Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 12


Odi

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Odpoczywam po 55km na Skandii w Chodzieży. Wyczerpany jestem, ale i bardzo zadowolony. Trasa malownicza, trudna technicznie, przyjemna. Osiągnięty wynik uważam za przyzwoity i ani trochę nie żałuję, że dałem się namówić kumplowi na dystans medio zamiast mini. Szkoda tylko, że w tym roku nie było robienia zdjęć jak w zeszłym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

a ja dziś 10 ałors w pracy :D

masakra jak na weekend. . . co najgorsze ludzi od groma nie mających co ze sobą zrobić - leni szwędających się jak zombiaki :(

Współczuję. Coraz więcej jest takich idiotów. To chyba jakiś nowy sport. W niedziele odpicować się jak najlepiej i lecieć do galerii żeby się pokazać i "przyjemnie" spędzić czas. Głupota ludzka nie zna granic.

A ja dziś luźno 58km żeby się troszku rozjechać po maratonie. Wszystko boli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję. Coraz więcej jest takich idiotów. To chyba jakiś nowy sport. W niedziele odpicować się jak najlepiej i lecieć do galerii żeby się pokazać i "przyjemnie" spędzić czas. Głupota ludzka nie zna granic.

 

Na rowerach też dużo ludzi jeździ. Zwykle jeżdżę na wale miedzeszyńskim i trasie łazienkowskiej i dużo ludzi można spotkać. Wczoraj rodzinka jechała 2 osoby dorosłe + 2 dzieci i jeszcze dziecko w przyczepce, dzisiaj też. W ciągu 1,5h z 40 osób widziałem.

 

Dzisiaj 30km

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wczoraj pierwszy raz wystartowałem w maratonie - I etap ŚLR w Daleszycach, trasa FAN (37km). Mieliśmy wyruszyć o godzinie 11:20, jednak przez problemy z rejestracją (spowodowane uczestnictwem dwa razy większego grona zawodników, niż w poprzednich cyklach), start został przełożony na godzinę 13:05. Dwie godziny czekania w kolejce po numer startowy oraz czip (który był niewypałem - system liczący zawiódł) były naprawdę męczące. Do tego tuż przed startem nawalił mi licznik (nie mam pojęcia, co mogło być przyczyną usterki), więc musiałem radzić sobie bez niego. Trasa była bardzo fajna, z pięknymi widokami. Niewygodne było jedynie umiejscowienie bufetu, który znajdował się przy końcu długiej prostej po asfalcie, tuż przed zakrętem i podjazdem. Pozdrawiam pana jadącego na Kellys'ie, który w okolicach 15km, po zjeździe wbił się przednim kołem w rów i złamał ramę na łączeniu rury górnej z rurą podsiodłową. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Po ukończeniu maratonu, na każdego uczestnika czekała porcja makaronu z sosem. Ciastek można było sobie pojeść do oporu. Ogólnie panowała bardzo miła atmosfera (pomijając pewnego dżentelmena, który uczestniczył w drobnej stłuczce samochodowej i o mało co nie pobił winnego). Wydaje mi się, że 132 miejsce w open i bodajże 17 miejsce w kategorii nie jest złym wynikiem. Zresztą to był mój pierwszy maraton i moim celem było jego ukończenie, a nie zajęcie jak najwyższego miejsca. :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...