Skocz do zawartości

[podhale] zapowiedzi i relacje


dodo1989

Rekomendowane odpowiedzi

W temacie będę zamieszczał nieco odmienne, ale legalne opisy moich wypadów rowerowych razem z mapami (jeśli ktoś chciałby podążyć w moje ślady). No to na dobry początek dwie wycieczki:

 

17.04.2011r.

 

p2pb6460913.jpg

 

Hej! Dziś wybrałem się na ciężką trasę. Na samym początku nie ominął mnie tradycyjny odcinek drogi pod Reglami. Potem wjechałem w zajazd Józef kierując się na siwą polanę, gdzie jeszcze było widać topniejący śnieg:

 

p2pb6452680.jpg p2pb6452682.jpg

 

W ten sposób dotarłem do drogi asfaltowej. Długo jednak na niej nie pobyłem - trzeba było znaleźć przeprawę na drugą stronę rzeki i szukać szlaku wiodącego na Magurę Witowską. Z daleka dało się zobaczyć taki obrazek:

 

p2pb6452691.jpg

 

Gdy tylko podjechałem ukazał się obraz kosmicznego podjazdu i tabliczki upamiętniającej śmierć młodego chłopaka. Niestety nie udało mi się zrobić tak zdjęcia, by było widać napisy w dolnej części tej tabliczki:

 

p2pb6452695.jpg p2pb6452698.jpg

 

Radośnie stwierdziłem, że musiałem coś pomylić, a szkoda by było marnować siły na tak ciężki podjazd, więc wróciłem drogą asfaltową do głównej drogi, a następnie odbiłem w stronę ścieżki, którą jechałem już kiedyś - przez las Witowski. Po lewej tabliczka ze strzałką (niestety na zdjęciu nie widać roweru, ale naprawdę tam jest! :D), a po prawej zapowiedź błotnistego i mokrego uphillu:

 

p2pb6452703.jpg p2pb6452708.jpg

 

Po trudach , które przeszedłem w lesie w nagrodę dojechałem do wysoko położonej drogi asfaltowej z pięknym widokiem. Kolejno: droga za mną, na środku widok w górę i widok przede mną:

 

p2pb6452730.jpg p2pb6452723.jpg p2pb6452715.jpg

 

Po szybkim zjeździe w dół i dotarciu do drogi udałem się w długą asfaltową podróż aż do Chochołowa. Zawróciłem po obejrzeniu tamtejszego kościoła - w końcu dziś niedziela :D:

 

p2pb6452936.jpg

 

Teraz tylko odwrót i trzeba skręcić w pierwszą lepszą uliczkę w lewo. W pierwszym momencie ukazał się ciężki polny uphill, który ze mną niestety wygrał:

 

p2pb6452749.jpg

 

Cały czas jednak mimo, że nie byłem pewny, czy dobrze jadę brnąłem dalej po polnej drodze, która miejscami nie różniła się od trawy. Oko jednak cieszyły widoki...

 

 

p2pb6452757.jpg p2pb6452759.jpg p2pb6452761.jpg p2pb6452762.jpg

 

Polanka krokusów:

 

p2pb6452767.jpg

 

Niedługo potem przed moimi oczami ukazał się Ostrysz. Niestety nie byłem pewien, czy jadę dobrze, więc skręciłem w pierwszą lepszą kierując się w stronę głównej drogi. Teraz już wiem, że jechałem dobrze...

 

 

p2pb6452771.jpg p2pb6452773.jpg

 

Gdy już dotarłem do czegoś co można było nazwać główną drogą zauważyłem oznaczenie czarnego szlaku, więc zamiast wracać na asfalt brnąłem dalej w stronę lasu. Jednak kilometrów już w nogach było dużo i czas był na przerwę. Kolejno: widok za mną, widok w dół, widok przede mną i odpoczywający rower :D:

 

 

p2pb6452776.jpg p2pb6452782.jpg p2pb6452781.jpg p2pb6452784.jpg

 

Dalej miałem w lasku drobny wypadek, jednak dałem sobie radę. Potem parę kilometrów asfaltem i z powrotem na pamiętną drogę pod Reglami. Niestety nie wytrzymałem tej długości trasy i gdy nadarzyła się okazja poprułem asfaltem w dół czym prędzej do domu - woda się skończyła i poczułem znaczący głód. Przed domem jeszcze tylko mała sesyjka roweru po przejściach:

 

p2pb6452786.jpg p2pb6452790.jpg p2pb6452794.jpg

 

21.04.2011r.

 

p2pb6494400.jpg

 

Wycieczka z kolegą - Zyszkiem. Na początku w planach był start o 9:00, potem przesunął się na 10:00, a ostatecznie niestety o 10:25. Początkowo trasa miała biec asfaltem do Chochołowa, a następnie szlakiem, który już kiedyś przejeżdżał Skolioza -> koło cmentarza na Cyrhlicę, Tomiński Wierch, Ostrysz, Tominów Wierch i Gruszków Wierch - powrót drogą pod Reglami. W czasie drogi trasa ulegała zmianom. Pojechaliśmy najpierw asfaltem do zajazdu Józef, gdzie skręciliśmy na drogę prowadzącą przez Siwą Polanę:

 

p2pb6494445.jpg

 

Dotarliśmy do asfaltu prowadzącego do doliny Chochołowskiej, gdzie odnaleźliśmy przeprawę przez rzekę i ten pamiętny podjazd dla hardcore'ów. Nie obyło się bez prób podjazdu:

 

p2pb6494460.jpg

 

Zyszko:

p2pb6494466.jpg p2pb6494471.jpg

ja:

p2pb6494488.jpg p2pb6494483.jpg

 

No i zakończyło się to moją glebą:

p2pb6494496.jpg

 

Gdy już udało nam się dopchać na górę zrobiliśmy jedyne pamiątkowe wspólne foto za pomocą samowyzwalacza:

p2pb6494410.jpg/

 

Dalej skręciliśmy w lewo w stronę Molkówki - polany, która została osuszona w celach pasterskich:

 

p2pb6494418.jpg

 

Mimo bardzo dobrej pogody nie obyło są tam bez błota. Jednak malowniczy krajobraz zapierał dech w piersiach!

 

p2pb6494498.jpg

 

Nie pozostało nic innego jak ruszyć przez łąkę:

 

p2pb6494502.jpg

 

Mój przejazd zapewnił mojej ramie kropek z błota podobnej do wysypki :D:

 

p2pb6494438.jpg

 

Na jej końcu mała przeprawa błotna (w tle widać biały Giewont):

 

p2pb6494509.jpg

 

Dalej kawałek nieciekawego lasu i kolejna polana - Cicha Polana:

 

p2pb6494513.jpg

 

Na niej Krótki odpoczynek z rozmowami o rowerach. Potem znów w las, gdzie przydała się moja dosyć dobra orientacja w terenie. Uznałem, że nie ma sensu schodzić w dół (brak możliwości przejazdu przez liczne krzaki, zawalone drzewa i bagniste błoto) poszliśmy z rowerami wzdłuż brzegu polany Koszarzyskiej:

 

p2pb6494523.jpg

 

Gdy znaleźliśmy się na stoku Witowskiego Przysłopu (1164m n.p.m.) zaczęliśmy się poruszać wzdłuż poziomicy aż do granicznej przecinki przy której nie pozostało nic innego jak nieść rowery w górę przez dziki teren niemożliwy do podjechania w żaden sposób. Dodatkową atrakcją było błoto i powalone drzewa. Tam - przy słupkach granicznych wpadłem na pomysł ciekawych fotek:

 

oto Hot Chili część słowacka:

p2pb6494528.jpg

 

Hot Chili część polska :D:

p2pb6494530.jpg

 

Następnie udaliśmy się na Polanę Przysłop, gdzie czekał na nas piękny zjazd w malowniczym terenie:

 

p2pb6494533.jpg

 

Przypadkiem odbiliśmy ze szlaku i zamiast znaleźć się w Chochołowie trafiliśmy do Witowa. Stamtąd pojechaliśmy pod chochołowski kościół asfaltem:

 

p2pb6494540.jpg

 

Za nim jest cmentarz przy którym odbiliśmy w prawo:

 

p2pb6494544.jpg

 

Droga prowadzi do Cyrhlicy, z której był taki właśnie malowniczy widok (w tle biały Giewont):

 

p2pb6494550.jpg

 

Na Tomińskim Wierchu skręciliśmy w prawo pozostawiając sobie coś na kolejną trasę (w tle Ostrysz):

 

p2pb6494553.jpg

 

Następnie ruszyliśmy zjazdem przez Dzianisz do Witowa:

 

p2pb6494538.jpg

 

Dalszą część trasy postanowiliśmy pokonać asfaltem, bo już sił zaczęło brakować. Cała trasa liczyła 46,5km. Tempo było bardzo spokojne, a do domów dotarliśmy pełni satysfakcji. To była trasa, którą warto powtórzyć!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26.04.2011r.

 

Przyszedł wreszcie czas by powtórzyć jazdę jaką wykonałem rok temu - jazda na polanę Kalatówki. Nie ma sensu załączać mapy, gdyż by dostać się tam można nawet zawiązać sobie oczy - taka prosta trasa :).

 

Wtedy też stwierdziłem, że nie da się na Kalatówki zajechać nie prowadząc roweru. Dziś już jestem o rok starszy, a nawet zmartwię Was! Wy też jesteście o rok starsi :D. Przyszedł czas by zmierzyć się z tym co powiedziałem... Było troszkę ciężko, ale wjechałem na górę o własnych siłach na rowerze. A też zjazd wykonałem o wiele szybciej... W końcu przecież teraz się dużo pewniej czuję na dwóch kółkach.

 

Miejsce gdzie kończy się asfalt, a zaczynają niezbyt wygodne kocie łby zmusiło do spuszczenia nieco ciśnienia z opon:

p2pb6522435.jpg

 

Po prawej stronie można zauważyć kolejkę PKL:

p2pb6522431.jpg

 

A więc w drogę pod tą górę:

p2pb6522432.jpg

 

Mały przystanek przy zakręcie:

p2pb6522437.jpg p2pb6522436.jpg

 

Droga krzycząca, że to już koniec zmagań z uciążliwą drogą :D:

p2pb6522438.jpg p2pb6522445.jpg

 

A teraz dwie tradycyjne fotki - schronisko i zdjęcie roweru przed wypożyczalnią:

p2pb6522439.jpg p2pb6522447.jpg

 

Trochę widokówek i schronisko Kalatówki widziane od góry:

p2pb6522440.jpg p2pb6522449.jpg p2pb6522448.jpg p2pb6522430.jpg

 

No i został jeszcze zjazd do domu, który wyjątkowo wymęczył amortyzatory, kolana i ręce... Podsumowując... Po treningu niemożliwe staje się możliwe, a po całej trasie był wielki niedosyt mimo, że w drodze na górę prawie wyplułem płuca :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6.05.2011r.

 

Dziś wybrałem sobie szczytny cel zdobycia Ostrysza - wysokość 1023m. Powiedziałem sobie - jak najmniej asfaltu. Dlatego też wyjątkowo pojechałem do Kirów drogą pod Reglami. Przygotowana przeze mnie mapka:

p2pb6550021.jpg

 

Pokierowałem się znanym już z moich opowieści błotnistym podjazdem. Potem asfaltowy zjazd i kolejny podjazd w środku sympatycznego lasku. Tam niestety kamole były momentami zbyt śliskie i traciłem przyczepność. Dobrze, że nie było ze mną Skoliozy, bo pewnie zrobiłby mi zdjęcie jak podprowadzam rower :).

p2pb6550026.jpg

 

Potem pokierowałem rower w kierunku pierwszej lepszej polnej drogi - taki mój mały hazard. Tam też trafiłem w jeden ślepy zaułek - stąd taki jeden dziwny objazd na mapce. Postanowiłem chwilę przystanąć przy kapliczce:

p2pb6550064.jpg p2pb6550070.jpg p2pb6550063.jpg p2pb6550054.jpg

 

Pierwszy widok na Ostrysz:

p2pb6550066.jpg

 

Pobrnąłem dalej z nadzieją, że dotrę do głównej drogi. Ku mojemu zdziwieniu wszystko poszło po mojej myśli. Odbiłem w Dzianiszu asfaltem w lewo i znalazłem się u podnóża Ostrysza. Na jego zboczu jest cmentarz, który uwieczniłem na fotografii:

p2pb6550077.jpg

 

Niedługo po tym dotarłem do dumnej tabliczki informacyjnej:

p2pb6550081.jpg

 

No to cóż pozostało jak zmienić przełożenie i ruszyć pod górę w ten jakże piękny dzień... Podjazd jest tam trudny i przyznam się bez bicia, że nie udało mi się wjechać na rowerze - ba! Nawet prowadzenie roweru sprawiało trochę trudności. Gdyby podjazd był zróżnicowany możliwe, że wyjechałbym tymczasem siadła zarówno kondycja fizyczna jak i psychiczna. Bardzo możliwe, że to drugie bardziej przeważyło :D. Oto parę fotek z drogi pod górę:

p2pb6550095.jpg p2pb6550114.jpg p2pb6550111.jpg p2pb6550105.jpg

 

W końcu dotarłem na szczyt! Na górze charakterystyczny trójnóg i oznaczenie pomiaru wysokości:

p2pb6550125.jpg p2pb6550132.jpg

 

Ja osiągnąłem szczyt, ale spotkałem też żuczka, który też ambitnie zdobywał swój szczyt:

p2pb6550141.jpg p2pb6550148.jpg

 

No to teraz rozluźniający zjazd w dół i kolejny podjazd - na Tominów Wierch - szczerze mówiąc go praktycznie przeoczyłem. Potem zaś wjechałem na Gruszków Wierch... A tak było na szczycie:

p2pb6550171.jpg

 

Stamtąd Ostrysz wygląda tak:

p2pb6550175.jpg

 

Potem troszkę asfaltu:

p2pb6550180.jpg p2pb6550184.jpg

 

Powrót momentami podobną drogą z małym dodatkiem - dłuższym przejazdem drogą pod Reglami i ulubionym powrotem przez las Biały. Przy Staników Żlebie mały przystanek:

p2pb6550017.jpg

 

Podsumowując - nowy napęd okazał się sprawnym i spisał się znakomicie :). Trasa liczyła 50 km, a po powrocie pozostało jeszcze sił by wnieść nową pralkę i znieść starą:D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

9.05.2011r.

 

Na początek mapka:

p2pb6626861.jpg

 

Początek jak dla fanów terenowych wrażeń bardzo ubogi - nic tylko asfalt i asfalt:

p2pb6626865.jpg p2pb6626864.jpg

 

W końcu jednak dojechałem do bramy, okazałem dowód i w drogę... bardzo trudną kamienistą drogą, którą już poznaliśmy jadąc do schroniska na Kalatówkach, czy taż w dolinie Chochołowskiej. Różnica polega jednak na tym, że jest rzadziej uczęszczana przez co kamienie tak jakby bardziej wystają :D. Po drodze napotykamy mostki i przepiękne scenerie:

p2pb6626869.jpg p2pb6626866.jpg

 

W końcu pora na wykorzystanie samowyzwalacza - tak to jest jak się samemu jeździ:

p2pb6626885.jpg

 

Na drodze dużo fajnych mostków:

p2pb6626871.jpg p2pb6626876.jpg p2pb6626878.jpg p2pb6626880.jpg

 

No i dalej w drogę! No tak... Najpierw zaskoczył mnie gdzieniegdzie leżący śnieg i lód:

p2pb6626888.jpg p2pb6626890.jpg

 

Potem jednak przed moimi oczami ukazał się w pełni zimowy klimat:

p2pb6626892.jpg p2pb6626897.jpg

 

Zupełnie nieprzygotowany byłe zmuszony pchać rower (lód uniemożliwiał podjazd), ale damy radę! W końcu dotarłem na szczyt, gdzie siedziało parę osób ubranych na zimowo.

p2pb6626904.jpg p2pb6626907.jpg p2pb6626911.jpg

 

Oj dziwnie się patrzyli na rowerzystę w krótkich tak więc zjadłem czekoladę i ruszyłem w drogę powrotną:

p2pb6626916.jpg

 

Ostatnia fotka z samowyzwalacza:

p2pb6626917.jpg

 

I krajobraz, który wcześniej mi umknął:

p2pb6626919.jpg p2pb6626920.jpg

 

Podsumowując... Nie jest to trasa jakoś wymagająca jednak niezwykle męcząca ze względu na nawierzchnię. Widoki super, ale drugi raz już tam nie pojadę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Helo! Dziś chciałbym nieco pokluczyć najpierw jadą drogą pod Reglami, a potem nieco w okolicach Witowa po bezdrożach. Nie wyjadę póki nie naładuję telefonu ładowarką, którą ma przynieść listonosz - także mam jeszcze troszkę czasu. Pisałby się ktoś? :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...