Skocz do zawartości

[Stereotyp] Rowerzysta w waszym otoczeniu


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Generalnie nie chcę omawiać stereotypu rowerzysty, jaki jest rozpowszechniany w mediach, bo o tym już było. Chcę zająć się tym, jak nasi znajomi postrzegają nas, jako użytkowników rowerów.

Ogólnie rzecz biorąc, w moim otoczeniu (liceum, małe miasto, zdominowanym przez motoropodobne wynalazki - skutery), rower to "sprzęt dla ubogich", których nie stać na zakup oldschoolowego motóra, motocrossa czy właśnie chińskiego badziewia, pierdzącego pod oknem. Jeśli ktoś dojeżdża do szkoły (ok. 15km) jest uznawany za dziwaka, który nie wie, co ma ze sobą zrobić. Ze znajomych prawie nikt nie jeździ ani po mieście, ani na mtb, o szosie nie wspominając. Nawet na komunię, znajomi nie kupowali roweru, tylko właśnie pierdzidło lub laptopa. Ktoś, kto przejeżdża więcej niż 10km jest uznawany za wariata, który ma za dużo wolnego czasu. Starsze osoby, widząc pędzącą i wyprzedzającą ich szosówkę, wyjeżdżają z tekstem typu: "co za nieodpowiedzialny człowiek, życie ci niemiłe" a najśmieszniejszy tekst, jaki usłyszałem to: "na rowerze jeździ, Armstrong je***y".

Tak więc moje środowisko niezbyt jest przychylne naszej pasji. Gdy w niektórych miastach, ostre koło, singiel czy zwykła szosa, to norma, a miejski to dobry środek do przemieszczania się od sklepu do sklepu, w małych miejscowościach jest się uważanym za dziwaka.

 

A jak wygląda to u was?

 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć, że mam porównanie, bo w małym mieście byłem rowerzystą jakieś 10-15 lat temu. Teraz są trochę inne czasy. Wtedy raczej nie do pomyślenia było, ze do szkoły średniej młodzież zajeżdżała własnymi samochodami. Teraz jest to normalne.

 

Czy będziesz wyszydzany czy nie zależy od tego w jakim środowisku przebywasz. Wiadomo, że jeżeli większości imponują bryki (trupy BMW), spodnie z krokiem w kolanach i gibanie się jak rhesus, to no choćbyś podjechał Meridą za 25k PLN, to i tak byś miał pojechane. Poza tym małomiasteczkowość zawsze próbowała zakładać ostrogi na bose stopy i sadzić się na wielkich panów. Tego właśnie doświadczasz. Tak było zawsze, aczkolwiek za moich czasów nieco mniej, teraz to wyłazi jakoś mocniej.

 

W dużym mieście jest odwrotnie. Tutaj trzeba podjechać "na bogato", czyli rower >5000 PLN wskazany i nie ważne czy się na nim jeździć, ważne żeby pokazać się w towarzystwie z grubym potrfelem, a ostatnio jazda na rowerze w modzie... Właśnie. Wszystko zależy z jakim towarzystwem się bratasz. Moi znajomi podziwiają mnie nie za to, że mam dwa rowery, tylko za to, że w porównaniu z nimi jestem bardzo aktywny. To w dobie eko-życia też jest w modzie. Ale zawsze znajdą się jednostki, które Cię wyśmieją, tylko po to, żeby Cię wyśmiać, nie ważne o jaki temat chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet na komunię, znajomi nie kupowali roweru, tylko właśnie pierdzidło lub laptopa.

Skuter na komunię? Tak mały dzieciak może w ogóle wg prawa kierować skuterem? Nie mówiąc już o tym czy w ogóle będzie w stanie. Dziwne pomysły mają ludzie. :whistling: A porównania z laptopem nie rozumiem - to zupełnie inna kategoria sprzętu domowego, którego posiadanie wcale nie wyklucza posiadania roweru.

 

Ogólnie rzecz biorąc, w moim otoczeniu (liceum, małe miasto, zdominowanym przez motoropodobne wynalazki - skutery), rower to "sprzęt dla ubogich", których nie stać na zakup oldschoolowego motóra, motocrossa czy właśnie chińskiego badziewia, pierdzącego pod oknem. Jeśli ktoś dojeżdża do szkoły (ok. 15km) jest uznawany za dziwaka, który nie wie, co ma ze sobą zrobić.

Bo to zasadniczo jest sprzęt dla ubogich jeśli mowa o poruszaniu się na odległości większe niż te kilka km. Skuter jest szybszy, nie powoduje pocenia się podczas jazdy, jeśli nie doczepimy do roweru sakw lub przyczepki to ma też większą zdolność przewozową i w dodatku można zabrać pasażera. W mieście rowery zaczęły wygrywać ze względu na korki i stosunkowo małe odległości. Jednak osoba mieszkająca na przedmieściach, szukając recepty na korki, raczej wybierze skuter czy motocykl zamiast roweru - bo ten się po prostu nie opłaca ani czasowo, ani jakościowo.

 

Starsze osoby, widząc pędzącą i wyprzedzającą ich szosówkę, wyjeżdżają z tekstem typu: "co za nieodpowiedzialny człowiek, życie ci niemiłe" a najśmieszniejszy tekst, jaki usłyszałem to: "na rowerze jeździ, Armstrong je***y".

Nic nie poradzisz - ciemne jednostki trafią się wszędzie. Jeździj i miej to gdzieś.

 

Wtedy raczej nie do pomyślenia było, ze do szkoły średniej młodzież zajeżdżała własnymi samochodami. Teraz jest to normalne.

Czyżby coś się zmieniło przez ostatnie 5-6 lat? Wtedy do liceum samochodem podjeżdżały pojedyncze osoby z bardzo burżujskich rodzin. Jakoś patrząc na ilość młodzieży w tramwajach mam wrażenie, że teraz jest podobnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w małych miejscowościach jest się uważanym za dziwaka

 

Nie generalizuj. U mnie w małej miejscowości niczego takiego nie ma. Zmień lepiej środowisko. A czy rower to wersja uboga? Nie konieczne. Licząc ile wkładam w rower spokojnie mógłbym utrzymać za to jakiś tani samochód ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby coś się zmieniło przez ostatnie 5-6 lat? Wtedy do liceum samochodem podjeżdżały pojedyncze osoby z bardzo burżujskich rodzin. Jakoś patrząc na ilość młodzieży w tramwajach mam wrażenie, że teraz jest podobnie.

 

Doprecyzuję trochę. Samochodami jeździli ludzie, którzy nie mieli innego wyjścia, np mój kolega z ławki, który do najbliższego przystanku miał dalej niż od przystanku do szkoły. Ale nie do pomyślenia było, żeby ktoś kto mieszka w małym mieście zajeżdżał samochodem pod szkołę. To poprostu były nie te czasy... 10-15 lat temu było nieco inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skuter na komunię? Tak mały dzieciak może w ogóle wg prawa kierować skuterem? Nie mówiąc już o tym czy w ogóle będzie w stanie. Dziwne pomysły mają ludzie. A porównania z laptopem nie rozumiem - to zupełnie inna kategoria sprzętu domowego, którego posiadanie wcale nie wyklucza posiadania roweru.

Myślę że koledze chodziło o takiego chińskiego "krosa" za pare tysięcy, aa brzęczy to nie miłosiernie. No ja też czasami jestem postrzegany za dziwaka, z racji tego że wkładam dużo kasy w rower, ale mi to nie przeszkadza :) Ludzie gadają i będą gadać, nic na to nie poradzimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w wieku licealnym, więc teoretycznie najbardziej podatnym na wszelką krytykę ale mi to zwisa. Do tego kiedyś trenowałem MMA (kilka dobrych lat), więc mam "rispekt" na dzielni :icon_mrgreen: . Co prawda lycra nie jest typowo dresiarskim ubraniem no ale w okularach na pół twarzy i kasku mało kto mnie pozna. Do tego dochodzi fakt, że "koledzy" siatkarze, koszykarze, piłkarze na kilometr mają 4 minuty, a ja poniżej 3 :rolleyes:, na klatę biorę niewiele mniej niż "koksy", a co do podciągania się to można to robić na minuty :icon_mrgreen:. Choć krytyka się pojawia to trzeba to ignorować, gdybym się miał wszystkim przejmować to bym depresji dostać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi,

 

Nigdzie nie napisałem, że się przejmuję, jest to po prostu ciekawe zjawisko i pokazuje, jak niektórzy ludzie myślą właśnie stereotypami

Skuter na komunię? Tak mały dzieciak może w ogóle wg prawa kierować skuterem? Nie mówiąc już o tym czy w ogóle będzie w stanie. Dziwne pomysły mają ludzie. A porównania z laptopem nie rozumiem - to zupełnie inna kategoria sprzętu domowego, którego posiadanie wcale nie wyklucza posiadania roweru.

 

 

Z tym laptopem chodziło mi o to, że kiedyś młodym dawano rower i gdzieś zaszczepiało im się zamiłowanie do tego sprzętu, na którym spędzało się wolny czas. Teraz dasz młodemu kompa i masz spokój na cały dzień.

Bo to zasadniczo jest sprzęt dla ubogich jeśli mowa o poruszaniu się na odległości większe niż te kilka km. Skuter jest szybszy, nie powoduje pocenia się podczas jazdy, jeśli nie doczepimy do roweru sakw lub przyczepki to ma też większą zdolność przewozową i w dodatku można zabrać pasażera. W mieście rowery zaczęły wygrywać ze względu na korki i stosunkowo małe odległości. Jednak osoba mieszkająca na przedmieściach, szukając recepty na korki, raczej wybierze skuter czy motocykl zamiast roweru - bo ten się po prostu nie opłaca ani czasowo, ani jakościowo.

 

 

Poranna jazda, w dobrej pogodzie, potrafi zadziałać lepiej niż mocna kawa. Tempo nie musi być takie, jak podczas treningu, a plecak nie przeszkadza. W moim przypadku tak czy siak muszę godzinę przed zajęciami wyjść z domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noo u mnie jest ten problem, że dziewczyna wkurza się, bo czasem całymi dniami grzebie coś tam przy rowerze, albo go czyszczę i wkurza sie bo twierdzi że nie mam dla niej czasu. Podobnie jest z jazdą, czasem wychodzę sobie rano o 7, jadę do lasu a gdy wrócę ta stwierdza że wg mniej to głupota i że czemu mi sie chce tak rano wstawać i że to wysiłek i że po co się meczę.

Po mieście poruszam sie głównie rowerem, staram się jeździć cały rok na uczelnie tylko rowerem. Część znajomych uważa mnie za dziwaka, jak to można jeździć rowerem jak pada śnieg. Część natomiast rozumie że jest to pewnien sposób na relax, i że to sprawia mi przyjemność i rozumieją moje postępowanie.

 

Co do roweru dawanego na komunię. Sam takowy dostałem i od tej pory mam zajawkę na jazdę na rowerze. Gdybym nie dostał tego roweru to wątpię czy dalej bym jeździł. Macie racje że głupotą jest kupowanie dzieciakowi skutera czy laptopa na komunię bo nie dość że dzieciaki nie jeżdzą na tych rowerach, bo wiadomo łatwiej dupe wozić skuterem to jeszcze rosną później takie grubaski, które nie mogą się przebiec 100m bo potem wypluwają płuca ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam staram sie kazdego dnia do pracy smigac rowerem - 10 km ... jestem zawsze szybciej niz autobusem ~20 min vs. ~35 min.

Tylko nie wszyscy kumają to czym sie tak jaram jak pobijam kolejny najlepszy czas ... ustalam nastepny cel do pobicia.

Pozostaje zwyczajnie to olewac :) najwazniejsze jest to jak ja sie z tym czyje...

 

A co do prezentów na komunie ... Polska to dziwny kraj ... będąc kiedys na 1 komunii u naszych zachodnich sąsiadów z wielkim zdziwieniem stwierdzilem ze prezent droższ niz 100 euro to juz bogato i to fest. Przy ich zarobkach to tak jak u nas 100 zł ... ale "zastaw sie a postaw sie" w Polsce rządzi.

 

W naszym kraju dchodzimy do sytuacji w której wysłanie dzieciaka na boisko to kara ... dzieciak z nadwagą powoli staje sie normą ...

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czym się tu przejmować - na wsiach jest taki stereotyp - rower to sprzęt dla ubogich, i tyle. Trzeba to olać, bo walczyć z tym nie ma co. Co prawda większość samochodów tam jeżdżących jest tańsza od średniej klasy roweru ;))) i przytoczenie ceny swojego bicykla z argumentem "biedni ludzie kupują tanie auto i jeszcze dają się ruch.. (znaczy oszukiwać) na paliwie i opłatach, a mnie stać na dobry rower" skutecznie zamyka usta dyskutantom ;).

Ja tam mam to gdzieś, w miasteczku gdzie ostatnio pracuję jestem jedynym szosowcem, w godzinach szczytu (bo korkuje się niemożebnie, gdy każdy nawet na 500m wsiada do auta) wyprzedzam dziesiątki aut, a dyskutantom zamykam usta w/w argumentem ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem ze Szczecina, codziennie 10 km w jedną strone do pracy, mimo prawie 40 na karku, "śmiesznych" rajtuz, kasku itp, nikt nie robi sobie ze mnie polewki. Niektórzy kumple na początku się dziwili, do czasu jak nie mogą za mną nadążyć smochodem (korki). Raczej same pozytywne nastawienie otoczenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często gdy zjeżdżam z górki, a tu sobie rodzinka dreptając pod górę szukając kamyczków, to dowiaduje się że same p*j*bańce jeźdżą. Równie często spotykam się też z opinią kierowców, że spowalniam ruch, zazwyczaj są to ci, których mijam w korku. Wsie są w miarę w porządku, póki się nie trafi na margines społeczny. W cywilu też mi się obrywa za ogolone nogi.

Zawsze się znajdzie ktoś kto będzie narzekał, a to asfalt się zetrze, a to kosmiczne właściwości kolarzy spowodują że kury przestaną nieść itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy kumpla pierwszy raz minąłem powolnym tempem cały zgrzany w tym roku to następnego dnia śmiał się, że widać mi w spodenkach jajka, że byłem spocony jak świnia ble ble ble ble. Gdy tak się śmiali z kumplami to ja powiedziałem, żeby przejechali 150km na rowerze to zobaczymy jak oni będą wyglądać po czym pokazałem zdjęcia z wyprawy kilkunastoosobowej. Poczuli "rispekt" i teraz ogólnie od czasu do czasu się pytają miło jak mi idzie jazda itp. U mnie jest to dziwne, że jako wieku szkolnego 18lat zdałem prawko i tak jak każdy zbiera kasę na rozwaloneo golfa 2 i tube do bagażnika to ja zbieram na szose:p Dziewczyna często się wkurza, że nie mam dla niej czasu, bo albo bieganie albo rower ale rozumie to bo często razem aktywnie spędzamy czas i widzi jaką mam przy tym zabawę:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie podobnie jak u niektórych wyżej, znajomi, którzy nie jeżdżą podziwiają mnie za to ile jeżdżę i za to, że jestem aktywna.

 

Zanim zaczęłam jeździć na poważniej, robili wielkie oczy, że robię po kilkanaście kilometrów pieszo, łażąc z psem :icon_wink:

Jednak nigdy nie należałam do osób, które siedzą przez telewizorem i od dziecka spędzałam całe dnie na dworze grając w piłkę, bawiąc się w podchody, jeżdżąc na rowerze itd :icon_wink: Towarzystwo z którym wtedy spędzałam ten czas aktywnie, teraz raczej przerzuciło się np na siłownie, rower tylko na niedzielne wycieczki koło 10km :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przyznam, że zanim zacząłem jeździć na rowerze, sam jako kierowca nie przepadałem za rowerzystami. Było ich pełno i faktycznie blokowali drogę. Teraz patrzę na to z innej perspektywy i mam większy szacunek dla ludzi, którzy wybierają ten niesmrodzący, zdrowy środek transportu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś zawsze byłem postrzegany jak ten co to różne dziwne rzeczy robi.

Nawet jak miałem 3 lata spędzone tylko za biurkiem to wszyscy pamiętali mi z różnych rzeczy najbardziej motocykl, szybownictwo, nurkowanie, potem rower. Pamiętali by pewnie więcej ale tylko tego nie zapomnieli. Żeby zrobić sensację zagadywali czasem - Jacek a co to Ty jeszcze za sporty uprawiałeś? -

Faktycznie obecnie widać efekty tego, że aktywny tryb życia jest w modzie i jakoś ciężko otoczeniu wymyślić krytykę, która by się trzymała. Zostają jeszcze teksty: to ile km zrobiłeś przez weekend? albo gdzie to wjechałeś tym swoim rowerem?

 

Ogólnie porównując na kilka lat wstecz większość nie rusza śliskiego tematu bo przy okazji wychodzi, że sami nic ciekawego nie robią.

Z innej strony są też znajomi którzy w kategorii sport robią bardzo ciekawe rzeczy ale do niczego się nie przyznają. Zwyczajnie mają dość uświadamiania kogoś lub się trochę wstydzą.

Widać natomiast wyraźnie, że dzisiaj ludzie nie są przytłoczeni jakoś presją otoczenia, każdy w sumie robi co chce co mu się podoba i z rowerem jest podobnie.

 

Mając 25 lat zaczynałem myśleć w kategoriach co ja robię? znajomi zakładają rodziny towarzystwo się wykrusza a ja na rowerku chyba jestem nieodpowiedzialny.

Dzisiaj mając czterdziestkę siadam na rower i nie odczuwam praktycznie żadnej presji społecznej - pod tym względem zaszła wielka zmiana.

 

Ciekawe, że ostatnio znajomi co dawniej mieli mieszane uczucia siadają na rower i jeżdżą regularnie do pracy, ktoś startuje, uruchomił też rodzinę i na wyścigi mtb zabiera ją ze sobą. To są pozytywne zmiany.

 

 

Jacek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rower staje się coraz bardziej " trendy", tak więc nikt nie patrzy się na mnie jak na wariatkę. W 3mieście dużo ludzi porusza się właśnie na rowerach. Mamy dosyc fajny system ścieżek rowerowych itd. Głównie dziwią się moje grube znajome zapeklowane w samochody (które zapomniały od czego mają nogi :D) ,ze mi się chce ..... ale tak jest OK. Nie narzekam i w sumie mało interesuje mnie kto co myśli na ten temat - ważne,że mi samej jazda sprawia przyjemność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na mnie znajomi patrzą niestety inaczej. Jestem młody, mam 20 lat, w moim kręgu ludzie wydają po klika tysięcy na samochód, a nie kiedy jest to jeden tysiąc :P Dodajmy że są to uczniowie technikum samochodowego głównie i nikt nie potrafi zrozumieć, że wolę sobie złożyć dobry rower niż jeździć złomem na 4 kołach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyśl. że kupując rower za kilka tyś masz sprzęt w klasie takiej, jakbyś kupił samochód za 150-200 tyś PLN. Samochód za kilka tyś to już praktycznie wrak, o dużym ryzyku poważnej awarii. Relacja jest mniej więcej taka, jakbyś chciał się lansować rowerem z hipermarketu za niecałe 500 PLN. Toczyć się toczy, ale lepiej się nie wychylać... Aczkolwiek ze stereotypami ogólnie trudno się walczy, gdyż są silnie zakorzenione, więc takie porównania nic nie dadzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Mieszkam w małej miejscowości i mino że na śląsku (gdzi jest duże zaludnienie) kiedy kupiłem szosówke za ok. 3 tys. wszyscy nie mogli uwierzyć że rower tyle może kosztować. Wiele razy słyszałem "co tu tyle kosztuje ?" i wszyscy stwierdzali że taki sprzęt musi jeździć sam. Oczywiście powiecie że to niedużo kasy, ale ktoś kto nie interesuje się tym po prostu nie wie.

 

Kiedyś mój wujek (miłośnik F1) stwierdził, że na Tour de Pologne kolarze nie poradzą sobie w naszych polskich górach. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...