Skocz do zawartości

[rowerowa etykieta] Zwyczaj??


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Ja zawsze(jak mam do czynienia z prawdziwym rowerzystą) pozdrawiam! Oczywiście w mieście czy gdzieś na szosie to rzadko ale jak jestem gdzieś w lesie czy w górach to zawsze(nie tylko na rowerze)...

 

 

"Serce się kraje" jak idę(albo jadę) gdzieś na odludziu [np.] w lesie lub w naszych pięknych górach i mijając jakiś "turystów" powiem im dzień dobry a oni patrzą na mnie tak podejrzliwie i pytają "skąd się znamy"... ech smutne... kiedyś było inaczej(mniej barszczyku paradowało po górach). Teraz z reguły to odpowiadają starsi("zaprawieni w sztuce turyści") albo młodsi -o dziwo(17-25lat)... Jakaś iskierka nadziei jest....

 

 

__________________________________-

Sad but true

Napisano

Ja dzis na prawie 80km trasce spotkalem 4 rowerzystow (nie liczac babc jadacych do sklepu etc). Jeden mnie wyprzedzil bez zadnego "czesc" itd - wygladal bardzo powaznie, znaczek VW na plecach ;p moze do niesponsorowanych sie nie odzywa hehe. Pozostalych trzech wymienilo ze mna pozdrowienia, a jeden nawet wskazal mi droge, bo zle pojechalem :)

 

@mementomori, mi sie jakos w gorach rzadko zdarza, zeby ktos nie odpowiedzial na czesc albo dzien dobry. Sa to jednostkowe przypadki. Ale niestety praktycznie zawsze to ja pierwszy musze to mowic, a ludzie dopiero odpowiadaja :\ nigdy pierwsi.

Napisano

gratuluje wonski dystansu..q... u mnie dzisiaj wiatrzysko + deszcz masakra..formy to chyba bede szukał na jesień..heh a bufonów którzy nie odpowiadają olewam szerokim gestem....zapewne lanserka

Napisano

Albo barszczyk :)

 

80km w taką pogodę... jestem pod wrażeniem...

PSmoże i jednostkowe przypadki ale takich jednostek ostatnimi czesy jest prawdziwa kumulacja

Napisano

a ja się też wczoraj pozdrowiłem z jakimś gościem:) a potem drugi mi już nie odpowiedział:) No ale trudno tak jak kolega wyżej napisał tak ja tez piszę że nie poddam się:) Pozdrawiam

Napisano

wczoraj wybrałem się na 60 km przejeżdzke do Świdnicy.Po drodze minąłem się z dwoma kolarzami z KS Górnik Wałbrzych i dwoma no name :) w pełnym rynsztumku bojowym. Pozrowienia zostały wymienione a ja poczułem jakąś wewnętrzną siłę i zadowolenei, że nie tylko ja w taką niesprzyjającą pogodę kręce korbami. Pozdrowiena jak najbardziej,polecam wszystkim

Napisano

Qurde ja w największą śnieżycę 30 grudnia (między innymi zaliczyłem Warszawską Masę Krytyczną ) zrobiłem 110 km. I jakoś nie uważam że to jakiś wyczyn

Wczoraj zrobiłem po mieście z 60 km ładnie słoneczko Bikerów troszkę było też sobie pomachaliśmy

A teraz napiszę o głupocie i braku qultury Warszawskich Taryfiarzy icon_mur.gif

W czwartek na skrzyżowaniu ulicy Racławickiej i Wołoskiej Starszemu panu popsuł się Trabancik

Pan z trabacika zakręcał w Wołoską. Zapaliło się zielone Trabancik ruszył dojechał do torów tramwajowych i zgasł.

Odpalić się go nie dało. Starszy pan wysiadł by go zepchnąć, troszkę pod górę było i człek sam nie da rady dontknow.gif bo leciwy człek to raczej siły nie ma :!!:

Za trampiszonem musiał stanąć merolem taryfiarz i zaczął trąbić i wykrzykiwać pod adresem Starszego człowieka jakieś nieciekawe teksty

za merolem stanął gość Toyotką a ja za nimi w swojej Koreance.

Cierpiarz z Merola wyklina staruszka icon_rolleyes.gif W końcu nie wytrzymałem- Wysiadam. podchodze do gostka z Toyoty

"przepchnijmy Dziadunia bo nie pojedziemy" We dwóch idziemy do złotówy z tą właśnie propozycją

Logika stwierdzenia by zepchnąć Trabiego Go poraziła. doh.gif

Rozdziawił swój tłusty PYSK i tylko Qrwa powiedział. Nie wysiadł.

Na lewym pasie pusto się zrobiło. Ruszył. Przejechał tak blisko staruszka, że ten się wystraszył.

Trabiego Zepchnęliśmy za zakręt. Wsiedliśmu w swoje samochody i odjechaliśmy.

To zdarzenie utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że taryfiarze To największe chamy

Napisano

hehe dzieki ;) Z zalozenia mialo byc wiecej o jakies 40-50km, ale watpie czy wytrzymalbym to kondycyjnie - nie mialem okazji sie przekonac. W kazdym razie trase skrocilem wlasnie ze wzgledu na pogode, bo zaczelo bardzo mocno wiac i lekko padac, nie dosc ze ciezko sie jechalo to mialem prawie cale plecy mokre i balem sie, ze taki wietrzyk moze mi porzadnie na zdrowie zaszkodzic.

 

Co do gor, to moze ja mam jakies wieksze szczescie do ludzi i trafiam na takich pozdrawiajacych i znajacych zwyczaje :)

Napisano

No to szacun wonski :(

We wrocku pogoda byla swietna :)

Ja niestety zrobilem duzo mniej ale i tak dalo mi po nogach :)

Rozpedzalem sie do 25-30,hamowalem i tak w kolko :)

Lalo sie ze mnie a nie chcialem byc chory :/

 

Rowerowe pozdrówko

Napisano

Tak, w górach (niestety mówię tylko o Tatrach, bo daaaawno nie byłem w innych) pozdrowienia są na porządku dziennym, ale ten zwyczaj naprawdę potrafi być męczący... czasem od "cześć" i "dzień dobry" już buźka potrafi tak rozboleć, że pozdrowienia są kontunuowane tylko przez uśmiech i łapkę w górze ;) Ale w mgliste dni, kiedy nie ma na szlakach stonki opłaca się pozdrawiać. Czasem prowadzi to do ciekawych znajomości, czasem miłego uśmiechu, albo uraczenia genialnymi tekstami w stylu "Przepraszam, którędy na dół?" (zasłyszane gdzieś pod Świnicą, ale usprawiedliwione - widoczność 4 metry :P) Ogólnie warto rozmawiać. Gdy podchodziłem z moją dziewczyną i jej ojcem na Granaty od Czarnego Stawu Gąsienicowego +/- w dwóch trzecich drogi mijała nas schodząca z góry para, która trzymała się złej strony źlebu i gdyby nie drobna wskazówka (jakiej przy okazji pozdrowienia udzielił im ojciec mojej miłej), że zeszli ze szlaku, najprawdopodobniej powtórzyliby wariant na którym zginęły bodajże dwie, albo trzy osoby... My z kolei otrzymaliśmy dzień wcześniej cenną wskazówkę o zerwaniu kilkunastu metrów łańcucha i podpowiedź, że lepiej przez ten uszkodzony odcinek wchodzić, niż nim schodzić... Taka serdeczna uczynność jest niezwykle pomocna, a przecież nic nie kosztuje...

 

A wracając do środowiska rowerowego, muszę przyznać, że do dziś mam sobie za złe, że nie pozdrowiłem jedynego bikera, jakiego spotkałem 6, albo 8 stycznia 2006 w Warszawie na Konwiktorskiej, gdy właśnie pokonał podjazd od strony Wisły... Patrzył na mnie tak pytającym spojrzeniem, jakiego nie widziałem chyba kilka miesięcy ( w końcu mało kto jeździ przy -21 stopniach)... Jechał na niebiesko-srebrnej meridzie... jeżeli to ktoś z forum, to pozdrawiam serdecznie :P:):)

Napisano

Raczej rzadko mam okazję bo w mieście to fakt - bez trzymanki trza by jechać i wszystkim machać :P

Ale poza miastem... czemu nie :)

I jeszcze jedno, to że ktoś nie ma kasku nie znaczy że jest gorszy ;) ja nie mam bo jak pomyśle co można za 200zł to... :P Poprostu mnie na to nie stać. Prawdopodobnie czekam na mocniejszą glebe po rozum do głowy. Możecie mówić, że ja nie mam rozumu w tej głowie, ale ja wole beeezz :twisted:

Napisano

Bubek na Twoim miejscu jednak bym wysypłał te 2 stówki na kask. Kiedyś Ci to zdrowie albo życie może uratować ;)

A co do pozdrawiania - obyczaj jak najbardziej godny uwagi. Kiedy pozdrawia mnie na trasie jakiś biker, a ja jego to dostaję jakiegoś wewnętrznego powera, ma się poczucie jedności w dążeniu do celu, chociaż wiadomo, że każdy obiera swój cel indywidualnie.

Napisano

Bubek, ja też myślałem, że nie stać mnie na kask, ale po kilku lekkich upadkach coś mnie tknęło... I całe szczęście. Gdybym nie zdecydował się na ten zakup, to w najlepszym wypadku byłbym dziś warzywem podpiętym do aparatury medycznej... Zaliczyłem ciężką glebę przy szybkim zjeżdzie. W efekcie trafiłem na ostry dyżur z tylko "ogólnymi potłuczeniami" i rozłupanym kaskiem w miejscu, które chroni skroń. Gdyby nie ten kask to moja czaszka byłaby rozłupana przez taki fajny cegłopodobny kamulec z którym miałem bliskie spotkanie... Owa skorupka to chyba najtańszy model Bella (Yukon?) za 109,50zł... Czy na tyle wyceniasz swoje życie? Ja wolę przez miesiąc pić zwykłą przegotowaną kranówę i oszczędzić tyle na pepsi/coli (nawet na tymbarkach, a zamiast nich, za przeproszeniem, żreć zwykłe jabłka) i odłożyć na kask... Pozdrawiam.

Napisano

Thrackan masz rację tylko że mnie to chyba samo musi uderzyć... na razie głównym celem jest rower(999zł) potem może kask... myśle o tym poważnie bo wkoncu bedą mi wszyscy machać ;) i jeszcze kumpel z którym często jeżdżę kupuje na dniach. To żeby nie było mu głupio może też zainwestuje :D

W końcu to nic złego tylko zdrowie, a może nawet życie :!!: ale na razie ciułam na nowy rower...

Napisano

ja kask kupilem tydzien po zakupie roweru. limar sprinter, świetny kask.

sensacja jaką wywołuję w moim miasteczku swoim ubiorem(kaskiem, butami spd) obecnością( skad on sie wzial tu przy -5) i szybkoscia( wyprzedzam samochody jak nie chce hamowac i znow przyśpieszać ) , mozna przyrownac do czarnej owcy w stadzie gdzie sa same biale. KAŻDY się patrzy. porażka cywilizacyjna :E :-/

 

nikt mnei nie pozdrowil i nikogo nie pozdrowiłem bo w moim miasteczku tylko dwóch kolesi uprawia XC. ja i moj przyjaciel :) reszta to szosowcy(z ktorymi się rzadko mijam). no jest jeden gosciu ktory ma scott'a takiego ze sredniej poleczki, ale on to nim po bulki jezdzi i w kapciach na dzialke :)

 

ciuchów obcislych nie lubie. wole luzne. jednak o przeznaczeniu i mocnym zacięciu rowerowym. dzieciakow na trexstarach pozdrawiac nie bede bo mysla ze sa tacy fajni i sie smieja ze mnie.. a ja mam ich w dupie , tak poprostu :) . jak kogos pozdrowie to bede wiedzial czy sie mu to nalezy czy nie (ubiór, styl jazdy etc).

Napisano
, mozna przyrownac do czarnej owcy w stadzie gdzie sa same biale. KAŻDY się patrzy. porażka cywilizacyjna :E :-/

 

HEhe ja bym sie nie przejmował takimi ludzmi ;) nieech sie patrza , mi to zwisa co banda jakis deebili o mnie sądzi . Ja mam obcisłe ciuszki , kask , spdy , - patrza sie dziwnie niektorzy , choc miasto nie jest małe :D (170 tys ludu )

Mały OT sie robi . Co do pozdrawiania . Wielu bikerów znam juz , przynajmniej z widzenia i sie pozdrawiamy .

OStatnio z wieloma szosowcami wymienilem pozdrowienie , co mnie zdziwilo :P Malo ktory odpowiadał kiedykolwiek na gest , teraz sie to zmieniło .

 

Bikerzy pozdrawiajmy sie :D !! I jezdzijcie ludzie w kaskach

Napisano

Ej czy jak ide rowerem posmigac po miescie i wiem ze bede smigal w 80% po sciezkach i nie wezme kasku (bo np upal - prawie 35*) to juz przestaje byc 'rowerzysta' ? Rozumiem w trasy dluzsze, gory ale po miescie?

 

Zabezpieczone pozdrówko ;)

  • Mod Team
Napisano

Rozbić się można zawsze i wszędzie więc nawet jak jedziesz po świeże pieczywo ;) to lepiej brać kask. No i jest on właśnie tym elementem, po którym często rozpoznajemy rowerzystę.

Napisano

Nie ma co przesadzac. Rownie dobrze moge na spacer brac kask bo moze mnie ktos/cos potracic... Kask powinno sie obowiazkowo brac w gorki kiedy zjezdzamy, duzo kamoli itp...

Napisano

Ej czy jak ide rowerem posmigac po miescie i wiem ze bede smigal w 80% po sciezkach i nie wezme kasku (bo np upal - prawie 35*) to juz przestaje byc 'rowerzysta' ? Rozumiem w trasy dluzsze, gory ale po miescie?

 

Zabezpieczone pozdrówko :)

 

Nie chodzilo mi o to , ze ludzie maja jezdzic w kaskach , tylko po to , zeby wieedziec kogo pozdrowic :P:)

Bo to bez sensu :(

Chodzi glownie o bezpieczenstwo :( Taka mała akcja propagandowa :lol:

Napisano

Nie ma co przesadzac. Rownie dobrze moge na spacer brac kask bo moze mnie ktos/cos potracic...

 

... i dokładnie taka sytuacja zdarzyła mi się w lipcu ubiegłego roku :( Wyjechałam dosłownie na 3-4 kilometry (do serwisu po jakiś gadżet), trasa wiodła osiedlową ścieżką rowerową - a jednak coś mnie podkusiło wziąć kask... i całe szczęście... bo podczas drogi powrotnej, jakieś 500 m od domu, staranował mnie stukilowy byk - i przydzwoniłam głową w skrzynkę rozdzielczą :( .

Niewinny rowerowy spacerek. A gdybym tak nie miała tego kasku :question:

Wypadki jeżdżą po rowerzystach... Kask zalecam w każdej sytuacji.

Pozdrówko przezornym :) .

 

PS. No, ale teraz wracajmy już do tematu, bo się OT robi (choć w jakże słusznej sprawie :) ).

Napisano

No to masz pecha ;)

Albo jestes niezdara ze dalas sie :) Nie no zartuje - bez obrazy...

Tylko denerwuje mnie to ze wyznacznikiem 'prawdziwego' rowerzysty jest kask wg mniektorych...

Wczoraj jezdzilem w kasku i ludzie rzeczywiscie inaczej patrzą...

Przyznaje ze do tej pory nie mialem kasku - pozyczalem go kiedy jechalismy w jakas konkretna trase i gory.

 

Bikera mozna tez poznac po ustawieniu stop na pedalach - jak jezdza na pietach to znaczy ze nie wiedza co robia :)

 

No ale zakonczmy ten OT

Napisano

Raz kiedy jechałem sobie przez góry, spotkałem pewnego starszego pana ( pieszo był ), aby podtrzymać zwyczaj w Beskidach kiwnąłem głową mowiąc zwykłe "dzień dobry" on odpowiedzial tak samo. Przejechałem pare metrów i słyszę za soba " Niechaj Cię Bóg prowadzi, przyjacielu "!! .Chciałem jakoś odpowiedzieć ale przyznam ze troche zaskoczony byłem ( mile oczywiście ) i wystękałem tylko "Nawzajem! " Nie był to jakiś specyficzyny człowiek, żebyście nie myśleli że jakis nawiedzony, zwykły szary mężczyzna, a jednak nie taki szary... Bardzo przyjemne to bylo.

Zawszę ubieram kask, obcisłe gatki z pampersem i luźną kuszulkę, niezależnie dokąd jade czy w góry czy do babci ( dzięki której w ogóle jeżdzę na moim rowerku :):D;) i równiez zauważyłem że człowiek w takim stroju na drodze jest jakby bardziej respektowany, ludzie mnie "puszczają", mijają z migaczem, itp.

Nieczęsto spotkałem sie z gestem "Pozdrowienia" między rowerzystami, może dlatego że nie ma ich wielu w okolicy? Tak czy siusiak ja zacznę "pozdrawiać " innych Rowerzystów :D:)

Najśmieszniej jest gdy idzie poboczem jakiś dres ( "kark" ) i sie podwala do takiej jak to oni określają "dupy" a ty spokojnie stajesz na światłach, ona sie na ciebie patrzy jakoś dziwnie, on mówi do niej, ona sie gapi, on zirytowany chce jakoś odwrócić uwagę, a ty sobie elegancko okularki poprawiasz, a on już zielenieje ze złości :):) :)

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...