Skocz do zawartości

[Długa Trasa] Moja wielka rowerowa przygoda


WalDoSznura

Rekomendowane odpowiedzi

Etapy to sobie załóżcie wyłącznie orientacyjnie, a w trasie

po prostu jedźcie każdego dnia przed siebie, w ciemno,

zaczynając rozglądać się za noclegiem w okolicach 20-stej.

W ten sposób jednego dnia przy sprzyjających warunkach

i niewielu miejscach zaprzątających uwagę po drodze zrobicie

130, a innego odpoczniecie i pokręcicie tylko 60. A przede

wszystkim nie będziecie się donikąd niepotrzebnie spieszyli.

 

Warto mieć niewielki namiot, podzielić zawartość na pół

na Was dwóch i spać u ludzi na posesjach, sadach, itp.,

przy czym warto umieć wybrać dobry, zadbany dom. Zwykle

gospodyni będzie się czuła choć odrobinę zobowiązana

do gościnności i przy odrobinie szczęścia połączonej

z Waszą przyjemną aparycją nawet zrobi Wam kanapki na drogę.

 

Poza tym ogólnie ludzie są dobrzy i gościnni, o ile tylko

umieć pokazać się z takiej samej dobrej strony.

 

A w ogóle to wpadajcie na podrozerowerowe.info - tam

takich wariatów jest więcej.

 

:]

 

Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Oczywiście, że się nie obejdzie bez sakw. Próbowałem tak za pierwszym razem ale ciężko było. Bez sakw to nie jazda.

Sakwy to inwestycja na kilka wypraw, Crosso Dry, będziecie wszystko mieć suche jak poleje, a uwierz, że będzie lało. Rowery z błotnikami, dobra opcja to sakwa na kierownice gdzie trzyma się aparat portfele itp.

 

2) Na początek proponuję wam znaleźć sobie campingi na trasie tak, żeby nie było paniki jak zacznie się ściemniać (ach Estonia, o północy ludzie koszą trawę bo jest jasno:) ) A jak uda wam się znaleźć coś do spania u kogoś to super, zaoszczędzicie.

 

3) Ja mam system pakowania wszystkiego kategoriami w woreczki foliowe typu bielizna w jednym, koszulki w drugim, kosmetyki w kolejnym, narzędzia itp.

 

4) Kurtka, karimata, śpiwór i część namiotu na wierzch bagażnika najlepiej do worka żeglarskiego. Jeżeli to za duży wydatek to do dużego worka na śmieci- nie przemoknie.

 

5)Wszystko trzeba przyczepiać dobrymi paskami, broń boże nie takimi z hipermarketu po 2zł, bo one są nierozciągliwe.

 

6) Kuchenkę polecam taką: http://allegro.pl/kuchenka-turystyczna-gazowa-campingaz-micro-gaz-i1782644767.html palnik składa się i trzymam go w menażce razem z łyżkami, butla to żaden problem. Przy gotowaniu przez 10 dni 2x dziennie (w tym obiadu czasem 2 daniowego) nie skończyła nam się (230g), ale życzę Ci żebyś ją skończył, wtedy zobaczysz jak jest bez niej:D (Do teraz mam składzik 4 butli, każda ma jeszcze gaz i nie wiem co z tym robić)

 

7) Bardzo dobrą opcją jest lusterko. Kosztuje 9zł ale jest dużo bezpieczniej. Pierwszy widzi drugiego i dostosowuje tempo, dodatkowo daje znaki jeżeli zbliża się tir.

 

... jeszcze się coś dopisze pewnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ rozpisaliście się : )

Szy to co napisałeś z jeżdżeniem bez planu niestety odpada bo zamierzamy już wcześniej znaleźć sobie noclegi w sposób który już wcześniej opisywałe, szalony ale jednak szanse na sukces są. A na podane przez Ciebie bardakon sakwy już zbieram fundusze, dzięki : ) A jeśli chodzi o miłą aparycję Szy - na pewno zrobimy co w naszej mocy : ) Dzięki za link, już sprawdzam : >

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Bardzo dużo można zdziałać mając dziewczynę w grupie. Zawsze ludzie mają na taką grupę inne spojrzenie, lepsze. Ty jednak widzę, że jedziesz z kolegą. Zatem musicie na dzień dobry uśmiechać się, przedstawić się z waszym przedsięwzięciem, byle krótko żeby nie zdążyli Wam zamknąć drzwi przed nosem, jak niektórym akwizytorom i na samym końcu pytać o nocleg. Uwierzcie, że to działa :) Planowanie trasy od A do B i szukanie już na dzień dzisiejszy noclegu mija się z celem. Tak jak ktoś wyżej napisał. Jednego dnia zrobisz więcej drugiego mniej, raz będzie piękna pogoda, aż miło się będzie jechać, a w następnym dniu może spać deszcz, przemoczyć Was i już po połowie zamierzonej trasy będziecie szukali noclegu. Podejdźcie do tego z większym luzem :)

 

 

@bardakon,dobrze radzi z tym pakowaniem. Z uwagi na to, ze sakwy crosso dry nie mają żadnych kieszonek przez co można bardzo łatwo zrobić w nich bałagan i przetrząsać zawartość sakwy do wieczora w poszukiwaniu interesującej na rzeczy. Dlatego proponuje użyć jakiś kolorowych woreczków w celu łatwego rozróżnienia (do kupienia np. takie coś które są jednocześnie wodoodporne lub takie cośdo wietrzenia ), co gdzie jest. Wśród produktów crosso znajduje się również wór transportowy, całkowicie wodoodporny tak jak sakwy - musisz popatrzeć i wybrać sobie co dla Ciebie jest lepsze - wygodniejsze. Dla ułatwienia spakowania można również kupić wór kompresyjny klik Dobrze jest, pakując się zapamiętywać co do jakiej sakwy się wkłada, nie bez znaczenia jest oczywiście codzienne pakowanie sakw tymi samymi rzeczami, co by nie dostać mętliku w głowie. Obie sakwy powinny być spakowane tak, aby ważyły podobnie, zapobiegnie to bólów rąk, które musiałyby korygować tor drogi roweru.

 

Jako pasków do mocowania bagażu, można użyć również troków dostępnych w każdym sklepie turystycznym.

 

 

Jako Łodzianin zaproponuję Ci kilka miejsc, które na pewno warto odwiedzić.

Jako, że będziesz jechał od południa to pierwsze po drodze możesz zwiedzić:

rewitalizację wielkiego kompleksu Księży Młyn - w tym pałac Herbsta

Dalej kieruj się na północ, jedź ulicą Piotrkowską podziwiając dawną główną ulicę łodzi, a dziś już nieco zapomniana.

Piotrkowska wyprowadzi Cię na Pl. Wolności - do oglądania kościół wraz z ratuszem,

następnie ulicą Legionów do Zachodniej dojeżdżasz do pałacu poznańskiego oraz głównego centrum rozrywki Łodzi, czyli manufaktury

 

Na tym właściwie kończy się zwiedzanie łodzi. Chyba, że interesują Cie jakieś parki, skwery lub konkretne muzea. Jak coś to pisz postaram się coś podpowiedzieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Sulejowie jest nudno, chociaż to zależy w jakim celu tam będziesz, nie mniej Zalew Sulejowski jest ciekawszy od strony tamy. Jeżeli zaś chcesz się rozbić nad wodą, to nie masz wyjścia i musisz odbić od Sulejowa. Bo przez praktycznie cały Sulejów przepływa jedynie Pilica, zalew jest jak by troszkę dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładne planowanie dziennego dystansu bywa zawodne... Deszcz, przeciwny wiatr, awarie roweru,przejazdy przez duże miasta /np Łódż /może spowolnić tempo jazdy. W okresie wakacji można znależć tani nocleg w internatach szkół, akademikach i w schroniskach PTSM http://www.ptsm.org.pl/. W atrakcyjnych miejscowościach /np Gdańsk, Gdynia, Sopot / znalezienie miejsca noclegowego może być bardzo trudne. Namiot daje niezależność. Projekt trasy pomija tak atrakcyjne regiony jak Jura Krakowsko-częstochowska,Bory Tucholskie, Kaszuby, Pojezierze Iławskie,Chełmińskie. Pułtusk ,Piaseczno ,Radom ???. Oczywiście sakwy,plecak odpada !Zabrać tylko niezbędne rzeczy. Koszulki kolarskie, polary łatwo wyprać,schną szybko przyczepione podczas jazdy do sakw , nie wymagają prasowania. Bez ciepłego jedzenia można wytrzymać

/zupki chińskie- trucizna /. Jak podczas przyszłorocznych wakacji będę w domu zapraszam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O noclegi się nie martw. Jak jechaliśmy z kumplem z Augustowa na Hel to zawsze się coś znalazło. Raz weszliśmy do sklepu(Święta Lipka), spytaliśmy gdzie możemy rozbić namiot(bardzo się przydaje, my mieliśmy) i już mieliśmy nocleg. Pani zaoferowała swoje podwórko. Woda z lajtonga(kranu ogrodowego), poza tym jakaś impreza na podwórku;) Innym razem nocowaliśmy pod Stańczykami(najwyższe wiadukty w Polsce), to kąpaliśmy się w rzeczce, która płynęła pod wiaduktami. Ludzie jeszcze zwiedzali, a my w rzece:P(osobno) Nie było łatwo, bo wody było ledwo do kolan i żeby wsadzić tam głowę trzeba było się nieźle nagimnastykować.

Raz rozbiliśmy się na polu. Rano przyszła baba i zaczęła narzekać, że jej zboże(?) niszczymy. Jako, że my miastowi, nie poznaliśmy, ze rośnie tam zboże. Dla nas to była zwykła trawa. Potem przydybał jeszcze chłop z kosą, ale akurat już odjeżdżaliśmy.

W Ornecie trafiliśmy na poweselną promocję. Dostaliśmy porządnej zupy i chleba(za darmo). Gdy chcieliśmy jechać po piwo, pani zaofiarowała, ze nam przywiezie, bo akurat jedzie do sklepu:) Żyć nie umierać.

W Jantarze na polu namiotowym rozbiliśmy namiot, poszliśmy pozwiedzać, po powrocie pogadaliśmy z właścicielem. Rano w ogóle nie chciał od nas pieniędzy. Wcisnęliśmy mu na siłę jakieś drobniaki, żeby chociaż na piwo miał. Głupio nam było za darmo nocować.

Zdarzają się też piekielni. W Kruklankach wynajęliśmy pokój(30 zł od osoby) i babka strasznie narzekała, ze tak mało, że ona na plus nie wyjdzie. Kij jej w oko.

W Pucku( w ten dzień zrobiliśmy jakieś 120 km) na pole namiotowe dotarliśmy po 22. Pani chyba z innej epoki, darła się na nas, ze musimy się zameldować. To był ostatni dzień, a meldowaliśmy się pierwszy raz w czasie naszej podróży. Po tych 120 km piwo smakowało wyjątkowo!

Co do higieny zawsze się coś znajdzie, Jak nie prysznic, to rzeczka, jak nie rzeczka to morze. Chociaż jak dojechaliśmy do Tolkmicka to morze okazało się brudniejsze od nas i dzień dziecka:P

Po takiej wyprawie(10 dni prawie 1000 km) podłoga w pociągu to super miejscówka na spanie(a jak jechaliśmy tam, to taka niewygodna była:P).

Życzę powodzenia na wyprawie.

Co do rad: namiot w sakwach,jakieś podstawowe narzędzia, uśmiech na twarzy i to wystarczy. Spotkacie wiele życzliwych ludzi na trasie, którzy na pewno pomogą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co powinieneś określić pisząc o Wyprawie to budżet. To jest kluczowe - jak masz wystarczający budżet, to nie potrzebne ci praktycznie nic oprócz sprawnego roweru, zdrowia i dobrej pogody.No i może parę i ciuchów na zmianę, chociaż i to kupisz po drodze bez problemu. To tylko z pozoru śmieszne, ale budżet zdeterminuje ilość wiezionych rzeczy.

Polska nie jest odludziem - kupisz dętkę, oponę, wycentrujesz koło, ba, nawet zjesz obiad bez najmniejszego problemu - zwłaszcza na stukilometrowych etapach.

Jeżeli jeździsz w miarę regularnie, niekoniecznie po 100 km dziennie, to bez problemu przejedziesz całą trasę. Średnia prędkość (na tego typu wyprawach) jazdy na rowerze 26 cali, z sakwami, to ok. 15 km/h

Kuchenki to rzecz przydatna - kawa, herbatka, zupka. Turystyczna butla to dziś rzecz dostępna i lekka, coś takiego:

przykładowa butla z palnikiem

 

Zdążysz i pozwiedzać i dojechać, chociaż sztywny rozkład to szkic, bo pogoda może wam go zburzyć. Ja bym wziął lekki namiot i karimatę, bo tak zawsze robię. To daje mi swobodę - nocuję tam, gdzie dojadę. Czasem jest to 60 km pod wiatr, czasem 160 bez wiatru. Namiot nie wyklucza spania "gościnnie" czy w kempingu. Nocowanie u kogoś na posesji, gospodarstwie we własnym namiocie to komfortowa (moim zdaniem) sytuacja dla obu stron, z łazienki zawsze można skorzystać grzecznościowo.

 

Sakwy nie są konieczne - patrz wstęp o budżecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku przejechaliśmy we dwójkę trasę od Krynicy do Gdyni. Nie radzę pchać się przez duze miasta (np. Łódz), stracony czas, a to przez brak odpowiedniej infrastruktury rowerowej. Ponadto kiepskie oznakowanie tras spowoduje że będziesz się tylko męczył. Jeżeli planujesz jazdę bocznymi drogami (co popieram gdyż też tak jechałem) to musisz wiezdieć że najczęściej brak tam jakiegokolwiek zaplecza typu pola namiotowe, campingi itp. Dlatego najlepiej spać "na gospodarza", ludzie są uczynni i nie odmawiają kawałka trawy. Im dalej od miejsc turystycznych tym lepiej pod tym względem gdyż nie ma tam rozpowszechnionej komercji. Praktycznie trudno spotkać się z odmową. Oczywiście trzeba mieć język w gębie i umieć się zachować. Gospodarze bardzo chętnie pytaja czy czegoś nie trzeba. Oferują często gorącą herbatkę rano i z reguły zawsze pytają czy nie trzeba wody do mycia. Ciepłej lub zimnej to już nie ma znaczenia latem. Dystans 100 km to jest dystans optymalny dla początkujących. Nawet z podjazdami w górach tez mozna sobie poradzic gdy ma się tyle do pokonania no chyba że są to podjazdy w Alpach. Na tej trasie tego nie spotkasz tak więc smaruj łancuch i w droge. Jak cos to pytaj.

Acha kuchenka jest nieodzowna, ciepła herbatka czy kawa a nawet podgrzanie całego dania z puszki szzcególnie w słotne dni podnosi morale.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...