Skocz do zawartości

[Rower]Szosowy, czy Trekkingowy - porada dla początkującego


arkadiuszxx

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam,

 

na wstępne mówię, iż mam 15 lat (179cm wzrostu i 45-50kg - tak wiem). Mój staż z rowerem - może w życiu 150km zrobiłem, czyli na dobrą sprawę nic. Marzą mi się wycieczki itd. :)

 

Największy dylemat to jaki rodzaj. Planuje jeździć GŁÓWNIE po asfalcie, ale jakby jakiś żwirek by się zdarzył to bym nie pogardził. Właśnie nie wiem czy jest jakaś duża różnica między nimi, jeżeli chodzi m.in o prędkość itp.

Chce sobie pojeździć szybko i bez przeszkód pod górkę, ale jakby parę dziur na drodze stwarzało barierę nie do przejechania to wiecie...

 

Druga kwestia: używka, czy nowy - znacie plusy i minusy. Osobiście chce mięć rower lepszy, a jak już kupować to nie grata.

 

Budżet max 1000zł - prosił bym o podawanie raczej nazw rowerów - na kupno mam czas.

 

Z góry dzięki za pomoc - prosił bym o w miarę profesjonalną poradę.

Napisano

Sam niedawno stałem przed dylematem: co wybrać.

Początkowo zamierzałem kupić używany rower ( cena! ), ale w końcu zdecydowałem się na nowy. Powoli kończy się sezon, i ze sporym rabatem można kupić przyzwoity rower. Plus nowego: niezużyte części, gwarancja na podzespoły, ramę, darmowy serwis na starcie.

Co do kwestii rodzaju roweru - trekkingowy IMO powinien Cię zadowolić: zjedziesz nim z asfaltu i utwardzoną drogą pośmigasz. Koła większe więc i prędkość większa.

A co do konkretnych modeli - może inni się wypowiedzą. Mi proponowano w tych pieniądzach Meridę crossway V10 ( http://www.rowerzysta.pl/cross/rower-crossowy-merida-crossway-10-v-2011.html )

Napisano

Mam Kross Trans Alp. Jeżeli treking to tylko w pełnym osprzęcie. Wystarczy, że na ulicy będzie delikatna wilgoć, to wszystko znajdzie się na Twoim ubraniu. Uniwersalne błotniki nie zdają egzaminu - bo już kiedyś przerabiałem ten temat. No i możliwość założenia sakwy... Na długie wycieczki jak znalazł, bo pleców nie obciążasz. Treking to rower miejsko/szosowy do wygodnej jazdy. Trekingi zwykle są ciężkie, ze względu na osprzęt. Bujniesz go na prostej do 45 km/h, ale jeżeli oczekujesz średniej przejazdowej ponad 30 km/h to będzie trochę ciężko - no chyba że masz parę w nogach. Na trekingu wygodnie jedzie się z prędkością 18-25 km/h. Można do trekingowego zamontować nieco węższe opony. Bardzo stare Waganty miały szosowe koła, a geometrię roweru trekingowego. To mogłoby być ciekawe rozwiązanie, ale są trudne do nabycia w dobrym stanie.

 

Szosówką po terenie nie przejedziesz, bo ugrzęźniesz w pierwszym lepszym piasku. Widziałem co prawda "hybrydy" szosówek na nieco szerszych oponach. Mój kolega ma coś takiego i po ubitym daje radę, ale nie ma rewelacji... Doczepianie błotników, bagażników i sakw mija się z celem, bo szosówka jest przeznaczona do szybkiej jazdy i koniec, to nie jest rower do rekreacyjnych wycieczek (podobnie jak MTB - jest to rower do określonego zadania).

 

Przy budżecie 1000 PLN to ja bym się skłaniał do kupna używki. Nawet po promocji trudno będzie znaleźć coś z dobrym osprzętem. Ewentualnie pod koniec sezonu może coś uda się kupić (np z zeszłego roku). Ja jednak celowałbym w używkę.

W przypadku nowego ja gwarancję sobie darowałem. Obecnie rowery są na tyle dobre, że poważne i kosztowne awarie typu uszkodzenie suportu, uszkodzenia przerzutki, manetek czy pęknięcia ramy zdarzają się rzadko (wręcz bardzo rzadko). Padają zwykle detale i tanie elementy, gdyż na tym w pierwszej kolejności oszczędza producent. Mi np padły pedały po mniej więcej 400 km zaczęły skrzeczeć po 650 km skrzek stał się nie do wytrzymania. Mogłem oczywiście pójść na serwis, ale na gwarancji zapewne czekałbym długo na realizację. A tak wymieniłem sobie na pedały za 16 PLN, które przejechały już około 400 km chodzą jak burza. Teoretycznie oryginały stoją po około 30-40 PLN, ale żadna dla mnie satysfakcja, że wyrwałbym to z gardła producentowi, w momencie gdy on mnie pozbawiłby roweru na tydzień - no chyba że sklep gdzie kupiłem załatwiłby od ręki (w co wątpię).

 

Trudno jest tutaj podawać konkretne modele, bo przy takim budżecie i używce musisz szukać tak naprawdę czegokolwiek co jest w dobrym stanie. Sugerowałbym, aby rower posiadał:

1) Amortyzator na przód, bo przez charakter opon przednie koło jest słabsze. Poza tym jedzie się trochę wygodniej po relatywnie niedużych wybojach.

2) Prądnicę w piaście, jeżeli nie chcesz oświetlenia bateryjnego, aczkolwiek jeżeli mówisz o wycieczkach, to polecałbym lampę Roxim RX5. Jeżeli chcesz coś co ma oświetlać drogę, a nie tylko sygnalizować Twoją obecność, to albo Roxim albo nic... Warta swojej ceny i rozkłada na wszelkie możliwe łopatki konkurencje w tym przedziale cenowym.

3) Pełny osprzęt (bagażnik, błotniki).

4) Sprawić sobie sakwę na bagażnik.

 

Jeżeli chciałbyś jednak nowy, to może Trans Pacific od Krossa. Może uda ci się go nabyć w cenie około 1100-1200, aczkolwiek wydaje mi się, że Trans Alp ma lepszy stosunek osprzęt/cena - ale to już wykracza poza Twój budżet (~1550 PLN).

Napisano

Dzięki za odpowiedź. Jednak trekking kojarzy mi się z "do sklepu i z powrotem", a nie dłuższymi wycieczkami (np. po 70km) z dobrą prędkością. Lecz słyszałem, żeby jechać średnio te 35 - 40 km/h to trzeba mięć szosówkę po parę tysięcy i być doświadczonym kolarzem. Więc doradźcie, czy szosówką przy tym budżecie będę zawiedziony i jazda te 40 km/h to będzie super v-max przy nie wiem jakim zmęczeniu. Z drugiej strony tekking jest dużo praktyczniejszy - oj ale mam dylemat...

Napisano

Treking jest jak najbardziej na długie wycieczki, bo pozycja na takim rowerze jest najwygodniejsza z możliwych. Na szosówce leżysz, na MTB też praktycznie leżysz. Sprawiłem sobie ostatnio (wczoraj) Level A4. Przy mojej geometrii ciała, przejechanie 70 km takim rowerem byłoby drogą przez mękę i po drodze bym pewnie ducha wyzionął. Na trekingku natomiast jest to jak najbardziej wykonalne, kiedyś zrobiłem 75 km, ostatnio 65 km, dzisiaj 52 km, a zwykle robię trasy bo 20-40 km (bo w tygodniu na tyle mam czas). Ludzie w lepszej formie robią po 100-150 km.

 

Z tą kolarzówką za parę tysięcy to lekka przesada. Trzeba mieć odpowiednią formę - ot co. Oczywiście nie może być to kolarzówka na stalowej ramie i stalowych obręczach od dziadka z dachu. Lekka alu rama i szytki (żadne opony crossowe). Oczywiście za 1000 PLN nic z elementami z karbonu raczej nie kupisz, ale sądzę, że dałoby się w miarę szybki sprzęt dostać. Może nie spod igły, ale pewnie by się znalazł. Na temat szczegółów się nie będę wypowiadał, bo nie jeżdżę, ani nie jeździłem na szosówce, to co wiem, wiem z opowiadań, a nie z autopsji.

 

Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie. Jak chcesz jeździć? Jeżeli rekreacyjnie, szosówka będzie złym wyborem (coś jak "Bieg Katrożnika", tylko że przez cały czas), aczkolwiek pewnie znajdą się tacy, którzy są ze mną nie zgodzą. Jeżeli masz zamiar trenować, ścigać się czy coś w tym rodzaju - szosówka nie ma innej opcji.

Napisano

Chce jeździć rekreacyjnie, ale z przyzwoitą prędkością i na wycieczki no powiedzmy po kilkanaście KM max. Mówiąc, że jazda na szosowym jest niewygodna masz na myśl to że po prostu bolą plecy ? Osobiście słyszałem, że jest to kwestia przyzwyczajenia.

 

Prosił bym o wypowiedź osobę, która posiada i używa oba rodzaje rowerów.

 

Jeszcze raz dzięki za rady.

Napisano

Mój pierwszy rower to był MTB. 35-40 km już było czuć w krzyżu. Z tym że akurat ja mam nadwagę, więc to pewnie dlatego pozycja na MTB jest dla mnie nie wygodna, a pozycja na szosówce jest wykluczona. Pomijając mięsień piwny, z pewnością pozycja na trekingu jest wygodniejsza. Kilkanaście km to żadna wycieczka. Takie dystanse to ja łykam na dzień dobry, albo jak mi się szczególnie nie chce. Oczywiście jadąc ze średnią 30km/h po 15 km będziesz to czuł jak po przejechaniu 60 km z prędkością 15km/h (opór areodynamiczny jest proporcjonalny do kwadratu prędkości - w ogólności). Ja wolę tą drugą opcję, bo więcej świata mi się przed oczami przesuwa, zamiast rozmywać - ale to tylko moje zdanie.

 

Opinie są czysto subiektywne, więc tak naprawdę nie możesz się nimi kierować, bo każdy ma tam jakieś swoje preferencje. Najlepiej by było, samemu dosiąść jednego i drugiego i spróbować. Może masz kumpli/znajomych, albo wypożyczalnię w mieście...

Napisano

Sam musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy chcesz szosówkę czy inny rower. Podobnie nikt nie jest w stanie przewidzieć czy na szosówce będzie Tobie wygodnie

i czy nie będą Cię boleć plecy.

Wybierając szosówkę skazany jesteś wyłącznie na asfalt. Rower crossowy jest znacznie bardziej uniwersalny: w miarę szybko przemieszcza się na asfalcie

i w niezbyt trudnym terenie też sobie poradzi.

Poza tym jeśli chcesz jeździć "na wycieczki no powiedzmy po kilkanaście KM max", z wyborem roweru nie powinieneś mieć trudności - wg mnie odpowiedź zawiera się w tym cytacie.

Napisano

1. Odradzałbym szosówkę - to rower sportowy do jazdy po asfalcie

2. Do opisanego stylu jazdy najlepiej pasuje rower crosowy , to bardzo uniwersalny pojazd . Fabrycznie będzie miał opony o szer 35-38mm - dobre na asfalt i lekki teren . Jeśli nastawisz się tylko na śmiganie po asfalcie można wymienić na coś cieńszego .

3. 1000 zł to mało :( , kupisz tylko podstawowy model ( nowy ) . A może to i lepiej pojeździsz sezon , dwa i zobaczysz gdzie i jak naprawdę lubisz jeździć .

4 np : http://www.scott.pl/product.php?id_cat=402&id_prod=2082 , http://www.velo.com.pl/rowery/?id=462 ,

5. na forum dużo było tematów o crossach 1000 - 1500 zł .

6. Sezon się kończy ceny będą lekko spadać . Poszukaj w sklepach .

Napisano

Dzięki za odpowiedź. Jednak trekking kojarzy mi się z "do sklepu i z powrotem", a nie dłuższymi wycieczkami (np. po 70km) z dobrą prędkością. Lecz słyszałem, żeby jechać średnio te 35 - 40 km/h to trzeba mięć szosówkę po parę tysięcy i być doświadczonym kolarzem. Więc doradźcie, czy szosówką przy tym budżecie będę zawiedziony i jazda te 40 km/h to będzie super v-max przy nie wiem jakim zmęczeniu. Z drugiej strony tekking jest dużo praktyczniejszy - oj ale mam dylemat...

 

1. Ja mam "treka" i jakoś nie ma problemu żeby zrobić 160 na asfalcie, 100 w takim terenie że plomby wypadają. Może mylisz treka z ctb?

2. Jeśli ma Ci się "zdarzyć żwirek", to szosówka odpada

3. Jeśli masz niewielkie doświadczenie, to będziesz klął na szosówkę na czym świat stoi - szosówka (ze względu na pozycję którą wymusza) wymaga dobrego wytrenowania.

Napisano

1. Ja mam "treka" i jakoś nie ma problemu żeby zrobić 160 na asfalcie, 100 w takim terenie że plomby wypadają. Może mylisz treka z ctb?

2. Jeśli ma Ci się "zdarzyć żwirek", to szosówka odpada

3. Jeśli masz niewielkie doświadczenie, to będziesz klął na szosówkę na czym świat stoi - szosówka (ze względu na pozycję którą wymusza) wymaga dobrego wytrenowania.

 

Wytrenowania pod jakim względem ? Ja jak bym na niej jeździł to mógłbym pojeździć tylko pare km (przez ból pleców?), a taki doświadczony po długiej trasie nie będzie nic odczuwał ? Dlaczego, bo troszkę nie rozumiem.

 

http://www.forumszosowe.org/printview.php?t=3418&start=0&sid=ef91c9cf842c49eeb74e44981c17f424 - koledzy opowiadają o początkach, ale na rowerach szosowych i jakoś nie narzekają że nie da się jeździć. Też chce jakoś rozpocząć "kariere".

 

Tutaj rada,

Jeżeli mogę coś doradzić to pamiętaj o zmianie pozycji- co pare km przesuń się w przód czy tył siodełka i po kilku dłuższych wycieczkach nic nie wyszło przyzwyczai się do twardych siodełek (sam mam SKN San Marco, wiem co mówię )

To samo z resztą tyczy się całego ciała. Nie zaszkodzi raz na jakiś czas wstać z siodełka i pokręcić chwilę na stojąco- to działa dośc odprężająco- jeżeli można tak to określić - na uda, kolana i łydki dlatego, że zmienia się charakterystyka ich pracy. Podobnież ma się sprawa z rękami i nadgarstkami- raz trzymaj kierownicę w górnym chwycie a za chwilę za klamki albo w dolnym chwycie jeżeli nie odczywasz przy tym większego bólu pleców (one też po jakimś czasie i odpowiedniej ilości przejechanych km przyzwyczają się do takiej a nie innej pozycji).

Generalnie nie zapominaj o zmianach pozycji.

Pozdro!

Napisano

A jak wygląda różnica w prędkościach uzyskiwanych przez szosówke oraz cross. Chyba banalny test dla osoby, które posiada obydwa :)

Ja szosą jeżdżę do 10% szybciej niż MTB (crossa nie mam) po tej samej trasie.

Napisano

Wytrenowania pod jakim względem ? Ja jak bym na niej jeździł to mógłbym pojeździć tylko pare km (przez ból pleców?), a taki doświadczony po długiej trasie nie będzie nic odczuwał ? Dlaczego, bo troszkę nie rozumiem.

 

http://www.forumszosowe.org/printview.php?t=3418&start=0&sid=ef91c9cf842c49eeb74e44981c17f424 - koledzy opowiadają o początkach, ale na rowerach szosowych i jakoś nie narzekają że nie da się jeździć. Też chce jakoś rozpocząć "kariere".

 

Tutaj rada,

 

kwestia wytrenowania jak w każdej możliwej aktywności fizycznej. Jak wsiądziesz na szosówkę i zrobisz 100km, to owszem, przejedziesz, ale następnego dnia będziesz miał problem z wyprostowaniem się :D Co do zmian pozycji w czasie jazdy - to "oczywista oczywistość" - ja sobie radzę z bólem pleców w ten sposób, że wyprostowuję jedną nogę, przenoszę na nią cały ciężar ciała a następnie prostuję się maksymalnie, robię jakby mostek mały na stojąco - łopatki jak najmocniej w tył, biodra jak najmocniej w przód - parę sekund wystarczy żeby przez następne 20-30km bez bólu jechać.

 

Co do szybkości roweru szosowego to nie ma w ogóle porównania z mtb. Ostatnio przejechałem się kawałek z gośćmi posuwającymi szosówkami - tam gdzie był już mój limit szybkości (okolice 40km/h) oni dopiero się rozkręcali. Szosówka to zupełnie inny świat. Pytanie tylko gdzie w Polsce jeździć szosówkami, by nie dać się zabić.

Napisano

Dla mnie to była bardzo istotna kwestia, która mnie zniechęciła do pomysłu kupienia szosówki w kontekście rekreacji - choć oczywiście są okolice, gdzie dobrej jakości dróg o niewielkim ruchu (a więc głównie powiatowych i gminnych) nie brakuje. Właśnie - dobrej jakości. Nawet jazda na MTB z odblokowanym amorem i wąskimi, twardymi slickami daje się we znaki po kilkudziesięciu kilometrach lokalnych asfaltówek, przypominajacych bardziej mini Paryż-Roubaix :-). Bywa tak, że zjechanie na drogi leśno-polne, których nawierzchnia "z natury" lepiej tłumi drgania niż twardy, zmasakrowany asfalt, staje się ulgą dla ramion czy nadgarstków...

Napisano

Co do szybkości roweru szosowego to nie ma w ogóle porównania z mtb. Ostatnio przejechałem się kawałek z gośćmi posuwającymi szosówkami - tam gdzie był już mój limit szybkości (okolice 40km/h) oni dopiero się rozkręcali. Szosówka to zupełnie inny świat.

Dopiero się rozkręcali, a Evans na czasówce w TDF miał średnią poniżej 46 km/h.

Napisano

Dopiero się rozkręcali, a Evans na czasówce w TDF miał średnią poniżej 46 km/h.

 

To zupełnie co innego jechać kilkadziesiąt kilometrów ze średnią 46 km/h, a rozpędzić rower na krótko do prędkości ponad 40km/h.

Poza tym jazda w grupie to zupełnie co innego, grupa zawsze jest w stanie pojechać sporo szybciej od pojedynczego kolarza.

Napisano

Dopiero się rozkręcali, a Evans na czasówce w TDF miał średnią poniżej 46 km/h.

 

A wiesz co to średnia? :D Ja jeżdżąc szosą osiągam momentami 40-42km/h... Ale przez kilkadziesiąt sekund max... 2x udało mi się przekroczyć >50km/h, raz nawet (z ostrej górki, za ciężarówką) 70 - ale to wszystko kilkunasto- kilkudziesięciosekundowe osiągi - reszta trasy odzyskiwanie przytomności :D średnia wyszła pewnie w okolicach 23-26km/h...

Napisano

Jeśli przy 40 km/h się dopiero rozkręcali to powinni bez problemów osiągać średnie ponad 40 km/h tylko przez rower szosowy. Chodzi mi o to żeby nie rozpowszechniać nieprawdziwych informacji że rower szosowy działa cuda.

Napisano

@arkadiuszxx Ja na Twoim miejscu odpuściłbym sobie w tym momencie szosówkę. Jeżeli naprawdę tak mało jeździłeś na rowerze to jazda na szosie będzie bardziej męką niż przyjemnością. Z własnego doświadczenia mogę podpowiedzieć że prawie na pewno na początku będą cię bolały dłonie ponieważ geometria szosówki sprawia że większy ciężar spoczywa na rękach. Do tego dojdą prawdopodobnie bóle w okolicach karku i lędźwiowej części kręgosłupa. Tak było ze mną, a muszę zaznaczyć że większość jeżdżę na mtb czyli postawa też nie jest wyprostowana. po jakimś czasie dolegliwości powinny ustępować, ale nic od razu.

 

Tak jak wcześniej inni pisali myślę że odpowiedniejszym rowerem będzie trekking. Bardziej wyprostowana postawa będzie przyjemniejsza dla niezwykłego do roweru kręgosłupa. Będziesz też miał możliwość jeżdżenia w lekkim terenie bez obawy o zakopanie w pierwszym lepszym piasku. nie oszukujmy się szosówka jest dobra ale tylko na asfalt.

Napisano

A ja bym trekkingowego roweru nie polecał. Skoro mają byc czasami kilkunasto kilometrowe wycieczki to po co cały osprzęt? nie potrzebne w tym momencie bagażniki i tak dalej bo sakiew nie będzie woził. Kolega chce szybkiej jazdy po naszych drogach i żwirze to chyba lepszy będzie cross tak mi się wydaje.

Napisano

No np. Vertec ma tak że cross i trek różnią się od siebie tylko tym że cross nie ma błotników, bagażnika i oświetlenia na dynamo. Wszystko inne bez zmian :D Ja kupiłem treka, potem przerobiłem go na crossa, dołożyłem amorek z przodu i teraz zmiana charakteru roweru polega na zmianie opon - od 28, przez 35 do 45 (w sumie mógłbym 50-tki założyć, ale jak na złość znaleźć nie umiałem w sklepach). Na cienkich oponkach można naprawdę nieźle śmigać, na grubych i popuszczonym amorku można po leśnych wertepach pokręcić.Do wyboru do koloru. Kupując szosówkę, nie zaryzykowałbym wjazd na takie drogi po których jeżdżę trekiem.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...