Skocz do zawartości

[dziewczyny i rowery]


Mathiu

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam mam takie pytanie czy rower częściej łączy ludzi w pary czy rozdziela.

Jak wiadomo podczas jazdy rowerem (i nie tylko) oraz licznych zawodów poznajemy nowych ludzi. Można powiedzieć, że w takiej sytuacji możemy znaleźć swoją drugą połówkę, która to ma podobne zainteresowania. Wracając do mojego pytanie jak to było w waszych przypadkach, czy to właśnie w ten sposób się poznaliście czy właśnie przez zawody itp. rozstaliście się ze swoją "jedyną"

Napisano

Byłą na rowerze poznałem i się też na nim rozstałem . Bardzo kiepsko to rozegrała , ale i tak miałem już inną na oku :icon_mrgreen:. Osobiście nie zdarzyło mi się spotkać pary która by właśnie na rowerze się poznała.

Napisano

Ja probuje moja milosc przekonac do rowerow, zobaczymy co z tego wyjdzie. Nie poznalem jej na zawodach itp. bo nigdy w takowych jeszcze nie uczestniczylem, ale kto wie moze poznam kiedys jakis ciekawych ludzi,znajomych zobaczymy, u mnie w okolicy ciezko o milosnikow rowerow.

Napisano

Ja swoją poznałem podczas zawodów ale w bieganiu, w ostatnim czasie staram się ją przekonać do roweru (jak na razie idzie dobrze)

Napisano

Ja dla Swojej kupiłem rower. Bo ona kupiła bo jak się poznaliśmy ja jeździłem i jej stał tak a że mi i jej brakowało to teraz razem jeździmy.

Napisano

Dodam tylko że jak pierwszy raz wybraliśmy się na rowery to miałem wrażenie iż nie do końca umie jeździć na rowerze.

Po pewnym czasie zaproponowałem abyśmy się zamienili rowerami. Co się okazało... stery były za mocno skręcone i wyrobione, kierownica chodziła z dużym oporem, miała jakby wyrobione dwa położenia (albo lekko w prawo albo lekko w lewo) jazda na wprost była praktycznie niemożliwa, do tego siedzenie jakbym siedział na dwóch metalowych prętach o działaniu hamulców nie wspominając.

Od tego czasu już nie narzekam na mój dość ciężki rower oraz wyjaśniła mi się druga sprawa dlaczego wiele osób uważa że jazda rowerem jest męcząca

Dlatego Panowie jeśli chcemy aby dziewczyny z nami jeździły musimy zadbać o rowery

Napisano

No pewnie tak, nie sztuka posadzic kogos na klocka, z kwadratowymi kolami, niewyregulowanymi przerzutkami itp. :) Ja jak wsiadlem na mojego starucha, to kola zcentrowane, rama za mala i do tego jeszcze hamulcow nie da sie ustawic.

Napisano

W moim przypadku było tak, że to ja zachęciłam faceta do jazdy na rowerze. Miał rower, który niszczał w piwnicy - trzeba było z tym coś zrobić. Spodobało mu się.

I teraz jeździmy razem na wspólne dłuuugie wycieczki i prowadzimy łódzką inicjatywę rowerową :)

Napisano

Oj oj wydaje mi się to za dużym hallo. My dziewczyny nie jesteśmy innym gatunkiem i tak samo umiemy i lubimy jeździć na rowerze. Poza tym to indywidualna sprawa. Odpowiednie podejście i niestresowanie swojej kobiety jakimś maratonem rowerowym, odpowiednie zachęcenie i powinno być po problemie. Nie powtarzanie jej sloganów typu Ty się nie znasz itd. bo to odstrasza. Generalnie Polska to taki dziwny kraj, gdzie full rzeczy wypada i nie wypada oraz dzieli się na typowo męskie i typowo kobiece itd itp

Dobrze,że i tak coraz więcej babek zaczyna kręcić :)

Napisano

ja jestem za tym, ze dziewczyny i mezczyzni to rozne gatunki, przypominam sobie liceum i 50% kolezanek na lawkach z zwolnieniami lekarskimi:P

 

moja druga polowka sie kiedys zbuntowala, bo nie chciala przejechac przez tunel pod autostrada, bo bylo bloto i sie bala uchlapac, przez to nadlozylismy chyba z 10 km, pozniej cala droge narzekala ze za dluga wycieczka... i jak tu byc tolerancyjnym;)

Napisano

Moja przyszła druga połówka czasem ze mną jeździ. Po zimie pierwszym razem dała radę 17 km, więc mam nadzieję, że coś z niej będzie. Może nie od razu wspólna szosa, ale jakieś większe wypady byłyby ciekawe. :D

 

Swallow, nie rozumiem idei Twego postu. Przecież nikt nie pisał, że kobiety są gorsze w jeździe czy coś.

Napisano

Moja obecna narzeczona jeździ na rowerze, który sam jej złożyłem (oczywiście GT :devil:). Na początku znajomości można powiedzieć, że rower nas zbliżył (miała takie fajne makro big fork:) ), bo razem jeździliśmy rowerami na gofry. Potem na dłuższe wycieczki a potem dostała własnoręcznie złożonego GT Avalancha z Bomberem i to był największy wyraz mojej miłości :D Rower zbliża, tylko trzeba stopniowo wdrażać dziewczynę, żeby złapała bakcyla. Nie można od razu jechać z nią do lasu, ale na ścieżkę, nad morze, na gofry, na ładny widok tak, żeby miała jak najlepsze wspomnienia z wyjazdu. Stopniowo trudność można zwiększać, aż sama będzie chciała jeździć po trudniejszych trasach. Jeśli raz przesadzimy z dystansem i trudnością, to później trudno będzie znów ją wyciągnąć na rower. No chyba, że wiążemy się z zawodniczką, to od razu na maraton można z nią jechać. ;)

Napisano

A ja po długich i kilkuletnich namowach w końcu skusiłem moją kobietkę do tematu jazdy na rowerze ;) Obecnie jesteśmy na etapie szukania dla niej odpowiedniego bike'a i mam nadzieję, że załapie bakcyla :) Zazdroszczę tym którzy od dawna jeżdżą na wyprawy ze swoimi połówkami bo to świetna sprawa i miło spędzony wspólnie czas.

Napisano

Moja narzeczona lubi jeździć na rowerze i robimy co ok 2 dni trasy ok 40km a weekend zdarza się i 80km i jak idę sam na rower (gdyż jeżdże prawie codziennie) to jest zazdrosna ze jej nie biorę :)

  • 2 tygodnie później...
Napisano

U nas to ja jeżdżę i się ścigam. Mój chłopak w zasadzie tylko rowerem do pracy i nazad. Jest to też trochę moja wina, bo ja ciągle tylko treningi i treningi a jakoś nie ma czasu, żeby pojechać wspólnie na jakąś wycieczkę. Jest chyba trochę o to zazdrosny zresztą. Próbowałam go namówić na chociaż jeden start w mniejszym dystansie, na próbę, ale wykręca się brakiem odpowiedniego roweru (jeździ na zbyt dużym rozmiarowo trekkingu). Akurat nie uważam, żeby to był problem np. na dystans Fit na Mazovii ale nie będę go zmuszać.

Poza tym wolę jeździć sama, bo wtedy jadę sobie swoim, w miarę stałym tempem. A z chłopakami to jest tak, że nazapierdalają najpierw i weź ich goń. A potem się wloką bo kończy im się para. A jak odpoczną to znowu zapierdalają... i tak w kółko. Na interwały na wycieczce to ja nie mam ochoty. Z kolei chłopaki-zawodnicy to w ogóle zapierdalają cały czas. :)

Napisano

problem też może być odwrotny.. bo ja jetsem kobietą mój luby w ogóle nie jeździ, co niezbyt mi pasuje.

Podjęlam już kilka prób resocjalizacji ale na razie bez efektu.

Agressiva jak tego dokonałaś??:))

 

ja w sumie też lubię jeździć sama, bo mam swoje tempo którego w sumie nie łapie nikt z moich znajomych. Raz miałam towarzysza dobrego z tempem- ale niestety z mojej głupoty sie zakończyło. na zawsze.

  • Mod Team
Napisano

A ja jestem tym szczęśliwcem, który jeździ ze swoją kobietą na wycieczki, na treningi, a nawet planujemy wakacje spędzić na rowerach :) Poznaliśmy się właściwie za sprawą roweru :thumbsup:

Niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba :wub:

Napisano

A ja jestem tym szczęśliwcem, który jeździ ze swoją kobietą na wycieczki, na treningi, a nawet planujemy wakacje spędzić na rowerach :) Poznaliśmy się właściwie za sprawą roweru :thumbsup:

Niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba :wub:

Jakos to tak znajomo zabrzmialo.... :whistling::thumbsup:

  • 2 miesiące temu...
Napisano

Heh, dla mnie dziewczyna rowerzystka (na dodatek MTB) to pojęcie mit, albo jak baaardzo rzadko występujące zjawisko.

Osobiście znam tylko jedną rowerzystkę,która jeździ już tak na poważnie, kolarstwo szosowe. A poza nią to nie znam jakiś innych "zapasjonowanych" dziewczyn.

A szkoda, bo fajnie by było poznać kobietę MTB :rolleyes: :dreamer:

Napisano

Panie na rowerach jeżdżą - jest nas tylko mniej niż panów :icon_wink: na mtb też, sama niedawno złożyłam sobie swoją wymarzoną zabawkę :icon_mrgreen: .

 

Co do roweru i związku to w moim przypadku to ja namawiałam mojego Miśka i namówiłam drobnym szantażykiem (powiedziałam, że pojadę na obóz rowerowy nad morze bez niego :icon_mrgreen: ), a z czasem wszystko pięknie się ułożyło :wub: On zaczął jeździć i interesować się rowerumi - w rezultacie już oboje mamy złożone nowe maszynki do zabawy, a kolejne w planach, a ja mam nieocenioną pomoc przy serwisie. Jeździmy razem jeśli się tylko da, jest przy tym świetna frajda, ja popędzam go pod górkę, on mnie z górki i tak jakoś się uzupełniamy :yes: , a po wycieczkach zimne piwko i godzinne analizy tras, sprzętów i nowe plany na wyprawy :D

 

Podsumowując, to namówienie swojej drugiej połowy na jeżdżenie jest możliwe, tylko najpierw trzeba pokazać że to da się lubić, ale trzeba się liczyć z tym że nie każdy polubi rower i wyprawy, które czasem kończą się deszczem i błotem :thumbsup: (uff, się rozpisałam)

 

Pozdrower wszystkim

Napisano

niestety z dziewczynami i rowerami (sa pewnie oczywiscie wyjatki) jest pewnie podobnie jak z leżeniem kłodą.. Przeważnie ból głowy. Moja dziewczyna potrafi pojechac okolo 30km ze mna tempem 19-20km/h jednego dnia (tj raz na miesiac) ale juz kilka dni pozniej ma problem zeby utrzymac chociaz 18km/h na 15kilometrowej trasie. W sumie i tak planuje dni regeneracyjne jak moge sie spodziewac ze ona ze mna pojedzie no ale jazda 15km/h z wiatem czy mniej to juz jest jednak dla mnie przesada in minus

Tak wiec wnioskuje ze to przede wszystkim kwestia psychiki tej nieodgadnionej kobiecej

 

Wlasnie jakie stosujecie pomysly zeby przekonac dziewczyne zeby się nie wlekła?

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...