Skocz do zawartości

[Kierowcy] Bezczelność na drogach


roweras

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Gdyby kierowcy stojący w korku bez problemu wpuszczali tych włączających się do ruchu problemu by nie było. Tymczasem każdemu "się śpieszy" i wpuszczać nie chcą, więc ci włączający się pchają się na wkręta i blokują ścieżki/pobocza czy przejścia dla pieszych. To wszystko jest winą braku kultury i poszanowania innych uczestników ruchu.



 

Dokładnie tak. Ja tu w ogóle nie widzę problemu. Czy jest obowiązek jazdy tym idiotycznie wyznaczonym pasem rowerowym? Chyba nie, więc problemy stwarza sobie sam rowerzysta.

Ja tam nie widzę innej ścieżki rowerowej. A jak jest taka to rowerzysta ma obowiązek nią jechać. Tak mówią przepisy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@sznib, Korek ze swojej natury jest taki, że nie bardzo jest jak i gdzie ustąpić miejsca, na nawet jeżeli ktoś już jest skory to zrobić, to trzeba czekać nawet po kilkadziesiąt sekund (a w skrajnych przypadkach są to nawet minuty) zanim coś się ruszy i zrobi miejsce. Zatem chcąc nie chcąc ścieżka rowerowa zostanie zablokowana przez pojazdy próbujące włączyć się do ruchu, bo nie ma innej opcji poza np teleportacją.

Nie od dzisiaj wiadomo, że na Emilii Plater są straszne korki (PKiN, Złote tarasy, Dworzec Centralny, Warsaw Financial Center i za chwilę Żagiel Libeskinda) i każdy próbuje się stamtąd wydostać lub dojechać. Każdy orze jak może - jak widać rowerzysta także, bo omija korek w sposób co najmniej kontrowersyjny względem tego, czego oczekujesz od kierowców. Filmik przypomina mi publicystycznego gniota wypuszczonego przez TVN Uwagę, gdzie to rowerzysta pokazał jacy to kierowcy są źli, sam przy okazji łamiąc kilka przepisów i zachowując się w sposób niegodny.

 

Za chamstwo można uznać jedynie manewr taksówkarza.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale taksiarze to ogólnie z niewieloma przypadkami totalna granda. Nie raz jadąc prawym pasem wyprzedzali mnie i wręcz jawnie na czerwonym świetle stawali przy krawężniku próbując nie pozwolić mi stanąć na równi z nimi, czy też nie daj Boże wyprzedzić.

Nie wiem co to ma na celu (pewno frustracja) ale auta nie poszerzą, wyprzedzam z prawej i staję i tak tam gdzie bym stał. Oczywiście później wyprzedzanie na przysłowiową gazetę.....ale nie robi to na mnie wrażenia - przywykłem....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko jest winą braku kultury i poszanowania innych uczestników ruchu.

 

Ja tam nie widzę innej ścieżki rowerowej. A jak jest taka to rowerzysta ma obowiązek nią jechać. Tak mówią przepisy.

Uwierz mi, że to nie do końca o to chodzi. Nie napisałem sobie tego ot tak. Masę czasu spędzam zarówno na rowerze jak i samochodem w mieście. Chamówa jest straszna ale dotyczy całkiem innych spraw. Są miejsca i czas w których nic na takie zachowanie nie poradzisz. Wynika ono też często po prostu z braku umiejętności. Możesz do takiego mówić tak jak w tym przysłowiu o rozmowie z ciemnym o kolorach. On i tak nie będzie wiedział co Ty od niego chcesz. Ja to widzę na co dzień przy potężnych biurowcach. Połowa ludzi nie umie szybko, poprawnie włączyć się do ruchu. Wystarczy parę takich ciamajd na odcinku kilkunastu metrów i sprawa płynnej jazdy jest z głowy. Jak przychodzi powiedzmy godz 16 to jest hekatomba i próżno szukać jej parę godzin wcześniej czy póżniej. Nie ma co też pisać o złotówach czy kierowcach busów bo to z założenia w zdecydowanej większości chamy i prostaki. Pozbierasz to wszystko do kupy i efekt jest jaki jest.

 

Ma obowiązek ale nikt mu głowy nie urwie jak pojedzie między samochodami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

Korek ze swojej natury jest taki, że nie bardzo jest jak i gdzie ustąpić miejsca, na nawet jeżeli ktoś już jest skory to zrobić, to trzeba czekać nawet po kilkadziesiąt sekund (a w skrajnych przypadkach są to nawet minuty) zanim coś się ruszy i zrobi miejsce. Zatem chcąc nie chcąc ścieżka rowerowa zostanie zablokowana przez pojazdy próbujące włączyć się do ruchu, bo nie ma innej opcji poza np teleportacją.

 

Niby tak, ale ja bardzo często obserwuję taką sytuację: zaraz na połączeniu drogi podporządkowanej z główną jest przejście dla pieszych, bez świateł. Kierowca włączający się do ruchu z podporządkowanej powinien się zatrzymać przed pasami i jak będzie miał okazję włączyć się do ruchu. Tymczasem na głównej korek i większość stojących w nim kierowców ma w poważaniu tego co się chce włączyć, klapki na oczach przed siebie i tyle. Także ci włączający się do ruchu, chcąc nie chcąc jadą na wkręta, przy okazji blokując przejście pieszym i pobocze rowerzystom. Tak długo aż ktoś na głównej nie zechce ich wreszcie puścić. Tak to właśnie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Gdyby był zwyczaj że kierowcy w korku zawsze puszczają tego co się chce włączyć problemu by nie było. No ale każdy myśli tylko o sobie i jest jak jest, nie ma co zwalać na infrastrukturę.

Wielu moich znajomych było za granicą, na zachodzie i byli w szoku jaka tam jest kultura jazdy na ulicach. Czyli nie wszędzie jest tak źle. Ale są też kraje gdzie jest gorzej, Rosja chociażby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio jechałem do znajomego drogą gimnną (czytaj pobocza i pół pasa ruchu jak ser). Więc jadę kulturalnie tą mniej dziurawą częścią pasa, mniej więcej w jego połowie. Kierowca tira zamiast dać krótki sygnał dźwiękowy, to ponad 100m jechał za mną z wciśniętym klaksonem.

Pozdro dla pana, mimo, że zjechałem całkiem na pobocze, żeby mógł mnie spokojnie wyprzedzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy określonym czasie wyświetlania sygnału zielonego i określonej prędkości dopuszczalnej dane skrzyżowanie ma przepustowość n pojazdów i ani pojazdu więcej - to jest oczywiście przypadek czysto teoretyczny pod warunkiem, że można na skrzyżowanie wjechać podczas tego sygnału itp itd. Zatem infrastruktura gra tutaj kluczową rolę. Jeżeli do skrzyżowania napływa więcej samochodów niż jest je w stanie opuścić no to co da jazda na zakładkę? Nic, bo tej jazdy nie ma. Problem korków miejskich jest bardzo złożony. Zapewne na ten temat powstało niejedno profesjonalne opracowanie naukowe. Trudno tutaj zwalać wszystko na barki kultury kierowców. Tak jest łatwiej, ale nie do końca jest to prawdą. Chociaż wiadomo jest, że tzw. kierowcy jeżdżący sprawnie powodują falę wsteczną (w kontekście komentarza Beskida na temat ciamajd).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko kultura na drodze powinna się sprowadzać nie do eliminacji korka, bo tego się nie przeskoczy. Ale przy okazji kombinowania byle się wcisnąć blokuje się też innych dokładając kolejne spowolnienie.

Dobrym przykładem są buspasy, czy robienie sobie dodatkowego pasa z torowiska. A że potem tramwaj stoi niepotrzebnie w korku, to kogo obchodzi. Tak samo działa wjeżdżanie na skrzyżowanie jak nie ma się pewności, że się przejedzie. W nosie inni, ale ja wjechałem i jestem te kilka m dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele wypowiedzi się tutaj przewineło (odpadłem na 2x strone xD)

Każdy powinien mieć w sobie nić wyrozumiałości.

 

Ja codziennie śmigam do pracy rowerkiem z Łodzi (teofilów) do Aleksandrowa. Kto mieszka ten wie że ten odcinek nie jest nalepszy bo pas na szerokość auta + ok 20 cm.

Większość trasy jadę sobie chodniczkiem oczywiście uważając na ruch na nim bo tak jest dla mnie bezpieczniej a dla kierowców nie utrudniam przejazdu.

Gdy chodniczek ma się ku końcowi (albo wcześniej jak jest pusto za mną) to wpadam na asfalcik i tak sobie mknę do celu.

 

Staram się jechać tak aby ci mniejsi mogli mnie wyprzedzić. Jedni robią to szybko, inni zwalniają na maksa (chwała im).

Jednak po przeczytaniu tych n wypowiedzi uświadamiam sobie że chyba warto pomyśleć o swoim zdrowiu które i tak już jest mocno nadszarpnięte przez młodego który wjechal we mnie z podporządkowanej (bo nie zauważył ... )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym kraju kierowcy są tak zestresowani że często sami siebie nie kontrolują, bywa niebezpiecznie. 

Jeżdżę codziennie i  kiedy tylko mogę staram się wybierać DDR (chociaż w sporej przewadze jeździ się po nich średnio przyjemnie, np na Wale Miedzeszyńskim w Wawie jest sporo odczuwalnych nierówności).

Jak już muszę jechać po ulicy to staram się wybierać trasę jak najmniej uczęszczaną, ale nawet na tych mało uczęszczanych notorycznie zdarza mi się trafić na takiego asa, który  najpierw mnie wyprzedzi , poczym przyklei się do prawej krawędzi drogi (tak że ja już nie mam szans się zmieścić) i przygotowuje się do skrętu w lewo najczęściej w jakiś wjazd na osiedle domków....dzisiaj rekordzista nawet nie włączył kierunkowskazu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałam bliskie spotkanie i jeszcze mnie telepie na samą myśl.

 

Na wąskiej, osiedlowej uliczce pas po mojej lewej blokowała szambiarka. Za szambiarką czaiła się ONA szykując się do manewru omijania (tak myślę, bo nie raczyła wrzucić kierunkowskazu). A teraz quiz - co robicie na widok prawidłowo poruszającego się (i oświetlonego) pojazdu jadącego z przeciwka, jeśli chcecie ominąć przeszkodę?

1. wrzucacie kierunkowskaz, czekacie aż pojazd was ominie i dopiero ruszacie

2. po co komu kierunkowskazy? - gaz do dechy i jazda na czołówkę

Jeśli wybraliście odpowiedź 2 to zgadliście. Minęłam panią "na żyletę", bo tam nawet nie ma za bardzo gdzie uciekać - chodnik potwornie wąski i z wysokimi krawężnikami. Pani strzeliła karpika a ja pokazałam jej uniwersalny gest środkowym palcem - za kijowe wymijanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z serii bo mi się śpieszy. Jadę sobie mało przepisowo, bo pod 40 w strefie zamieszkania (bo wiatr w plecy i chęć zobaczenia jak kierowcy będą się zachowywać). No i oczywiście znalazł się niecierpliwy, któremu było za wolno. Na oko oddalił się z prędkością 60+.

 

Ja rozumiem, że ciężko się za kimś wlec ledwo 20km/h, ale czterdziestka to chyba nie jest zła prędkość i te kilkaset metrów można wytrzymać. Co ludzi pcha, że muszą depnąć na maksa niezależnie od ograniczeń?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy już to było, ale:
Mnie wkurza, i to strasznie, jak kierowcy wymijają mnie jadącego brzegiem drogi jakiś metr ode mnie!
No jasna chole**, czemu nie mogą wyminąć mnie całą szerkością jezdni!? To jest o wiele bardziej bezpieczne, niz wymijanie aż tak blisko rowerzysty!

Nie wiem, co to za głupi nawyk. Ale jak ich odzwyczaić? Pewnie się nie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj jechać trochę dalej od krawędzi, tak z 0,5m, 1/3 szerokości pasa. Jeżeli przy wyprzedzaniu musi i tak zahaczyć o sąsiedni pas, to z reguły zachowują większy odstęp. Tylko nie na chama 15km/h środkiem pasa blokując ruch.

Inna sprawa, że metr to przepisowa odległość, choć czasem za mała jak śmignie coś większego.

 

A co pcha rowerzystę to poruszania się 40 km/h w strefie zamieszkania? :rolleyes:


W tym wypadku wiatr ;)

Tak dla zobrazowania miejsca: https://maps.google.pl/?ll=54.416108,18.462954&spn=0.004539,0.009645&t=h&z=17

Ta strefa to raczej spowalniacz niż faktyczna potrzeba takich ograniczeń. Wcześniej ludzie dużo szybciej tutaj jeździli i momentami bywało nieprzyjemnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj widziałem chamstwo ze strony będącej zwykle stroną poszkodowaną. W miejscu, gdzie samochody i tak jadą dość wolno, na przejsciu dla pieszych rowerzysta, jadąc na rowerze, pcha się pod samochód (jadący kilka km na godzinę) krzycząc do kierowcy "przejście jest, baranie!" Jak rowerzyści tez bywają bezczelni i nieznający przepisów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja przeczytana na stronie informacyjnej tvn'u:

 

Możliwe że nie trafiłem w odpowiednim temacie bo nie zwalałbym winy na kierowcę, który jednak bezczelnie uciekł z miejsca zdarzenia (zgłosił się już na policję) 

Ciekawy jestem jak rozwinie się ta sprawa w sądzie (tak niestety poszkodowany trafił do szpitala) bo wina kierowcy nie jest oczywista. 

Mógł być oślepiony przez słońce (widać to po cieniu) i nie zauważył rowerzysty.Mógł być też pijany

Teraz rowerzysta w starszym wieku, który wtargnął na jezdnie nie oglądając się, chociaż jest to w strefie mieszkalnej (nie znam się na prawie i nie wiem kto ma pierwszeństwo w takim miejscu) rowerzysty słońce nie oślepiało.Nie zapominajmy że on też mógł być nie trzeźwy.

 

Tak jak wspominałem ciekaw jestem jak skończy się sprawa 

 

Edit

Przyjrzałem się i rowerzysta chyba się oglądał ale jego zachowanie wskazuje na to że myślał że kierowca zahamuje... rowerzysta chyba powinien trzymać się prawej no i przez jezdnie rower przeprowadzać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wina będzie zapewne po stronie kierowcy, chyba nawet nie hamował i po prostu wjechał w dziadka, który jakby nie patrzeć był już na drodze.

 

 

Z drugiej strony rowerzysta też dobry, widzi że dość szybko nadjeżdża auto, to zamiast sprawnie przejechać na drugą stronę ulicy (albo poczekać aż przejedzie auto, skoro nie ma siły pedałować), to myśli o złotych migdałach i jak święta krowa powoli wtacza się na jezdnię z prędkością niższą niż przeciętny pieszy i to jeszcze jakimś dziwnym zygzakiem.  :icon_confused:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowca raczej będzie miał zarzuty o nie udzielenie pomocy poszkodowanemu no i jeszcze do tego uciekł z miejsca wypadku. Kierowca powinien zachować szczególną  ostrożność bo to była strefa mieszkalna... dziwne że nie hamował nawet po uderzeniu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...