Skocz do zawartości

[Kierowcy] Bezczelność na drogach


roweras

Rekomendowane odpowiedzi

Jakbyś jeszcze pisał tak, żeby dało się te "zdania" czytać po ludzku...

Ciesz się, że nie trafiłeś na tak "kulturalnego" frustrata jak Ty - przyznałby rację, puścił przodem i zrobił z tyłka garaż... :whistling:

 

Ten przypadek ewidentnie można było by w ten sposób wybronić, bo rowerzysta hamował a w końcowej fazie nawet zmienił kierunek żeby usunąć się ze strefy zagrożenia i podparł się ręką o dach, a właściwie to nastąpiła kolizja po wymuszeniu, i tyle by policja ustaliła, a świadek by potwierdził.

Chyba musiałby na szczudłach jechać na rowerze, albo na czymś takim żeby podpierając się o dach zrobić na nim wgniecenie :P Zwłaszcza, że normalnie byłyby też inne ślady na samochodzie np. od uderzenia pedałem czy kierownicą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy, że siła odśrodkowa zadziałała - opona ma tarcie o asfalt dużo większe niż tułów rowerzysty o powietrze i po prostu jakoś tak poleciał... Jak się leci to najczęściej ręce szeroko i wysoko, bo instynktownie człowiek szuka punktu podparcia zaczepienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ja do dzisiaj zastanawiam się nad fenomenem kierowców trąbiących na człowieka przy wyprzedzaniu. Droga pusta, a taki ci trąbi nad uchem, jak ktoś nie zahartowany i w dodatku zamyślony to można ze strachu z roweru spaść :D

Ja rozumiem zatrąbić 100/200m przed rowerzystą, bo będzie wiedział że zbliża się samochód bo faktycznie nie zawsze słychać ale trąbienie na wysokości rowerzysty to zakrawa na czystą złośliwość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może sekret tego trąbienia tkwi właśnie w tym zamyśleniu - jedziesz tak zamyślony, że nawet nie zauważasz, że jedziesz zygzakiem. :D

 

Wystarczy, że siła odśrodkowa zadziałała - opona ma tarcie o asfalt dużo większe niż tułów rowerzysty o powietrze i po prostu jakoś tak poleciał... Jak się leci to najczęściej ręce szeroko i wysoko, bo instynktownie człowiek szuka punktu podparcia zaczepienia.

Strasznie to naciągane, nawet jak oprze się o dach to będzie leciał bardziej płasko niż w dół więc punktowe wgniecenie jest mało prawdopodobne. Jak kierowca zezna, że widział, że on najpierw się oparł, a po chwili walnął pięścią to raczej sprawa przegrana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Może sekret tego trąbienia tkwi właśnie w tym zamyśleniu - jedziesz tak zamyślony, że nawet nie zauważasz, że jedziesz zygzakiem. :D

 

Śmiesz podważać moje umiejętności jazdy na rowerze ? :D Ta zniewaga krwi wymaga! :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chyba w lublinie mamy teraz najgorszy okres na rower..

ścieżek już troszkę jest, ale większość z kostki a jak są nowe asfaltowe to mają500m długości.. i jak tu jeździć szosą..

po ulicy to się kierowcy czepiają że "ścieżka jest", po ścieżce to za miesiąc kołą do centrowania+ co chwila zwalnianie/hamowanie etc..

 

jeszcze 5 lat i będzie dobrze

 

 

 

PS. co byście zrobli na moim miejscu?

godziny wieczorne- dobra widoczność ale małe natężenie ruchu, obok zaczyna się ścieżka asfaltowa, o któej wiem że kończy się niecały1km dalej.. bez zjazdu na ulice oczywiście

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak apropo tego trąbienia. Kiedyś jechałem sobie najspokojniej na świecie mało ruchliwą drogą. Przy drodze aleja, obok pola. W pewnym momencie nad głową SU-22 z dopalaczem. No nogi przez moment nie dały rady pedałować. Lecieli w dwa samoloty, gęba wesołkowi się na tyle wyraźnie śmiała, że widziałem wyraźnie jego wyraz twarzy. Zrobili krąg pomachali skrzydłami i polecieli dalej ćwiczyć niskie loty. Z tego co widziałem latali nawet poniżej koron drzew. Z pól to roślinność i kurz się unosiły. Jednak to były lata kiedy nikt im "kuku" za takie numery nie mógł zrobić. Miejsce, droga przed Czerniejewem, samoloty z Powidza.

Zdrówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie do szewskiej pasji zaczynają doprowadzać "parki" co to "se" całą szerokością DDR jeżdżą... Oni razem, więc ty zjedź.....Agresor powoli mi się zaczyna załączać...

 

Fakt, tacy są wkurzający. Ja na takich się po prostu wydzieram "dwukierunkowa k...a!". Z reguły działa.

Ostatnio dwie babcie szły ścieżką naprzeciwko mnie, zwolniłem, powiedziałem grzecznie że chodnik jest obok, zaczerwieniły się, przeprosiły i zeszły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmiesz podważać moje umiejętności jazdy na rowerze ? Ta zniewaga krwi wymaga!

A gdzie tam, co najwyżej prostolinijność toru jazdy zachwianą przez rowerową ekstazę :P

 

rachunek wysyłaj na zarządcę drogi tylko udokumentuj, że ścieżka nierówna.

Niech wysyła, w urzędzie się pośmieją :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam takie a nie inne podejście do życia czyli nie nadstawiam drugiego policzka a raczej wyznaje zasadę oko za oko ząb za ząb

 

Uciekanie się do siłowych rozwiązań oznacza słabość i bezradność. Kulturalne załatwienie sprawy to nie jest nadstawienie drugiego policzka. Jak trafisz na kogoś, kto za pukanie po masce załatwi w białych rękawiczkach, to wtedy może zrozumiesz o co chodzi... Tym razem miałeś szczęście. Tyle w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech wysyła, w urzędzie się pośmieją :D
Coraz częściej prawnicy zajmujący się odszkodowaniami działają według zasady "brak wygranej - brak opłat" wystarczy poszukać. W takim wypadku nie ma nic do stracenia. Kilka wygranych spraw pod rząd, to albo zamkną te ścieżki, lub przerobią na chodniki, albo wyremontują. W takim przypadku będzie miał sytuację win-win - albo asfalt albo asfalt - względnie kostka płaska jak lustro.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale musiałbyś wezwać policję na miejsce, do tejże feralnej ścieżki i udowodnić, że scentrowanie nastąpiło dokładnie na tym jej odcinku. Niewykonalne.

Owszem, jak wpadniesz w dziurę, połamiesz koło i z rozwalonym kolanem wezwiesz policję na miejsce wypadku to jest spora szansa na odszkodowanie przy użyciu prawnika. Ale gdy mowa o rachunku za centrowanie to i urząd i ów prawnik mieliby niezłą polewkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam.

Niedawno miałem pogawędkę ze szwagrem na temat stylu jazdy rowerzystów i kierowców (TIRów zazwyczaj). Zarodkiem dyskusji było stwierdzenie, że rowerzyści "źle jeżdżą". Jako kontrargument przytoczyłem sytuację, której byłem uczestnikiem, a mianowicie:

prosta na odcinku ok kilometra droga dwu pasmowa w obu kierunkach, w moim kierunku jazdy prowadząca przez 500-600m pod górę. Na szczycie po prawej przejście dla pieszych, stacja benzynowa i droga lokalna i chyba ograniczenie do 40km/h. Prawy pas na ostatnich ~100m oddzielony od lewego linią ciągłą, czyli prosto tylko z lewego pasa, a z prawego tylko na prawo do stacji albo na drogę lokalną. Jadę rowerem pewnie z 20km/h prawą stroną (niemal po linii) lewego pasa bo chcę jechać na wprost. Do szczytu jeszcze ze 100m (czyli po prawej już tylko linia ciągła) gdy z tyłu dojeżdża kierowca TIRa w taki sposób, że redukuje prędkość bardzo znacznie, kabiną zrównując się ze mną i ciągnie tak na wysokich obrotach przez dobrych kila sekund. Odwracam się i gestem pokazuję "co to ma być". Kierowca na to: klakson ciągły. Nie zjechałem na bok bo niby gdzie miałem zjechać? Po przejechaniu szczytu TIR mnie wyprzedza na podwójnej ciągłej... a gdy byłem na wysokości połowy naczepy gwałtownie skręca w moją stronę. Zmusiło mnie to do niemal całkowitego zahamowania i awaryjnego odbicia w prawo. To, że pampersa nie napełniłem dwukrotnie w odruchu bezwarunkowym to chyba tylko dla tego, że człowiek na wszystko się uodporni ;)

Ale teraz wróćmy do głównego tematu... szwagier (kierowca TIRa) stwierdza, że przecież mogłem mu zrobić miejsce! Że linia ciągła też jest do przejechania, że zawsze się mogę zatrzymać, czy wjechać na chodnik :D (którego tam nie ma) że jak by tak hamować przed każdym rowerzystą to nawet nie wiem jakie by były straty w PALIWIE! i czasie! i to co mnie najbardziej uderzyło... że TIR jest większy i to mniejszy ustępuje większemu, bo temu jest ciężej!!

Argument, że w portach morskich wielkie jednostki mają obowiązek bezwzględny przepuszczenia mniejszych czy bardzo małych jednostek jak kutry itp stwierdził: to jest ruch uliczny a nie morski :)

 

Do Was pytanie - czy istnieją jakiekolwiek przepisy o ruchu drogowym, które stwierdzałyby o jakimkolwiek pierwszeństwie większego nad mniejszym?

Bardzo jestem ciekawy :)

 

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio zauważyłem, że zawsze trafiam na dziwne przypadki kierowców.

 

Jadę sobie drogą normalnie koło 20km/h i z naprzeciwka jedzie auto, za mną jedzie auto. Wiem, że mnie zepchnie, więc zjeżdżam delikatnie do wewnętrznej, żeby nie dać się zepchnąć. Oczywiście i tak jest wpychanie się na siłe. Drugi przypadek, to gdy jadę np. wolno pod górkę, jedzie jakaś baba za mną i pyrka powoli, chociaż spokojnie mogłaby mnie wyprzedzić ze dwa razy...

 

Jeszcze nie raz te wyzwiska i głupie docinki, bo pajac musiał zwolnić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Do Was pytanie - czy istnieją jakiekolwiek przepisy o ruchu drogowym, które stwierdzałyby o jakimkolwiek pierwszeństwie większego nad mniejszym?

Bardzo jestem ciekawy :)

 

 

 

tzn. Rowerzysta ma obowiązek poruszania się prawą stroną jezdni - jak najbliżej jej prawej krawędzi. I jeszcze cos było, że w szczególnych przypadkach, np. gdy droga jest wąska, trzeba zjechać na prawo i zatrzymać się.

Tak pamiętam że było. A jak jest to nie wiem. :) Ja się zbytnio nie przejmuję przepisami. Staram się tylko żeby mnie nie rozjechali. Ale na szczęście w Grudziądzu jeździ się bardzo przyjemnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale weź pod uwagę, że często prawa krawędź oznacza koleiny, wyboje. Czytałem kiedyś, że to kierujący musi ocenić, jaka odległość jest możliwa i bezpieczna. Nie można nakazać rowerzyście jazdy po koleinach, bo to jest niebezpieczne. Sam kiedyś wpadłem przy sporej prędkości na koleiny (zostałem zepchnięty) i nie życzę tego nikomu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale weź pod uwagę, że często prawa krawędź oznacza koleiny, wyboje. Czytałem kiedyś, że to kierujący musi ocenić, jaka odległość jest możliwa i bezpieczna. Nie można nakazać rowerzyście jazdy po koleinach, bo to jest niebezpieczne. Sam kiedyś wpadłem przy sporej prędkości na koleiny (zostałem zepchnięty) i nie życzę tego nikomu.

 

No i właśnie na tę okazję był zapis o tym, że rowerzysta ma się zatrzymać i zrobić miejsce dla pojazdu silnikowego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Was pytanie - czy istnieją jakiekolwiek przepisy o ruchu drogowym, które stwierdzałyby o jakimkolwiek pierwszeństwie większego nad mniejszym?

 

Nie ma. Kierowcy TIR'ów uważają się za wyjętnych spod prawa i ustalają własne zasady ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma. Kierowcy TIR'ów uważają się za wyjętnych spod prawa i ustalają własne zasady ruchu.

 

Co prawda tyczy się to wymijania ale...

Na zwężonym po obu stronach odcinku drogi, na którym nie ma znaków drogowych regulujących pierwszeństwo przejazdu, pojazd mniejszy ustępuje pierwszeństwa pojazdowi większemu, cięższemu, natomiast w sytuacji, kiedy zwężony odcinek jezdni znajduje się na wzniesieniu, pierwszeństwo przejazdu posiada pojazd który jedzie pod górę. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...