Skocz do zawartości

[Kierowcy] Bezczelność na drogach


roweras

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety winni są i kierowcy i piesi i rowerzyści.

Każda z tych grup to tylko ludzie i w każdej z nich trafiają się różni.

Odnośnie jazdy pieszego przy krawędzi to owszem ale jakie krawędzie są każdy widzi ale kierowcy to już zdają się zapominać, że mają OBOWIĄZEK zachować odległość od rowerzysty min. 1 metr.

Rowerzyści też przeginają, śmigają środkiem, przejeżdżają po pasach a powinni zejść z roweru i przeprowadzić go.

Piesi znowu jak mają w przepisach zagwarantowane, że jak wejdzie jedną nogą na pasy to już jest uprzywilejowany ale o tym, że nie wolno im na nie WTARGNĄĆ przed nadjeżdżający pojazd już nie pamiętają.

Kolejna sprawa to ścieżki dla rowerów, góralem od biedy wolno da się przejechać ale kolarze mają przechlapane, bo nie wiem co za idiota wymyślił, że trasy rowerowe są wyżej niż wjazdy na posesje, czyli droga rowerowa wyżej a wjazd niżej i co 15-20 metrów są uskoki, jadąc tak średnio np. 30 km/h może po paru kilometrach łeb urwać.

Mnie wkurza, gdy jadę np. z Truskawia do Warszawy autem, jedzie taki delikwent drogą a wzdłuż jest droga rowerowa, ładna, równa, którą zrobili kosztem jezdni, bo wykroili asfalt.

Z drugiej strony jadąc rowerem szlag trafia, jak kierowcy tam gdzie nie ma ścieżek mało nie zepchną z drogi, bo wyprzedzają rowerzystę gdy z przeciwka jedzie auto.

Można tak długo pisać ... tylko co to da ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku jadąc drogą w Zabrzu przy ul. Stalmacha jechałem sobie spokojnie ulicą. Nagle z bocznej drogi wyjechał mi łysy z Opla Kalibra i do wymiany pedały (lewy był złamany) i cała korba ,bo była wygięta. Oczywiście nie ominęła mnie operacja stopy ,gdyż "pogruchotał" mi też lewą stopę. Oczywiście wszystko poszło z jego kosztu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mało kto z Polskich kierowców przestrzega przepis odległości bezpiecznej przy wyprzedzaniu rowerzysty...I to w dodatku jeszcze cisną w gaz ile wlezie...Tak niestety jest i będzie u nas...i Nawet Palikot tego nie zmieni z dnia na dzień...Najbardziej niebezpieczna jest jazda po drodze bez pobocza...takich dróg mamy sporo i nawet przy nowo stawianych odcinkach nie robią poboczy!!! [sic!] :icon_confused:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie wkurza, gdy jadę np. z Truskawia do Warszawy autem, jedzie taki delikwent drogą a wzdłuż jest droga rowerowa, ładna, równa, którą zrobili kosztem jezdni, bo wykroili asfalt.

 

Masz na myśli ten chodnik w Izabelinie, formalnie zwany "ciągiem pieszo-rowerowym"? Abstrahując od jego jakości (kostka zamiast asfaltu i średnio wygodnie rozwiązane przejazdy przez prostopadle ulice), to jak się jedzie rowerem z kierunku Truskawia, to powiedz mi w jaki sposób legalnie i bezpiecznie wjechać na ten chodnik (ooops, "ciąg pieszo-rowerowy"), skoro znajduje się on po lewej stronie jezdni, a z dwóch stron nieustannie toczą się samochody?

 

Stopień wykorzystania infrastruktury rowerowej jest adekwatny do jej jakości, tutaj nie ma cudów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy byłam dzieckiem w wieku 11, 12 lat, jeździłam wszędzie rowerem i nie bałam się o swoje bezpieczeństwo, bo kierowcy byli bardziej ostrożni. Teraz naprawdę trzeba uważać. Babcia mojego narzeczonego wpadła ostatnio do rowu, bo samochód wjechał na pobocze, którym jechała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dziwne wrażenie, że mając 11 lat po prostu jechałaś przed siebie, nie zwracając uwagi na takie "duperele" jak bezpieczeństwo, bo pewnie tak to było interpretowane w tak młodym wieku. A i kierowcy pewnie widząc dzieciaka na drodze, jadącego zygzakiem, objeżdżali go większym łukiem niż dorosłego, jadącego prosto.

 

Sytuacja na drogach jednak się poprawia, a nie pogarsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, w tym wieku się po prostu nie myśli, że może się coś stać. Inna sprawa, że ruch po prostu wygląda jak wygląda, jak się już w nim jedzie, to okazuje się że kierowcy w miarę uważają i zachowują jakiś odstęp. Oczywiście trzeba uważać i brać pod uwagę, że może ktoś nagle wyjechać, ale tak samo trzeba uważać jadąc autem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
Gość sworks

Ja wziałem się na sposób...Może nie dokońca dobry, ale.... Jeżdżę bliżej środka po mieście, wtedy kierowca musi wyhamować, by mnie wyprzedzić, a nie walić "na trzeciego" gdy jadę bliżej krawężnika. To i to nie jest bezpieczne. Reagowanie palcem, lub wyzwiskami nic nie daje, powoduje agresje. Jeśli ktoś trąbi na mnie ja po porstu macham, udając, że to znajomy!

Ostatnio miałem sytuację, że Pani jeżdżąca autem do tego samego przedszkola co mój syn, mało by mnie nie potrąciła. Pamiętając o tym przy najbliższym spotkaniu powiedziałem jej o tym grzecnie. W pierwszej chwili babka stała jak wryta, nie wiedziała co powiedziec i odeszła. Przy kolejnym spotkaniu bardzo mnie przeprosiła i zaraz wywiązała się gadka o rowerach, że oni też jeżdżą rodzinką itp. Byc może to dlatego, że moja osoba w mieście jako kolarza jest kojarzona i dlatego było tak uprzejmie. Ja staram się w ludziach zawsze wyrobić świadomość rowerową, z różnymi skutkami...Niektóre typy są tak tempe i puste, że szkoda zachodu i w takim przypadku pozostaje tylko środkowy palec, ale to w skrajnych przypadkach. Niemniej jednak powiem Wam, że czetso bywam w pobliskich Niemczech ( mam 40 min jazdy rowerem) i my w Polandi jestesmy w rowerowym średniowieczu. Poniżej zdjęcie 2,5 km od granicy z Polską. Ciut dalej zadaszony parking, ławki, stoliki, mapa, kosz na śmieci, stojak na rower...Rowerowy raj. Jest to żabi szlak - Froshradweg, który ciągnie się od Szczecina do Zittau.

 

IMG_1382.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie związane bezpośrednio z rowerami ale sytuacja którą jakiś czas temu widziałem przez okno:

Wyglądam i widzę starszą panią z 2 bądź 3 małych dzieci (wszyscy z kijkami) którzy idą sobie obok siebie osiedlową ulicą gdzie kilka metrów dalej jest chodnik i droga rowerowa a po drugiej stronie ulicy droga asfaltowa w lesie którą nie jeżdżą jeszcze samochody. Skoro dorośli uczą dzieci od małego takich a nie innych zachowań to potem są tego efekty.

Mało rowerowa historia ale jakoś tak utkwiła mi w pamięci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edukacja? Kiedy jest na to czas i okoliczności sprzyjają to jestem za :thumbsup:

 

Czasem w miejskiej dżungli brak możliwości na grzeczne pouczanie kierowców. Wyzwiskami, epitetami to sobie możemy najwyżej humor popsuć. O ile możliwości na to pozwalają 100x lepiej dogonić takiego kierowcę i oznajmić mu np: że ma stłuczoną lampę z tyłu, albo kapcia w prawej tylnej oponie. Biedaczyna będzie musiał stanąć, wysiąść i sprawdzić, po czym zorientuje się że zrobiliśmy go w trąbę. W wyniku jego wk(%#&%(nia się osiągniemy zamierzony efekt :D

 

Dobrze potem też pomachać na pożegnanie czy coś w tym rodzaju (wyjść z twarzą) :sorcerer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 12 lat.

We wrześniu jechałem rowerem do ortodonty.

Jechałem ulicą osiedlową przy krawężniku.

Wszyscy mnie wymijali normalnie kierunkowskaz przeciwległy pas ruchu wyprzedzają i tyle.

Nagle jechała vectra C troche dopieszczona.

Jakiś dres nią jechał.

Tak bezszczelnie zajechał mi pajac drogę, że gdybym nie wyhamował w odpowiednim momencie wjechał bym mu w dupę.

Takich kierowców Bym nigdy nie dał prawa jazdy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja staram się w ludziach zawsze wyrobić świadomość rowerową, z różnymi skutkami...Niektóre typy są tak tempe i puste, że szkoda zachodu i w takim przypadku pozostaje tylko środkowy palec, ale to w skrajnych przypadkach.

Ale to już nie jest kwestia kontaktów na linii rowerzysta-kierowca tylko człowiek-burak. Są elementy, których nic nauczyć się nie da i nie warto tracić na nich czasu, bo i tak zza kierownicy będą denerwować się na rowerzystów i pieszych, idąc piechotą będą wrzeszczeć "jak jedziesz baranie" (albo dosadniej), a jak raz od wielkiego dzwonu wsiądą na rower to będą zasuwać po chodniku albo wkurzać się na kierowców. I tak w kółko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz będzie z perspektywy kierowcy.

 

Mam nieprzyjemność poruszania się po wrocławskich drogach ciężkim sprzętem. Zawsze staram sie szanować rowerzystów , kierowców mniejszych puszek, poprzez motocykle ( sam tez smigam ) na pierdziwkach i złomiarzach z wózkami recznymi skończywszy.

 

Proszę o wyobraźnie... i o to by starać sie przewidywać co może sie wydarzyć ( to chyba cechuje dobrego kierowce i homo sapiens ogólnie )

W ostatnich czasach niektórzy jakby pewniej poruszają sie na dwóch kólkach, ale chyba nie do końca bezpieczniej..

Fajnie ze powoli mamy większe prawa, ale w połączeniu z głupotą nie uchronią nikogo przed smiercia albo kalectwem brr

 

Nie pchajcie sie tam gdzie was nie widać, zanim wykonacie jakis manewr bądźcie pewni ze kierowcy sie tego spodziewają.

 

Osobiście uwielbiam gdy ktoś na ograniczonej przestrzeni albo na łuku wyprzedza mnie prawą stroną w momencie gdy sie juz poruszam brr

Kierowca pojazdu z reguły ma tylko jedna parę oczu i dwa lusterka, i ze dwa razy w życiu miałem sytuacje ze tylko jakieś przeczucie ( a moze to chuck norris ) uchroniła przylepę po mojej prawej od przeistoczenia sie w metaliczno-organiczna masę ..

 

Uwielbiam gdy na skrzyżowaniu rowerzysta ustawia sie przed pojazdem na początku skrzyzowania, wiedząc ze i tak będzie wyprzedzany. Rowerzysta naraża siebie samego na dyskomfort bycia mijanym przez cos wielkiego i ciezkiego ;-) To czasami przypomina zabawę w ciuciubabkę, do ilu razy sztuka.. . Przecież jadac na rowerze zwyczajnie można sie ustawić za 3, 4 ,6 autem i spokojnie zaliczyć zielone.

 

Jeszcze jedno.. teraz ciemno szaro. Zauważyłem ze im lepszy i lżejszy rower tym oświetlenie gorsze albo brak. Przeciez nie założy do swojego ultralekkiego sprząta za 15 k , kilku gram tandetnego świecącego plastiku ;-)

 

To tyle.. Smigam na rower bo zimy brak

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sworks

. Zauważyłem ze im lepszy i lżejszy rower tym oświetlenie gorsze albo brak. Przeciez nie założy do swojego ultralekkiego sprząta za 15 k , kilku gram tandetnego świecącego plastiku ;-)

 

Pozdrawiam

 

Nie zgodzę się z tym oświetleniem. Ja dużo trenuję po zmroku, niestety takie realia...A teraz na co dzień wracam z pracy gdy jest już ciemno, więc jestem widoczny i to bardzo. Fakt, niektórzy nie wiedza co to światełko...Ja mam zawsze lampkę micro Sigmy w kasku , bo nigdy nic nie wiadomo kiedy wróci się z treningu, nawet latem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest pewna zasada przy kierowaniu motocyklem której staram się trzymać, mianowicie:" Motocykl nigdy nie ma pierwszeństwa przejazdu"- to samo tyczy się roweru ba tym bardziej roweru. Inna mądra zasada to:"Jedź tak jakby inni Cię nie widzieli".

Wina zawsze leży po środku- tak mówią; jeżdząc jednak rowerem po choćby Łodzi szala przechyla się nieco w kierunku samochodzików.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam gdy na skrzyżowaniu rowerzysta ustawia sie przed pojazdem na początku skrzyzowania, wiedząc ze i tak będzie wyprzedzany. Rowerzysta naraża siebie samego na dyskomfort bycia mijanym przez cos wielkiego i ciezkiego ;-) To czasami przypomina zabawę w ciuciubabkę, do ilu razy sztuka.. . Przecież jadac na rowerze zwyczajnie można sie ustawić za 3, 4 ,6 autem i spokojnie zaliczyć zielone.

Zawsze staję( no chyba że nie mam jak przejechać) na początku, jestem wtedy widoczny i mijając mnie masz świadomośc że tam jestem, eliminuję tym też ryzyko źe komuś sie przypomni że akurat miał skręcić i mnie zepchnie (nie raz tak miałem). Pomysł stawania przed samochodami jest na tyle dobry że przeistoczył sie w śluzy rowerowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co jest dobrego w stawaniu przed samochodami?

Jak dojeżdżam do świateł czy skrzyżowania i mam przed sobą właśnie takie 3, 4 czy 6 samochodów to zawsze ustawiam się za nimi. Bo i po co miałbym ich wyprzedzać? Żeby dodawać sobie kolejne pojazdy, które za 30 sekund mnie wyprzedzą? Paranoja. No chyba, że ktoś strasznie lubi być wyprzedzany, to owszem może ma to jakiś sens... Kolejkę aut przed skrzyżowaniem mijam tylko wtedy gdy jest to korek, który daje podejrzenie, że nie uda mi się przejechać skrzyżowania w czasie jednej kolejki świateł, albo gdy na jednopasmówce ktoś czeka do skrętu w lewo czy coś w tym stylu - czyli gdy mogę wykorzystać przewagę roweru nad samochodem i rzeczywiście być szybszym, a nie wyprzedzić tylko żeby za chwilkę utrudnić życie sobie i innym. Ale nawet w takich sytuacjach nie ustawiam się przed autobusem czy ciężarówką, co to za sens i przyjemność mieć potem takiego kolosa za plecami, fantastyczne uczucie po prostu :whistling:

 

Zawsze staję( no chyba że nie mam jak przejechać) na początku, jestem wtedy widoczny i mijając mnie masz świadomośc że tam jestem

No ma świadomość, tylko co z tego? Jakbyś stanął za nim to tej świadomości nie potrzebowałby w ogóle.

 

eliminuję tym też ryzyko źe komuś sie przypomni że akurat miał skręcić i mnie zepchnie (nie raz tak miałem)

Ale takie sytuacje są z reguły winą rowerzysty. Nie wiem jak innym, ale mi zdrowy rozsądek (i przepisy również) nie pozwala wyprzedzać po prawej stronie na skrzyżowaniu. Tak samo nie jeżdżę w martwym polu obok samochodu. I pewnie dlatego nie pamiętam, żebym został kiedyś zepchnięty. Zdarzało się hamować ostrzej bo myślałem, że samochód przede mną jedzie prosto, a on jednak skręcał bez sygnalizacji czy sygnalizując w ostatniej chwili, ale to nie ma żadnego związku ze spychaniem z drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zawsze ustawiam się na początku, chyba że na światłach stoi kilka samochodów (w porywach do 5)

jeżdżąc szosówką nie stanowię strasznego zawalidrogi- większość świateł na mojej drodze jest takich, że 100m za światłem nie jadę już "głównym nurtem" ulicy i dlatego ustawiam się przed blaszakami.. kierowca może przejechać te 100m z prędkością 35-40km/h a ja czuję się bezpieczniej, bo nie muszę patrzeć przez szybę auta przede mną,co się dzieje na drodze

 

historia z dziś:

dojeżdżam z kumplem do świateł, brak samochodów pali się czerwone

za nami "stjuningowana" kiedyś-fajna bemka z przedstawicielem gatunku homo wy######atus w środku.

do następnych świateł (gdzie uparcie pali się czerwone) jest mniej niż 100 m, więc podtaczamy się jadąc ~~25km/h- nagle trąbienie (bo ja wiem 10sec?) z tyłu i zajechanie drogi przez imbecyla, po pokazaniu palca zaczął się monolog o wy######ywaniu.

Po dojechaniu do domu wpadłem na fajny pomysł: wydrukować definicję słowa "wy######ać" z wytłuszczeniem przez kogo jest używany

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

To i ja się podepnę pod temat, bo praktycznie co wyjazd mam do czynienia z chamstwem na drodze.

Choćby wspomnę mój ostatni, sobotni wyjazd. Jadąc w kierunku Lubieszyna tuż za miejscowością Dołuje kierowca autobusu PKS jadącego za mną najpierw zatrąbił, a potem wyprzedzając mało co nie wepchnął mnie do rowu. Debil wyprzedzał mnie w odległości jakichś 10-15 cm ! Aż poczułem podmuch na sobie. Pokazałem mu środkowego palca i pocisnąłem dalej z nadzieją że może uda mi się go dogonić na najbliższym przystanku. Niestety.

Jadąc dalej zorientowałem się jak z podporządkowanej wyjeżdża autobus skręcając w tym samym kierunku co mój tor jazdy. Tak się zastanawiałem czy to ten sam debil (za pierwszym razem nie dojrzałem numerów rejestracyjnych) Po paru minutach gdy mnie dogonił i wyprzedzał nie maiłem wątpliwości, że to ten sam idiota. Znowu przejechał obok mnie na styk. Tym razem zapamiętałem numery :)

Ostrzeżenie dla wszystkich kręcących po Szczecinie i okolicach. Gdybyście wybierali się na Lubieszyn zwracajcie uwagę na autobus PKS o numerach ZS 7533U. Pewnie nie zawsze za jego kierownicą będzie siedział ten sam typ, ale prawdopodobieństwo i tak jest wysokie, więc uważajcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Maltan, proponuje udać się do MZK i złożyć skargę na tego kierowcę. Po prostu opisz dokładnie jak było. Gwarantuję że co najmniej dostanie naganę, mój brat jest kierowcą MZK i czasem stare dziadki/babcie potrafią się skarżyć że kierowca za wcześniej drzwi zamyka. W Twoim przypadku kierowca ewidentnie złamał przepisy kodeksu, można by to nawet na Policję zgłosić. Słowem możesz mu tak koło dupy narobić że wyleci z roboty. Nawet numeru rejestracyjnego nie musisz znać, wystarczy nr. autobusu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sznib nie mówię, że nie masz racji, tylko ja chyba za dobry jestem dla ludzi i jeszcze nie zgłosiłem tego do PKS-u. Niedawno znajomi mieli podobną sytuację z kierowcą ze szczecińskiego zakładu komunikacji miejskiej i zgłosili na piśmie skargę na kierowcę do przedsiębiorstwa. Z tego co wiem dostał naganę i chyba polecieli mu po premii. Na razie rzuciłem tylko ostrzeżenie na lokalnym forum rowerowym. Może jak mnie znajomi podkręcą to coś napiszę :) Już tak mam, że dopóki nic mi się nie stanie, to nic sobie z tego nie robię. Może robię źle :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...