Skocz do zawartości

[Doznania]Przesiadka z MTB na szosę


ViteQ1987

Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie chciałbym przywitać się ze Wszystkimi forumowiczami, moderatorami, adminami i osobami tworzącymi to forum.

Obecnie rezyduję w Kalwarii Zebrzydowskiej gdzie pracuje, a od wczoraj po pracy "jeżdżę" na rowerze szosowym.

 

Od dziecka byłem przyzwyczajony do roweru górskiego, i katowałem go po łąkach, potokach, lasach robiąc wielokilometrowe wycieczki w terenie.

Jednak przez pracę i naukę oraz zmianę miejsca zamieszkania miałem 5 letnią przerwę od roweru. (Uwierzycie ?!?!)

 

Przedwczoraj postanowiłem to zmienić, na tyle (jak się okazało) drastycznie, że nie potrafię znaleźć się za kierownicą nowego roweru !

Od wczoraj stałem się posiadaczem roweru szosowego ...Giant Defy, na Shimano Sora.

Pedały zmieniłem na Shimano spd dla szosy

 

To jest jakieś ... dziwne !

Pozycja na rowerze ... zaprawdę powiadam Wam ... dziwne to uczucie jeździć z głową skierowaną w dół ?! :blink: Kamikaze !

Kierownica wąziutka cieniutka ! Opony grubości palca ...

XC a Szosa to widzę jak Niebo i Ziemia ! Ale czuję że ta Szosa jak nauczę się na niej jeździć to będzie miodzio ... tylko poradźcie proszę kiedy to dziwne uczucie mija ? :huh: Czułem się jakbym nie potrafił jeździć na rowerze ;(

 

 

Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie i życzę pogody na jazdę !

ViteQ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja potrzebowałem...pierwszego stromego zjazdu. Prędkość jaką rozwinąłem na szosie i strach przed opanowaniem roweru pozwoliła mi zapomnieć o pozycji na rowerze :) Kwestia przezwyczajenia się, tak jak mówisz niebo i ziemia... Co do głowy skierowanej w dół, to też kwestia przezwyczajenia się. Na szosie pozycja jest bardziej opływowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też niedawno przesiadłem się z MTB na szosę i moje odczucia są podobne, ale już zaczynam się przyzwyczajać do nowego roweru i dobrania odpowiedniej pozycji. Trochę bolą mnie nadgarstki, łokieć i kark, ale to chyba przez zbyt pochylone siodełko i niską kierownicę, teraz ustawiłem siodełko z poziomicę a kierownicę podniosłem przekładając odwrotnie mostek.=, choć nie wiem czy nie odwrócę, muszę najpierw ustawić rower szablonowo- równoległe siodełko, kolano 10-20*, kierownica zasłania piastę, jak już to zrobię, to jadę na 70km, wczoraj 40 poszło całkiem gładko. Mimo wszystko myślę że to jednak dobry wybór. Podstawa to na pewno dobre ustawienie pozycji, a potem przyzwyczajenie do niej, a na końcu zostanie nam tylko pochłanianie kilometrów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj musiałem podjechać do rowerowego po jeszcze jeden bidon do szosy, i pojechałem starym MTB. O matko, na platformach ciągle chciałem ciągnąc pedał do góry, wypinałem się, choć nie miałem z czego, a do tego, jakie to ciężkie, jak wolno się rozpędza, opony jakie szerokie, mimo że to slicki.

 

Mi np. na szosówce jeździło się dziwie, ale się nie bałem, to takie sprostowanie mojego poprzedniego posta.

 

Dzisiaj zrobiłem sobie trasę 40km i dopiero w drodze powrotnej poczułem potencjał tego roweru, cały czas powyżej 30, przez parę km 36-37km/h, a na zjeździe do 60km/h prawie. tylko męczy mnie drętwienie palców jednej ręki, oraz lekki ból łokcia od strony wewnętrznej, ale to muszę się chyba przyzwyczaić, grunt to że już dobrze ustawiłem rower, a codziennie coś zmieniałem, dzisiaj dało to efekt jeździło się super.

 

I jeszcze coś co do dopasowania roweru. Do tej pory jeździłem w okularach z lidla z tą gąbkową ramką i cały czas bolał mnie kark, i barki, dzisiaj jechałem ten sam dystans co wczoraj i nic mnie w tych miejscach nie boli, a ta ramka to niby może zasłonięte 3mm z góry okularów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiepsko dobrane okulary powodują bój karku, nawet 3 mm ramka sporo zasłania i trzeba sporo unosić czaszkę

 

miesiąc i się szyja przywyknie,

 

abo jakieś dobre okulary dedykowane do roweru, chociaż ja jeżdżę w takich co mi zasłaniają bo w kolarskich wyglądam jak alien.

 

Słowem: przyzwyczai się!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szoska jest fajna, też na pierwszej jeździe miałem mały problem, bo rower był znacznie bardziej nerwowy niż MTB, na przykład nie potrafiłem prosto jechać na stojąco ;), ale po 70km się przestawiłem.

Za to jak teraz wsiądę na mtb po np tygodniu jeżdżenia na szosie to czuję się jakbym jechał na fullu 220m skoku ;), wszystko się buja, nawet opony za mocno odbijają. Ale to szybko mija, a "pozycyjnych" problemów nie mam żadnych, bo po prostu na MTB mam podobną pozycję jak na szosie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No prosze ! Okulary mają wpływ na karczycho ! Dobrze wiedzieć !

 

Dodatkowo zapomniałem dodać że mam lekka nadwagę(no trochę zapuściłem się) i po każdej jeździe ... mam palpitacje serducha ! :icon_confused:

 

Po 5 latach zastoju, po powrocie z jazdy, mięsko w nogach zaczęło straszliwie boleć i puchnąć ...

Jak zsiadłem z roweru dzisiaj, szedłem okrakiem jak kowboj po rodeo, tak mi uda spuchły :blink: To tak ma być ?

 

Macie racje, z każdym kilometrem można się przyzwyczaić , jednak codziennie coś zmieniam w ustawieniach roweru, to siodełko , to kierownica ! Albo mi się dupsko tak ubija że codziennie wyżej siodełko :laugh: albo nogi mi naciąga ten rower !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WiteQ po jakimś tygodniu jazdy powinieneś już znaleźć tą pozycję dosyć wygodną do przyzwyczajenia. Ja też za lekki nie jestem prawie 90kg przy 1,8m ale nie jestem jakiś zmęczony np. po 40km (20km-prędkość jazdy około 27km/h, drugie 20km około 33km/h) Po prostu brakuje Ci kondychy :)

Może nie same okulary, ale ile maja oprawki na górze, i w którym miejscu leżą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każda twarz jest inna ale dedykowane okulary w 90% bedą lepsze od codziennych

 

ja mam jedne, z dobrą polaryzacją i nie kupie kolarskich z powodu braku kasy

 

w sumie to niepotrzebuje kolarskich bo w tych mnie już nic nie boli, a bolało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie to było tak, że "dowiedziałem się", że mam także inne mięśnie na nogach, lekki ból przy stawie biodrowym, a po 20km, szyja nieznośnie zaczęła boleć przy dolnym chwycie. Po 2gie to górki czy przedni wiatr przestały tak mocno przeszkadzać. Po 3cie to ból tyłka po jeździe po naszych polskich drogach, na crossie z amorkiem i słabiej nabitymi oponami tych małych w ogóle nie odczuwasz a tu wszystko idzie w 4 litery i ręce. To kwestia przyzwyczajenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie głównym problemem była szerokość suportu i rozstaw pedałów: z MTB na szosę przesiadka była bezbolesna, ale już powrót do MTB nastręczył niewygodnych przeżyć. (dlaczego te pedały są tak szeroko?)

Jedyne co mi przeszkadza w szosówce to konieczność ostrożnej jazdy - w zasadzie tylko po gładkim asfalcie jazda jest przyjemna, jakiekolwiek dziury, krawężniki, wyrwy, łaty na jezdni, przejazdy kolejowe - strasznie irytują i spowalniają jazdę (w MTB po prostu przez coś takiego z łomotem przejeżdżało się lub przeskakiwało)

A, no i ruszanie częste nastręcza większych trudności aniżeli na MTB - większe koła, ciężkie przełożenia, długie pedały - jakoś trudniej to wszystko wprowadzić w ruch. Przyspieszenie co prawda lepsze, ale z drugiej strony to też jest problem - czasem nie nadąża się ze zmianą przełożeń ;-D

Przez to, że szosa jest sztywna, wysoka i ma inną pozycję jazdy, odczuwalnie mniej wygodne jest przewożenie ze sobą czegokolwiek co troszku waży (na przykład zakupy w plecaku) - oczywiście, w dalszym ciągu jazda jest szybsza aniżeli w MTB, ale po prostu czuć od razu dyskomfort.

Wszystko rekompensuje prędkość i małe opory toczenia na odpowiednim podłożu: szosą jeżdżę prawie tylko i wyłącznie po drogach (także w mieście), w przypadku MTB zaś jazda ulicą jest nieco irytująca (czuć wtedy różnice osiąganych prędkości - na kolarce da radę jako tako się wczuć prędkościowo w resztę ruchu, na MTB jest to jednak niewykonalne - czujemy się przez to jak ślimak ;-p ), przez co czasem skazani jesteśmy na chodniki i ścieżki rowerowe, a sami dobrze wiecie, jak jazda takimi jest irytująca (trzeba ciągle uważać zwłaszcza na przechodniów)

Jak na razie zostaję przy swojej kolarce jako rowerze na krótkie wypady do nabijania kilometrów oraz jako rower miejski. MTB pewnie jeszcze kiedyś wróci do łask, ale raczej wtedy, gdy będzie mnie stać na naprawdę solidny model, oraz na wypad, w którym mógłbym go wykorzystać (bo w terenie jednak MTB deklasuje wszystko)

A następnym rowerem jaki chciałbym mieć, jest cross - ciekawi mnie taka hybryda, na razie co prawda jest to trochę za drogi interes, ale za jakiś czas chciałbym mieć coś takiego i sprawdzić, jak się sprawdzi w mieście i średnio wymagającym terenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szosówka wygodniejsza oczywiście, pod warunkiem jazdy na gładkiej nawierzchni - wszelkie wyrwy, zajechane asfalty, koleiny - atak szału murowany.

Powrót do MTB wcale nie jest drastyczny. Owszem, trzeba przyzwyczaić nogi do rozstawu pedałów - to tak do dwóch dni niedługich przejażdżek. Gorsze jest przyzwyczajenie się, że jedzie się wolniej po asfalcie. Ale jeśli wracasz na MTB by pojeździć po niedostępnych dla szosy drogach - nie będzie żadnego bólu i trwogi, wręcz przeciwnie, czysta przyjemność z hardkorowej jazdy i błoto na twarzy i piach między zębami :-p

Ja osobiście zamiast duetu MTB + cross, wolałbym duet cross + szosa ;-) Choć z drugiej strony nie jeżdżę zbyt dużo po górach, jeśli już przełaje to raczej las, szutry, trochę piachu czasem - czyli wszystko z czym poradzi sobie cross.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...