Skocz do zawartości

[Trendy rowerowe] Kiedyś góral, teraz szosa?


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Mieszkam po drugiej stronie Łodzi niż Ty

 

chickenowa, nie przypominam sobie, bym gdzieś zdradzał, po której stronie Łodzi mieszkam :icon_mrgreen:

 

Mam kilka propozycji:

 

1) Może dla niedowiarków nakręcimy filmik jak ciśnie się szosą po lesie? Bo w górala na szosie chyba nikt nie wątpił. A co tam, nakręcę wam krótki filmik, jak wszystkie burze przejdą już przez Łódź :icon_mrgreen: Nakręcę to w dość lekkim, aczkolwiek terenie(nie jestem samobójcą, ani też niszczycielem rowerów) :icon_lol:

 

2)Znajdujemy jakąś pętelkę w lekkim terenie. Kawałek lasu i polne drogi i tam porównujemy swoje rowery. U mnie przedstawicielem MTB będzie MaGnum Evo x na oponach kenda Karma(Na takim się ścigałem w Świętokszyskiem i zgarniałem pudełka), a szosa to Cr-mo marki Triumph na oponkach 25mm CST za 20zł szt. Porównam czasy kilku pętli najpierw jednym, potem drugim przy zbliżonym tętnie. Powiedzmy, że będę sie trzymał 150- zmęczenie będzie miało marginalne znaczenie. Dla pewności oba testy w odstępie 24h.

 

3)Taki sam test górala i szosy na szosie- trzeba zwrócić uwagę na prędkość wiatru, bo ma kluczowe znaczenie.

 

4)Sprint. Asfaltowa prosta. Ciśniemy ile fabryka dała na odc. np. 300m i powtarzamy testy dla obu rowerów naprzemiennie, by wyeliminować zmiany czasu wynikające ze zmęczenia.

 

 

 

 

Wszystkie 3 punkty postaram się zaliczyć i opracować, jak tylko skończą się burze w łódzkiem i obiecuję wyniki testu przedstawić :whistling::thumbsup:

 

 

Napisano

Prawda jest taka, że jeśli nie planujemy startowania w mniej lub bardziej profesjonalnych wyścigach, inwestowanie w specjalistyczny sprzęt kilkunastu tysięcy tylko dla przyjemności jazdy jest narcyzmem. Crossy są przyszłością, bo dają "best of both worlds" - można po szosie bez zasapania się, można w teren o ile nie ma dużych przewyższeń i rumowiska. Kupowanie mtb za 2000zł po to by jarać się że ma się mtb? Sorry - jeździłem przez chwilę takim za naście tysięcy i nie byłem w stanie (poza zdawkowymi "niezły jest, kurde!") docenić jego mocy, lekkości, czy dynamiki amorka. Tę samą trasę przejeżdżam moim crossem na znacznie cieńszych oponkach, i amorku za 4 stówy.

Napisano

Grendel mam znajomego który pracuje po 10-12 godzin. Miesięcznie robi góralem takim za kilkanaście zł po 200km bo nie ma czasu.

Nie uważam go za narcyza tylko za pasjonata który kocha rowery i wydałby na nie każda złotówkę gdyby tylko mógł. Prawdopodobnie jak większość tutaj.

Idąc twoim tokiem rozumowania nie ma sensu kupować na śniadanie musli a na obiad schabowego bo przecież samymi kartoflami też można się najeść.

Napisano

Ja szacuję, że mój góral gdyby w takiej konfiguracji był poskładany z nowych części, to pewnie byłby wart ze 3000 max. Mam też treningowego górala wartego 1400zł detalicznie, a po znajomości 750zł bez gwarancji :whistling: I różnica jest spora, szczególnie w wadze. Poza tym karbonowe widełki w moim startowym Evo x dają potworną sztywność. W miarę budżetowe, ale kapitalne oponki Kenda Karma lekko się rozpędzają. Przy dystansach pokroju 60km 1500m przewyższenia myślę, że wszystko ma znaczenie. Sprawny napęd, lekkość, sztywność, dobre prowadzenie. Nie wmówisz mi, że bawiłbym się tak samo dobrze z przerzutkami siemano SIS pozagrupowymi i oponami 2kg komplet. Amora mam SR Axon DRL, także nawet tańszy, niz 4 stówy B)

 

To, że ty nie dostrzegasz większej różnicy między rowerami, to nie znaczy, że jej nie ma. A między rowerem za np. 15k zł a moim za 3 też jest na pewno różnica, ale mój mnie satysfakcjonuje.

 

Myślę, że to jest kwestia zarobków. Jak ktoś zarabia kokosy i rower za 15k nie jest dla niego obciążeniem finansowym, to czemu miałby sobie na niego nie pozwolić? Czemu miałby nazywać się narcyzem? Na lepszym sprzęcie zazwyczaj lepiej się jeździ.

 

Tę samą trasę przejeżdżam moim crossem na znacznie cieńszych oponkach, i amorku za 4 stówy.

 

No to nie jeździłeś po ciężkiej trasie MTB. Cross połamałby się na pierwszej poważniejszej(jak na MTB) hopce. A twoje cieniutkie opony zapadłyby się w błocie lub piasku. Ja śmigam na 2.0, ale na trasie widać spryciarzy na cienkich oponkach, często semi-slick, bo rower musi być leciutki :yes: i w trudniejszym podłożu mają problemy.

 

 

Napisano

A taki MTB połamałby się przy pierwszej poważniejszej hopce DH/FR... Litości z takimi argumentami :wallbash:

Jak już chcecie mówić o uniwersalności, to cross i XC są najbardziej uniwersalnymi rowerami. Przy czym pierwszy ma akcent na twarde podłoża, a drugi na cięższy teren. Każda specjalizacja (szosa, Enduro, FR, DH) jest odstąpieniem od uniwersalności. Ot cała filozofia.

A dać się da wszystkim i wszędzie, kwestia samozaparcia i dobrania dobrego ogumienia.

 

 

Wracając do tematu. Więcej szos raczej nie, ale w mieście jest dużo więcej crossów, trekkingów i typowych mieszczuchów.

Odnośnie popularności MTB. Po prostu sprzedawcy mają mniej kłopotu z niezadowolonym klientem - na twardym laik nie będzie wiedział, że może być lżej, a w terenie będzie miał łatwiej niż na cienkich oponach crossa/trekkinga.

Napisano

Odnośnie trekingów, mój pierwszy "dobry" rower to był treking author stratos za 1800zł. Na tym rowerze przejechałem 3800 w niecałe 3 miesiące, aż pewnego razu jechałem, i minął mnie kolarz na szosówce. Sprzedałem authora i komputer i kupiłem szosę. Na szosie jeździłem 3 lata i kupiłem mtb(harda), pózniej drugie mtb(fulla)... Od czasów trekinga jeżdzę 6 lat, z czego 3 tylko na szosie, i patrząc teraz z perspektywy czasu na trekinga, naprawdę wydaję mi się, że to rower do niczego.. Szosa gniecie go do minusa na szosie praktycznie pod każdym względem, poczynając od frajdy z jazdy, po średnie prędkości czy samo przyśpieszenie roweru. W lesie mtb gniecie trekinga do minusa podobnie. Szosa jest na szosę, a mtb jest do lasu. Każdy kto spróbuje szosy (w sensie chociaż 500km), poczuje respekt do tego roweru i zrozumie dlaczego jest to takie fajne, poczuje odrobinę tej magii ;) . Ja osobiście uwielbiam i szosę i mtb, w tym sezonie na razie mam 4500km nakręcone, z czego przypuszczam 2500 było na szosie. Treking to rower do którego można zaczepić sakwy i wyruszyć na wycieczkę kilkudniową, to rower którym można dość wygodnie poruszać się po mieście (chociaż i tak uważam, że mtb > treking w mieście).

 

A co do szos, generalnie widzę ich coraz więcej, ale trekingów jest jeszcze więcej :D

Napisano

Ja klepię biedę to mam jeden rower, MTB. Założyłem do niego opony na asfalt i tak szuram na nim. Czasami trzeba sakwę zapiąć i jechać gdzieś dalej. Jak się dorobię to kupie szosę (drugi sezon już chce a kasy nie ma;), na takie krótsze jednodniowe czy kilku godzinne przejażdżki od 60 do 200 km :-)

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...