Alt Napisano 12 Sierpnia 2011 Napisano 12 Sierpnia 2011 Witam, Jeżdżę na szosie już od 10 miesięcy, zaczynałem niewinnie 20km dziennie bez odpowiedniego żywienia itd. Przez zimę intensywnie biegałem, ponad 7h tygodniowo. Od lutego na siłowni kręciłem na spinningowym rowerku 2h dziennie w tlenie, do tego jeden dzień w tygodniu na maszynach siłowo. Wszystko fajnie do kwietnia, kiedy to przesadziłem z jazdą i przy 15h jazdy w górnym progu wytrzymałości tlenowej tygodniowo przetrenowałem się. Objawy jak zwykle: złe samopoczucie, senność, znaczne obniżenie tętna w czasie ćwiczeń i praktycznie zero siły, 2 tygodniowa przerwa pomogła. Powtórzyło się to w czerwcu, identyczne objawy i przyczyna tak samo - za duża objętość i intensywność. Na szczęście podczas drugiej kontuzji prowadziłem już dziennik treningowy i łatwo metodą prób i błędów poprawiłem odżywianie oraz same treningi - wyczułem organizm i teraz metodą periodyzacji na wytrzymałościówkę przeznaczam kolejno 9-11-13-4 godzin tygodniowo. To jest ewidentnie moje maksimum, bo mam dni kiedy jestem słaby i akurat przerwa jednodniowa lub AR powoduje iż kolejny dzień jestem już w świetnej formie (najczęściej tydzień treningowy składa się na 6 dni jazdy w tlenie z interwałami szybkościowymi i jeden dzień luźnej jazdy bądź całkowicie bez roweru, np. basen i jacuzzi). Mam 18 lat. I tu pojawia się moje pytanie... Mam kolegę, który również jeździ szosowo, tyle że już ponad 2 lata, ALE bez planu treningowego, bez wiedzy teoretycznej no i je śmieci (obiadki robione przez babcię, co chwila pizza etc.). Tygodniowo czasami wychodzi mu ponad 20h treningu, robi co kilka dni wypady ponad 100km, a nawet 200km (po czym kolejnego dnia bez odpoczynku robi kolejne 100km i dopiero później odpoczywa). Do tego trasy które wybiera są obfite w podjazdy, więc takie treningi są bardziej na poziomie wytrzymałości siłowej z mnóstwem interwałów siłowych (nie używa pulsometru więc nie powiem nic odnośnie tętna) i tak przez cały sezon, a nie zaplanowana jazda. Co dziwota gość ani raz się nie przetrenował, o czym to świadczy? Z kolei jeśli jedziemy razem, to ja zazwyczaj prowadzę na płaskiej powierzchni i mogę swobodnie rozmawiać, a on dyszy jakby miał astmę (niedotrenowana wytrzymałość tlenowa?). Średnią jaką zazwyczaj ma na długich odcinkach to ~30km/h, a ja zawsze ponad 31km/h. Z kolei jest ode mnie trochę lepszy na podjazdach, ale tylko dlatego, że je trenuje. U mnie zaplanowane są na wrzesień, bo przez to przetrenowanie cały sezon mocno mi się przesunął. Kumpel więc trenuje więcej o ponad 30% ode mnie i efekt taki, że jeździmy w miarę tak samo, tyle że ja nie byłbym w stanie wyjeździć 20h tygodniowo. Sprzęt można powiedzieć mamy taki sam, ważymy podobnie, tyle że on w tym tkwi 2x więcej niż ja (dla przykładu w 2010 ja zrobiłem 4tyś. km, a on 7.5tyś. km). Mam przejmować się tym, że w takim wieku nie jestem w stanie przekroczyć 15h tygodniowo wytrzymałościowej jazdy? Czy z kolei wysoki poziom (jak na staż rowerowy; średnia na 50km najczęściej wynosi 32-34km/h) aktualnych wyjeżdżanych godzin świadczy o tym, że całość idzie do przodu i za rok - jeśli utrzymam poziom przez zimę - ta objętość się powiększy? Trochę to boli że rówieśnik bez wiedzy którą ja posiadam jest bardziej żelazny ode mnie i wytrzymuje takie obciążenia, dlatego piszę ten topic. Dzięki, pozdrawiam
spootnick Napisano 12 Sierpnia 2011 Napisano 12 Sierpnia 2011 Według mnie może Ci się wydawać że masz prawdziwą wiedzę, a w rzeczywistości jest inaczej. Jesteś pewien że robisz treningi wytrzymałościowe i jeśli tak to na jakiej podstawie? Potencjalnie mniej zdrowe jedzenie może nie mieć żadnego znaczenia przy intensywnym treningu, bo i tak dostarczy się potrzebnych składników odżywczych, a źródło kcal nie ma znaczenia. Wiesz że babcia kolegi gotuje śmieci ? Kolega jeżdżąc na czuja może to robić paradoksalnie bardziej racjonalnie od Ciebie. Przykładowo odpoczywa wtedy kiedy organizm się domaga. Ja odszedłem ostatnio od rygorystycznego patrzenia na puls i ścisły plan treningowy. Teraz kieruję się bardziej odczuciami i jeżdżę najszybciej w żuciu. Wraz ze wzrostem stażu treningowego organizm toleruje raczej większe obciążenia, więc w kolejnych latach maksymalny czas treningu może Ci się wydłużyć. Z drugiej strony każdy jest inny i może tolerować różne ilości godzin.
kapsell Napisano 12 Sierpnia 2011 Napisano 12 Sierpnia 2011 Skoro jak twierdzisz masz taka wiedze to dlaczego sie przetrenowales? Do Twojego ostatniego zdania, sorry ale nie posiadasz zadnej wiedzy. Swiadczy o tym fakt iz amator jazdzacy na czuja, bez ladu i skladu jezdzi na twoim poziomie lub lepiej. Gdyby twoj kolega usestymatyzowal trening to byc wahal jego pot z dleglosci kilmetra. Zaakceptuj ten fakt. O twoim baku wiedzy swiadczy fakt ze we wrzesniu chcesz robic dopiero sile - a powienienes konczyc sezon. I znowu: "jeśli utrzymam poziom przez zimę " - po co? co to znaczy? Roztrenuj sie, odstaw rower, ogolny rozwoj, wprowadzenie, sezon przygotowawczy itp. A co do kolegi: moze ma wieksze predyspozycje niz ty? obiadki babci sa ZAWSZE najlepsze. Moze kieruje sie sercem a nie pseudorozumem przy treningu? moze rbi to z czystej pasji, a nie z zazdrosci aby byc lepszy od kogos innego?
nabial Napisano 12 Sierpnia 2011 Napisano 12 Sierpnia 2011 po 1 nie trenuj twardo z kartki - jesli w trakcie treningu czujesz, ze zrobienie jeszcze 1 interwalu bedzie cie duzo kosztowac, a nastepnego dnia czeka cie wcale nie lzejszy trening, to odpusc, jesli 2 treningi z rzedu nie dajesz rady wejsc na zalozony poziom, to juz trzeba reagowac, a nie na sile wyrabiac limit, jest to szczegolnie wazne w poczatkowych okresach budowania formy srednie predkosc nie sa zadnym wyznacznikiem treningu, chyba, ze smigasz w bezwietrzne noce i przede wszystkim skup sie na sobie, a nie koledze + kieruj sie zalozeniem 'wiem, ze nic nie wiem'
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.