Skocz do zawartości

[jazda zimą] Jak się przygotować?


Rekomendowane odpowiedzi

Po pierwsze i chyba najważniejsze po zimie szczególnie takiej z dużymi opadami i solą na drogach cały napęd jest praktycznie do wyrzucenia, bardzo szybko koroduje(w moim przypadku były to golenie amorka, łańcuch praktycznie do wyrzucenia kaseta i korba ubabrane od łańcucha rdzą). W dużej mierze przez tą sól na naszych drogach większość osób w tym ja stosuje w czasie zimy drugi słabej jakości rower którego po prostu nie szkoda. W stosunku do ubioru najważniejszą sprawą są ocieplane spodnie, rękawiczki oraz ochraniacze na nogi gdyż palce są częścią ciała która najszybciej odczuwa zimno. Pozatym na forum taki temat był poruszany dziesiątki razy - polecam wyszukiwarkę na przyszłość :icon_wink: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze i chyba najważniejsze po zimie szczególnie takiej z dużymi opadami i solą na drogach cały napęd jest praktycznie do wyrzucenia

Bzdury. Jeżdzę codziennie. Smaruję co ok. 100km Finish Line'm Cross Country (na bardzo mokre warunki i właśnie na sól), co każdą jazdę jakimś konserwatorem Gianta psikam, co każdą jazdę szczotka w dłoń i wszędzie gdzie został śnieg czyszczę. Jeżdżę i w -20 i w +35. Ubranie? kalesony, ciepłe skarpetki, ciepłe buty, bluza, polarowa kurtka, szalik cienki żeby chronił jedynie od wiatru, czapka i google narciarskie. Czuję się świetnie, nie przegrzewam się, w rowerze napęd dalej działa świetnie. Kupiłem go dwa miesiące temu i nie zamierzam go wyrzucać bo nie ma żadnych oznak zużycia. O rower w zimie trzeba zadbać a nie będzie większych różnic w zużyciu między zimą a latem. Jedyne co czuję, że zużywa się bardziej to klocki hamulcowe, które od soli na obręczy giną ekspresowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wystarczy pojechać do lasu żeby mieć radochę z zimowej jazdy. Tam soli nie ma a zabawa przednia.

Amen!

 

Ja doszedłem do wniosku, że zimą można jeździć też rowerem podstawowym nie czyniąc w nim spustoszenia. Gdy mrozik trzyma, udajemy się do lasu. Zabawa przednia. Jeśli do lasu da się dojechać bez maczania w solnej brei, to rower jest bezpieczny (wszystko zależy od tego, gdzie się mieszka). Póki śnieg nie topnieje, to nie lepi się do wszystkiego. Zmarznięta gleba nie rzuca też błotem: ogólnie bardzo czysto i miło. Jak śnieg już się topi i nie ma go za dużo: jedziemy na asfalt. Gorzej, jeśli zima jest niezdecydowana między temperaturami ujemnymi a dodatnimi, albo są tony śniegu, który topniejąc na poboczach nie pozwala drogom wyschnąć (tak było za styczniowej odwilży).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szogun: bzdury to ty wypisujesz i nie wprowadzaj w błąd innych. Zimą rower jest bardzo narażony na korozję. Jeśli masz ramę aluminiową to najbardziej podatny jest oczywiście napęd i amortyzator. W przeciwnym wypadku masz dodatkowy problem z ramą stalową. Oczywiście mowa o jeździe po drogach, które są posypane solą - płynie po nich woda, która wraz z całym syfem dostaje się praktycznie wszędzie. Jazda po lesie i po śniegu to zupełnie inna bajka.

 

Ja codziennie jeżdżę po mieście (16km w 2 strony do i z pracy) - mam do tego celu rower odpowiedni na mega tanim osprzęcie. Do tego służy mi on również jako rower treningowy na asfaltach w trakcie niepogody (zima lub gdy trzeba jeździć w deszczu latem - ma pełne aluminiowe błotniki i jest pancerny). I o ten rower dbam dość - po każdej mokrej jeździe lub gdy temperatura jest wyższa niż -4 stopnie każdorazowo czyszczę łańcuch i psikam po istotnych elementach WD-40 przed włożeniem do garażu - tak aby woda cokolwiek odpuściła - a smarowanie następnego dnia po psikaniu. Ale nie ma siły na zasolone i zmoczone komponenty - ze szmatą nie dotrzesz wszędzie, po każdej jeździe nie wymyjesz i nie wyczyścisz roweru idealnie. Pordzewieją Ci najprzeróżniejsze śrubki, od niskiej temperatury popękają Ci pancerze (przerabiałem to wielokrotnie) itp itd. Po porządnie przerobionej zimie łańcuch do pudła zużytych łańcuchów, wolnobieg / kaseta na ścianę coby wyglądało ładnie, a korba może da rady. O przerzutkach nie wspominam. W zasadzie najbardziej dbam o spd bo mi ich szkoda.

 

Smaruję co ok. 100km Finish Line'm Cross Country (na bardzo mokre warunki i właśnie na sól)

 

Hehe smar na sól - dobre :D

 

Ubranie? kalesony, ciepłe skarpetki, ciepłe buty, bluza, polarowa kurtka, szalik cienki żeby chronił jedynie od wiatru, czapka i google narciarskie

 

Przy dużych ujemnych temperaturach polecam ocieplacze na kolana z windstoperem pod same długie gacie (ale skąd kalesony?), a jak zaczynamy zjazd albo mocno wieje to jeszcze na taki zestaw spodnie membranowe. Inaczej za kilka lat będziemy mieć spore problemy po przeziębieniu kolan. Do -5 stopni nie trzeba spodni membranowych - same długie gacie na szelkach powinny wystarczyć (ale z ocieplaczami na kolana!). Poniżej -5 owe spodnie membranowe właśnie na to jeszcze... kalesony.. ugotujesz się. Chyba, że masz zamiar jeździć w jeansach :o

Co do ciepłych butów - jeśli jeździsz na pedałach platformowych to wystarczą buty trekkingowe, wysokie - tylko upewnij się, że skarpety nie są za grube bo Ci się szybko palce odmrożą. Jeśli SPD to koniecznie ocieplacze na buty.

Zestaw bluza + polarowa kurtka jest bez sensu, bo nie chroni od wiatru a tylko grzeje na podjazdach i w trakcie sprintu. Na sam spód koszulka cokolwiek oddychająca - dobrze aby miała długi rękaw, na to cienki polar i na to kamizelka z windstoperem - softshell czy coś w ten deseń. Jeśli jest poniżej -10 to polecam zamiast owej kamizelki kurtkę membranową z windstoperem. Zamiast szalika raczej buffa na szyję - wystarczy, a i założysz go jako maskę na twarz. W szaliku się ugotujesz (chyb, że preferujesz tempo geriatryczne). Na głowę czapka z windstoperem pod kask - jednak dobrze ją wcześniej wytestować, bo niektóre pod kaskiem okazują się przewiewne. Gogle... w górach wysokich używam, podobnie na nartach. Ale na rowerze nie zdarzyło mi się - choć jeździłem zimą w górach w różnych warunkach - przy dość niskich temperaturach. Acz istotnie do plecaka można wrzucić jak jest miejsce a pogoda nie jest pewna.

 

A na koniec - tak jak pisał jeden z przedpiśców - temat zimy na rowerze na forum przewałkowany wiele razy..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Mili Panowie

rozpisujecie się w temacie który:

a) jest założony niezgodnie z regulaminem

b ) powiela treść co najmniej kilku podobnych tematów na forum wałkowanych przed nadejściem zimy(zresztą jak co roku)

c) niektórzy nie mają racji co do żywotności napędu zimą a inni wykorzystując ten fakt, prawie chcą ich pobić:whistling:

 

Wiem, że nie powinno się zwracać uwagę w temacie źle założonym, ale ciężko było wytrzymać, przepraszam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe smar na sól - dobre

nie chodzi mi o to, że na sól tylko o to, że dużo lepiej od innych działa w ciężkich warunkach, a sól to ciężkie warunki, poza tym jakoś mi nic w rowerze nie rdzewieje oprócz amortyzatora marki ZOOM

Poniżej -5 owe spodnie membranowe właśnie na to jeszcze... kalesony.. ugotujesz się. Chyba, że masz zamiar jeździć w jeansach

kalesony jak jest mniej niż -15, jeździłem i po 40 kilometrów i się nie ugotowałem.. poza tym nie każdego stać na spodnie rowerowe na zimę, na jesień, na lato, na wiosnę, na przedwiośnie i przedzimie itd.. forum jest od tego, żeby każdy się podzielił swoimi doświadczeniami

Gogle... w górach wysokich używam, podobnie na nartach.

chyba nie jeździłeś rowerem w śnieżycę gdy śnieg tak wali po oczach, że bez gogli się jechać nie da, albo gdy pada zamarzający deszcz aż skóra na twarzy odpada

W zasadzie najbardziej dbam o spd bo mi ich szkoda.

o SPD nic nie powiem bo nie mam

tylko upewnij się, że skarpety nie są za grube bo Ci się szybko palce odmrożą.

raczej żeby nie były za ciasne, to, że są grube to dobrze

Zimą rower jest bardzo narażony na korozję.

owszem JEST bardziej podatny na korozję ale jeśli się o niego bardziej dba niż latem (j.w. napisałem) to napęd nie będzie do wywalenia.. jeżdzę zimą odkąd pamiętam i nigdy nie wyrzuciłem żadnego elementu napędu tylko dlatego, że była zima, mimo, że miałem tanie wolnobiegi to działały poprawnie i do czasu aż ząbki zjechały się tak, że łańcuch się ślizgał wtedy wymieniłem napęd

 

z mojej strony koniec OT

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to pierwsza zima w której jeżdze częściej niz 2x w tygodniu (głównie po warszawie). Zauważyłem, że nawet przy -8 jazda sprawia wiele przyjemności. Jeżdze w niby rowerowej kominiarce i czapce z daszkiem więc przy niewielkim śniegu nie używam okularów. Ogólnie jak ktoś mówił nie ważna temperatura tylko jak mocno wieje.

A sprzęt.. dostałem małą nauczkę po pierwszej jeździe w błocie pośniegowym, nie chciało mi się czyścić roweru odrazu i postał tak z dzień czy dwa. Niepokojąca była rdza na łańcuchu i paru innych elementach ale po długim czyszczeniu i smarowaniu wszystko wróciło do normy. Teraz jak czysczę częściej to nie ma najmniejszego problemu i w nie wygląda jak coś by miało 'lecieć do wymiany'

 

na koniec jeszcze ciekawy link w temat.

http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/0,105167.html?tag=zima+na+rowerze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szogun123 czy ty znasz pojęcie roweru zimowego, ja swojego sprzętu na wiosnę, lato nigdy nie użyłbym na zasolonej drodze asfaltowej. Nauczony zeszłorocznymi doświadczeniami(zniszczyłem cały napęd mimo że o niego dbałem), kiedy to jeszcze dosiadałem Krossa Hex V4 złożyłem sobie do jazdy w zimie rower na mega tanim osprzęcie, którego mi po prostu na ten syf na drogach nie szkoda. Pozatym wszystkim napęd niszczeje w zimie a ty mówisz że u ciebie nic się nie dzieje - bez komentarza. Czasami po prostu nie ma się racji i trzeba to uczciwie przyznać a nie trwać w błędzie :icon_wink: Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Panowie, nie wiem dlaczego tak straszycie rdzą.

Owszem, po jeździe, jeżeli się nie zadba odpowiednio o łańcuch to rdza się pojawi i zniknie po smarowaniu .

Napęd może i się zużywa trochę bardziej, ale nie róbmy z tego tragedii - po za tym, jak ktoś odpowiednio dba o napęd to nic się nie stanie - szybkie wypłukanie napędu po jeździe i nasmarowanie go załatwi sprawę .

Przejeździłem całą zimę, a napęd mi jeszcze nie zjadło, zresztą ostatnim razem kiedy spadł śnieg, nie zauważyłem żeby sypali straszne ilości soli .

Jak czytam poniektóre posty, mam wrażenie, że jeździmy po innych drogach - w każdym razie - proponuje sprawdzenie na własnej skórze na własnym napędzie czy rzeczywiście takie zjawisko występuje w takiej skali.

 

Pozdrawiam wszystkich jeżdżących zimą :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od początku lutego przesiadłem się z ciepłego wnętrza samochodu na rower i dojeżdżam do pracy. Trasa około 5 km w jedną stronę z czego 1/4 po odśnieżanej drodze a reszta po dziurach i kawałek przez las. To co da się zauważyć od razu to spadek wydajności amortyzatora (prosta i taniutka konstrukcja sprężyna + elastomer) poza tym łańcuch sztywnieje, przy dużych mrozach linki w pancerzach potrafią się blokować icon_wink.gif. Ale frajda jest niesamowita. Do smarowania łańcucha używam Finish Line Cross Country Wet, którym od czasu do czasu traktuję linki. Ogólnie po takiej jeździe na wiosnę będę mieć do wymiany linki, pancerze i łańcuch.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od lat jeżdżę zimą rowerem (teraz trochę mniej ale jednak) i nigdy nie zniszczyłem napędu także takie bajeczki Grand231 to dla dzieci a nie na forum. Powierzchowna korozja kasety czy łańcucha jest zupełnie niegroźna i ustępuje po pierwszej jeździe. Klocki hamulcowe owszem zużywają się szybciej ale tak samo można nie jeździć po błocie...tylko po co?

Łańcuch czyszczę regularnie, smaruję FL zielonym, amor czyszczę szmatą po każdej jeździe i tyle. Przebiegi na 1 komplecie kaseta+łańcuch robię powyżej 12tys.km, amor ma już 6 lat także nienarzekam na kondycję sprzętu.

 

Można mieć 2 rowery, ba, nawet można mieć 7 na każdy dzień tygodnia tylko, że ja nie mam ani do tego warunków, bo przecież gdzieś to musi stać ani nie mam pieniędzy na utrzymanie 2 czy więcej bików.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, co do używania różnego rodzaju strojów to sprawa czysto indywidualna. Ja akurat bardzo mocno się pocę i nie pomagają "żadne" super oddychające ciuchy bo nic nie jest w stanie odprowadzać wilgoci z mojego ciała w wystarczającym tempie. No przepraszam, testowałem kiedyś goretexową koszulkę i bluzę, i dały radę, ale nie stać mnie na kupno takiego sprzętu (3 lata temu taki komplet kosztował przeszło 1,5k pln). Dlatego każdy powinien indywidualnie dobierać ubiór, sam używam zwykłych kaleson z Auchana za 10pln jako warstwy przy ciele a na to zakładam długie spodnie z membraną. Jak mróz sięgnie -15 zakładam na kalesony jeszcze biegowe getry z lycry i jest przyjemnie i ciepło.

Przy ujemnych temperaturach śmigam w goglach narciarskich i uważam to za najlepszy patent na mrozy. Skoro narciarze używają i są zadowoleni to dlaczego nie my kolarze, przed czym się bronić? A komfort dla oczu nieporównywalny z żadnymi okularami. Dodatkowo mamy osłonięte zatoki. Nic nie wieje, oczy nie łzawią, ciepło i przyjemnie.

A co do napędu to nie wiem skąd wy bierzecie tę rdzę na napędzie? Oczywiście zużywa się szybciej, ale to nie jest jakaś tragedia. Trzeba poświęcać trochę więcej czasu i środków na konserwację ale czy to tak dużo? Raz na tydzień smaruje "ropą" sprężyny w przerzutkach i spdach, dodatkowo przesmarowuję linki i nie ma problemu. W zeszły wtorek przy -21 jedyną rzeczą, która przestała mi w rowerze funkcjonować w rowerze to licznik, który po 35 minutach jazdy zamarzł. Także nie ma tragedii jeździć można tylko trzeba poświęcić więcej czasu zarówno dla sprzętu jak i dla siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Przebiegi na 1 komplecie kaseta+łańcuch robię powyżej 12tys.km

 

No to ja jestem jakiś lewy... Jesienią zakładam nowy(zimowy) napęd i mniej więcej w kwietniu gdy zaczyna już przeskakiwać oddaję go sąsiadowi(jesienią dostaje mój zestaw katowany latem na maratonach).

Nie jestem w stanie określić ile dokładnie robię kilometrów w tym okresie, bo u mnie na Warmii czasem tak przymrozi, że zamarzają i liczniki i pulsometry, ale w okolicach 3 do 4 tyś będzie. Inna sprawa, że ja jestem ortodoksyjnym zimowym "siódemkarzem" czyli napęd 7 rzędów i basta! Smarowany w miarę potrzeby, ale dość często mineralnym olejem silnikowym (czyli o najwyższym współczynniku lepkości).

 

Schwefel - zapisuję się do Ciebie do szkoły jeżdżenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Schwefel: ja przebiegi mam w granicach 10k na jednym komplecie, lecz na osprzęcie, który zimą zostaje wymieniony na "zimowy" i do tego przy jeździe miejskiej (na rowerze treningowym czy do zawodów jest to nie do uzyskania wynik). Gdybym jeździł cały czas na jednym osprzęcie to po zimie wymiana jak nic, czyli koło 6k max. I nie widzę opcji aby się udało więcej przejechać. Powierzchowna korozja owszem - zejdzie przy następnej jeździe. Ale nie zejdzie gdy pojawia się codziennie. Mój łańcuch w chwili obecnej wygląda tak, że każda koronka jest bardzo luźna, sworznie latają sobie jak chcą i dziwie się, że to jeszcze nie zaczęło się urywać. On jest zadbany, ale warunki po prostu zrobiły swoje. Są okresy w zimie gdy masz 2 tygodnie ciapy i przymrozków a efekt na ulicach widać od razu - ciągle owe "błoto pośniegowe", płynąca woda z zawartością połowy Tablicy Mendelejewa i to wszystko na napędzie. Musiałbym chyba co jazdę zmywać to dokładnie wodą a potem pryskać jeszcze cały napęd dokładnie wraz z suportem itd... ale to w przypadku jazdy codziennej po prostu mija się z celem. Można przetrzeć, można się starać bardziej gdy warunki są bliższe zeru a nie poniżej -5..

 

Tak czy inaczej autor wątku chyba miał na myśli jednak jazdę raczej po lesie a nie po ulicach, więc konkluzja jest oczywista - napieraj :) Na zasolone ulice po prostu uważaj.. Jeśli ich unikasz to istotnie jest opcja, że napęd będzie Ci służył długo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem łatwiej złożyć zimówkę i się niczym nie przejmować. Myć nie trzeba, o inne części też się nie musisz martwić. Za 100-150zł można wyrwać już fajnego używanego rumaka na stalowej ramce i wpakować do niego błotniki. Jeżdżenie na roweruch wyścigowych już przerabiałem, po każdej jeździe czyszczenie i smarowanie - duża strata czasu :confused:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na nastepny rok wychacze na używanych jakiegoś starego złoma, podreperuje i na zimę akurat..

Ja do takiego wniosku doszedłem już rok temu kiedy mając jeszcze Krossa Hex V4 mimo usilnych starań i ogólnego dbania o napęd w czasie zimy szczególnie łańcuch wyzionął ducha, nie dość że nie dało się pozbyć rdzewienia to jeszcze gdzieś w początkowych tygodniach wiosny zerwałem go 2 razy. Ogólnie niektórzy piszą że rower zimowy to abstrakcja, że nie stać ich na utrzymanie dwóch rowerków ale patrząc realnie taki rower można wychaczyć na allegro już za ok 400 zł - po co lepszy na zimę?.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...