Skocz do zawartości

[odżywianie] Śniadanie przed poranną jazdą


Humanista

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Od pewnego czasu praktykuję poranne przejażdżki i mam pewne pytania odnośnie śniadania. Zazwyczaj wstaję o 4 rano (tylko w dni, gdy jadę, nie co dzień of kors), o 4.20 jem co mi w rękę wpadnie, a o 4.30 już siedzę na siodełku. Jadę dystans 50km, co zajmuje mi jakieś 2.5h. Niestety, przez pierwszą godzinę dość mocno przeszkadza mi to, co zjadłem przed wyjazdem. Z powodu nieco egzotycznej godziny, nie krzątam się rano szykując to i owo a z drugiej strony szkoda mi czasu na siedzenie i czekanie "aż się przyjmie".

 

Czy ktoś ze śmigających rano ma skuteczne patenty na takie dystanse? Może jechać na czczo i w trasie ratować się batonami musli, które zawsze mam przy sobie?

 

Dodam, że dopiero od miesiąca jeżdżę tak ambitniej, ważę 90kg i jednym z celów jest zejście z wagą w okolice 80-83kg (wzrost 190).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem to jest normalne. Winna jest wczesna pora i tyle a jeździć można i na czczo (poza mordegą w górach) bez zabierania ze sobą czegokolwiek (warunkiem u mnie była naprawdę energetyczna i wczesna kolacja) bo swego czasu tak robiłem właśnie na podobnym dystansie czasowym. Spróbuj raz i wszystko będziesz wiedział bo organizm jest najlepszym doradcą. :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ja również śmigam 2 h przejażdżki poranne tyle że ja nie śmigam po asfalcie a staram się jeździć po górach. Jeżeli chodzi o mnie to nie wyobrażam sobie jazdy na czczo, zawsze przed wyjazdem a wyjeżdżam zwykle w okolicach 6:00 jem porządne śniadanie(np. jajecznica z 5 jaj itp), raz próbowałem jechać na czczo i po jakiś 40 minutach zaczęło mi po prostu brakować kcal do spalenia przez co wydajność jazdy drastyczne spadała. Od siebie dodam że o poranku jeździ mi się zdecydowanie lepiej niż po południu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie jazda na czczo nie byłaby wielkim problemem, gdyż o tak wczesnej porze jeść mi się nie chce, ale staram się coś przekąsić, żeby właśnie mieć co palić, a nie stwierdzić w połowie drogi, że mam zapotrzebowanie na 5 batonów. Ale nie wykluczam, że spróbuję raz dla doświadczenia, może się sprawdzi.

 

Duże śniadania odpadają zupełnie, bo mija co najmniej kilkadziesiąt minut, żeby pojawiło się jakiekolwiek łaknienie (rano), a później tak od razu nie wsiądę na rower, bo pojawi się problem, o którym wyżej pisałem. A szkoda zarywać nocy, żeby czekać, aż śniadanie się rozejdzie.

 

Odnośnie pory, to faktycznie jest super. Chłodno, rześko, wschód słońca, do tego ścieżki rowerowe puste (jeżdżę po Wawie), a na koniec przyznam się, że o 5 rano nie zawsze staję na czerwonych światłach, co sprzyja płynności jazdy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie pory, to faktycznie jest super. Chłodno, rześko, wschód słońca, do tego ścieżki rowerowe puste (jeżdżę po Wawie), a na koniec przyznam się, że o 5 rano nie zawsze staję na czerwonych światłach, co sprzyja płynności jazdy ;)

 

Wszystko się zgadza ale niestety są na tym forum i tacy którzy wstawanie tak wcześnie na rower uważają za kompletną głupotę :laugh: nie wymagającą komentarza. Cieszy mnie to, że nie jestem sam. :thumbsup:

 

Pozdrawiam. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się zgadza ale niestety są na tym forum i tacy którzy wstawanie tak wcześnie na rower uważają za kompletną głupotę :laugh: nie wymagającą komentarza

Tyle że rano najlepiej się jeździ, przynajmniej u mnie, potem świetnie czuję się cały dzień-co prawda po takim powrocie prysznic i potem znów na rower na uczelnie tyle że 13 km asfaltem w jedną stronę :icon_wink: , cykloza opanowała mnie całkowicie :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałeś o jedzeniu jakichś koktajli na śniadanie? tu masz pare przepisów: http://www.bikejames.com/wp-content/uploads/mtb-super-shake-recipies.pdf , kiedyś w bikeboardzie też coś było.

 

Spróbuj też robić rozgrzewkę poza rowerem - pajacyki, skakanka. Wydaje mi się, że po takim wyskakaniu sie mniej czuje jedzenie (ale pewny nie jestem bo zwykle staram się nie jadać tuż przed jazdą ;) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To niesamowite ile ludzie jedzą :). Ja na taki dystansik w Wielkopolsce zabieram jeden bidon z sokiem a drugi z wodą, nawet jadąc mocno ciężko tu spalić więcej niż 1800-2000kcal, w zupełności wystarczą własne zasoby organizmu, nawet bez śniadania.

A wrąbać 1000kcal na śniadanie, zabrać z 600 na drogę i jeszcze pojeść po wszystkim... nie dziw się jak nie będziesz chudnął :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sama na czczo nie jezdze, bo nie mam wtedy kompletnie energii... Mysle, ze sniadanie to sprawa indywidualna. Wydaje mi sie, ze nawet po 15 minutach od sniadania mozna zrobic fajny trening bez problemow zoladkowych. Ja polecam bulke z dzemem i banany. Ja po kokatajlu czy w ogole po sniadaniu mlecznym jezdzic nie moge bez zrobienia odpowiedniej przerwy ok 2h... ale to pewnie kwestia indywidualna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na takie krótkie trasy do 50km jakbym jechał po asfalcie i mało górek to raczej bez śniadania bym pojechał.

Wszystko tak naprawde zależy od naszego organizmu. Jeden musi coś zjeść żeby miał energie drugi nie musi jak trasa krótka i nie wysilona.

Ja z samą wodą jeżdże i nie mam problemów nawet 70km wytrzymam.:icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do pracy na rowerze jezdzę na czczo, piję tylko wodę, a dystans jak mam do pracy to 26 km (godzinka jazdy). Ogolnie spokojnie daję radę, czasem jak jestem bardzo glodny to banan, albo jakas kanapka przed jazdą wystarczy. Normalne sniadanie odpada, chyba bym zwrócił je po drodze do pracy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj wieczorem, przygotować półprodukty do śniadania. Rano jak wstaniesz, zajmie Ci to mniej czasu. Ja przed jazdą tankuję pełną miskę musli zalaną mlekiem( lidl, 7zł za 1 kg), po 15 minutach mogę spokojnie jechać.

 

 

 

Uwielbiam jeździć rano, puste ulice i rześkie powietrze robią swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rano przed wyjazdem wsuwam dwie skibeczki z dżemem lub miodem i w drogę do pracy. 45km pokonuję już potem bez żadnych batonów na samej wodzie, nic nie czuję w żołądku podczas jazdy.

A co do wczesnego wstawania, jak jeździłem jeszcze na zmiany do pracy, to rano wyjeżdżałem o 3.30 :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do wczesnego wstawania, jak jeździłem jeszcze na zmiany do pracy, to rano wyjeżdżałem o 3.30

Kurcze ja najwcześniej wyjeżdżałem o 5:00, o której chodziłeś spać-jak wiadomo 8h snu to podstawa więc musiałeś wstać o 3 a iść spać o 19?.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero dziś była okazja pośmigać, więc zdaję relację.

 

Wyjazd o 4 rano na czczo (łyk wody), trasa 65 km zrobiona w 3 godziny (wliczając stanie na światłach etc). W trasie bez przekąsek, tylko bidon isostara (batony miałem na wszelki wypadek).

 

Muszę przyznać, że przez pierwsze 2 godziny wcale nie czułem, że jadę na czczo. Zero problemów z wydolnością, czy głodem. Dopiero w ostatniej godzinie pojawiły się krótkie spadki mocy, które zapijane isostarem ustępowały. Głód zaczął pojawiać się na końcu, ale nie było tragedii.

 

Tak więc od dziś praktykuję wyjazdy bez śniadania, chyba że zachce mi się robić jeszcze dłuższe trasy. Dzięki wszystkim za wskazówki.

 

Dodam jeszcze, że przy takich temperaturach, pora od 4 do 7 rano jest idealna na jazdę. Pod koniec robiło się już miejscami za ciepło i za tłoczno na ścieżkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To niesamowite ile ludzie jedzą :). Ja na taki dystansik w Wielkopolsce zabieram jeden bidon z sokiem a drugi z wodą, nawet jadąc mocno ciężko tu spalić więcej niż 1800-2000kcal, w zupełności wystarczą własne zasoby organizmu, nawet bez śniadania.

A wrąbać 1000kcal na śniadanie, zabrać z 600 na drogę i jeszcze pojeść po wszystkim... nie dziw się jak nie będziesz chudnął :).

 

 

2k kcal robi sie w dwie godziny...

Przy interwaloym treningu dochodzi dobre 200-300kcal spalane w dalszej czesci dnia.

Ogolnie jak chcesz krecic, miec moc itd to trzeba miche trzymac ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że przez pierwsze 2 godziny wcale nie czułem, że jadę na czczo. Zero problemów z wydolnością, czy głodem. Dopiero w ostatniej godzinie pojawiły się krótkie spadki mocy, które zapijane isostarem ustępowały. Głód zaczął pojawiać się na końcu, ale nie było tragedii.

 

No widzisz tak jak mówiłem najlepszym doradcą jest własny organizm. :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ostatnio jechałem 84 km z rana i przed jazdą zaliczyłem trochę nawodnienia i kilka herbatników. Na drogę również paczka herbatników, z czego zjadłem połowę. Nie sądziłem, że dają taki power :) Jutro z rana jadę na jakieś 50 km, więc również 3 herbatniki przed i jakieś 5 w trakcie powinno wystarczyć. Plus isostar w bidonie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...