Skocz do zawartości

[rowerowa etykieta] Zwyczaj??


Rekomendowane odpowiedzi

:P ja pozdrawiam kazdego - dlatego ze tak sie nauczylem na motorze na poczatku jak mialem MZ byl to byle jaki motor ale i tak kazdy mi podnoscil lapke wiec generalnie nie patrze na to kto na czym jedzie pozdrawiam kazdego :!: :!: a jak widze taki przypadek jak Ty opisujesz to mowie poprostu "czesc wam"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie mieszkam na odludziu, i jak spotkam kogoś w lesie, to jakiś znajomy i zalezy ile ma lata, to albo "Dzień Dobry", albo "Witam", albo "Cześć". Dwa razy zdarzyło mi się tylko trafić na "obcych kolarzy"

1st - koles na Kelly'sie szosowym, jakimś co był w 2004 roku, dużo niebieskiego(rower, kask i obcisłe) - krzyknąłem "Siema" - reakcji brak :-(

2nd - gość na Meridzie Kalahari 510 z tego co pamętam. Ja w kasku i na starej kolarce, brat bez kasku i na Meridzie Kalahari 590SX, nie tylko było "Cześć", ale i dłuższa rozmowa. Pan rowerzysta miał ... łysinkę i siwiznę, na oko. z 45-50lat. Jechał wolniej niż my, tylko, że on zrobił już 30km, a my 3km :P Poopowiadał o kilku ciekawych rzeczach i w drodze powrotnej go spotkaliśmy i znów wymiana słów ;)

 

Bardzo lubię takie sytuację, ale to dość rzadka sprawa, jak jeżdżę na rowerku. Najbardziej gadatliwi są ludzi od XC, ale tacy z "głową", a nie nadęci, jak większość "niskosiodełkowców", czy "wyjadaczy szos". W sumie, z tymi podziałami, to jest różnie, ale mniej więcej to się tak ma. Aha, kolesie od FR/DH - nie spotkałem nigdy jakiegoś "niemiłego" :wink:

Ale "CZEŚĆ" będę i tak mówił, bo to nic nie kosztuje :-P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2nd - gość na Meridzie Kalahari 510 z tego co pamętam. Ja w kasku i na starej kolarce, brat bez kasku i na Meridzie Kalahari 590SX, nie tylko było "Cześć", ale i dłuższa rozmowa. Pan rowerzysta miał ... łysinkę i siwiznę, na oko. z 45-50lat. Jechał wolniej niż my, tylko, że on zrobił już 30km, a my 3km Poopowiadał o kilku ciekawych rzeczach i w drodze powrotnej go spotkaliśmy i znów wymiana słów

 

Opowiedz mi coś o nim, bo znam jednego w tych okolicach ;) Czy miał z tyłu bagażnik a na niej niebieską torbę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam, to chyba nie miał. Mówił, że jest z Wa-wy, a w okolicy jest przejazdem, czy jakoś tak. Jechał do Skansenu w Ciechanowcu. Opowiadał o zdobywaniu górek na wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. ::smile::

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jednak nie on :) Ale dzięki za odpowiedź :)

 

[ Dodano: 2005-12-05, 17:27 ]

hehe, dzisiaj minąłem parunastu rowerzystów, kilku nawet "rowerowo" ubranych. Wszystkim machnąłem rąsią, ale żaden nie odpowiedział. W pewnej wsi mijałem z naprzeciwka starego dziadka, na jakiejś starej kozie. Jako że byłem już wykończony kiwnąłem tylko głową. Dziadek machnął rąsią i krzyknął: "Witam! witam!"

 

Powiadam Wam, nie szata zdobi człowieka. :P

Po raz kolejny się o tym przekonałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Gość Gość_Thrackan_*

Hmm... ciekawy zwyczaj... W górach jest genialny, gdy w pochmurny, mglisty dzień idziesz szlakiem i raz na dwie godziny spotykasz człowieka z którym nie tylko się witasz, ale możesz porozmawiać o sytuacji na szlaku (z autopsji: porada od pewnej przemiłej pary o 5m zerwanego łańcucha na podejściu od Czarnego na Granaty... co prawda poszedłem tam mimo tego, ale łatwiej bez łańcucha wejść niż zejść :P). Na rowerku poruszam się głównie po Warszawie i terenach na północ od Mińska Mazowieckiego. W drugiej lokalizacji spotkałem w czasie ostatniego lata jednego tylko rowerzystę z prawdziwego zdarzenia (tzn. nie jeździł po podwórku przy obórce w kółeczko, albo nie jechał zakosami z kierownicą równomiernie dociążoną flaszeczkami wódki w gustownych foliówkach polietylenowych;). Ten którego spotkałem należał do gatunku pełnych sakwowców. Co zabawne, dosyć leniwie jechał bez koszulki w bermudach i z kaskiem... na przednim bagażniku :) Ale po postojowej pogawędce okazał się być baaardzo luzackim i miłym osobnikiem. Jechał sobie z Kałuszyna do Wesołej (jakieś 80 km). I nauczył mnie, że pewien rodzaj kluczy nazwa się "imbusowe", a nie "te z sześciokątem foremnym" :P Pozdrawiam :D

W Warszawie ciężko o pozdrawianie każdego na bike'u, szczególnie na ścieżkach rowerowych. Tak jest latem. Ale dziś spotkałem tylko jedną młodą rowerzystkę przy Skarpie i jednego bikera przy Konwiktorskiej ( jechałem za nim chwilkę... jakoś tak się na mnie oglądał.. może chciał pozdrowić?... :glare: a ja nic nie uczyniłem :) )

 

 

Deklaracja: od dziś postanawiam poprawę. Pozdrawiam każdego rowerzystę spotkanego w kiepską pogodę/ciężkich warunkach/na podjeździe :)

 

Pozdrawiam też Was :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż..wstyd sie przyznać do tego że nie słyszałem nigdy o takim zwyczaju..a dowiedziałęm się od tego dopiero wtedy kiedy jadąc z kumplem , on w kasku a ja pare dni po nabyciu mijamy z przeciwka dwóch bikerów XC w kaskach i nagle jeden albo obydwaj podniesli rękę..kumpel tak samo a ja zdziwienie..potem mi gada o tym że taki zwyczaj jest :(

(było to coś pod koniec wakacji, wrześień może na drodze z Mikołowa do Gliwic w okolicach Przyszowic więc jak jest tutaj ta grupa to witam,troche późno ale zawsze :!: :P )

 

A kiedyś też mieliśmy inną fajną przygodę..jadąc w 3 pod wiatr na szosie zaczał nas brać bodajże szosocwiec albo sprzęt miał lepiej przygotowany do walki z wiatrem i troche lepsza kondycha..jak nas brał bokiem to tylko powiedział chyba szybciej, szybciej albo mocniej..co by nie mówił i tak wiadomo że chodziło o pozdrowienia :P Niby 3 słowa ale i to zawsze pomoże w walce z kryzysem na trasie.

 

W górach rowerem jakoś jeszcze nie byłem ponieważ sprzęt nie taki, i trzeba go zmienić ale za to jest kask. A co do tyrystów pieszych a szczególnie wsród przewodników w górach to tam właśnie też jest taki gest że się mówi dzien dobry, cześć ,witaj itp. :]

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W okolicach Bielska to jest całkiem znany zwyczaj.

Zwłaszcza teraz w zimie, kiedy jedynie rawdziwi zapaleńcy jezdzą to wszyscy odpowiadają. Co prawda zazwyczaj na całej trasie mozna spotkać jedynie 2,3 bikerów ;)

A co do gór to pamietam jak w jedno z ostatnich październikowych popołudni wybrałem się na rowerze na szyndzielnie. Gdzies tak po 1/4 drogi doszedł mnie jakiś facet ok. 30 i razem wyjechaliśmy na szczyt gadająć o sprzecie, kondycji (każdy z nas mówił ze jej nie ma ale co chwile podkręcał tempo B) itp .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie jak inni spotkałem się z tą zasdą już dawno. Jeżdże dużo po jurze i z doświadzenia wiem że odpowiadają głównie szosowcy a i XCrosowcy. Ja staram się pozdarawiać wszystkich ale bikera pozna się odrazu. Jest na tym terenie także pełno "pieszych" na rowerach jadących tylko do sklepu. A co do lasek na przystankach to kilka razy się z tym spotakałem. Albo jade i jak mijam kogoś to próbuje się ścigać przez chwile. Często jednak spotakam się z pytaniami w stylu ile ten rower kosztował. Nawet jak powiem połowe ceny to gość mówi "COOOO :eek: ".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiem o istnieniu takiego zwyczaju, ale się jakoś specjalnie nie spotkałem....

 

A co do wartości bika - co to kogo obchodzi ...? :028: :028: :028: a szczerze mówiąc to sam juz nie wiem. Są rzeczy wazniejsze od zliczania pieniedzy jakie poszły na rower:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przyznam, że się też z tym spotkałem, sam raczej (chyba, że jedzie jakaś interesująca dziewczyna w moim wieku :)) nie powiem tylko raczej się uśmiechnę i wiadomo o co chodzi... Gdy ktoś sam powie to odpowiem... Nie pierwszy raz się spotkałem z sytuacją, że jadę i rowerzysta podjeżdza albo jak wyprzedzam i zaczyna rozmowę. Jest to wtedy zawsze miła atmosfera i tematy rowerowe :blush:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie spotkałem się z takim zachowaniem ,co innego z chęcią współzawodnictwa...już nie raz i nie dwa jakiś rowerzysta chciał się ścigać. Jadę sobie spokojnie ,jakieś 50m przede mną gość około 40lat. bagażnik ,te sprawy...kiedy do neigo dojeżdżam on na pedał!! i daje ile może...no ale taką kozę ze stali z błotnikami trudno rozbujać. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ale motocyklisci to praktycznie zawsze i to fajne jest, kiedys o tym czytałem na forum motocyklowym, i np. jesli ktos nie czuje sie na siłach zeby puscic kierownice to wystarczy ze głowa kiwnie, moze rowerzysci boja sie puszczac kierownice ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;) biegam sobie ostatnio na ratach do biegania wsumie u mnie tras nie ma w ogole chyba ze sobie je sam zrobie :) ale za to duzo jest w czechach(i znow pisze o tym ze ten kraj jest lepszy ;):);) ) i tam mile pozdrowienia z kazej strony :!!:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...