dodo1989 Napisano 23 Maja 2011 Udostępnij Napisano 23 Maja 2011 20.05.2011r. W piątek (20 maja) z kolegą postanowiliśmy pojechać na kultową trasę - 15 dolinek. Jak to często bywa tu źle się pojechało, tam znowu burza zaczęła straszyć i trzeba było trasę skrócić. Oto trasa na mapie: Rozpoczęliśmy ją pod Wawelem: Potem nieciekawa przeprawa miejska, obok salonu Volvo i skręt na drogę pełną pyłu. Uzupełnienie bidonu przez Damiana: No i jazda! No tak - trudno przejechać obok tira jadącego wąską, polną drogą dodatkowo wznosząc tumany kurzu: W przerwie na poboczu można było poobserwować co tam mamy na mapkach w telefonach : Na drodze stanął mostek pod którym woda wręcz nas odstraszyła i szukaliśmy obejścia wspinając się na jego górę. To był doskonały moment na próbę uphillu. Ale jak się gdzieś wyjedzie to trzeba zjechać z czegoś takiego: Ja na dole: Damian obawiając się kontuzji pozostał przy obejściu zjazdu, ale za swoje dostał - na zboczach drogi był mnóstwo pokrzyw, przez które musiał się przedzierać : Dalej troszkę asfaltu - w sam raz na rozkosz opalania się w słońcu . Parę ładnych widoków: Po drodze minęliśmy kaplicę: Dwa zakręty: I troszkę lasu... No i ten zjazd : Po zbadaniu nagrzanych obręczy ruszyliśmy dalej w stronę Ojcowa... Asfalt przez Biały Kościół i po jakimś czasie pojawiliśmy się w Zelkowie: A tam nas przywitały sympatyczne kaczuchy: Zdarzało mi się czasem odjechać do przodu od kolegi na podjazdach, a ten w nagrodę sfotografował moje lenistwo na ławce : Dalej pojechaliśmy w stronę lasu, gdzie był bajeczny zjazd! Niestety nie uwieczniony na żadnej fotce... Za mało osób na wycieczce to i mniej fotografii, a nikomu się nie chce non stop robić zdjęć . Wyjechaliśmy na ulicy Borowej w Będkowicach: Na drodze w kierunku Łazów na drodze leżały martwe padalce: Żeby było ciekawiej omijałem jednego ptaszka na drodze jadąc dość szybko. Przestraszył się przedniej opony i wleciał mi pod tylną zamiast uciekać w drugą stronę. To była jego ostatnia decyzja w życiu... Cóż... Trzeba było jechać dalej... Dojechaliśmy do drogowskazu: Po czym udaliśmy się w asfaltową podróż w kierunku Dubia. Na drodze była taka oto góra, której nazwy nie podam: Widoczki: Na zjeździe koło kościółka jak zawsze wypuściłem się szybciej od kolegi oszczędzając klocki hamulcowe. Gdy już byłem na dole przeczuwałem, że coś się stało, więc wróciłem się, a przed oczami ukazał się widok Damiana leżącego na zboczu strumyka. Na ulicy widać było ślady hamowania: Pozostało ocenić stan kolegi : Moja ocena -> kolega zdatny do jazdy i ruszyliśmy dalej nieco ostrożniej w kierunku Rudawy. Tam się na moment zgubiłem . Kolega stanął na głównej drodze spodziewając się, że dojadę od tyłu. Jakież było jego zdziwienie gdy zaskoczyłem go od przodu . Przyłapałem go jak smacznie zajadał sobie jabłko! Dalej przejechaliśmy przez Nielepice, by skręcić w fajną polną drogę: Tam też ucierpiała moja noga od zębatki, gdy nieostrożnie kładłem rower: Tam też doczekałem się paru zdjęć, które wyszły całkiem retro : Dalej przez Kleszczów i las zabierzowski: Kolega starał się zrobić mi zdjęcie w locie, jednak byłem zbyt szybki : Podsumowując - licznik wskazał 78km. Trasa udana, dotarliśmy zdatni do życia . Do domu pod prysznic i dawaj na noc muzeów! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pavvel Napisano 23 Maja 2011 Udostępnij Napisano 23 Maja 2011 Bardzo fajna wycieczka i fajna relacja. Być może i ja się wybiorę Waszymi śladami za jakiś czas P. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
dodo1989 Napisano 24 Maja 2011 Autor Udostępnij Napisano 24 Maja 2011 Polecam dodać jeszcze zjazd wąwozem kochanowskim - niebawem relacja z dzisiejszego dnia... Oczywiście samotna wyprawa nie ominęła tego zjazdu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
gdy Napisano 25 Maja 2011 Udostępnij Napisano 25 Maja 2011 eh , moje ulubione miejscówki . juz niebawem sobie tam posmigam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
dodo1989 Napisano 25 Maja 2011 Autor Udostępnij Napisano 25 Maja 2011 25.05.2011r. Wczoraj postanowiłem przed zajęciami nieco pojeździć. Głównym punktem programu miały stać się tajniki lasu Zabierzowskiego. Na początek, zwykły dojazd do lasku i pierwsze zapoznanie się z innym niż zwykle wjazdem od strony głównej ulicy. Oto mapka: Droga przy Rudawie: W środku lasu starałem się dokumentować jak najwięcej, by zapamiętać jak najwięcej i móc porównać potem z mapą. Jednak zamieszczona mapa to rysunek na "mniej więcej". Niestety nie znalazłem mapy dostępnej w sieci, która by te drogi miała naniesione. Jednak parę ładnych pejzaży tam można było spotkać: Dotarłem do asfaltowej drogi, więc odwrót i uphill: Potem znów przez las, ale czasem powalone drzewa przeszkadzały: Po przejechaniu dziwnych tras jakimś cudem dotarłem do miejsca wcześniej mi znanego: Więc odwrót o 180 stopni i wracamy poznawać dalej . W końcu teraz to prawie własny las, gdyż nie mieszkam od niego zbyt daleko. Co prawda jeśli chodzi o położenie względem zamieszkania Skolioza byłby królem tego lasu, a ja zwykłym paziem . Zwieńczeniem kluczenia po lesie był zjazd wąwozem do Kochanowa: Potem prosta i fajna droga przez Niegoszewice: W Kobylanach na drodze stanęły budowle kultu: Po wjeździe do doliny Będkowskiej tak ochoczo szukałem odbicia na szutrową lub ubitą, ale nie asfaltową trasę, że pokluczyłem sobie po tamtejszych lasach, by w końcu zawrócić i jechać jak Bóg przykazał : Udało się tam znaleźć fajne miejsce na chwilę odpoczynku: A jadąc przez dolinę mijało się Sokolicę: Chwila odpoczynku i spacerku przy rzeczce po czym zorientowałem się, że z roweru zrobiłem straszydło! No i Brandysówkę (naszą przyszłą lokację na zlocie - zdjęcie robione w czasie jazdy ): Powoli doliny dobiegał koniec: Potem zapędziłem się i zamiast skręcić z trasą w prawo dojechałem do drogi głównej nakładając parę kilometrów . Bez trudu jednak odnalazłem zielony szlak i pognałem... Po szybkim zjeździe asfaltem należało wrócić do Zabierzowa i jego przyjemnego lasku, a kolejno mijało się tabliczki: Kościół w Zabierzowie: Oczywiście zmęczenie uderzyło do głowy, a jeszcze do tego czas zaczął gonić (należało zdążyć jeszcze na zajęcia) zacząłem kluczyć trochę bez sensu po Zabierzowie próbując się wbić do lasu. Minąłem taką bramę: A potem znana trasa przez jakiś czas single track, a tu nagle wyrósł przede mną rowerzysta prowadzący rower. Pomocna okazała mu się moja pompka. Przyznam szczerze, że bardzo rzadko widuję na tej trasie rowerzystów . Mimo goniącego czasu pomogłem koledze i ruszyłem by zebrać się do nauki . Podsumowując cała wycieczka trwała od 9:30 i trwała około 5 godzin. W tym czasie zrobiłem około 65km (bez różnicy spadków). A dziś na kolejną jazdę - mam nadzieję, że uda się więcej pojeździć Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Nilus Napisano 25 Maja 2011 Udostępnij Napisano 25 Maja 2011 Mam zamiar za jakiś czas wybrać się w tą 1 trasę wygląda ciekawie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
dodo1989 Napisano 28 Maja 2011 Autor Udostępnij Napisano 28 Maja 2011 Jak coś to dawać wcześniej znać do mnie na priv, bo ogólnie jestem w stanie prawie zawsze wygospodarować czas Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.