ypsi Napisano 17 Czerwca 2011 Napisano 17 Czerwca 2011 Witajcie. Odpowiedzcie proszę, jaka jest wasza opinia na temat postępowania w takich przypadkach jak ten opisany poniżej. Do mojego wypadku, a raczej kolizji, doszło jak jechałem drogą rowerową (elegancko prawą stroną). Może i wolno nie jechałem ale to nie w tym rzecz (wiatr był w plecy- wiadomo). Wzdłuż drogi po prawej stronie ciągnie się wysoki żywopłot. Z naprzeciwka jechała rowerem kobieta, która mówiła coś w stronę żywopłotu i nagle zza tego żywopłotu prosto pod me koła wyjechał jakiś dzieciak, może miał 10 lat. Okazało się, że ta kobieta to jego matka i mówiła właśnie do niego. Nie zdążyłem nawet zareagować, wyrżnąłem w jego rower moim przednim kołem, przeleciałem przez kierownicę i znalazłem się na ścieżce. Dzieciak wyjechał w poprzek drogi rowerowej, zza szpary w krzaku! Cały poobijany spojrzałem na rower... i ujrzałem koło ZŁAMANE w pół. Z początku chciałem zadzwonić na Policję, bo kobieta nie chciała mi zwrócić pieniędzy za uszkodzone koło. Od początku wiedziałem, że to jej wina, bo dziecko było pod jej opieką. Cały poobijany i zakrwawiony postanowiłem się jednak dogadać. Wziąłem od niej 50 zł (co nie starczyło na naprawę, bo musiałem również kupić dętkę i klocki hamulcowe) i zirytowany głupotą ludzką oraz własną pobłażliwością poszedłem stamtąd. Stwierdziłem, że lepiej wsiąść te marne 50 zł (bo więcej nie chciała dać) niż dzwonić na policję. Oni by mi kasy nie zwrócili a rozkazać tej kobiecie aby mi zapłaciła też raczej nie mogą. Ale czy ta kobieta dostałaby mandat? Jej wina była oczywista, byli świadkowie. Jak Wy byście postąpili w podobnej sytuacji? Próbowali się dogadać w celu odzyskania kosztów naprawy czy dzwonili po drogówkę? No i co policja może w takich sytuacjach zrobić? Pozdrawiam.
nanek3 Napisano 18 Czerwca 2011 Napisano 18 Czerwca 2011 Według mnie tutaj występuje "niedopełnienie obowiązków rodzicielskich". Chyba że kobieta była tak zapatrzona w żywopłot, że mogła Cie nie zauważyć, ale w obydwu przypadkach wskazałbym na winę kobiety (powinna wiedzieć, że ścieżka nie służy wyłącznie do rekreacyjnej jazdy) . Trzeba było zadzwonić na policję, nawet jakbyś nie dostał żadnych pieniędzy, ona by dostała mandat. Dogadywać się, to zależy z kim. Czytając dużo tematów z tego działu, doszedłem do wniosku, że najłatwiej dostać pieniądze od kierowców ( z ubezpieczenia), lecz jak wiadomo, trzeba zadzwonić po policję, żeby mieć protokół. I w większości przypadków ludzie myślą , tak jak pisał Amoniak Ona myślała że dobry rower to 300 zł a za 1000 zł już sprzęt dla zawodnika.
wikrap1 Napisano 18 Czerwca 2011 Napisano 18 Czerwca 2011 50zł za złamane koło? Śmiech na sali. Nie chciała dać, to po policję. Nie rozumiem, czemu musiałeś klocki kupować? Swoją drogą jakie ty miałeś koło, że Ci się złamało w takiej sytuacji? Moje szosowe kółeczko 28" starego typu bez żadnych komór wytrzymuje jazdę po lesie, a ty złamałeś koło przy spotkaniu z dzieciakiem? BTW najwaźniejsze, że nic nikomu poważnego się nie stało, bo jak by dzieciakowi coś się stało, to jeszcze byś za to beknął i dopiero byłby problem.
Niedzwiedz1 Napisano 18 Czerwca 2011 Napisano 18 Czerwca 2011 Swoją drogą jakie ty miałeś koło, że Ci się złamało w takiej sytuacji? Moje szosowe kółeczko 28" starego typu bez żadnych komór wytrzymuje jazdę po lesie, a ty złamałeś koło przy spotkaniu z dzieciakiem? Zapewne koło połamało się nie od spotkania z dzieckiem, tylko z jego rowerkiem
ypsi Napisano 18 Czerwca 2011 Autor Napisano 18 Czerwca 2011 Koło kupiłem za 50 zł a klocki dlatego, że pęknięta obręcz rozpruła jeden z nich. Stwierdziłem, że lepsze 50 zł w garści niż czekać 30 minut na policję i nie dostać ani grosza. Dziwisz się że koło pękło? Ja też. Ale weź pod uwagę, że jak jedzie 100 kg żywej masy z prędkością 20- 30km/h i nagle spotyka się z przeszkodą, to obręcz ma prawo pęknąć w miejscu łączenia i się połamać. Rowerek dzieciaka nie był taki mały, 24 cale, całkiem masywny. Jeśli by się dziecku coś stało to jak wtedy wygląda odpowiedzialność? No w końcu to nie z mojej winy doszłoby do wypadku?
Sorcerer Napisano 18 Czerwca 2011 Napisano 18 Czerwca 2011 Pieniadze dostalbys z powodzctwa cywilnego od opiekunow dziecka czyli matki w przypadku kiedy wina zostalaby orzeknieta po stronie matki co wydaje sie w tak opisanym przypadku ewidentne.
mklos1 Napisano 18 Czerwca 2011 Napisano 18 Czerwca 2011 Do mojego wypadku, a raczej kolizji, doszło jak jechałem drogą rowerową (elegancko prawą stroną). Może i wolno nie jechałem ale to nie w tym rzecz (wiatr był w plecy- wiadomo). [...] Jak Wy byście postąpili w podobnej sytuacji? Próbowali się dogadać w celu odzyskania kosztów naprawy czy dzwonili po drogówkę? No i co policja może w takich sytuacjach zrobić? 1) Musztarda po obiedzie. 2) Co do wzywania policji... Jeżeli sprawa jest niejasna lub sprawca nie zgadza się na ugodę - to jedyne rozwiązanie. 3) Jest pewien haczyk... Jak sam stwierdziłeś "może i wolno nie jechałem" - właśnie niestety w tym rzecz, że nawet jeżeli masz pierwszeństwo przejazdu, nic ani nikt nie zwalnia Cię z odpowiedzialności zachowania szczególnej ostrożności i dostosowania prędkości do warunków panujących na drodze (tutaj ścieżce). Jeżeli kobieta by się uparła, że jechałeś szybko, a ewentualni świadkowie potwierdziliby to zostałbyś conajmniej współwinnym kolizji i szanse na dochodzenie jakiegokolwiek odszkodowania zerowe. Sytuację opisałeś tak, że idealnie wpasowuje się pod Art. 19. pkt 1. kodeksu. Przynajmniej ja tak to widzę. Jeżeli mówisz o prędkości pomiędzy 20 a 30 km/h to rzeczywiście wolno nie jechałeś... Ja jak z daleka widzę widzę takie dziwne sytuacje, to conajmniej przestaję pedałować i łapska już na hamulcach trzymam. Generalnie dzieci są bardzo niebezpieczne. Potrafią patrzeć się w jedną stronę a jechać w drugą lub poprostu iść na czołówkę i patrzeć się wprost na Ciebie (szczególnie te najmłodsze).
Publius Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Znowu dziwne stwierdzenie z Twojej strony. Na drodze dla rowerów w terenie zabudowanym, o ile znaki nie stanowią inaczej, dopuszczalna prędkość to 50 km/h. Nie sądzę aby autor posta przekroczył dozwoloną prędkość.
mklos1 Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Znowu dziwne stwierdzenie z Twojej strony. Na drodze dla rowerów w terenie zabudowanym, o ile znaki nie stanowią inaczej, dopuszczalna prędkość to 50 km/h. Nie sądzę aby autor posta przekroczył dozwoloną prędkość. W pierwszej kolejności należy dostosować prędkość do panujących warunków, w drugiej kolejności obowiązuje ograniczenie. Jeżeli istnieje taka potrzeba, trzeba jechać 10 km/h, mimo iż przepisy pozwalają na 50 km/h...
Niedzwiedz1 Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Czyli od dzisiaj jeździmy max 10km/h po ścieżkach, bo wszędzie może pojawić się niepilnowane dziecko...
mklos1 Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Czyli od dzisiaj jeździmy max 10km/h po ścieżkach, bo wszędzie może pojawić się niepilnowane dziecko... Najbezpieczniej byłoby nie jeździć w ogóle... Trzeba brać pod uwagę, że zza krzaków może coś wyskoczyć. Nie wiadomo jak sprawa by się potoczyła, gdyby została wezwana policja. Dla mnie sprawa nie jest tak jasna, szczególnie, że uszkodzenia roweru wskazywałyby na to, że rowerzysta poruszał się ze znaczną prędkością, a to zawsze może być podstawą lub pretekstem do stwierdzenia, że nie zachował szczególnej ostrożności. Z pewnością matka zostałaby ukarana w pierwszej kolejności, ale rowerzysta też niestety nie mógłby się czuć w pełni bezpieczny. Takie jest moje zdanie w tej sprawie.
rzymo Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Problem jest taki, że ścieżki często są prowadzone bezmyślnie, m.in. za blisko wjazdów/wyjazdów do posesji. Mógłbym jeździć po nich 30 i więcej km/h, ale już kilkanaście razy bym nie żył Rozwiązaniem większości problemów byłaby ścieżka jako wydzielony fragment asfaltu.
mklos1 Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Problem jest taki, że ścieżki często są prowadzone bezmyślnie, m.in. za blisko wjazdów/wyjazdów do posesji. Mógłbym jeździć po nich 30 i więcej km/h, ale już kilkanaście razy bym nie żył Niestety tak jest. W Polsce liczy się ścieżka jako sztuka, a nie ścieżka zrobiona zgodnie ze sztuką, więc tym bardziej trzeba mieć oczy i uszy dokoła głowy...
Publius Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 W pierwszej kolejności należy dostosować prędkość do panujących warunków, w drugiej kolejności obowiązuje ograniczenie. Owszem, ale z drugiej strony, oprócz obowiązku zachowania ostrożności (bądź szczególnej ostrożności, zależnie od sytuacji), przepisy mówią że kierujący ma prawo oczekiwać że inni uczestnicy ruchu będą przestrzegali prawa. Nie zawsze wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć, tym bardziej że nie przekroczona była dozwolona na danym odcinku prędkość. Moim zdaniem (oczywiście jeśli autor nie pominął jakiegoś istotnego szczegółu) sytuacja jest dość jasna.
Pepe91 Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 kierujący ma prawo oczekiwać że inni uczestnicy ruchu będą przestrzegali prawa. Tylko tak niestety nie jest. I znacznie lepiej sprawdza się zasada ograniczonego zaufania.
grzybek Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 I ja właśnie stosuję tą zasadę, nie jeżdżąc po ścieżkach rowerowych, bo bezpieczniej czuję się na ulicy.
Mod Team safian Napisano 19 Czerwca 2011 Mod Team Napisano 19 Czerwca 2011 18) pieszy - (...) a także osobę w wieku do 10 lat kierującą rowerem pod opieką osoby dorosłej; Czy w takim wypadku dziecko <10 lat nie powinno znajdować się na chodniku? - Takie troszkę pytanie poza tematem
Sorcerer Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 zgadza sie. Ja nie wiem po co to rozstrzasanie calej sprawy, poszkodowany popelnil blad nie wzywajac policji. Sprawcy sie upieklo. Rozstrzyganie czy zachowal szczegolna ostroznosc czy rozsadna predkosc sa glupota bo przepisy mowia jasno w takim przypadku kto zawinil.
Publius Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 znacznie lepiej sprawdza się zasada ograniczonego zaufania. Naturalnie, mówię tylko że nie można mówić o winie prawidłowo jadącego, gdy uderza w kogoś nieprzestrzegającego przepisów. Zasada ograniczonego zaufania (wolę swoją: nieograniczonego braku zaufania :]) ratuje przed zdarzeniem niejednokrotnie i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Chodzi mi o to, że w tym wątku mówimy o zdarzeniu, do którego już niestety doszło.
mklos1 Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Owszem, ale z drugiej strony, oprócz obowiązku zachowania ostrożności (bądź szczególnej ostrożności, zależnie od sytuacji), przepisy mówią że kierujący ma prawo oczekiwać że inni uczestnicy ruchu będą przestrzegali prawa. Nie zawsze wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć, tym bardziej że nie przekroczona była dozwolona na danym odcinku prędkość. Zasada ograniczonego zasada ograniczonego zaufania oraz zasada dostosowania prędkości są nadrzędne nad ograniczeniem prędkości. Przestrzeganie ograniczenia automatycznie nie chroni przed odpowiedzialnością z tytułu Art. 19. pkt 1. Tak na marginesie, to ogromna ilość ścieżek z pewnością nie pozwala na bezpieczne poruszanie się z prędkością 50 km/h. Naturalnie, mówię tylko że nie można mówić o winie prawidłowo jadącego, gdy uderza w kogoś nieprzestrzegającego przepisów. Zasada ograniczonego zaufania (wolę swoją: nieograniczonego braku zaufania :]) ratuje przed zdarzeniem niejednokrotnie i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Chodzi mi o to, że w tym wątku mówimy o zdarzeniu, do którego już niestety doszło. Nie twierdzę, że to rowerzysta jest w tym przypadku winien, tylko że mógłby zostać współwinnym - a to zamyka drogę do odszkodowania (może nie do końca, ale z pewnością nie byłoby łatwo). Niestety można tutaj tylko spekulować, bo nie było policji oraz znamy tylko relację jednej strony... Poza tym Wątkotwórca pytał czy w takich sytuacjach wzywać policję i co mogłaby zrobić. Uzupełniając/podsumowując wzywać policję zawsze wtedy gdy jest problem z ustaleniem sprawcy lub ewidentny sprawca odmawia ugody. Oczywiście zawsze lepiej się dogadać, bo w przypadku gdy ocena policji będzie inna niż nasza, można nie wyjść na swoje.
Publius Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Trochę się nie zrozumieliśmy. Nigdzie nie twierdziłem, że zasada ograniczonego zaufania i dostosowanie prędkości nie jest nadrzędne nad dopuszczalną na danym odcinku prędkością. Chodzi mi o to, że jeśli jadę z dozwoloną na danym odcinku prędkością i (dla lepszej już ilustracji odejdę nieco od przykładu z tego tematu) ktoś wyskoczy mi metr przed kołami z drogi podporządkowanej, to nie jestem w stanie temu zapobiec. Po zaistnieniu zdarzenia winny jest ten, kto złamał przepisy. Jeśli Policja ma inną wersję, jest jeszcze sąd...
Makker Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Hmm. Może trochę, by zmiękła po tym jak autor tematu zadzwonił by pod odpowiedni numer. Opowiem wam też śmieszną historię. Czekałem w szpitalu aby lekarz skierował mnie na prześwietlenie. Przyszła nagle jakaś Pani po 50-tce , cała poobijana i brudna. Po całym 'szoku' usiadła i przyszła z Nia 2-ga Pani. I zaczęła się jej opowieść: Twierdziła , że jadąc rowerem ze skrzyżowania widziała jakąś Panią która zatrzymuje się na skrzyżowaniu i patrzy się w prawo. Rowerzystka jedzie , a Ona trach autem w jej stronę wzięła ją jeszcze kawałek na maskę i rowerzystkę odrzuciło. Delikwentka wysiadła z auta i zarzuciła tekstem : Niech Pani nie wzywa Policji , niech Pani powie że się wywróciła czy coś. Jak to usłyszałem, to myślałem że ten szpital zamieni się w dom śmiechu . Oczywiście rowerzystka przyjechała/ czy ktoś ją podwiózł do szpitala. Wrócił Syn, i jej oznajmiał że trzeba było dzwonić po Policję. Później to jest tylko gorzej , wzywanie Policji po fakcie i całe nie rozgarnięcie sytuacji. Przecież rowerzystka mogła zadzwonić po Policję, czy na pogotowie . To by miała transport do szpitala, a jeszcze to Ona mówi , że musiała sama przyjechać rowerem. Nie wspominając o tym jak mówi , że boli Ją głowa i jest cała poobdzierana. I gdzie tu logika ?.
ypsi Napisano 19 Czerwca 2011 Autor Napisano 19 Czerwca 2011 Dziękuję za odpowiedzi w temacie. Kobieta rzeczywiście nie była przekonana co do swojej winy, chociaż każdy z dwóch świadków popierał moją rację w tej sprawie. Dziecko być może poniżej 10 lat, jak teraz sobie przypominam. Wnioskując z waszych wypowiedzi, rzeczywiście- lepszym rozwiązaniem byłoby zadzwonienie po drogówkę. Z logicznego punktu widzenia: Czekałbym 30 minut jak nie dłużej (Wrocław w godzinach szczytu), zwrotu pieniędzy od razu bym nie dostał, bo musiałbym się najpierw nachodzić (po sądach czy innych cholerstwach) aby odzyskać należne mi pieniądze. Stąd moja reakcja: przyjąłem 50 zł, za które już 10 minut po zdarzeniu kupiłem nowe kółko, dopłaciłem za dętkę i wsiadłem na mojego dwukołowego przyjaciela i pojechałem dalej. Jedno jest pewne: w takich sytuacjach lepiej jest wezwać policję i odzyskać NALEŻNE pieniądze za doznaną krzywdę niż brać 50 zł, które ledwo starcza na naprawę i nie zwróci zdartego biodra i łokcia
Sorcerer Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Nie twierdzę, że to rowerzysta jest w tym przypadku winien, tylko że mógłby zostać współwinnym - a to zamyka drogę do odszkodowania (może nie do końca, ale z pewnością nie byłoby łatwo). Jak sie nie zna, proponuje sie nie odzywac w temacie. Nawet przy wspolwinie dostalby odszkodowanie w takiej sytuacji.
Publius Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Poza tym dzieciak wyskakuje nagle zza żywopłotu pod koła. To gdzie tu współwina? Matka (nieodpowiedzialna) powinna dostać mandat, gdyby w analogicznej sytuacji wpadł pod samochód pewnie już by nie żył i wtedy wszystko jedno czyja wina...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.