Humanista Napisano 16 Czerwca 2011 Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 Niejako w uzupełnieniu tematu o śniadaniu przed jazdą chciałbym zasięgnąć Waszej opinii na temat jazdy bez posiłków lub z minimalnym posiłkiem przed. Ciekaw jestem, czy jest jakiś "bezpieczny dystans", który można przejechać korzystając z zasobów własnych organizmu, a kiedy zaczyna się już działanie na własną szkodę. Problemu nie było, gdy jeździłem po 30-50 km, ale teraz widzę, że pojawiają się dystanse rzędu 70-80 km i prawdopodobnie w jeden z najbliższych weekendów pęknie pierwsza setka. Ruszam wcześnie rano, więc śniadania nie jadam, ewentualnie pozwalam sobie na kilka herbatników. W trasie zazwyczaj pożywiam się kilkoma herbatnikami, oczywiście uzupełniam płyny isostarem. Na marginesie dodam, że ważę 88-90kg przy wzroście 190 cm i jednym z celów jest zrzucenie ok. 10 kg lub ewentualnie zamiana tej masy w mięśnie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marcin1111 Napisano 16 Czerwca 2011 Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 U każdego to inaczej działa, ja ci nie powiem bo mam 176cm i ważę 56kg, ale 60km bez porządnego obiadu nie przejadę, chyba, że dokarmiam się batonikami (np na maratonach to konieczność), a bez śniadania (na pusty żołądek) nie ma mowy abym wyszedł na rower bo to było by dla mnie raczej niebezpieczne . Wiem jedno, osoby tęższe mogą dużo dłużej wytrzymać bez jedzenia, niż osoby szczupłe bo takie nie mają praktycznie zasobów własnych organizmu a to co w żołądku szybko spalają . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
miskov17 Napisano 16 Czerwca 2011 Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 Wiem jedno, osoby tęższe mogą dużo dłużej wytrzymać bez jedzenia, niż osoby szczupłe bo takie nie mają praktycznie zasobów własnych organizmu Ale nie podczas takiego treningu, każdy organizm ma zapasy tłuszczu, nawet wybitni sportowcy mają kilka kg tłuszczu. Na czczo to ja rano po bułki spokojnie jadę i potem średnio się czuję. Nie wyobrażam sobie wypadów po 80km bez śniadania, naprawdę nie możesz poświęcić 15min aby coś przekąsić? Jeżdżąc w ten sposób szkodzisz tylko sobie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Linkas Napisano 16 Czerwca 2011 Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 Z tego co wiem gdy nie mamy zapasu tłuszczu organizm zaczyna spalać mięśnie. Jako potwierdzenie znalazłem coś takiego: Szczególnie istotną rzeczą jest znajomość tych prawidłowości, ponieważ kiedy drastycznie obniżamy spożycie pokarmów, organizm sięga nie tylko po zapasy energii zgromadzone w tkance tłuszczowej (to czego chcemy), lecz także po wodę, glikogen (rodzaj węglowodanu przechowywanego w mięśniach), a nawet część tkanki mięśniowej (a tego nie chcemy). (źródło) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Humanista Napisano 16 Czerwca 2011 Autor Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 Na czczo to ja rano po bułki spokojnie jadę i potem średnio się czuję. Nie wyobrażam sobie wypadów po 80km bez śniadania, naprawdę nie możesz poświęcić 15min aby coś przekąsić? Jeżdżąc w ten sposób szkodzisz tylko sobie. Problem poruszyłem już w TYM wątku. Gdy rano jem to później przez godzinę mam uczucie zbytniego wypełnienia, które przy wysiłku powoduje trochę odruchu wymiotnego (jedzenie nie zdąża się przyjąć, gdy jem o 3.40 rano i o 4 ruszam). Poza tym nie mówię, że jadę zupełnie na sucho. Zasilam się herbatnikami, które są całkiem sycącym źródłem węglowodanów. W trasie zjadam paczkę, czyli ok 450 kcal. I nie chce też przyswoić 1000 kcal przed, 500 w trakcie i 500 po jeździe, bo tak to w sumie mogę wcale nie jechać, gdyż w drodze spalam właśnie ok 2000 kcal. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
TrzecieKolo Napisano 16 Czerwca 2011 Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2011 Ja Wam powiem tak, kiedyś byłem mocno wkręcony w odpowiednie odżywanie się (w zasadzie nadal jestem, ale nie już tak maniakalnie jak kiedyś), miałem wszystko rozpisane razem z sumplemntami, i ćwiczyłem ostro na siłowni. Rower to nie siłownia, ale zasady są te same. Przede wszystkim liczenie kalorii moim zdaniem nie jest aż tak ważne, ważniejsze ile jesz białka i węglowodanów złożonych. Można książkę o tym napisać (i nie jedną napisano) ale ogólnie unikamy dużej ilości węglowodanów prostych (cukry), tłuszczów zwierzęcych (tłuszcze z ryb, czy np.Oliwa z oliwek to dobra rzecz, nie można nie jeść zupełnie tłuszczu). Białka dziennie ze 1,5-3g na kg wagi ciała warto jeść. A kalorie, pff, jest ogromna różnica czy zjesz pączka/batonika z cukrem, który Ci da full kalorii , czy kawał mięsa z ryżem. Ważne są też mikro/makro-elementy i witaminy. Dużo się traci ich z potem, i dużo więcej potrzeba jeśli się coś ćwiczy wyczynowo. Jak macie na opakowaniach te dawki 100% zapotrzebowania, to spokojnie można przyjąć po 400-600% na dzień dla człowieka aktywnie uprawiającego sport. Teraz główny wątek, ćwiczenie/jazda na czczo nie jest zbyt mądra, bo to niszczy organizm na dłuższą metę. To nie działa tak prosto, że nie jesz, to spalasz tłuszcz i on się magicznie zamienia w mięśnie. Mięśnie żeby budować, musisz je najpierw spalić, a później zasilić energią, żeby mogły się odbudować większe i silniejsze (w takim ogromnym skrócie). Odruch wymiotny się pojawia, bo po jedzeniu powinno się odczekać 1-1,5 godziny zanim się zacznie wysiłek fizyczny. Szczególnie rower, na którym jesteś zgięty w pół i gnieciesz żołądek (jeśli jeździsz w sportowej pozycji). Generalnie jak chce ktoś schudnąć, to warto coś robić poza jazdą na rowerze, bo nie utrzymasz stałego tempa i wysiłku na takim. Albo jakiś fitness, albo rower stacjonarny. Do tego warto dorzucić siłownię i ćwiczyć małymi ciężarami z dużą ilością powtórzeń. Najważniejsza jest systematyka i ODPOWIEDNIE odżywianie. Nie można się głodzić itp... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.