Skocz do zawartości

[Jazda]Na czerwonym świetle


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Chce poruszyć temat jazdy przez skrzyżowania na czerwonym świetle. Czy często to robicie. czy dostał ktoś za to mandat i czy miał przez to jakieś nieprzyjemności. Ja osobiscie codziennie jadąc do Wa-wy przejeżdzam na czerwonym, są to małe skrzyżowania (na tych dużych czekam na zielone),często tylko przejścia dla pieszych. Zawsze zachowuje szczególna ostrożność i nigdy niedoszło do niebezpiecznych sytuacji a i mandatu czy upomnienia nigdy nie dostałem. Jeste ciekaw waszych opinni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, osobiście codziennie kradne, ale są to małe rzeczy, zawsze zachowuje szczególną ostrożność, nigdy nie dostałem mandatu ani nikt mnie nie złapał. a co Wy o tym sądzicie?

 

A tak na serio, nie ma to jak kolejny uczestnik ruchu który w nosie ma przepisy bo przecież sam jest mądrzejszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Przyznam szczerze, że czasem przejeżdżam, jednak tylko czasem i tylko na 'małych' przejściach dla pieszych, zdarzy się też przejechać po zgaśnięciu czerwonej strzałki, oczywiście kiedy nikogo nie ma i po kilkukrotnym upewnieniu się, że jest ok. Niby wykroczenie to wykroczenie, ale nie widzę w takich drobnostkach niczego złego :P

Jakoś przez skrzyżowania, czy duże przejścia dla pieszych nie mam ochoty ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rowerem nigdy. Samochodem kilkakrotnie z premedytacja i pelna swiadomoscia, gdy bardzo sie spieszylem. Dwukrotnie na przejazdach kolejowych - jeden niestrzezony na bocznicy kolejowej (zepsuta sygnalizacja - po 15 minutach stania wysiadlem popatrzylem wsiadlem rozejzalem sie 5 razy i pojechalem) a drygi z polzaporami w oklicach miejscowosci Recz w zachpom DK 10 (tez jakies 15 minut czekania i jazda)

Raz dostalem mandat za przejechanie na czerwonym ale wtedy akurat na pewno bylo pomaranczowe, ale z dwoma policjantami nie wygram wiec mandat zostal przyjety <_<

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę głupi temat... Jak często łamię przepisy...? A co Ty? Z drogówki, czy co ?;) Jeśli łamiemy przepisy, to mam nadzieję, że mamy na tyle zdrowego rozsądku, by się do tego nie przyznawać publicznie. A rowerzyści "śmigający" na czerwonym to plaga. Zastanówcie się - jakie macie szanse z blaszaną puszką?...

P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy przejeżdżający na czwartej fazie późnego żółtego... Zastanówcie się nad tym, że przede wszystkim stwarzacie niebezpieczeństwo dla INNYCH użytkowników drogi. Przez taki nierozsądny manewr, który wam zaoszczędzi kilkadziesiąt sekund, kogoś może pozbawić życia, bo kierowca, który będzie się starał uniknąć zderzenia z wami, może pójść komuś na czołówkę, albo stracić panowanie i wjechać w grupę ludzi na chodniku. Nie ma tłumaczenia, że skrzyżowanie jest małe, mało uczęszczane, przejeżdżam wtedy gdy nic nie jedzie etc. Światła po coś tam stoją... I podpowiem, że nie dlatego że na skrzyżowaniu jest ciemno...

 

Kolego wątkotwórco. Potrafisz sobie wyobrazić jak policja wlepia ci mandat. A próbowałeś wyobrazić sobie człowieka w foliowym worku? (pytanie retoryczne)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na przykład przejazdy z przyciskami? Przykładowo skrzyżowanie Popiełuszki z Hetmańską w Białymstoku. Samochody stoją na czerwonym, a na przejazdach też pali się czerwone - zielone będzie, ale po naciśnięciu przycisku, który jest niezgodny z prawem. Czy naprawdę jest sens dwukrotnego zatrzymania się(ulica z pasem zieleni)? To troche tak jak zatrzymywanie się na zielonej strzałce warunkowej.

 

A co do pytania - zdarza mi się, ale bardziej niż na sygnalizator dla rowerzystów patrzę wtedy na ten dla kierowców - to oczywiste, że nie będą się pakował pod koła. Niestety zdarzają się też tacy, co pakują się pod ruszające samochody, bo miał jeszcze zielone 5 sekund wcześniej, gdy dopiero dojeżdzał do skrzyżowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektóre światła są faktycznie bez sensu. Przykład: Droga 3 pasmowa w poznaniu na dojeździe do malty. 2 pasy do jazdy prosto i jeden do skretu w prawo w jakąś małą, praktycznie nie uczęszczaną przez auta uliczkę. Co z tego, że na pasie do skrętu w prawo NIGDY nie widziałem jeszcze auta, z 2min trzeba stać na światłach aby przedostać się przez pasy..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na przykład przejazdy z przyciskami?

 

Z moich obserwacji wynika, że przyciski w ciągu dnia zwykle nie działają lub działają w sposób nieintuicyjny (często irracjonalny). W nocy, kiedy charakter ruchu się zmienia, wtedy rzeczywiście po naciśnięciu przycisku chwilę potem można przejść przez przejście.

 

Niektóre światła są faktycznie bez sensu. [...]

 

Sam mógłbym od ręki mógłbym wymienić conajmniej pięć skrzyżowań w Warszawie, które irytują ludzi, wręcz konfiguracja cyklu powoduje, że dużo ludzi ignoruje sygnalizację. Pytanie, czy rozsądnym jest okazywanie dezaprobaty poprzez przechodzenie na czerwonym świetle?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem nie ma opcji jak przejazd na czerwonym. W Krakowie są takie skrzyżowania na których zielone do skrętu w lewo jest aktywowane wyłącznie przez pętlę indukcyjną, a rower jest za małym obiektem aby to aktywować. Zostaje czekać na samochód, co poza godzinami szczytu może trwać długimi minutami, przejechać rowerem na czerwonym lub zsiąść z roweru i przejść na czerwonym na drugą stronę. Jedynie pierwsza opcja jest w zgodzie z przepisami, ale ciężko to nazwać sensownym rozwiązaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moich obserwacji wynika, że przyciski w ciągu dnia zwykle nie działają lub działają w sposób nieintuicyjny (często irracjonalny). W nocy, kiedy charakter ruchu się zmienia, wtedy rzeczywiście po naciśnięciu przycisku chwilę potem można przejść przez przejście.

 

Na większości skrzyżowaniach w Białymstoku(z przyciskami) jest tak, że pomimo stojących na czerwonym samochodów, światła na przejazdach nadal pozostają czerwone dopóki się nie wciśnie przycisku. Osobiście w takich sytuacjach nie zatrzymuję się, lecz po prostu jadę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na skrzyżowaniach zawsze czekam - nie widziałem jeszcze takich, które są małe i irytujące.

Może w Zielonej Górze takich nie ma.

 

Przejeżdżam b. często przejścia dla pieszych, które są puste.

Bywa, że idzie 1 osoba albo że ktoś idzie jeszcze na czerwonym przez zapaleniem się zielonego dla pieszych (wcześniej wciskając przycisk na przejściu).

Wszyscy czekamy a nikogo nie ma - rowerem jadę.

Samochodem nigdy - zawsze czekam.

 

Na mojej trasie: Szosa Kisielińska w Zielonej Górze takich przejść jest 3 - te fakt faktem wkurzają czasem

bo ludzie wciskają "przycisk zielony" pomimo, że nic nie jedzie. Nawet nie spojrzą w lewo / prawo - po prostu wciskają.

 

Temat wg. mnie nie jest wcale głupi - prawo trzeba przestrzegać, ale wielu ludzi ma wątpliwości.

 

Wg. mnie powinniśmy czekać i koniec.

 

Ja natomiast jak widzę EWIDENTNIE, że nie zagrażam, nie ma nikogo, jestem na rowerze

to prawo łamię i tyle. Prawo jest bezwzględne z jednego powodu:

nie da się zdefiniować zdrowego rozsądku i elastycznego rozpoznania sytuacji - jedni potrafią to zrobić inni nie.

Zatem musi być bezwzględnie, jednoznaczne, proste i dla wszystkich tak samo - nie mamy wtedy dyskusji, wyjątków itd. Jest święty spokój oraz bezpieczeństwo absolutne.

 

Jak dla mnie to taki temat trochę "tabu". Nie ma powszechnej akceptacji, ale każdy wewnętrznie wie o co chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jeżeli sygnalizacja na skrzyżowaniu działa na podstawie pętli indukcyjnej i jest pusto to jadę. Inaczej mogę czekać do końca świata...

Na przejściach dla pieszych też często przechodzę na czerwonym ze względu na wymienione przyciski które nie zmienią światła nawet jeżeli możliwe było by bezkolizyjne przejście ponieważ nadusiło się za późno i dopiero w następnym cyklu "odpali" zielone. (ostatnio słyszałem, że przyciski na przejściach dla pieszy są nie do końca legalne tj. w przepisach jest gdzieś zapisane, że sygnalizacja świetlna powinna umożliwiać przejście bez twojej żadnej ingerencji, po prostu stoisz, czekasz, zmiana światła, idziesz)

Ogólnie czasem mnie zastanawia czy ludzie z ZDMów i innych zakładów odpowiadających za ustawianie sygnalizacji itp sami nie poruszają się na drodze?

Chyba każdy z nas zna jakieś miejsce w którym albo cykl świateł ustawiony jest idiotycznie np. droga o małym natężeniu ruchu dłużej dostaje zielone, nie działa zielona strzałka, nie równe zapalanie się świateł do jazdy na wprost i skrętu w prawo (mimo, że na przejściach dla pieszy jest czerwone) i innych głupot....

Rozumiem, jakieś przeoczenie przy programowaniu ale to powinno się modyfikować po jakimś okresie próbnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem nie ma opcji jak przejazd na czerwonym. W Krakowie są takie skrzyżowania na których zielone do skrętu w lewo jest aktywowane wyłącznie przez pętlę indukcyjną, a rower jest za małym obiektem aby to aktywować. Zostaje czekać na samochód, co poza godzinami szczytu może trwać długimi minutami, przejechać rowerem na czerwonym lub zsiąść z roweru i przejść na czerwonym na drugą stronę. Jedynie pierwsza opcja jest w zgodzie z przepisami, ale ciężko to nazwać sensownym rozwiązaniem.

Gdzie to takie jest?

 

Ja wychodzę z założenia, że samochodem mogę na żółtym przejechać jeżeli mam odpowiednią prędkość, a rowerem 20km/h to za mało i mogę nie dojechać na drugą stronę skrzyżowania a włączy się ruch samochodowy z ulic prostopadłych. Głównie mam tu na myśli Rakowicką i lubomirskiego koło UEKu w Krakowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się nie przejeżdzać bo uważam, ze to igranie z losem. Może nam się wydawać, że nic nie jedzie bo nie zauważymy, nie usłyszymy, a motocyklista czy samochód będzie akurat jechał z ogromną prędkością w naszym kierunku... i tyle sobie pożyliśmy <_<

Może jestem na to uczulona bo mój dziadek tak zginął-spieszył się do pracy i przebiegł na czerwonym myśląc, że nic nie jedzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zasadniczo nie przejeżdżam na czerwonym. Są tylko dwa takie miejsca. Jadąc ścieżką rowerową z Warszawy do Mińska są następujące przejścia ze światłami: jedno na wyjeździe z podwórka, drugie na wyjeździe z lasu. Aż głupio stać przed czymś takim.

Jest jeszcze takie miejsce, gdzie światła aż się proszą żeby je zignorować. Zatrzymuję się chyba tylko ze względu na możliwą obecność policji, a długo tam nie trzymają, więc jest do zniesienia. W ogóle sytuacja bardzo śmieszna. Ul. Lucerny w Wawrze. Prosta droga, żadnego skrzyżowania ani przejścia dla pieszych. Czerwone światło zapala się, gdy ktoś jedzie za szybko. Jadę więc sobie rowerem, jakiś cwaniak mnie wyprzedza ... i czerwone zapali się dopiero jak on już przejedzie, a ja stoję za niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jazdą rowerem na czerwonym świetle jest trochę tak jak z romansowaniem z innymi paniami za plecami partnerki życiowej. To znaczy każdy normalny zdrowy facet ma do tego tendencje, ale jedni będą się z tym obnosić i chwalić wszem i wobec, a inni będą ostentacyjnie udawać przykładnych mężów i ojców.

 

Tak też jest w tym wątku - jedni otwarcie się przyznają do jazdy na czerwonym, a inni potępiają w czambuł i uskuteczniają gadki umoralniające. Ale nie chrzańcie, każdy z Was na czerwonym jechał. Jak nie jezdnią, to przez przejście dla pieszych.

 

Jechaliście i dobrze o tym wiecie :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Średnie masz te przekonania co do wierności facetów :confused: Jak się kocha to się kocha i nie ma romansowania bo zwyczajnie nie masz na to ochoty...

I o tym samym możemy mówić wśród kobiet - jak facet jej się znudzi bo nie ma prawdziwego uczucia to też będzie wyrywać innych na boku :icon_lol:

PS: Chyba nie byłeś prawdziwie zakochany

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przejeżdżam na czerwonym świetle dlatego, że:

1) jest to zabronione, w dodatku to poważne wykroczenie drogowe, nie jak np. rzucenie peta na jezdnię,

2) nie chcę, żeby inni tak robili,

3) wolę uniknąć komplikacji, a miałbym je zawsze jeżeli przy przejeżdżaniu na czerwonym świetle, potrąciłby mnie samochód, albo ja pieszego.

Przyznaję, że nie zawsze jeżdżę zgodnie ze wszystkimi przepisami. Czasem łamię je w obronie swojego bezpieczeństwa (np. jadąc środkiem pasa ruchu, żeby mnie kierowcy nie wyprzedzali o centymetry), czasem z wygody (np. przejeżdżając przez jezdnię po przejściu dla pieszych). Pamiętajmy jednak o tym, że jeżeli my, rowerzyści będziemy nagminnie łamać tak ważne przepisy jak zakaz jazdy na czerwonym świetle, jakie będziemy mieć prawo skarżenia się na kierowców, którzy nie zachowują odstępu przy wyprzedzaniu, albo na pieszych, którzy chodzą po drogach dla rowerów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...