Skocz do zawartości

[Stereotyp] Rowerzysta w waszym otoczeniu


Rekomendowane odpowiedzi

No i oczywiście "pedalskie ubrania" smile.gif

Ja robię jako monter bloków elektrycznych na elektrowni. u wiiększości moich wsłpracowników "meskie" jest tylko Fura( najlepiej BMW z Alu felgami. wódka, papieros i LANS. Mam takiego "kolegę" w pracy, który może i ma wielką "trzecią nogę", ale słabina z niego . Uwaza się za męskiego twardego gościa bo pali, ######uje i pije. Jego najinteligentmiejsza zaczepka do rozmowy to:"Jak tam twój chłopak?". Z góry imbecyl osądza kogoś po obcisłym ubiorze i mało szpanerskim zachowaniu. Nie ma co z takimi zaczynać rozmowy. LUZIK. :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam w małej miejscowości i mino że na śląsku (gdzi jest duże zaludnienie) kiedy kupiłem szosówke za ok. 3 tys. wszyscy nie mogli uwierzyć że rower tyle może kosztować. Wiele razy słyszałem "co tu tyle kosztuje ?" i wszyscy stwierdzali że taki sprzęt musi jeździć sam. Oczywiście powiecie że to niedużo kasy, ale ktoś kto nie interesuje się tym po prostu nie wie.

 

Kiedyś mój wujek (miłośnik F1) stwierdził, że na Tour de Pologne kolarze nie poradzą sobie w naszych polskich górach. :D

Wiesz to bardzo jest uzależnione od otoczenia. Tam gdzie ludzie nie mają pieniędzy na jedzenie, ubrania i najpilniejsze wydatki to kupno za 3tys. dwóch kółek może być niestety szokiem. Ostatnio zauważyłem, że na śląsku jest niestety potworna bieda i zdziwienie ludzi zapewne wynika właśnie z tego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze dodam, że wśród znajomych z powodu intensywnej jazdy rowerem po warszawskich ulicach mam opinię... kamikadze :) A jak ktoś pierwszy raz się dowiaduje, czym poruszam się po Warszawie, to najcześciej pada pytanie "A nie boisz się?".

 

Cóż, biorąc pod uwage sytuacje na warszawskich ulicach, to nie dziwią mnie taki pytania i czasem sam się sobie dziwię, że daję radę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w swoim mieście jestem jakby prekursorem MTB, ponieważ gdy zaczynałem jakieś 15 lat temu byłem wytykany palcami jeżdżąc w kasku. W chwili obecnej tak jak wyżej ktoś napisał rower jest TRENDY i niedzielni rowerzyści jeżdżą w kaskach, coraz więcej osób korzysta z niego, niemniej jednak niektórzy mogą postrzegać jazdę na rowerze po "cywilu", że kogoś nie stać na auto. Inaczej traktują człowieka w stroju a inaczej jak bujam się codziennie do pracy. Do pracy mam 2 km, więc nawet szkoda auta odpalać. Taka jest prawda. Nawet policja inaczej na to patrzy. Jadąc po cywilu nie raz miałem przyjemność z nimi rozmawiać, a jadąc na treningu, nawet gdy lekko naginałem zasady ruchu nie zatrzymywali mnie...

 

Niemniej jednak idzie ku lepszemu. Co prawda daleko nam do Niemiec czy Holandi, ale powoli jest lepiej. A dla lukasza78 wielki plus! tak trzymać za tę koszulę i krawat!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje, że to jak nas widzą jako kolarzy kolarzy zależy w dużej mierze od nas. Ja w wielu osobach zaszczepiłem rowerowego bakcyla, mimo że nikogo nie namawiałem, nawet nie planowałem tego robić. Posłużyłem po prostu jako przykład. Dziś czuję szacun u znajomych jak widzą, bądź słyszą jak jeżdżę.

 

Ogólnie u nas jeszcze pokutuje stereotyp malucha. Ludzie chcą pokazywać, że się dorobili dużymi samochodami. Na szczęście to podejście już mija. Coraz więcej osób uprawia sport, bo społeczeństwo się bogaci, jest mniej obowiązków więc łatwiej o czas i pieniądze na sport. Dobry przykład idzie do nas z zachodu. Zauważyłem to dokładnie zmieniając pracę, na taką w dużej międzynarodowej korporacji. Pracodawca zapewnia w biurze pokój do parkowania rowerów i szatnie z prysznicem dla kolarzy. Korzysta z tego sporo osób także dobrze zarabiających, którzy mają też dobre samochody ale po mieście wolą jeździć na rowerze.

 

 

@Edit by Franio:

Piszemy kolarz, nie kolarz :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat :). Mi się trafiło dośc dobrze. Mieszkam na wsi ale większość, jak nie wszyscy znajomi są raczej pod wrażeniem mojego jeżdzenia, i nigdy nie zasłyszałem jakiegoś głupiego tekstu w moją stronę. Chociaż dziwią się niektórzy, że zamiast "nawalić się" w sobotę wieczorem to wolę pokręcić po okolicy z lampką... cóż, niestety dla dużej ilości osób wyznacznikiem 'szacunu' jest ile się wypiło ostatnio... No ale jak mówiłem mimo tego raczej pozytywnie na mnie patrzą.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w mieście rowerzysta tzw "zwykły" bez kasku, PRO koszulki a jadący niebezpiecznie(szybko) jest w pewnym sensie wytykany palcami zarówno przez ludzi nie w temacie, a nawet przez PRO rowerzystów, którzy szpanują sprzętem a niestety nie zawsze potrafią dobrze jeździć.

Dziś zakupiłem nowy rowerek i założę się, że teraz część otoczenia będzie bardziej przyjazna, a część będzie niemiła ze zwykłej zazdrości(choć rower kosztował 1350zł) Dziwię się młodym ludziom(sam mam 18 lat) którzy stoją na ulicach, piją lub palą i patrzą się na rowerzystę jak na przybysza z innej planety. Każdy, niezależnie od wieku gdy jest ograniczony umysłowo nie zrozumie rowerzystów, jednak bardziej boli mnie to, że rowerzyści nie zawsze wspierają siebie nawzajem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kujawsko-pomorskim zawsze był i jest sprzyjający klimat dla rowerzystów.

 

Jeśli jeździsz szosą wybieraj drogi bezpieczne dla rowerzystów. O małym natężeniu ruchu i dobrej nawierzchni. Zwykle jest kilka takich tras w okół dużych miast, na których ludzie trenują. Tam wszyscy są przyzwyczajeni do widoku kolarzy i atmosfera jest sprzyjająca. Klimat przy jeżdżeniu to podstawa. Stresowanie się wrogo nastawioną publiką zniechęca zupełnie.

 

Najlepszy klimat do uprawiania sportu jest w dużych podmiejskich parkach. W Bydgoszczy to będzie Myślęcinek.

 

A najlepiej jeździ się w ciszy lasu i bocznych dróg.

 

Od kilku lat mieszkam na wsi, gdzie miejscowym rower służy do dojazdu do sklepu po piwo na miejscu o godz. 6:00AM. Mam zjeżdżony każdy kamień w całej okolicy. Nigdy nie spotkałem się z negatywnym nastawieniem. Pomimo jeżdżenia w kasku, obcisłym itd. coraz więcej turystów wyjeżdża rowerem za miasto i ludzie się przyzwyczaili. Kilkanaście lat wstecz reakcje były inne. Ale nic takiego, z czym nie można żyć. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale temat :w00t: pierwszy raz od dawna przeczytałem cały wątek od deski do deski. Z wszystkimi się można zgodzić, ludzie są okropni i trzeba się z tym pogodzić (czyt; zignorować), zawsze na jednego zadowolonego przypada jeden osobnik który będzie próbował mu to szczęście zepsuć :( Jak kupowałem auto w tym roku to też słyszałem zewsząd, co kupiłeś? Peugeota? Za tą kasę? Mogłeś spokojnie kupić wypasione 5letnie audi albo beeemkę z Niemiec :( WURWA! Co mnie to obchodzi, ja przecież chciałem takie jakie kupiłem i cieszę się nim każdego dnia ...

 

... Nawet policja inaczej na to patrzy. Jadąc po cywilu nie raz miałem przyjemność z nimi rozmawiać, a jadąc na treningu, nawet gdy lekko naginałem zasady ruchu nie zatrzymywali mnie ...

Coś w tym jest, wiele razy miałem okazję się o tym przekonać, nie to żebym śmigając w lajkrze łamał na lewo i prawo przepisy ruchu drogowego ale po prostu policja inaczej patrzy na zapaleńców a inaczej na "niedzielnych" rowerzystów ...

... Relacja jest mniej więcej taka, jakbyś chciał się lansować rowerem z hipermarketu za niecałe 500 PLN. Toczyć się toczy, ale lepiej się nie wychylać ... Aczkolwiek ze stereotypami ogólnie trudno się walczy, gdyż są silnie zakorzenione, więc takie porównania nic nie dadzą.

Tu się można zdziwić, wiele razy na jakimś spędzie rowerzystów spotykam ludzi (zapaleńców) na rowerach o wartości porównywalnej do markowego termicznego bidonu ;). Lansu nie ma ale widać że miło spędzają czas i daje im to satysfakcję. Do tego forma potwierdza że nie znaleźli się tam przypadkiem tylko po prostu kochają kręcić. Szanujmy wszystkich rowerzystów, edukujmy "ciemniaków" jadących bez świateł na nieoświetlonych ulicach i nie zaglądajmy innym do kieszeni. Pożyjemy dłużej a i nerwów sobie sporo oszczędzimy.

 

:thanks:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie na uczelni patrzą jak na lekkiego freaka, kiedy co dzień przychodzę z kaskiem w łapie i trochę spocony.

Dziewczyny się do mnie ładnie uśmiechają, ale po prawdzie chyba nie rozumieją, że mnie to jara tak, że jestem gotów jeździć w temperaturze -10, w wietrze, śniegu itd. Ktoś kiedyś mnie zapytał, czy już nie jeżdżę na uczelnię rowerem. Był koniec października, ja miałem akurat jakąś awarię i bez kasy byłem (groza dla mnie).

"Nie jest przecież masochistą" odpowiedziała za mnie jedna z koleżanek.

 

A mnie to jara, jara jak cholera. Na szczęście dziewczyna mnie rozumie i rodzina.

Dziewczyna sama jeździ tylko użytkowo latem / jesienią, ale sama jest maniaczką saksofonu, więc wie, o co mi chodzi.

Pozdro, właśnie naprawiłem rower dzisiaj (wymiana całego napędu prócz tylnej przerzutki i manetek). Od dziś oficjalnie rozpoczynam sezon. I kończę posta już, bo na rowerek mi się spieszy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Nie wiem czym się tu przejmować - na wsiach jest taki stereotyp - rower to sprzęt dla ubogich, i tyle.

Oj nie do końca zgadzam się z tym stwierdzeniem.

Prędzej na wsiach ludzie nie mogą zrozumieć tego że można czerpać satysfakcje i przyjemność z jazdy na rowerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie osób jeżdzących na poważniej jest mało może 5. Reszta dojazdy do pracy, nikt nikomu nie patrzy na rower bo tylko parę osób się zna. Mam sąsiada, który jest przy kasie a często widzę jak śmiga rowerkiem. Właśnie moim zdaniem to bogatsi lub inteligentniejsi(nie ubliżając ani nie popierając nikogo) wsiadają częściej na rower. To jest właśnie wspaniałe, że wydajesz nawet mniej niż średnia krajowa na rower i możesz podróżować jak chcesz. Przeciwnikami są typowi zazdrośnicy lub bogole, którzy wiecznie nie mają czasu. Mój wujek zapoczątkował manię rowerów w mojej rodzinie, jednak z niej zrezygnował, ale na parę osób się przeniosło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i oczywiście "pedalskie ubrania" smile.gif

dlatego po nocy jeżdżę :)

 

Oj nie do końca zgadzam się z tym stwierdzeniem.

Prędzej na wsiach ludzie nie mogą zrozumieć tego że można czerpać satysfakcje i przyjemność z jazdy na rowerze.

na mnie zawsze we wiosce patrzyli jak na dziwaka, bo jeździł bez celu a nie po jabola do sklepu....

ale i z podziwem patrząc jak sobie jadę 30-40 km/h .obracając do miasta 30 km 2x szybciej jak PKS-em.

Do tej pory w W-wie widzę zniesmaczenie, gdy mijam ludzi na jakimś złomie (zabytek ma 28 lat)

a już o zgrozo wyprzedzam wypasioną brykę.... która ma siodełko 3 x droższe ni mój rowerek

pozdro

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda na rowerze daje -5 do lansu, według smutnych ludzi w garniturach

 

Mnie akurat to nie dziwi. Im bardziej prestiżowy budynek, tym wyższy czynsz. W Polsce nigdy nie było zwyczaju poruszania się na rowerze w celach rekreacyjnych. Rower był jedynie środkiem transportu ludzi ubogich, bo każdy kowalski jednak dążył do posiadania pojazdu (i de facto wciąż tak jeszcze jest). Tak więc rower w tym przypadku jest rzeczywiście -5 nie tylko do lansu, ale i do czynszu. W wielu korporacjach jest coś takiego jak dress code (często sformalizowany na piśmie). Nikt nie protestuje, że do pracy nie można przyjść w klapkach i krótkich spodenkach mimo, że na dworze jest +30 stopni. W przypadku, gdy zarządca chce wykreować miejsce na "top of the top", gdzie lokują się tylko najlepsze firmy, w których pracują bogaci specjaliści na najwyższym poziomie, nie ma miejsca na jakieś próby łamania stereotypów, konwenansów i postawa konserwatywna jest tutaj pożądana by osiągnąć cel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze, ze niektorzy przeniesli sie do tego watku zeby narzekac, ze "Ja jezdze a inni nie rozumieja czemu :(". Przeciez to oczywste ze jak kogos stac na Mercedesa klasy E lub S to bedzie wolal nawet postac w korkach a dojechac komfortowo. Rozwala mnie to wyzywanie niektorych i narzucanie pogladow, rowerowy faszyzm normalnie.'

 

Smutni ludzie w garniturach, wychodzi na to ze jedynie rowerzysci sa szczesliwymi ludzmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak kogos stac na Mercedesa klasy E lub S to bedzie wolal nawet postac w korkach

Kiedy to właśnie nie pracownicy, których zapewne stać na samochód, zarządzili usunięcie parkingu, ale właściciel całego budynku, w którym wynajmowane są biura. Skoro jest wokół tego szum, to zapewne sporo ludzi z niego korzystało.

 

Chyba właśnie to jest narzucaniem poglądów, a nie to, że my sobie tutaj ponarzekamy na ludzi troszkę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale nawet zakładając, że przyjazd do pracy w tym mega-super-hiper-niesamowicie-prestiżowym biurowcu rowerem jest "mało prestiżowy", a przyjazd do pracy samochodem jest już "bardzo prestiżowy", to gdzie te wszystkie "prestiżowe" samochody zaparkują? Za dużo miejsc do parkowania to w tym rejonie nie ma.

 

A jak ktoś przyjedzie do pracy do tego mega-super-hiper-niesamowicie-prestiżowego biurowca tramwajem lub autobusem to jest to prestiżowe czy zbyt mało prestiżowe? A może przyjazd nowym tramwajem jest jeszcze "prestiżowawy", a przyjazd starym rozklekotanym 13N już nie? Spece od prestiżu, oświećcie mnie :)

 

Jeśli okaże się, że przyjazd do pracy w tym mega-super-hiper-niesamowicie-prestiżowym biurowcu zbiorkomem również jest "mało prestiżowy", to juz oczami wyobraźni widzę ochroniarzy wyłapujących na okolicznych przystankach pracowników, którzy przyjechali zbiorkomem i kierowanie ich do szefa super-mega-wspaniałej korporacji na rozmowę dyscyplinującą :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestes zakochany w rowerach i traktujesz kierowcow jako gorszych, to widac po Twoich wypowiedziach i nie zaprzeczaj, jak kogos stac na drogi samochod to co ma nie jezdzic, bo zajmuje miejsce? Placi-wymaga-korzysta, proste. Tu nie chodzi o prestiz, bo tez sie wiekszosc slini na widok specow za 20tysiecy, ale jak ktos juz kocha samochody czy podoba mu sie cos wypasionego to jest nieodpowiedzialny i mysli tylko o sobie. Nie chce mi sie znow tego pisac bo nic nie wskuram u napalencow ktorzy patrza tylko na to ze rower to dar Boga, a reszta srodkow transportu to nikczemne dzielo szatana... EOT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toż to nie chodzi o to kto czym dojeżdża tylko jaki złom parkuje przy drzwiach wejściowych do wieżowca...

Jakby ktoś parkował tuż przed drzwiami zardzewiałego kadeta czy golfa pamiętającego lata 80 to pewnie miejsca dla samochodów szybko dostałyby tabliczki z nr rejestracyjnymi mercedesów i bmw wyższej kadry kierowniczej. Ale że jest garaż podziemny, a parkingu na powierzchni nie ma to i problem znika. Postawiliby te stojaki dalej od wejścia i mieliby problem rozwiązany i bez artykułów w gazecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może przyjazd nowym tramwajem jest jeszcze "prestiżowawy", a przyjazd starym rozklekotanym 13N już nie?

 

A kto powiedział, że jest prestiżowy? Dojazd komunikacją w wyższych sferach również jest mało prestiżowy. Ale jadąc komunikacją masz szansę się nie spocić i nie ochlapać błotem z kałuży, a biały kołnierzyk musi być biały i równo uprasowany a nie żółty od potu czy szary od błota. Nie wyobrażam sobie, aby ludzie, którzy aspirują do pracy w takich miejscach przychodzili do pracy spoceni lub brudni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jadąc komunikacją masz szansę się nie spocić i nie ochlapać błotem z kałuży, a biały kołnierzyk musi być biały i równo uprasowany a nie żółty od potu czy szary od błota. Nie wyobrażam sobie, aby ludzie, którzy aspirują do pracy w takich miejscach przychodzili do pracy spoceni lub brudni.

 

1. Oj, w zatłoczonym pojeździe komunikacji miejskiej można się nieźle spocić i wyjść całym wymiętym, przerabiałem to wiele razy. A stojąc na przystanku można zostać ochlapanym przez przejeżdżający zbyt blisko krawężnika samochód. Ale to tak na marginesie, bo ważniejszy jest pkt. 2.

 

2. Słuszna uwaga, że nie należy przychodzić do pracy spoconym lub brudnym, ale ewentualne konsekwencje powinny być wyciągane za niechlujny wygląd a nie za sam fakt używania takiego a nie innego środka transportu.

 

Jestes zakochany w rowerach i traktujesz kierowcow jako gorszych, to widac po Twoich wypowiedziach i nie zaprzeczaj, jak kogos stac na drogi samochod to co ma nie jezdzic, bo zajmuje miejsce? Placi-wymaga-korzysta, proste.

 

Rozumiem, że do mnie pijesz, ale nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi. Chodziło mi o to, że tam fizycznie nie ma gdzie zaparkować, więc tym swoim drogim samochodem można sobie pokrążyć po okolicy (kadra kierownicza pewnie ma zagwarantowane miejsce paringowe, ale specjalista jeden z wielu już niekoniecznie).

 

No chyba, że ktoś lubi płacić duże pieniądze za parking pod Złotymi Tarasami. No to wtedy niech sobie płaci, przynajmniej ten samochód stoi chociaż pod ziemią i nie zagraca przestrzeni miejskiej. W końcu w normalnych krajach samochody upycha się pod ziemię, a piesi chodzą po powierzchni - to tylko w krajach komunistycznych pokutowały rozwiązania odwrotne, stąd paskudne przejścia podziemne w centrum Warszawy zamiast "zebr", na zachodzie rzecz niespotykana.

 

Toż to nie chodzi o to kto czym dojeżdża tylko jaki złom parkuje przy drzwiach wejściowych do wieżowca...

Jakby ktoś parkował tuż przed drzwiami zardzewiałego kadeta czy golfa pamiętającego lata 80 to pewnie miejsca dla samochodów szybko dostałyby tabliczki z nr rejestracyjnymi mercedesów i bmw wyższej kadry kierowniczej. Ale że jest garaż podziemny, a parkingu na powierzchni nie ma to i problem znika. Postawiliby te stojaki dalej od wejścia i mieliby problem rozwiązany i bez artykułów w gazecie.

 

Ale z informacji dostępnmych sieci wynika, ze zlikwidowali właśnie miejsca dla rowerów _w garażu podziemnym_, a nie przed budynkiem.

 

A może powód jest prozaiczny - trzeba było zmieścić dwa dodatkowe miejsca dla puszek Bardzo Ważnych Szych, więc obcięli miejsca rowerowe, żeby te dwie puszki się zmieściły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem ze strony kierowcy i rowerzysty że niejednokrotnie przeszkadza mi kiedy jadę samochodem faktycznie spowalniający mnie rowerzysta jadący bliżej środka drogi niż pobocza i kiedy nie ma jak go wyprzedzić. I właśnie dlatego jeżdżąc na rowerze staram się być zawsze jak najmniejszym zawalidrogą dla kierowców a jeśli to tylko możliwe to nie jeździć po ulicach.

Natomiast patrząc na moje wydatki pieniężne w ostatnim sezonie to wydałem tyle kasy na rzeczy związane z rowerem ile nie wydałem przez 3,5 roku na samochód którym jeżdżę. I jeszcze z każdym miesiącem sobie obiecuję że w następnym to już na pewno zajmę się samochodem tylko jakoś mi to nie wychodzi. Ale teraz w grudniu to już się nie wymigam na pewno ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sworks

A ja jeżdżę bliżej środka...Dlaczego? Ponieważ jadąc przy krawędzi dajesz jasno do zrozumienia, że jedziesz z boku i 99 % kierowców wyprzedza Cię na "trzeciego". Wiem, że jazda bliżej środka nie jest też bezpieczna, być może ktoś, kiedyś nie wyhamuje i mnie potrąci. Jednak większe prawdopodobieństwo jest zahaczenia przy wspomnianym wyżej wyprzedzaniu na "trzeciego". Jak już wcześniej gdzieś wspominałem, że mieszkam 25 km od Niemiec często tam jeżdżę. Tam po prostu rowerzysta jest na prawie. U nas, przynajmniej na prowincji buduje się ściezki, które są po prostu nie przemyślane...

 

 

W domu posiadam 4 rowery, 5 w drodze. Wydatków nie liczę. Ale gdy podjeżdżam do dystrybutora, czy robię jakiś serwis w aucie to boli. Tu jest różnica: rower=pasja, samochód- codzienność.

 

A jeszcze nawiązując do tej akcji w stolycy to ten kolo z biurowca nigdy chyba nie słyszał o Cycle Chic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. Słuszna uwaga, że nie należy przychodzić do pracy spoconym lub brudnym, ale ewentualne konsekwencje powinny być wyciągane za niechlujny wygląd a nie za sam fakt używania takiego a nie innego środka transportu.

 

Małe szanse są, aby używając roweru w sposób pozwalający na praktyczny dojazd do pracy, udało się nie spocić, szczególnie latem. W firmach, które urosły do korporacyjnych molochów nie przewiduje się pryszniców i szatni, gdzie można by się przebrać w strój służbowy oraz szafki, gdzie można by zostawić rzeczy podręczne/środki higieny.

 

A może powód jest prozaiczny - trzeba było zmieścić dwa dodatkowe miejsca dla puszek Bardzo Ważnych Szych, więc obcięli miejsca rowerowe, żeby te dwie puszki się zmieściły.

 

Otóż to. Musisz mieć na uwadze, że budynek nie jest budynkiem użyteczności publicznej, tylko własnością prywatną. Zarządca/właściciel zawiera umowy najmu. Z drugiej strony jest zwykle właśnie bardzo ważna szycha, która musi gdzieś zaparkować swój samochód, bo to on (w domyśle jego firma) wykładać będzie pieniądze za czynsz. Pamiętaj że w piramidzie ważności na czubku stoi prezes a na dole szeregowy pracownik a nie odwrotnie. Ty jako szeregowy pracownik możesz co najwyżej wypowiedzieć umowę o pracę, a nie stawiać warunki/życzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...