga przy lesie, bardzo długa i pusta. Zarówno DDR jak i chodnik. W centrum miasta jest trudniej biec po chodniku między pieszymi, ale i tak się da. Ale na takim pustkowiu?? Po co? Lepiej się biegnie po czerwonym asfalcie, czy cokolwiek to jest, niż po polbruku? Kup dobre buty.
  9. A dlaczego miałoby to się zmienić? Przecież powszechnie wiadomo że na rowerze się jeździ jak jest +20 st. C na zewnątrz, to po co to odśnieżać? W Białymstoku jest tak samo niestety.
  10. Nigdy w życiu. Dziś przebiegłem 13 km, nawet przez myśl mi nie przeszło żeby biec po DDRce. Widziałem za to "biegnące", czyli człapiące gdzieś tak na moje oko z 8km/h dwie panie w super sportowych dresach i ubraniach. Dwie panie, oczywiście nie poruszały się gęsiego, pełzały całą szerokością DDRki. Ale miały sportowe ubrania to już widać że ten co nie, active, sportowy tryb życia i w ogóle
  11. Młodzi ludzie idący stadem, często zajmując cały chodnik i część DDRki. Jak sobie biegnę i widzę coś takiego mam ochotę zasłonić się rękoma i przebiec przez takich jak przez zboże... Niestety zawsze znajduje się kawałek miejsca w które się zamieszczę.
  12. Co do jazdy bez trzymanki widziałem raz młodego mistrza, który jadąc na rowerze bawił się telefonem... Obiema rękami. Podejrzewam że miało to związek ze stojącymi nieopodal dwoma młodymi ludzkimi skowyrnymi samicami odzianymi w niedługie spódnice. Co za lans o kurczę
  13. A ja jak widzę dobrego zawodnika na szosie to nawet nie próbuje go wyprzedzać. Na światłach też stoję za nim. Więc nie ma co oceniać człowieka po typie roweru na jakim jedzie.
  14. Ten zwrot do pana kolegi @Chleje24na7 mógł być spowodowany tym, że ten kolarz tego dnia miał już nieprzyjemność słuchania 10 innych ignorantów. Nie jeżdżę często ulicami, a miałem taką sytuację że koleś w aucie powiedział do mnie, że on by na drogę rowerową zjechał. Tylko nie zauważył że takowej tu nie ma... A ja nie jeżdżę chaotycznie. Jakbym szedł jak burza to problemu by nie było, a ja staram się osiągnąć swój cel treningowy i nigdy nie robię tego kosztem innych. No i tutaj zaczynają się schody, czyli dzieci, dziadki, wózki psiaki, uliczki itd itp.
  15. A ja jestem skłonny szosowców zrozumieć, a nawet stanąć po ich stronie. Jadąc ambitniej kroskantrówką po DDRce czasem nie jest za łatwo, jak jest pełno różnych uliczek, wyjazdów z posesji i dziwnych osób na ścieżce. Co dopiero na szosówce która może jechać 2x szybciej i jest sztywniejsza? Poza tym pan, panie kolego @Chleje24na7 wie co to jest szosówka, ile kosztuje osprzęt i jak taki rower frunie. A zapewne taki szosowiec spotkał się z masą agresywnych kierowców ignorantów, dla których rower to rower. Jedzie? Jedzie. PS. Nie chcę się kłócić, tylko jakoś przedstawić wersję obu stron. Tych spokojnych, którzy jeżdżą rekreacyjnie dla samej przyjemności z jazdy i tych którzy traktują to jak sport.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...