Nawet jak ktoś lubi na rowerze jeździć, to nie jestem pewien, czy zatrzymywanie się co chwila określiłby jako przyjemne. Raczej przedstawioną przez autora formę aktywności nazwałbym po prostu z pracą z małą dozą przyjemności. Samo roznoszenie ulotek jest na tyle nudnym i według mnie trochę spamowskim rodzajem pracy, że nie wykluczone, że po jakimś czasie sam rower mógłby komuś zbrzydnąć. Pomijam już kwestie, że w zależności od docelowej lokalizacji danej ulotki, nie zawsze uda się podjechać i trzeba będzie zejść z roweru. Tak wiem, może to mało istotny aspekt całego tematu ale wydaje mi się, że nie bez znaczenia.