Schwefel Napisano 8 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 8 Listopada 2005 Ale to nie zawsze jest jedyne wyjście, jeżeli widzę na swojej drodze psa który ma na mnie chrapkę, to zchodzę z roweru albo zwalaniam do minimum... wsfetrze tutaj nie ma miejsca i czasu żeby szukać cywilizowanego wyjścia z tej sytuacji. Ja zależnie od sytuacji (wielkości psa i ukształtowania terenu) albo jadę prosto na niego (przy mojej wadze+waga bika wymiękają) albo działam Airzoundem czy gazem na psy. Nie staram się kopać psa bo może się okazać szybszy i mnie dziabnąć za nogę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wsfetrze Napisano 8 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 8 Listopada 2005 Dobra może jakoś nie potrafię sobie uzmysłowić sytuacji że jade rowerem i nagle wybiega zza krzaka wielka bestia która może nas połknąć w całości... Jeżeli mowa o psach które łapią nbas załydki to raczej jakieś małe kundle (oczywiście są wyjątki) bo są głupie pod tym względem i co ucieka trzeba złapać, a co się już zatrzyma kończy je interesować. Nawet policja na kursach obrony przed atakami psów mówi żeby się położć i zasłonić uszy i w rzadnym wypadku nie uciekać. Założe się że gdybyście zwolnili albo zeszli z roweru to nawet moglibyście pogłaskać te psy. Co do tego usypiania bezpańskich psów to problem jest bardziej złożony, bo to tylko rodzaj prewencji, żeby zminieszyć na stałe liczbe bezpańskich psów trzeba by zająć się edukacją społeczeństwa a także sterylizacją. Nie jeden powie że to droższe czy bardziej kłopotliwe, ale nie sposób w jednym momencie wyłapać wszyskie psy, a kastrować można stopniowo. I jeszcze jedno słowo na zakończenie : jeżeli człowiek pozwolił sobie na oswajanie zwierząt to niech teraz ponosi tego konsekwencje... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Bizon Napisano 8 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 8 Listopada 2005 Niktórzy mają wrodzony lęk przed psem i nawet małego kundla sie boją.Ja tam sie nie boje psów zazwyczaja,le jak kiedyś zobaczyłem takie jedne bydle to aż się nogi ugieły.To było jak mały niedziweć .Co do bezpańskich psów jak zwykle ludzie za to opowiadają i to powinno się ich kastrowac i usypiać a nie psy Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
rowerzystka Napisano 9 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 9 Listopada 2005 Bywam czasami rowerem w Skorzęcinie. Kiedyś przejeżdżałam tamtędy i miałam wątpliwą przyjemność spotkać te psy. Są duże i jest ich sporo. Biegły w moim kierunku i szczekały. Zsiadłam z roweru i zasłoniłam się nim. Na szczęście własciciel był niedaleko i udało mu się nad psami zapanować. Nieźle się wystraszyłam. Zresztą nie tylko w Skorzęcinie dzieją się takie rzeczy - w mojej miejscowości jeden facet ma chatkę w lesie. Wokół chatki jest zrujnowane ogrodzenie. Kiedyś jechalam tamtędy, no i okazało się, że mieszkaniec tego domu ma 2 duże i agresywne psy. Oczywiście zwierzęta bez problemu wydostały się i obskoczyły mnie. Szczekały, warczały. Zsiadlam z roweru i zaczęłam krzyczeć w nadzieji, że właściciel jest w domu. Miałam szczęście, bo był. Z trudem odwołał psy. Aż strach pomyśleć, co by mogło się stać gdyby go nie było w domu. W końcu to chatka w lesie. Brak słów, głupota ludzka nie zna granic. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rezpekt Napisano 9 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 9 Listopada 2005 Rowerzystko, w takiej sytuacji powiedział bym właścicielowi że jeśli jeszcze raz taka sytuacja sie powtórzy to sprawa skączy się inaczej. Ja zadzwonił bym do straży miejskiej i powiadomił ich o tym fakcie. Na mnie nie raz wyskoczył jakiś pies, w większości wypadków kączy się to na szczekaniu, piesek poszczeka i odchodzi. Jadąc przez wieś w 90% jest tak że jade tak szybko że pies nawet nie startuje, ewentualnie praktycznie odrazu odpuszcza. Gorzej jeśli sytuacja ma miejsce w mieście. A już najgorzej jak się stoi na światłach i taki burek podbiegnie :-). Ale pamiętajmy nie wszystkie burki są złe :-). Pozdrawiam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pyootr Napisano 9 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 9 Listopada 2005 Wszystko zależy od psa i jego usposobienia. Są takie które za wszystkim lataja, poszczekaja pomachają ogonem i pójdą w swoją stronę. Najgorsze są te co atakują i rzucają się na nogi. Ostatnio jechaliśmy z kumplem przez wioske. Na jej wylocie uslyszeliśmy szczekanie. Obróciłem się i zobaczyłem jak 30 m za nami zaczyna nas gonic mieszaniec wilczóra. Daliśmy po pedałach i zwątpił. Ale co mogłoby się stać gdyby jechała tam jakaś babcia lub dziecko? :-o Dlatego należy zachować całkowitą ostrożność. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
rowerzystka Napisano 10 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 10 Listopada 2005 Rezpekt, ja wtedy w obu sytuacjach nie nagadałam właścicielom psów. Byłam tak wystraszona, że po prostu nie pomyslałam o tym. Cieszyłam się, że zabrali te psy i że nic mi się nie stało. Poza tym ludzie bywają nieobliczalni, jeśli bym zaczęła coś mówić, to możliwe, że by zaprzestali nawoływania swoich psów, i co wtedy? Facet ze Skorzęcina, "ten od stada psów" ma w okolicy opinię nieobliczalnego. Już dawno temu były rozmowy w temacie ogrodzenia psów, by nie zagrażały bezpieczeństwu ludzi, ale facet nic nie zrobił. Był u niego kiedys leśniczy porozmawiać o psach, ale facet wkurzył się i ustawił bronę na drodze, co się stało z samochodem leśniczego, nie muszę chyba tłumaczyć. Jakby tego było mało, ten sam leśniczy też ma psy (psy gończe), które bez problemu sforsowały ledwie trzymające się ogrodzenie i zaatakowały mnie w środku lasu, o czym zresztą już wspominałam. Paranoja. Kupiłam gaz obronny, bez tego już nie bedę wychodziła na rower, bo po prostu strach. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ogór Napisano 12 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 12 Listopada 2005 mnie gonil kiedys taki nieduzy pies :D byl tak na wysokosci korby i tak nie wiem co spowodowalo ale zwolnilem a on wbieg naprzeciwko mnie i tak jakos wyszlo ze zatrzymalem sie na jego szyji :D:D:D a on z piskiem uciekl ( nie kozaczcie drogie pieski :twisted: :twisted: ) a jeszcze w parku mnie gonil jeden ale to byl juz duzy i brazowy :D:D a nie bylem na swoim rowerze jeszcze :P ale jakos udalo mi sie uciec po skieroaniu go na drzewo przed ktorym zwolnil wyminol je i dalej ruszyl za mna :D ( zmaczylem sie wtedy okropnie :P ) :oops: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
czonk Napisano 14 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 14 Listopada 2005 Na bank nie zgadzam sie z osobami, ktore twierdza, ze to wina wlascicieli, iz ich psy gonia nogi rowerzystow. Dzisiaj jechalem sobie calkiem spokojnie, minalem kolesia, ktory wygladal na rozsadnego kolesia, palil fajke, szedl spokojnie i byl porzadnie ubrany, wiec nie podejrzewam go o zle wychowanie swego psa. Wiec pies musial miec to we krwi, ze gonil mnie potem przez najblizsze 200m i nie przeszkadzalo mu, ze moja noga latalo mu kilka cm od pyska. Dlatego uwazam, ze fakt iz pies sie rzuca na moja noga, daje mi mozliwosc w ostatecznosci oddania mu. Rzucajac sie na mnie musi sie liczyc z tym, ze moze oberwac. Troche pogmatwane, ale mam nadzieje, ze zrozumiecie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ecia Napisano 14 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 14 Listopada 2005 Czonk - a co na to właściciel tego psa :cool: ? Czy próbował go zatrzymać? Czy udało mu się? Złe wychowanie to czasem po prostu brak jakiegokolwiek wychowania :roll: ... Nie chodzi o to, że właściciel specjalnie uczy zwierzę agresywnej postawy - wystarczy, że nie robi nic, aby takie ewentualne zachowania u swojego pupilka wyeliminować... To tak, jak z ludźmi... również i dzieci nie każdy potrafi wychować :| . Co nie zmienia faktu, że w ekstremalnej sytuacji należy się ratować na wszelkie możliwe sposoby - czy to będzie ucieczka, czy kontratak. Oby skutecznie :roll: . Pozdrówko konsekwentne :-) . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
czonk Napisano 14 Listopada 2005 Udostępnij Napisano 14 Listopada 2005 Jedynym bledem wlasciciela, byl fakt, ze pies nie byl na linewce. Ale okrzyki przywolujace psa mialy dosc rozpaczliwy charakter :] Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sime Napisano 8 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2005 Ja sobie kiedyś jade przez las. A tam zrobili nową drogę wyłożoną szutrem. Jade tak z 30km/h a tu jakieś 30m przedemną stoi boxer(pies :wink: ). Jade dalej i nie znając zamiarów psa krzycze spie$#&$%$. Pies się obrócił i zaczął uciekać ścieżką a że uciekał w kierunku w którym jechałem to wyglądało to tak jakbym go gonił. Tak go "goniłem" przez 3-4 km z prędkością 35km/h. Nie wiem jaką boxer osiąga prędkość ale na pewno większą niż 35-40km/h. Potem nagle zmądrzał i stanął a ja go wyprzedziłem i pojechałem dalej. Nawet mnie nie gonił :lol: . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bikerman Napisano 8 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2005 Pamiętam jedno bliskei spodkanie z psem. Wyjeżdzamy z kumplami z lasu kierując sie w strobe domciu a do domciu było jeszcze dobre 40 km wjeżdzamy do jakiejś wioski około 2 w nocy zaopatrzeni w swiatełka wszędzie ciemno jak w (4 litery) no i przejeżamy koło jakiegoś domostwa a tam wyskakuje coś wielkosci doroslego bernardyna a z wyglądu czysty boxer (fajna mieszanka) jak przydusiliśmy w korby to z prędkością 35-40km jak nie więcej przez ok. 5 km uciekaliśmy.Niby duże bydle ale kondyche to to miało :twisted: Ale na szczęsie wszystko dobrze sie skończyło ii dotarliśmy szczęśliwe do domciu 8) 8) 8) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
vovovoytek Napisano 9 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2005 Podoba mi się ten temat więc dorzucę kilka swoich przemyśleń i doświadczeń. Czy zdarzyło się Wam, żeby właściciel psa przeprosił Was za to, że pies biegnie w Waszą stronę?? Ja tylko słyszę: "on nie gryzie"- ale ja u licha, skąd miałem wiedzieć, że nie gryzie, gdy biegł w moją stronę?? Nie mówił mi o tym!! Ponadto każdy pies może kiedyś ugryżć po raz pierwszy- a ja nie chcę być tym pogryzionym. Zawsze żądam od właściciela, żeby mnie przeprosił za to, że jego pies mnie przestraszył. Zwykle słyszę "ależ on nic Panu nie zrobił". Przestraszył mnie, to wystarczy. Fotografuję komórką psa i jego właściciela i oznajmiam, że wytoczę właścicielowi proces. Wtedy zwykle słyszę" przepraszam". I wiecie co??- kilka osób w okolicy trzyma teraz psy na smyczy, gdy wychodzą na spacer!! Niezależnie od tego, kopię każdego psa, który podejdzie wystarczająco blisko. Skubane- szybkie są i zwykle się uchylą- a potem spieprzają do właściciela. Nie bójcie się psów- kopa albo kijem go. I krzyczeć- na psa a potem na właściciela. Jestem zazwyczaj większy od psa- to pies się bardziej boi. Nie wspominam o właścicielach- to zazwyczaj tchórze- kupują psy, bo czują się słabi. Jak się opieprzy takiego i zagrozi sądem to potulny się robi jak koteczek. Acha, jeśli pies wybiega z posesji w moją stronę a nie widać właściciela to staram się znaleźć 2 kamienie. Pierwszym rzucam w psa /trudno trafić/, drugim w szybę domu /łatwiej trafić/- żeby wezwać właściciela, aby uwiązał psa lub zamknął bramę na posesję. Dopiero jedną szybę stłukłem /właściwie to pękła tylko lekko/- wiecie, że właściciel nie próbował zażądać ode mnie kasy za stłuczenie szyby?? Ilekroć teraz przejeżdżam obok tej posesji- brama jest zamknieta a kiedyś prawie zawsze była otwarta a facet ma aż 3 kundle. Ludzi można czegoś nauczyć, ale nie dobrym słowem, przynajmniej nie w Polsce. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cookiesrulez Napisano 11 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2005 vovovoytek, hmm ja bym się nie uciekał do aż tak drastycznych metod. Ale zgadzam się że dzisiaj ciężko wytłumaczyc coś ludziom "cywilizowanymi" metodami. :roll: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Piterpak Napisano 11 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2005 vovovoytek , gdyby leciał na ciebie owczarek niemiecki, też rzucałbyś w niego kamieniem? a gdyby pies który wybiega z zagrody nie był właściciela tego domu? wybiłbyś mu szybe i co? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
DamianYukon Napisano 11 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2005 vovovoytek , gdyby leciał na ciebie owczarek niemiecki, też rzucałbyś w niego kamieniem? ja niemam litosci dla psów które mnie gonia.jezeli bylaby obawa o wlasne zdrowie to bez problemu(o ile bylaby taka mozliwosc)rzucilbym "kamyszkiem" w jakiegokolwiek "pieska" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marix Napisano 11 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2005 tylko ze agresja wzbudza agresje, silnego psa nie odstraszysz a wręcz sprowkujesz tak samo jak z pszczołą, ludzi którzy sie nie boją i je ignorują nie gryzą, a za to ci co kombinują uciekają próbują ją złapać zabić wypędzić owszem... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
HILTI Napisano 19 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2005 Jestem właścicielem psa... a nawet dwóch :lol: Mam kundla małego, którego nie lubię (rodzice są do neigo przywiązani) oraz owczarka niemieckiego. Hadar (mój owczarek) biega codziennie 40 km niezależnie od pogody. Gdy nikomu się nie chce jeździć/biegać wówczas biorę rakietę do tenisa i on aportuje dalekie piłki (mam wielkie podwórko). Znam możliwości psów i powiem tyle - jak leci za mną kundel to jestem agresywny w stosunku do niego. Nie raz dałem z buta kundlom i się ich nie boję. Ale zdaję sobie sprawę, że każdy zdrowy pies o masie powyżej 40kg jest w stanie ZABIĆ człowieka. Nie ważne ile Ty trenujesz na rowerze - i tak czworonóg ma lepszą wytrzymałość. Mój owczarek jest ciężkim psem i nie ma dużego V-max-a. 43 km/h to wszystko co z niego można wycisnąć , ale potrafi ja utrzymywać kilometrami w lesnym terenie (sprawdzałem samochodem) . Ponadto nie boi się fizyczneg bólu - jeśli aportuje kije (właściwie kłody ) zdarzyło mi się, że w zabawie został przy wyrzucie trafiony - nawet gdy krwawi nie zwróci uwagi na ból dopuki jest coś na czym się skupia - kij bądź uciekający rowerzysta. Na szczęście mój pies nie gania rowerzystów... Ale zdarzyło mi się, że pogonił mnie inny owczarek i nic poza krzykiem nie da się zrobić. Pies jest szybszy (wytrzymalszy), silniejszy w bezpośrednim starciu, nieczóły na ból oraz ma siłę przegryźć kość z nogi krowy. Jeśli masz starcie z prawdziwym psem (m>35kg) jedyną rzeczą jaka się przyda jest gaz przeciw psom i modlitwa, żeby tylko biedł za rowerem a nie za tobą... Psy są równei niebezpieczną bronią jak broń palna, a nawet bardziej - same potrafią podejmować dezycje oparte czasami na instynkcie, które potrafią prowadzić do tragedii. jedynym sposobem zapobiegania rozlewowi krwi jest wymęczenie psa, aby nie czół potrzeby wychodenia poza własny teren i dobre zabezpieczenie terenu. Jeśli ktoś myśli, że jest w stanie pokonać dużego psa to jest w błędzie i lepiej, żeby tego nie próbował. W załączniku zdjęcie hadara dla ciekawskich Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Puma [JFK] Napisano 19 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2005 Kurde, musze sprawdzić ile mój pies wyciągnie Też mam owczarka niemieckiego Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ecia Napisano 19 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2005 To ja troszkę rozłąduję napięcie : Dzisiaj w Lesie Chojnowskim, kiedy przejeżdżaliśmy koło jakiejś chałupy, nagle stanął nam na ścieżce... pies. Pies? Ależ bydlę wielkości i kompleksji niedźwiedzia ! Nie jechaliśmy szybko, bo było ślisko, przy okazji trochę pod górę... no, coż - decyzja: zsiadamy z rowerów, żeby nie prowokować bestii, gdyby się okazało, że gustuje w gonitwach za rowerzystami :lol: ; z takim nie mielibyśmy szans. Zsiadamy, idziemy... pies lustruje nas wzrokiem... i nagle startuje w naszą stronę... coraz szybciej... My dalej idziemy, spokojnie. Psisko dopada do nas... i zaczyna wywijać ogonem, skakać i cieszyć się jak zwariowane :lol: ! Marzyłam tylko o tym, żeby na mnie przypadkiem nie skoczył łapami - zagniótłby mnie na miejscu, sięgał mi do piersi ! Trzeba to było widzieć... dzika radość bestii o gabarytach misia :lol: ! Niesamowite. Tym bardziej, że przecież nas nie znał ... Pozdrówko uhonorowane . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Puma [JFK] Napisano 19 Grudnia 2005 Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2005 Miałem taką sama sytuacje ale bez roweru: Ide sobie dróżką koło działek i patrze a przede mną biegnie bernardyn - ogromna bestia ze 120 kg miał. No i biegnie coraz szybciej a ja tylko stanąłem jak wryty i patrze się. Oczywiście nie wyglądał zbyt przyjaźnie, w dodatku bez kagańca a właściciel 50 metrów dalej. Wszystko się jednak dobrze skończyło bo przebiegł koło mnie i wrócił do właściciela a ten do mnie takie coś: "Proszę się nie bać, on chciał się tylko pobawić" Jasne, pobawić się. A skąd ja niby mam wiedzieć który olbrzym chce sie bawić, a który ma ochotę mnie pożreć... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jack Danniels Napisano 21 Stycznia 2006 Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2006 Jak pies jest duży to najlepiej zejść z roweru i zasłonić się nim. W razie ataku można się nawet skutecznie w ten sposób opędzać. Nie muszę chyba dodawać jak pomocny może być w takim wypadku gaz (na dresów też z powodzeniem można go użyć ) Przed małym kajtkiem można zwiać, albo go pogonić (choć one są najbardziej zajadłe). Najgorsze są takie średnie, brudne i chude burki co ich sporo w pobliżu wsi się kręci. Najczęściej uciekają z łańcucha i próbują żyć na własną rękę. Często występują stadnie. Takie kundle są najczęściej bardzo agresywne, odważne i przy okazji szybkie. Często głodne. MOGĄ BYĆ WŚCIEKŁE!!!! Ja w takim przypadku rozglądam się za jakimś solidnym kijem, albo udaję że rzucam kamieniem (to trzyma na jakiś czas psa na większym dystansie) i staram się wycofać w jakąś cywilizowaną okolicę. Oddana kanapka jest dobrym immunitetem, albo chociaż daje czas na ucieczkę. ZAWSZE PO TAKIM ZAJŚCIU ZAWIADAMIAM POLICJĘ. A co? Złodziei rowerów nie mogą znaleźć to niech burki po wsiach ganiają. Na coś moje podatki idą. Pozdrawiam Jacunio Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cub_S Napisano 21 Stycznia 2006 Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2006 Często śmigam w górach ..i psy czepiające się to prawdziwa plaga Niekóre tak zajdłe że lecą za nawet ze 150 -300 m [ mnie by się nie chciało ] A co do sposobu na małe burki i średnie polecam [o ile nie mamy za mało] troszkę napoju z bidonu w 95% się sprawdza uciekają że aż się kurzy Ale czasem potrafią jeszcze bardziej się zdenerwować a potem to już tylko ostrzejsze środki Pozdrawiam Kuba Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Gość Napisano 21 Stycznia 2006 Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2006 Ja tam nie lubie psów, ani małych ani dużych, bo to takie szczekające galarety... I jak ktorys mi zaczyna za rowerem gonic, to go poprostu przejezdzam... Ale cos ostatnio mi sie po nocach snia :) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.