Skocz do zawartości

[Kierowcy] Bezczelność na drogach


roweras

Rekomendowane odpowiedzi

W innych krajach na pewno, ale rzeczywistość ta sama. Mam fragment pasa rowerowego, na głównej drodze przez moje miasto, tak zniszczony, że muszą być naprawdę dobre warunki do jazdy tym pasem. Jeżeli pada deszcz to nawet się nie zapuszczam tylko jadę normalnym pasem, tyle tylko że mieszkam w innym kraju, w którym każdy mieszkaniec ma prawo do drogi, więc nikt nie może mnie zmusić do zjazdu na pas dla rowerów. Róznica jest natomiast taka, że poza wcześniej wspomnianym odcinkiem te pasy to jest rewelacja - można pokonywać długie odcinki w swoim własnym tempie, plus dodatkowo dochodzą mi jeszcze pasy dla autobusów - baaardzo długie odcinki dobrm asfaltem z ograniczeniem prędkości w milach (już powoli zbliżam się do liczb w czerwonym kółku), więc urzędnicy raczej nie dają mi szans na spróbowanie jazdy normalną ulicą (jeżdżę takowymi, ale są wliczone do szlaków rowerowych więc się nie liczą).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jakiej sytuacji? I daj źródło.

 

Kierowca samochodu, może dostać mandat, za tamowanie/utrudnianie ruchu na drodze. Nie jest określone z jaką minimalną prędkością ma się poruszać, ale przeważnie jest to poniżej 20km/h na nie zatłoczonej drodze. Oczywiście nie może dostać mandatu, gdy jest możliwość manewru wyprzedzania. Idąc Teraz pomyślmy logicznie. Dwaj rowerzyści jadący po mieście obok siebie z prędkością 25km/h (co nie jest problemem) droga dwukierunkowa, linia przerywana.

 

Teraz mi wytłumacz czym różnią się rowerzyści od wolno jadącego auta? Ich może także wyprzedzić, nie tamują ruchu, nie utrudniają go. Gdzie do cholery jasnej widzicie jakiś problem? Szukacie go na siłe!

 

Tym się różni, że w przepisach jest wyraźnie napisane, że jazda obok siebie jest dopuszczalna, jeśli nie utrudnia ruchu innym pojazdom. Jeśli nie umiesz interpretować przepisów to współczuję ci życia w tym biurokratycznym świecie. Chyba, że udajesz że nie rozumiesz bo jak trafiają się chamscy i zawzięci kierowcy samochodów, tak samo mogą się trafiać tacy rowerzyści.

 

Jaki jest stosunek kierowców do rowerzystów? - Forum PCLab.pl

 

Proszę bardzo. Głosów jest już sporo i przybywa, wypowiedzi też. Zapraszam do obejrzenia wyników ;]

Ale durna ankieta :D Jak np. z pytaniem 3. Kurde to jest kwestia tego ile jest miejsca, zero precyzji. Ankieta zrobiona pod możliwość ponażekania rowerzystów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj spotkałem się z bezczelnością ze strony... 4 letniej rowerzystki. Mimo starań jej ojca uparcie twierdziła, ze wie jak jechać, aż do momentu, gdy moje przednie kolo ją wyprzedziło niemalże po krawężniku ścieżki i zdała sobie sprawę z sytuacji. No ale każdy kiedyś zaczynał. Pocieszające było to, obydwoje dzieci było rzeczywiście pod kontrolą rodzica (max 3-4 metry), nie to co polskie dzieci (kilkanaście do kilkudziesięciu metrów i to często bez nadzoru).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crazyk, tu kulą w płot ten przykład, nie wyprzedza się na zakręcie. I nie jeździ się max. przy krawężniku, tylko ok. 0,5m od niego, żeby mieć jakby co jak odbić, wyminąć kałużę/dziurę. O tym było już sporo pisane.

Przeczytaj jeszcze raz mojego posta i pomyśl czy to co napisałeś ma jakiś sens.

1. Nie pisałem o wyprzedzaniu na zakręcie tylko jak zauważył kolega Niedźwiedź o sytuacji, gdy auto po wyjeździe zza zakrętu nagle widzi przed sobą rowerzystę na środku pasa.

2. Napisałem "najbliżej prawej strony jak to możliwe" - nie oznacza to, że masz wjeżdżać w krawężnik, a jeżeli ktoś nie panuje nad rowerem i nie potrafi ocenić odległości to nie powinien jeździć w ogóle po drodze. Przy tak małej prędkości rzędu z 30km/h wszystkie dziury w drodze widać z dużej odległości więc spokojnie można sprawdzić czy nic za nami nie jedzie i bezpiecznie wykonać manewr.

 

Dochodząc do sedna sprawy, jazda 90km/h zbliżajac się do zakrętu, nie mogąc widzieć pojazdów nadjeżdzających z naprzeciwka to raczej niemądre zachowanie. Zresztą zawsze przed zakrętami są ograniczenia prędkości.

Z jaką prędkością w takim razie mam jechać w takich zakrętach? 50km/h? Może 40? O.o Wybacz, ale nie wyobrażam sobie tak zwalniać. Ograniczenia przed każdym zakrętem? Chyba w innym kraju mieszkamy. W niektórych miejscach są (głównie przy mocniejszych zakrętach), ale nie mów, że "zawsze".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie w gwarancji krossa jest cos tam , ze bezpieczniej jezdzic srodkiem ulicy niz przy krawezniku

 

Podpisuję się pod tym obiema rękami. Dużo jeżdżę po ulicach i szosach i wiem, że jeśli jechać blisko krawężnika, 75% kierowców aut, wyprzedzając mnie, nawet nie zjeżdża naprzeciwny pas. Nieraz mijają mnie o kilka centymetrów, jadąc z dużą prędkością. To potencjalni bandyci na drogach. Jeśli nie zostawić im miejsca do wyprzedzenia, zwalniają i czekają, aż przeciwny pas będzie pusty i będą mogli mnie ominąć.

Kross wie co mówi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz częściej jeżdżę w nocy i spotkałem kolejny problem... Chamscy kierowcy, który widząc mnie z daleka, nie wyłączają długich świateł. Nie obchodzi ich, że aż ręką zakrywam oczy, albo nawet macham łapą, żeby te długie wyłączyli. Jadą jak gdyby nigdy nic. Oczywiście są bezkarni, bo nie da się zobaczyć numerów, a nawet ciężko markę poznać. Jak jedzie się poza miastem w całkowitej ciemności, to rowerzysta jest przez dłuższą chwile ślepy, gdy takie auto przejedzie...

 

I na pewno nie jest to przypadek, bo miałem tak już wiele razy. Codziennie kilku takich mijam. Na pewno mnie widzą, tym bardziej na prostym odcinku, gdzie przy długich światłach widać nawet szczura na drodze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz częściej jeżdżę w nocy i spotkałem kolejny problem... Chamscy kierowcy, który widząc mnie z daleka, nie wyłączają długich świateł. Nie obchodzi ich, że aż ręką zakrywam oczy, albo nawet macham łapą, żeby te długie wyłączyli. Jadą jak gdyby nigdy nic. Oczywiście są bezkarni, bo nie da się zobaczyć numerów, a nawet ciężko markę poznać. Jak jedzie się poza miastem w całkowitej ciemności, to rowerzysta jest przez dłuższą chwile ślepy, gdy takie auto przejedzie...

 

I na pewno nie jest to przypadek, bo miałem tak już wiele razy. Codziennie kilku takich mijam. Na pewno mnie widzą, tym bardziej na prostym odcinku, gdzie przy długich światłach widać nawet szczura na drodze...

W tym momencie przydaje się latarka czołówka. Mam Petzla Myo XP i wystarczy po prostu skierować strumień światła na kierowcę. Momentalnie przełączają na krótkie. Jakakolwiek inna czołówka z diodą 3W też sobie poradzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, dla mnie przekręcić latarkę na szperacz, wyciągnąć i poświecić mu po oczach, to jest chwilka... ale po co? To go nic nie nauczy. Jeśli kierowca jest na tyle głupi, że świeci Ci długimi po oczach, to pewnie nie bedzie miał oporów przed zjazdem na lewy pas i zepchnięciem Cię z drogi, albo zatrzymaniem się i wyskoczeniem z aluzjami. W takich sytuacjach, niestety idiota ma przewagę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, dla mnie przekręcić latarkę na szperacz, wyciągnąć i poświecić mu po oczach, to jest chwilka... ale po co? To go nic nie nauczy. Jeśli kierowca jest na tyle głupi, że świeci Ci długimi po oczach, to pewnie nie bedzie miał oporów przed zjazdem na lewy pas i zepchnięciem Cię z drogi, albo zatrzymaniem się i wyskoczeniem z aluzjami. W takich sytuacjach, niestety idiota ma przewagę...

Babranie się z latarką a przekręcenie głowy, to w trakcie jazdy jest znaczna różnica. Ze stwierdzeniem, że nic nikogo nie nauczy się nie zgodzę. Chyba o to chodzi, żeby tobie się lepiej jechało? Ja tak robię i działa, tyle w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym momencie przydaje się latarka czołówka. Mam Petzla Myo XP i wystarczy po prostu skierować strumień światła na kierowcę. Momentalnie przełączają na krótkie. Jakakolwiek inna czołówka z diodą 3W też sobie poradzi.

Ja nie miałem przypadku oślepiania, ale przychodzi mi do głowy, żebyś nie miał pecha takiego, że oślepiony wjedzie w Ciebie. Odpukać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie miałem przypadku oślepiania, ale przychodzi mi do głowy, żebyś nie miał pecha takiego, że oślepiony wjedzie w Ciebie. Odpukać.

Rzeczywiście, różnica ogromna, czy ja oślepiony wjadę w kogoś, czy ktoś oślepiony wjedzie we mnie. Nie w tym rzecz, żeby komuś permanentnie świecić po oczach, a żeby mrugnąć. Wystarczy, żeby dać świadomość kierowcy, który rowerzysty nie uważa za pełnoprawnego uczestnika ruchu. Tak, wiem, czasami nawet takie mrugnięcie starczy, aby oślepić, ale porażek nie ponoszą tylko Ci, którzy nic nie robią. Z kolei żeby mieć pewność, że nikt mnie nie przejedzie, musiałbym się nie ruszać z domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a to jest codziennosc na naszych drogach...

 

Niestety obserwuję ten owczy pęd. Wielu kierowców, gdy tylko widzi rowerzystę robi wszystko, żeby go wyprzedzić, m. in. jest gotowa znaleźć się na betonowej wysepce, aby tylko zdążyć przed skrzyżowaniem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Z jaką prędkością w takim razie mam jechać w takich zakrętach? 50km/h? Może 40? O.o Wybacz, ale nie wyobrażam sobie tak zwalniać. Ograniczenia przed każdym zakrętem? Chyba w innym kraju mieszkamy. W niektórych miejscach są (głównie przy mocniejszych zakrętach), ale nie mów, że "zawsze".

Jak masz drogę szybkiego ruchu, szeroką i w dobrym stanie można jeździć szybko. Jednak na wąskich podmiejskich drogach to raczej co innego, tam są ograniczenia przed zakrętami. Są tacy co i na takich drogach szarżują, pełno po nich śladów w postaci krzyży na poboczach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apropo poboczy to chyba w wiekszosci przypadkow nie sa one zbyt dobrym stanie -mase garbow, wyrw itp. Takze czesto jazda rowerem po miescie w mniej inwazyjny sposob jak jazda 0,5-1m od krawedzi jest czesto nie mozliwa, a wiadomo wszystko kosztuje.

 

Wysłane z Playbooka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ograniczenia są przed zakrętami szczególnie niebezpiecznymi. W przypadku większości ograniczeń nie ma. Ot przykład: http://goo.gl/maps/Bezx Zakręt. No powiedzmy łuk. Jest trochę krzaków i nie widać co jest za łukiem. Jakiś czas temu koleś władowałby się pod TIR'a, bo postanowił wyprzedzać mnie przed zakrętem. Widok kolesia ścinającego zakręt i wyłaniającego się TIR'a zza krzaków był poprostu epicki... Szkoda, ze nie miałem kamery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miesiąc temu miałem taką sytuacje, jechałem sobie ostrym po drodze rowerowej i dojeżdżałem do przejścia dla pieszych ze śluzą i w ostatniej chwili jakich koleś zatrzymał mi się na drodze rowerowej. nie zdążyłem zrobić nic, tylko skręciłem w prawo i odbiłem się od jego bagażnika. ja leżę na ziemi a koleś wyskoczył z auta, mnie podniósł, dostałem strzała w twarz, skopał mi rower i mi ubliża. na leżąco jeszcze wyjaśniłem mu co zrobił i że ma pozamiatane i że dzwonie na policję. A on na to "nigdzie nie dzwonisz". Wsiadł w samochód i odjechał. tak naprawdę jest to ucieczka z miejsca wypadku i miałby za to pozamiatane nieźle ale po rozmowie z moim kolegą który pracuje w policji, okazało się że nie miałem świadków a on był z kimś w samochodzie i nie mam nikogo kto potwierdziłby moja wersję. Rower cały - rama była po piaskowaniu więc nawet śladu po otarciu nie było, mi nic nie jest więc w sumie nic nie mogłem zrobić. Koleś z policji powiedział mi, że w takiej sytuacji to mogłem sobie jeszcze narobić problemów, bo gdyby on zeznał że to było na ulicy a nie na drodze rowerowej a ja do tego mam rower bez hamulców to miałbym pozamiatane.

 

Tak jeszcze czytam te posty niektóre, gdzie wszyscy narzekamy na kierowców, wystawiamy im środkowe palce itd.

Moim sposobem na buraki w puszce jest stoicki spokój. Ktoś mi tam coś pokazuje przez szybę albo krzyczy - ja się uśmiecham i macham ładnie. Najbardziej go to wpienia podejrzewam.

Z drugiej strony sam doskonale wiem, że wcale nie jeżdżę po ulicach zgodnie z przepisami. Większość czasu spędzam na ostrym i rzadko kiedy udaje mi się "uszanować" czerwone światło. zdarza się że lecę pod prąd albo robię coś podobnego.

To nie jest tak, że tylko kierowcy są bezmyślni ale my też robimy rowerami cyrki na asfalcie. Polska to nie Holandia gdzie rower na ulicy widać tak samo często jak samochód.

I najważniejsze chyba, że prawo prawem, ścieżki rowerowe dla nas, ulice tak samo, ale w konfrontacji z samochodem, żadne prawo nam życia nie uratuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuszny głos. Rowerzyści także powinni posypać głowę popiołem. Ci, co próbują nauczać innych kierowców pukaniem, stukaniem czy obrywaniem lusterek też powinni się zastanowić co robią. Elvis501. Zgłosiłeś sprawę na policję czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Widok kolesia ścinającego zakręt i wyłaniającego się TIR'a zza krzaków był poprostu epicki... Szkoda, ze nie miałem kamery.

z gatunku epickich:

http://www.sadistic.pl/idiota-na-drodze-czyli-wyprzedzanie-na-zakrecie-vt122148.htm

i nawet krzaczków na poboczu nie było, po prostu czysta głupota i w tym przypadku mega szczęście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miesiąc temu miałem taką sytuacje, jechałem sobie ostrym po drodze rowerowej i dojeżdżałem do przejścia dla pieszych ze śluzą i w ostatniej chwili jakich koleś zatrzymał mi się na drodze rowerowej. nie zdążyłem zrobić nic, tylko skręciłem w prawo i odbiłem się od jego bagażnika. ja leżę na ziemi a koleś wyskoczył z auta, mnie podniósł, dostałem strzała w twarz, skopał mi rower i mi ubliża. na leżąco jeszcze wyjaśniłem mu co zrobił i że ma pozamiatane i że dzwonie na policję. A on na to "nigdzie nie dzwonisz". Wsiadł w samochód i odjechał. tak naprawdę jest to ucieczka z miejsca wypadku i miałby za to pozamiatane nieźle ale po rozmowie z moim kolegą który pracuje w policji, okazało się że nie miałem świadków a on był z kimś w samochodzie i nie mam nikogo kto potwierdziłby moja wersję. Rower cały - rama była po piaskowaniu więc nawet śladu po otarciu nie było, mi nic nie jest więc w sumie nic nie mogłem zrobić. Koleś z policji powiedział mi, że w takiej sytuacji to mogłem sobie jeszcze narobić problemów, bo gdyby on zeznał że to było na ulicy a nie na drodze rowerowej a ja do tego mam rower bez hamulców to miałbym pozamiatane.

 

 

Dziwię Ci się. Niebywałe zachowanie kierowcy, niebywała rada kolegi z resortu i niebywała Twoja reakcja. Twoje zeznanie jest dowodem, sędzia nie musi Ci uwierzyć, ale Ty dajesz za wygraną już na wstępie. Rozumując tym sposobem to nawet jakbyś miał na rowerze ślady można by dać sobie spokój ze sprawą, bo też mógłby złożyć wyjaśnienia, że to było gdzie indziej i że to Ty w niego wjechałeś. Dodatkowo, że Ty go pobiłeś i że to Ty zwiałeś. Mam własne doświadczenia tego rodzaju, doprowadzam takie sprawy do końca. Tacy jak ten kierowca pozwala sobie bo jest bezkarny. Jest bezkarny bo mu pozwoliłeś na to zamiast dzwonić z miejsca wypadku i czekać przy drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest bezkarny bo mu pozwoliłeś na to zamiast dzwonić z miejsca wypadku i czekać przy drodze.

 

Dokładnie takie powinno być postępowanie. Jakakolwiek zwłoka w zgłoszeniu działa na niekorzyść poszkodowanego i na korzyść sprawcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...