piaggius Napisano 11 Czerwca 2011 Napisano 11 Czerwca 2011 Siemka, chciałem wam przedstawić mój poważny wypadek na rowerze ok. 2 lata temu Jadąc osiedlową uliczką zasłabłem na rowerze, dosyć pędziłem, obudziłem się na asfalcie, bo auta stały (z 5 a wcześniej nic nie jechało za mną) i trąbiły, nikt nie udzielił mi pomocy Ja zerwałem się i poleciałem z gratem do domu, ojciec wniósł rowerek i zbiega i krzyczy "Kierownica pogięta, człowieku coś ty narobił!!!???" Mi farba z brody (4 szwy) i nagle coś zaswędziało mnie na udzie, chciałem się podrapać, a tam dziura!!! I z nieuwagi wsadziłem doń palca, bolało jak skurczybyk, znów do szpitala i kilka szwów...(okazało się, że wajcha od zacisku siodełka na ramie mi się wbiła ) Miałem potem serdecznie dość, a glebę miałem w czerwcu, przeleżałem prawie połowę wakacji w domu Ogólnie nie było to przyjemne, cały rower nadawał się do wywalenia, ale jakoś univege poskładałem i jeszcze trochę na niej jeździłem, ale od tego czasu jak chcę sobie polatać nieco szybciej zawsze kask na głowę i dopiero... Pozdrawiam
KenjiX1G Napisano 19 Czerwca 2011 Napisano 19 Czerwca 2011 Z tym, że nikt nie udzieli pomocy, tylko najchętniej rozjadą, to takie bolesne realia naszej mentalności. Miałeś szczęście, że Cie jeszcze ktoś nie złapał za ciuch i nie przerzucił na chodnik - bo co będziesz droge tarasował Pozdrawiam
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.