Skocz do zawartości

[Koszty] Obniżanie całkowitego kosztu użytkowania


Rekomendowane odpowiedzi

Moje osobiste doświadczenia skłoniły mnie do założenia tego tematu...z góry uprzedzam fanatyków, iż przedstawione tu teorie nie dotyczą "flagowego" tego ukochanego roweru, ale drugiego, do miasta, roweru mamy, babci etc.

Problem: jak ograniczyć koszta eksploatacji do minimum, zachowując dobrą pracę sprzętu? ( W końcu to nie żadna sztuka nie wymienić linek i pancerzy i uważać że się oszczędza) Chciałbym abście w tym temacie podzielili się ze mną swoimi, mam nadzieję niebanalnymi sposobami.

 

Na początek kilka moich:

-Zalny motulem Bomber nie wymaga obsługi...a gdy go wymieniam...używam go do smarowania łańcucha [zrealizowane, działa]

-Można by w kasecie zamienić zużyte, najmniejsze zębatki na stalowe. To samo blat na korbie. Próbował już ktoś robić takie przeszczepy? [pomysł, do sprawdzenia]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wężem dobry pomysł ;) Jeden ze sposobów oszczędzania (banalny i wspólny również dla samochodów) - rozsądnie hamować. Co prawda czasem fajnie jest przyhamować tak, żeby zostawić ślad na jezdni, no ale to kosztuje... zarówno hamulce jak i (szczególnie) opony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem: jak ograniczyć koszta eksploatacji do minimum, zachowując dobrą pracę sprzętu? ( W końcu to nie żadna sztuka nie wymienić linek i pancerzy i uważać że się oszczędza) Chciałbym abście w tym temacie podzielili się ze mną swoimi, mam nadzieję niebanalnymi sposobami.

 

To odwieczny problem, który próbują rozwiązać ludzie na całym świecie, ale niestety jest to problem nierozwiązywalny. Nie da się zjeść jabłka i mieć jabłko. Musisz zdecydować co jest dla ciebie ważniejsze. Jakość czy koszt. Pytanie. Czego oczekujesz od sprzętu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak do mieszczucha to parę prostych rozwiązań 'sprzętowych' jest:

- opony z twardej mieszanki, które wytrzymają sporo kilometrów (i nie będą przy tym drogie),

- tylny hamulec bęben/torpedo (+ew. przedni bęben),

- napęd oparty o piastę wielobiegową, przy czym im mniej biegów tym lepiej pod względem trwałości, do wymiany co jakiś czas tylko jeden blat, jedna zębatka i jeden łańcuch (zamiast żonglowania kasetami/łańcuchami),

- pełne pancerze,

- sztywny widelec zamiast amortyzatora, nawet do Bombera trzeba co jakiś czas zaglądać, do sztywnego nie trzeba, nawet jak się jeździ w najgorszym syfie (np. błoto pośniegowe),

- myśleć i przewidywać = mniejsza ilość hamowań ;)

 

Piszesz "w kasecie zamienić zużyte, najmniejsze zębatki na stalowe" - używasz aluminiowych kaset że tak napisałeś? Przecież te najmniejsze (jak i reszta) są stalowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy opona mi się zużyje, to nie kupuje nowej, tylko owijam obręcz wężem ogrodowym.

To jest dobry pomysł. I nie jesteś pierwszy, który na to wpadł. Udało mi się niedawno sfocić rower gościa, który jest mistrzem w cięciu kosztów użytkowania roweru. Tylko w minimalnym stopniu ogranicza to funkcjonalność roweru. Spojrzcie zresztą sami:

S4025191.JPG

Chodzi oczywiście o ten po prawej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rower do jazdy potrzebuje:

1) Ramy

2) Kół

3) Kierownicy i widelca.

4) Korby i zębatki przedniej

5) Łańcucha.

6) Siodełka

 

Z pewnością żeby jechać na rowerze nie są potrzebne:

1) Błotniki

2) Oświetlenie

3) Hamulec (wbrew pozorom)

4) Bagażnik

5) Opony (wbrew pozorom)

 

I tu dwa pytania. Po pierwsze primo. Jaki będzie komfort takiej jazdy? Po drugie primo (ważniejsze). Jakie będzie bezpieczeństwo dla użytkownika i otoczenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na miasto to przecież najgorszego tuka można zabierać. Tak jak koledzy wyżej napisali, pełne pancerze koniecznie, sztywny widelec i jeździć do spodu aż się klocki i napęd zużyje. A opony za <20zł z bieżnikiem typu "jodełka" i nie ma opcji...

 

Klocki raz do roku do wymiany za max 20zł, napęd (korba 35zł, wolnobieg/kaseta 30zł, łańcuch 20zł) i to wszystko. W mieście błota nie ma, w zimie posmarować i można tak jeździć. To jest moim zdaniem zredukowanie kosztów do minimum (wiadomo, że można się pozbyć przerzutek i hamulców jeszcze, ale ja osobiście jednak wolę mieć jedno i drugie).

 

Sam tak jeżdżę codziennie przez cały rok akademicki na uczelnię i po mieście po bułki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sensu tu wchodzić w równania fizyczne. Po zablokowaniu koła, gdy jest ono już nieruchome, klocek się oczywiście nie ściera. Silny nacisk, a tym samym silne ocieranie się klocka o obręcz powodujące jego szybkie zatrzymanie, powoduje jednak szybsze zużycie. Proponuję wziąć papier ścierny i przejechać po nim lewą ręką delikatnie i dłużej, a prawą ręką nawet bardzo krótko, ale mocno...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie przestań hamować, zaoszczędzisz ze 20zł rocznie albo nawet mniej...

 

A jeszcze więcej przy jeździe na rowerze zaoszczędzę, kiedy pozwolę mu stać spokojnie w kącie. Nie pisałem o nie hamowaniu, tylko o nie hamowaniu ostro!

 

Nie rozumiem sensu pisania takich odpowiedzi. Czy wniosłeś do tematu coś oprócz złośliwości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jeżeli jesteśmy przy ekstremalnym oszczędzaniu, to można rowerem jeździć boso. Ja jestem tego najlepszym przykładem... Bez butów jeżdżę praktycznie miesiąca i sobie chwalę.

 

Nie należy popadać w absurdy. Według PoRD rower musi mieć określone (sprawne) wyposażenie, aby móc poruszać się po ulicy. Na pewnych rzeczach nie można oszczędzać, choćby na bezpieczeństwie. Na pewno nie warto oszczędzać na hamulcach i na oświetleniu. Napęd nie musi być na Deore... Dwa moje poprzednie rowery miały najtańsze Shimano SIS i też pracowało bardzo ładnie. Trzeba poprostu o rower dbać (regulować, smarować, czyścić), wtedy nawet sprzęt niezbyt wysokich lotów pracuje w granicach przyzwoitości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak do mieszczucha to parę prostych rozwiązań 'sprzętowych' jest:

- opony z twardej mieszanki, które wytrzymają sporo kilometrów (i nie będą przy tym drogie),

- tylny hamulec bęben/torpedo (+ew. przedni bęben),

- napęd oparty o piastę wielobiegową, przy czym im mniej biegów tym lepiej pod względem trwałości, do wymiany co jakiś czas tylko jeden blat, jedna zębatka i jeden łańcuch (zamiast żonglowania kasetami/łańcuchami),

- pełne pancerze,

- sztywny widelec zamiast amortyzatora, nawet do Bombera trzeba co jakiś czas zaglądać, do sztywnego nie trzeba, nawet jak się jeździ w najgorszym syfie (np. błoto pośniegowe),

- myśleć i przewidywać = mniejsza ilość hamowań ;)

 

Piszesz "w kasecie zamienić zużyte, najmniejsze zębatki na stalowe" - używasz aluminiowych kaset że tak napisałeś? Przecież te najmniejsze (jak i reszta) są stalowe.

 

Wielkie dzięki wszystkim za odpowiedzi. Co do opon to też zauważyłem że twarde, śliskie kloce 28" zużywają się dużo wolniej niż lekkie opony do XC. Ale co do hamulca bębnowego, oraz torpedo to mnie zaskoczyłeś. Czy one nie wymagają obsługi? Na torpedo nie da się cofnąć korby, ale co powstrzymuje hamulce bębnowe przed ekspansją? Masa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze więcej przy jeździe na rowerze zaoszczędzę, kiedy pozwolę mu stać spokojnie w kącie. Nie pisałem o nie hamowaniu, tylko o nie hamowaniu ostro!

 

Nie rozumiem sensu pisania takich odpowiedzi. Czy wniosłeś do tematu coś oprócz złośliwości?

Podkreśliłem głupotę wypowiedzi mówiącej o dozowaniu siły hamowania w celu zaoszczędzenia na wymianie klocków (nie opon!).

Ale jak ktoś woli oszczędzić tak drobną w skali roku kwotę, kosztem wymuszenia na sobie zmiany stylu jazdy to już jego sprawa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Ty w ogóle przeczytałeś temat tej dyskusji i pierwszy post i wiesz o czym jest ta rozmowa? Czy piszesz tylko po to, żeby pisać?

 

Problem: jak ograniczyć koszta eksploatacji do minimum, zachowując dobrą pracę sprzętu?

 

W tym pytaniu nie widzę określonej kwoty, od jakiej proponowane oszczędności mogą się zaczynać. W mojej odpowiedzi nie widzę też narzucania komukolwiek, żeby zmieniał styl jazdy. Faktem jest, że ostre hamowanie wtedy, gdy nie jest potrzebne, generuje niepotrzebne koszty. Jeśli autor tematu chce, skorzysta z pomysłu na ich minimalizację. Jeśli nie - nie. Proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do opon to też zauważyłem że twarde, śliskie kloce 28" zużywają się dużo wolniej niż lekkie opony do XC. Ale co do hamulca bębnowego, oraz torpedo to mnie zaskoczyłeś. Czy one nie wymagają obsługi? Na torpedo nie da się cofnąć korby, ale co powstrzymuje hamulce bębnowe przed ekspansją? Masa?

Na miasto nie potrzeba dobrego bieżnika, to i opona nie dająca już rady w terenie nadal będzie nadawała się do jazdy w mieście.

 

Torpedo chyba jest bezobsługowe. Choć ciężko porównać z innymi, bo inna charakterystyka jazdy po mieście i terenie, więc różne zużycie.

Do rolkowych jest jakiś smar, ale co ile aplikować nie mam pojęcia. Na razie mam przedni 1200km, tył 500km i nic przy nich nie grzebałem (nie licząc regulacji pod siebie (naciąg linki) i wymiany klamek na dostosowane do tego typu). Za rok może będę w stanie coś powiedzieć po pełnym sezonie jesienno zimowym. Na razie na duży plus brak syfu ze ścierających się obręczy :thumbsup:

 

Na pewno masa jest dużą przeszkodą.

Druga sprawa, to nie da się szybko zdemontować w celu wymiany dętki (w tarczach koło wyjmuje się bez problemu, w v-kach trzeba rozpiąć, w rolkowym trzeba poluzować linkę, żeby się dało ją odłączyć, do tego trzeba odczepić ramię hamulca), więc na wszelkie zawody odpada, a na treningach, czy wycieczkach uciążliwe.

Kolejna rzecz, to siła hamowania. Z tyłem nie ma problemu, ale przód trzeba mocno zaciskać, żeby sensownie hamować (do tego mam power modulatora w piaście :angry2: ).

Na koniec cena. Zwykłe szczękowe można kupić za 20zł, rolkowe zaczynają się od okolic 70zł. Do tego koszt przystosowanej do tego piasty (przednia z dynamem, tylna z biegami). Ewentualnie piasty ze zintegrowanym hamulcem - ponad 200zł.

 

W kupowanym rowerze jak są to zaleta na miasto. Przeróbka posiadanego droga i w sensie minimalizowania kosztów chyba nieopłacalna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Torpedo chyba jest bezobsługowe.

Torpedo właściwie jest bezobsługowe. Zużywa się, ale trwa to długo... W razie czego części zamienne występują w przyrodzie.

 

Na pewno masa jest dużą przeszkodą.

Przeszkodą w czym? ;)

 

Druga sprawa, to nie da się szybko zdemontować w celu wymiany dętki (...) Na koniec cena (...)

Są modele przyjazne dla użytkownika, czyli na zacisk, nie na śruby (do tego ramię hamulca można przykręcić do oczka od mocowania hamulca tarczowego). Są to jednak rozwiązania drogie.

Mimo ceny skusiłem się na taką piastę (Sturmey Archer, 4 łożyska 'maszynowe', hamulec bębnowy, bębenek pod kasetę 8/9), zobaczę co z tego wyjdzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedni mam właśnie na takie zaciski. Ale żeby zdemontować, to muszę poluzować linkę i nie wystarcz przy klamce. Niestety przy hamulcu muszę użyć klucza (przeciwnakrętka), żeby wkręcić baryłkę.

Jak będę mógł swobodnie wyjmować linkę, to znowu słabe hamowanie.

 

Niby są te ułatwienia, ale... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz wpadł mi do głowy kolejny, oczywisty pomysł: stosowanie mleczka do uszczelniania dętek. co prawda sam go jeszcze nie używam, ale wydaje mi się, iż powinno to obniżyć w dłuższej perspektywie koszty + zwiększyć komfort użytkowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...