Skocz do zawartości

[Warszawa] Codzienne ustawki - wspólne jazdy


safian

Rekomendowane odpowiedzi

Myślałam o spodniach wykończonych na wysokości tyłka jakimś softshellem czy coś w ten deseń. też mam dwie warstwy ale to przestaje mieć znaczenie, jak najadę na większą kałużę,

No coż, dwiema warstwami się jeszcze w tym roku nie splamiłem, myślę, że to alternatywne rozwiązanie na poniżej -10st. aby nie kupować specjalnych spodni na tzw. "kilka dni w roku". Mówiąc o dwóch warstwach mam na myśli pojedyńcze spodnie z nich. U mnie w zimowych wygląda to tak:

ll716.th.jpg

 

Ten dodatkowy materiał dość trudno przesiąka.

Top opcją na deszcze są rzeczywiście "gacie" z dedykowanym, wodoopornym tyłem, choć akurat siedzenie na membranie średnio mi się widzi. Pewnie w enduro to wszystko nieźle się sprawdza. Do maks- i submaksymalnych wysiłków tylko te jedne przychodzą mi do głowy ale też nie są tanie i być może będziesz wolała nabyć coś do roweru zamiast tego.

83037853.th.jpg

Ogólnie to jednak lepiej zostać w domu przy porządnym deszczu i pomęczyć trenażer jako naprawdę przyzwoity trening :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisał Artur. Dobre spodnie zaopatrzone w odpowiednia pieluche to podstawa. Wspomniana kurtka z długim tyłem zasłaniającym to i owo(-:Zauważyłem też ze w tej ramie która teraz mam mniej chlapie(:Także liczy się też geo ramy.Dobrą rzeczą w która warto się zaopatrzyć są też ochraniacze na buty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się w ten weekend byczyłem przed kompem, a dziś świeżutki i wypoczęty. Choć start do pracy na rowerze miałem nieciekawy, ruszając spod świateł pękła spinka od łańcucha, fart że od niedawna woziłem ze sobą zapasową. Cudem udało mi się spóźnić do sklepu tylko 2 minuty. Nie otwarcie sklepu na czas może firmę kosztować parę tys. zł kary :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No no słyszałem że te sklepy w galeriach otwiera się punktualnie bo firma płaci za niepunktualność duże duże kary lukas miałeś duże szczęście masz ok 25 km do pracy tak z ciekawości ile zabrało ci spinkowanie łańcucha i jakie były trudności

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 km to mam do biura gdzie pracuję średnio 4 razy w tygodniu, do sklepu jeżdżę raz na tydzień i mam 19 km. Myślałem początkowo, że łańcuch po prostu pękł gdzieś i szukałem miejsca gdzie mam skrócić łańcuch skuwaczem, ale jako że to poszła spinka to zajęło to dosłownie chwilę. Gorzej, że w pośpiechu źle przełożyłem łańcuch przez wózek przerzutki i straciłem trochę czasu na poprawki.

Także polecam wożenie ze sobą spinki i skuwacza, a spinkę radzę wymieniać co jakiś czas, bo moja miała ze 3 lata i widziała 3 różne łańcuchy...

 

I jeszcze jedno, polecam też mieć ze sobą rękawiczki robocze, takie zwykłe materiałowe oblewane gumą. Po zabawie z łańcuchem miałem całe łapy w smarze, a jechałem do pracy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o i to są dobre rady lukas (pomykam czasem tak że aż się gubię w lesie :verymad: ) więc aż cierpko mi się zrobiło jak napisałeś o spince mi jeszcze nigdy nie poszła ale fakt u mnie dość szybko rozciągają się łańcuchy i wymieniam je na nowe z koronkami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie(i Panie?) w kwestii MPK jestem "za", nawet propozycja ciekawej trasy się znajdzie tak aby każdy był zadowolony. Tylko proszę, deklarujcie, się w miarę wiążąco ponieważ jeśli miałoby się stawić od 0 do 0,5 osoby to (z żalem ;) ) wybiorę sobotnią wycieczkę 170-200km po szosie bo ta propozycja ma frekwencję już zapewnioną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nijak, nie mam punktu odniesienia gdyż jeszcze nie miałem "przyjemności". Podejrzewam, że fizycznie byłoby bardzo marnie ;) a psychicznie ... to zależy ILE czasu "po" :D ze wskazaniem na "znakomicie"

Mogę tylko ogólnie powiedzieć, że długie i intensywne wysiłki układają się we wspomnieniach jak wielorozdziałowa saga(na powieść raczej za mało akcji)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, to zrozumiałe.

 

Sol, bardzo musiałeś się poświęcić ? Na pewno wczoraj na jednym z wielu niekończących się podjazdów byliśmy już o krok by rzucić to wszystko w .... i zjechać na bro ale myśl o Twoim znoju i wysiłlku jaki podejmujesz w geście solidarności, gdzieś, zapewne o tej samej porze, mobilizowała nas do harówki. "Inni mają gorzej..."

 

RM, nadal bez sprzętu ? Jeśli problemem jest napęd to czemu nie nabyć teraz zestawu ? Kwestia tylko decyzji czy 9-tka czy 10-tka(nie polecam), a później, po ewentualnym zakupie roweru-gotowca przeszczep jest banalną sprawą. Zdjęty z nowego roweru, nieużywany napęd sprzedać jako nówkę. Tym bardziej, że producenci gotowców zazwyczaj oszczędzają(czyt. instalują chłam) na korbie, łańcuchu i kasecie aż do wysokiego poziomu cenowego włącznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żal d...pę ściska, że tak się pospieszyłem z rozkręceniem sprzętu :wallbash:

No, ale sami przyznacie, że to nie jest normalne, żeby 4 grudnia 8* na plusie było.

Pozostając w nadziei, że wiosna zawita szybko, np. w lutym :) ... udaję się na browara.

Jechał ktoś Legion dzisiaj?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak właśnie było (do tego dość ciekawa trasa). Wiosna "za pasem", dopiero wczesny zmierzch rozproszył iluzję.

Jechał ktoś Legion dzisiaj?

To pewnie o mnie chodzi. Stawiło się 7 osób. Po przyjeździe na miejsce bez wahania zrezygnowałem z zimowej kurtki na rzecz wiosenno-jesiennej bluzy i rękawiczek o takim samym przeznaczeniu. Okazało się to bardzo dobrą decyzją tym bardziej, że tempo okazało się bardzo przyzwoite jak na tą porę roku. Nie był to cały czas wyścig ale do Roztoki jechaliśmy trochę mocniej niż za pierwszym razem na wspólnym wyjeździe. Znakomity udział miały w tym wszędobylski i momentami głęboki piach oraz odcinki po "zmarszczkach". Jechało się na tyle przyjemnie, że w końcu udało się złapać tak pożądany tzw. 'flow". W końcówce pierwszej połowy, na publicznym odcinku dogoniliśmy kilku maruderów,a później jeszcze liczniejszą grupę by po krótkim postoju w Roztoce wrócić w składzie mieszanym. Z domów wywiało także innych poszukiwaczy wrażeń o czym mogliśmy się przekonać mijając po drodze zarówno rowerzystów jak i zwykłych, nieszczęśliwych "dreptaków".

Ilość bydlaków w normie, były trochę dalej niż zazwyczaj ale za to w trójkącie. Bliżej Roztoki.

 

... udaję się na browara.

Takie atrakcje też były grane. Oczywiście pod koniec wyjazdu w znanej już miejscówce. Uzupełnialiśmy maltozę i inne węglowodany ogólnie ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...