Skocz do zawartości

[gorzkie żale] rowerzysty


Adam LSTR

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, ostatnio naszedł mnie smęt, kumpel sprzedał rower a inny spytany czy idzie na rower powiedział że wisi na haku od sierpnia. Czy to zawsze tak jest że jak dziecko skończy 18 lat zrobi prawko rzuca wpiz...u rower? No sami mi powiedzcie? Ja mam prawko ale rower uwielbiam. A z grupy prawie10 osób w 2007 roku zostało 6 aktywnie kręcących. I na wycieczkę za miasto nie ma z kim jechać bo połowa z nich dlaeko mieszka... pozostali to maratończycy zapracowani i też słabo z czasem i ustawkami

 

Czy na Bródnie Tarchominie lub Białołęce są jeszcze ludzie rowerowi z pasją?W Jabłonnie Legionowie czy Nieporęcie??? Zwykli rowerzyści, których spotkać można na ulicy jak jada do pracy rowerem a weekendami skocza ze znajomymi za miasto na mała rundkę po szuterkach. I czy będą to rowerzyści, którzy nie będą zapier...ć po lesie żeby udowodnić CI jaki to jeszcze jesteś słaby, albo nie oznajmią ci że wyjechać moga na 1h treningu bo za 2 miesiące mają maraton???/i za którymie nie będziesz musiał gonić w ich tetnie 170(twoim 200)

Rowerzyści na rower do pogadania na piwo na wspólnego rowerowego sylwestra, na wypad 3 dniowy z sakwami. Ludzi takich zaczyna brakować. Albo ja w złej miejscowości mieszkam...

 

prosze napiszcie mi czy wokół was też prawo jazdy, i wariactwo na punkcie tego że "moja Be Ema nieźle daje bokiem na lodzie" sprawia że ludzie przestają kręcić?? To frustrujące jak ludzie odchodzą od rowerownia. Moją pasją jest rower, i dopóki mi zdrowie pozwoli chce mieć z kim jeździć. Mam kilku znajomych ale czasem to mało, ale nie sam brak tak frustruje co sposób w jaki ludzie rezygnują z roweru

 

w naszej grupie 4 osoby rzuciły rower dla wozu, po zrobieniu prawka kupiły samochod i nie ma już czasu an rower a jak sami mówią "jazda za kierownicą sprawia im przyjemność"

 

źle się dzieje,

 

 

puszczam temat pod luźną dyskusję:blush: Może coś się ciekawego wyłoni z tego wątku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście bardzo lubię jeździć samochodem, jestem w jakiś sposób fanem motoryzacji, ale żeby rzucać rower dla auta?! Porażka!!! Jeżdżę dalej rowerem przez cały rok i nie zamierzam się z nim rozstawać...

P.s Powiedz znajomym, że są mięczakami :blush:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe ja sam mam prawko od ładnych 5 lat chyba już ale rowerem więcej kilo zrobiłem niż wozem.

 

Co do nich to nie przemawia. argumenty takie same, że teraz nie zamienili by na rower, że samochodem wygodniej pozatym "jakoś mniej czasu teraz na rower" jakos ich nie ciągnie albo za zimno albo za gorąco albo trzeba pojechać do sklepu (saochodem oczywiście) itd itp

 

 

żal pl i tyle;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak to już jest, że takie pasje mijają po jakimś czasie, albo trwają całe życie. 2 lata temu przez 3 miesiące trenowałem sztuki walki, bardzo mi się podobało, ale byłem zmuszony przerwać treningi. Teraz chciałem do tego wrócić, zapisałem się z bratem ale po kilku treningach kompletnie mi się odechciało i stwierdziłem, że to nie dla mnie. I najgorsze że musiałem brata zostawić. A jeśli ktoś zmienia rower na samochód... gdybym miał w przyszłości możliwość dojeżdzania samochodem albo rowerem wybrałbym samochód :]. Nie lubie jeździć na rowerze z konieczności.

prosze napiszcie mi czy wokół was też prawo jazdy, i wariactwo na punkcie tego że "moja Be Ema nieźle daje bokiem na lodzie" sprawia że ludzie przestają kręcić?? To frustrujące jak ludzie odchodzą od rowerownia. Moją pasją jest rower, i dopóki mi zdrowie pozwoli chce mieć z kim jeździć. Mam kilku znajomych ale czasem to mało, ale nie sam brak tak frustruje co sposób w jaki ludzie rezygnują z roweru

Myślę, że tacy ludzie nigdy nie jeździli na rowerze dla siebie i przyjemności, może dla szpanu :blush:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko waha po piątce to zanim się obejrzysz jak wrócą do pedalstwa :P Oj, przepraszam pedałowania :blush:

 

A tak to w sumie racja, że fajnie jak jest Be Ema gorzej jak jej Nie Ema :)

 

Ja jestem fanem jednośladów ale patrząc na rosnące ceny wahy i moto, to zanim się dorobię to co najwyżej przez gablote będę mógł pooglądać :D

 

Niedługo opodatkują oddychanie... Trzeba Tuska jak najszybciej odsunąć od władzy bo się normalnie nie da żyć w tym kraju :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesto sie tak zdarza. Po osiemnastce, pierwszym samochodzie i prawku odpuszcza sie rower. Drugie podejscie z reguly nadchodzi po trzydziestce, gdy zapada sie na zaawansowana lustrzyce, 500m trucht przyprawia o zawal, i w ogole nadchodzi gorzkie stwierdzenie ze kondycja przypomina sie osiemdziesiecioletniego starca i nalezy cos z tym zrobic :blush:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....a no widzisz ja pamiętam czasy osiemnastki gdzie pieniądze z urodzin każdy zostawiał na prawo jazdy :D W moim przypadku połowa z tych pieniędzy została włożona w rowerek :D Prawo jazdy stwierdziłem, że nie jest mi potrzebne bo wszędzie docieram rowerem, nawet jeśli pada deszcz czy śnieg. Do dziś prawka by nie było gdyby nie praca. Więc dopiero swój dokument odebrałem w tym roku w styczniu mając 24 lata i faktycznie w pracy się przydało bo jeżdżę tu i tam, nie mniej do samej pracy zaś dojeżdżam rowerem, zima czy lato, śnieg czy deszcz, upał czy mróz. W przypadku gdy trzeba zrobić zakupy auto pożyczam :blush: Myślałem by kupić, ale szkoda by miało stać i się psuć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Polacy (a na pewno większość) to głupi naród. Kupują te samochody i jeżdżą nimi kiedy się da, gdzie się da, trzeba czy niekoniecznie. Nie wiem (kierowcą nie jestem), ale może spowodowane jest to myśleniem "bo kosztował, kosztuje, więc trzeba korzystać, co ma stać". Nie wiem jaka to "przyjemność" z jazdy, kiedy większość czasu stoi się w korku. U mnie w robocie na przykład potrafią firmowym autem pojechać na drobne zakupy do sklepu oddalonego o pół km. Kraje bardziej cywilizowane bardziej promują jazdę rowerem/skuterem, bo i szybciej i przyjemniej, i w przypadku roweru, z korzyścią dla zdrowia. W Polsce jest jeszcze baaardzo wielu ludzi którzy myślą że rower jest dla dzieciaków, nastolatków ewentualnie i jak człowiek wydorośleje powinien jeździć autem. Może nie jest to jakaś przytłaczająca większość, rowerzystów też przybywa, ale kierowców przybywa jeszcze więcej. Co więcej wielu z nich nie potrafi jeździć de facto, skąd wypadki (osobiście nie czuję się bezpiecznie na drodze wśród samochodów, dlatego na rowerek zawsze uciekam do lasu. Ale do pracy trzeba dojechać), nie mówiąc o chamstwie jakie panuje na drodze. Zajeżdżają sobie drogę, wkręcają się, przejeżdżają na przejściach na czerwonym, nie mówiąc o parkowaniu bo coraz więcej bezkulturalnych kierowców potrafi zostawić auto na chodniku całkowicie go blokując. Sorry, trochę odjechałem od tematu, ale to takie moje żale.

Mój brat ma i rower (dwa nawet, zimówkę na dojazdy do roboty i zjazdówkę) i auto i auto większość czasu stoi. No więc można, ale jego hobby nie jest wcale pozytywnie traktowane przez otoczenie (zwłaszcza przez jego kobietę). Jeśli trzeba pieniążki w auto włożyć bo coś sie zepsuje czy ubezpieczenie jakieś - normalka. Jak kupi coś do roweru to zaraz awantury i teksty w stylu "tylko w ten swój rower pakujesz pieniądze, a ze mną nawet na lody nie pójdziesz". Znam jeszcze kilka takich przypadków potępiania rowerowego/motocyklowego hobby przez otoczenie kiedy dotyczy to dorosłego faceta. W pracy kiedy widzą że ktoś dojeżdża rowerem myślą "pewnie nie stać go na auto". Podsumowując jest to kwestia mentalności społecznej polaków i wcale niełatwo być dorosłym facetem, mieć rodzinę i rowerowe hobby. Miejmy nadzieję że takie myślenie kiedyś się zmieni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może macie racje. Nawet mój ojciec ma przekonanie że mi to kiedyś przejdzie, że w końcu "dorosnę" i że jako żem młody muszę się wyszaleć. Ale jak ktoś juz wcześniej powiedział, paliwo idzie w górę a samochód musi być ubezpieczony i na przeglądach. Przed blokiem mógłby stac jakby to były Hawaje a nie umiarkowany klimat z temperaturami od-20 do+38 stopni.

 

Jestem skawiarzem od 2007 roku ale w teren wyskakuje często. Nie ma to jak leśny dukt czy chrupiący szuterek między polami ze zbożem. Nie wiem jak komuś może to się znudzić. Mozna mieć mniej czasu ale jak to wypowiadał sie jeden z moich kolegów

 

"tak serio to nie myślałem, że mi tak cykloza odpuści. Niestety dopadła mnie inna choroba, ta sama co Marka i Rafała.samochód"

 

tu przynajmniej dobrze się wypowiedział. Choroba;) choć i o cyklozy mówią choroba. Nie mam nic do samochodów, gdybym miał więcej kasy pewnie sam grzebałbym w nim i coś udoskonalał, ale ja jestem oszczędny i mi szkoda na paliwo. Samochód owszem ale wsadzić w środek 2 rowery i np skoczyć gdzieś za granice tam zaparkować u sympatycznego Austriaka i dalej na południe nad śródziemne ruszyć rowerami:)

 

trend rowerowy rozwija się ale jednak w wielu młodych ludziach jest taka iskierka szpanerstwa. "Mam fure mam prawko - pojadę z kolegami zajrzę pod maskę na parkingu będę fajny będę się lansował" ciekaw jestem co by było (bo na90% tak nie jest), gdyby ci młodzi kierowcy, z własnej kieszeni musieli opłacić Pełne OC(z polisa wystawioną na siebie a nie na ojca co ma prawko 20 lat albo więcej. Było by krucho bo: prawko mniej niż 5 lat i kierowca poniżej 25roku życia, a do tego zerowe zniżki itd i polisę OC na 10 letniego sprowadzanego grata dowalili by im 1500zł a do tego waha niech bedzie 50l po 4,50 to 225zł.

 

No sory ale 1700zł szło by na fure... a na pewno na jednym baku nie przejada roku czasu.

 

 

cóż wszystko fajnie dopuki tatuś ubezpieczy mamusia da na paliwo. Ci którzy mają już swoje wydatki swoja prace i sami się finansują, wiedzą jak cenna jest każda kropla.

 

Ech rozgoryczenie? Hmm raczej w jakiś sposób żal jak sie patrzy na wspólne wyprawy, wypady do lasu , wypady za miasto? Takie ciepłe wspomnienia jak się doradzało zakup nowych opon czy innej kasety;/

 

 

ech życie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując jest to kwestia mentalności społecznej polaków i wcale niełatwo być dorosłym facetem, mieć rodzinę i rowerowe hobby. Miejmy nadzieję że takie myślenie kiedyś się zmieni...

 

Myślę, że niepotrzebnie generalizujesz. Piszesz o wszystkich Polakach a za przykład podajesz swoją rodzinę. Ja jestem dorosłym facetem, który ma żonę, dzieci, firmę, samochód i dwa rowery a nie obserwuję żadnych trudności, które by mi miało społeczeństwo sprawiać w związku z tym, że jeżdżę na rowerze. Na ścieżkach rowerowych w lesie jest coraz więcej ludzi pedałujących, biegających czy z kijkami. Wyraźnie widać, że dbanie o siebie staje się coraz bardziej modne. Być może jest to kwestia różnych środowisk, w których żyjemy. Wydaje mi się, że narzekactwo oraz skupianie się na wadach innych ludzi zamiast na sobie, to właśnie podstawowa cecha 'mentalności społecznej polaków', którą tak negujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

prosze napiszcie mi czy wokół was też prawo jazdy, i wariactwo na punkcie tego że "moja Be Ema nieźle daje bokiem na lodzie" sprawia że ludzie przestają kręcić??

 

Hmm.. Zrobiłem prawo jazdy, "Be Ema nieźle daje bokiem na lodzie" - fakt. Ale służy mi głównie do dojazdu w dane miejsce. Nie ma ona nic wspólnego z rowerem. Jeżeli potrzebuje gdzieś dojechać to jadę samochodem (brak problemu z ubraniem, zostawianiem roweru itd.). A jak chce po prostu pojeździć to wybieram rower. Większe przebiegi robię rowerem niż autem :confused: Przez jakiś czas tak zostanie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Myślę, że niepotrzebnie generalizujesz. Piszesz o wszystkich Polakach a za przykład podajesz swoją rodzinę. Ja jestem dorosłym facetem, który ma żonę, dzieci, firmę, samochód i dwa rowery a nie obserwuję żadnych trudności, które by mi miało społeczeństwo sprawiać w związku z tym, że jeżdżę na rowerze. Na ścieżkach rowerowych w lesie jest coraz więcej ludzi pedałujących, biegających czy z kijkami. Wyraźnie widać, że dbanie o siebie staje się coraz bardziej modne. Być może jest to kwestia różnych środowisk, w których żyjemy. Wydaje mi się, że narzekactwo oraz skupianie się na wadach innych ludzi zamiast na sobie, to właśnie podstawowa cecha 'mentalności społecznej polaków', którą tak negujesz.

Cóż, większość osób które znam patrzy na mnie i brata dziwnie kiedy mówimy o jeździe na rowerach (oboje już po 30tce:)), tym bardziej jak się dowiedzą ile potrafią kosztować co niektóre części (dla nich tysiac pln za cały rower to dużo). Piszesz ze generalizuję, ok, to niech będzie że to dotyczy większości Polaków, ni wszystkich. Dużą rolę odgrywaja tu finanse; masz dobrą pracę, pieniażków nie brakuje, jest ok. Gorzej kiedy są braki i żona dowie się że zamiast nowych opon do auta kupiłeś nowe hamulce do roweru i zaraz awantura.

W moim mieście również obserwuję wzrost liczby rowerzystów, nawet w lecie często widuje się całe rodziny na wycieczkach, ale co z tego kiedy wzrost liczby aut jest duużo większy, większą część dnia miasto to jeden korek. Czasami ludzie maja bardzo skape zarobki a auto musi być, choćby stary kaszlak. I wożą się nim nawet do osiedlowego sklepu gdzie jest on bliziutko. Dla mnie to chore, ale dla naszych wspaniałych polityków takie podejście jest nieocenione; każdy kierowca musi lać w bak, kupować części, ubezpieczenia płacić, a od wszystkiego podatek, więc im więcej kierowców tym większe wpływy do budżetu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie mieszajmy w mentalnośc polityki to nie polityka każe ci wsiadać do wozu. Ludzie sami sobie zgotowali ten los. Stać ich/nie stać i tak siadają za kierownice samochodu. polityka to inna bajka i ja bym jej w tym temacie nie mieszał, bo niedługo okaże się że wszystko co złe to wina polityków;P a ja rozwijam temat ogólnie że rower dobry kompan i że nie wyklucza samochodu, ale jak sie ktoś zapuści w 4 kółka to czasem nie ma przebacz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, ostatnio doradzałem rowerek teściowi. Moja teściowa (złego słowa powiedzieć nie mogę) trochę nie obyta w tej kwestii stwierdziła że rower za tysiaka to będzie super hiper wypas i mąż się ucieszy. Znaleźliśmy minimum za 1700 :D Ludzie się po prostu nie znają i nie ma co się spinać, trzeba łagodnie tłumaczyć i tyle można zrobić. Osobiście uważam że żyje mi się coraz lepiej (mogę pisać tylko o sobie). Mam więcej możliwości, co kiedyś mogłem oglądać tylko w katalogach teraz mam na wyciągnięcie ręki do kuriera. Ludzie zaś nie są przyzwyczajeni i często nie mogą pojąć ile to można wydawać na hobby.

 

Co do tematu, powyżej to raczej ot. Normalna sprawa że ktoś inaczej kierunkuje swoje zainteresowania. W dorosłym życiu ciężko z wolnym czasem, pracując nie można robić wszystkiego. Nie nam oceniać co jest ważniejsze dla innych zważywszy że sami nie chcemy być oceniani.

ps. widział ktoś karbonowe sanki? kupiłbym bo obecne mojego dzieciaka są trochę przyciężkie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Myślę, że niepotrzebnie generalizujesz. Piszesz o wszystkich Polakach a za przykład podajesz swoją rodzinę. Ja jestem dorosłym facetem, który ma żonę, dzieci, firmę, samochód i dwa rowery a nie obserwuję żadnych trudności, które by mi miało społeczeństwo sprawiać w związku z tym, że jeżdżę na rowerze. Na ścieżkach rowerowych w lesie jest coraz więcej ludzi pedałujących, biegających czy z kijkami. Wyraźnie widać, że dbanie o siebie staje się coraz bardziej modne. Być może jest to kwestia różnych środowisk, w których żyjemy. Wydaje mi się, że narzekactwo oraz skupianie się na wadach innych ludzi zamiast na sobie, to właśnie podstawowa cecha 'mentalności społecznej polaków', którą tak negujesz.

 

Potwierdzam, jest to głównie kształtowane przez środowisko w którym funkcjonujesz. Ja podobnie, facet w środku życiorysu (mniej więcej), rodzina ,firma itd itp.... Jakoś nikt z mojego otoczenie nie spędza wolnego czasu w swoim wypieszczonym blaszaku. Wręcz przeciwnie, większość szuka swojej pasji ,kijki, rower, wspinanie ,żeby odsunąć się od cywilizacji, upodlić w błocie, spocić na ścianie. Uważam że to nieprawda że jesteśmy społeczeństwem kanapowo-motoryzacyjnym, a z całą pewnością zmierzamy w dobrą stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Hmmm, to dlaczego w letnie "długie weekendy" we wszelakich programach informacyjnych typu Fakty zamiast słów "Już jutro zaczyna się długi weekend. Miliony Polaków chwyci za kijki do nordic walkingu, wyciągnie swoje rowery z garażów, ruszy w góry by cieszyć się aktywnym wypoczynkiem" słyszymy zazwyczaj "Już od jutra długi weekend, zacznie się wielkie grillowanie" ? ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele tu prawdy i nieprawdy. Co do tego że więcej aut przybywa niż rowerzystów czy innego rodzaju aktywnie spędzających czas to się zgodzę. To wszystko jest spowodowane tym że Nasz kraj jest ciągle krajem rozwijającym się i to czego kiedyś nie było czyli samochód teraz jest ogólnie dostępny- po 5 sztuk ja rodzinę. Mieszkam w małej miejscowości i to właśnie obserwuję. Jeśli chodzi o młodziaków to przecież wiadome od lat "Bolid Młodzieży Wiejskiej" jest wyznacznikiem pseudostatusu i długo się taki przekonanie utrzyma w naszej młodzieży- niemniej myślę że jest tendencja spadkowa.

Z drugiej strony tv, radio i jakby nie patrzeć moda kształtują dzisiejsze czasy i odkąd jest większy bum na "organic" i aktywny tryb życia to i więcej takowych ludzi się pojawia.

Nie ma co tutaj stawiać jakiś znaków matematycznych <>=, każdy żyje jak chce i ceni wartości takie jakie ceni. Te rzeczy kształtują się przez całe życie.

Ja na wiele lat porzuciłem rower. Wróciłem do niego ponad rok temu i po wypadzie w góry i kilku wycieczkach, udoskonalaniu go stwierdziłem że to jest to. Druga i moim zdaniem najważniejsza sprawa to Nasza Ziemia- tu nie chodzi o kasę tylko o zatruwanie Naszej Ziemi przynajmniej mnie to najbardziej rusza.

 

Gaśmy światło!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;) ukierunkowanie swoich zainteresowań, hmm brzmi dumnie;) ale co powiecie jak ktoś wsadza w rower jeszcze miesiąc wcześnie taki osprzęt jak xt i wysokie modele łańcucha chyba też Ixa coś tam;P a potem sprzedaje rower za 700zł pilnie bo mu trzeba coś bo kupił samochód.

 

 

ok zgadzam się że życie rożnie daje się wykierować i że czasem żona rodzina dzieci mniej pozwalają na Hulaszcze życie młodego Taty i na wypady z Kumpami do lasu poszaleć(lepsze to niż na Wódke choć po rowerku piwko jak malina:P)

 

 

Jaki jest sposób? Hmm wsadź pan swóje cudo na siodęłko i niech Dama też zasmakuje;) nie jedna Forumowiczka powie Ci że rower to jej pasja życiowa. Dla wszystkich którzy musza trochę przemycać pasje w prywatnym życiu przed żoną i dziewczyną - panowie czy to nie było(na pewno jest bo wiem z Autopsji) by piękne gdyby wasza luba po powrocie do domu robiła wam awanturę nie o to że byliście na rowerze ale to że byliście bez niej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście do samochodów nic nie mam, szczególnie w zimę:thumbsup: Lepsze to niż być potrąconym przez jakiegoś "zimowego driftera" świeżo po prawku i na pewno lepsze od zatłoczonego autobusu i mnóstwa brei na przystanku <_< Jeśli jeździć zimą, to tylko po dobrze znanych ścieżkach leśnych albo mało uczęszczanych drogach.

 

Faktem jest natomiast, że ludzie nadużywają samochodów. Rozumiem na większe zakupy, ale jak się jeździ do kiosku po papierosy to już przesada :P

A druga sprawa jest taka, że czasami można by się i wybrać na zakupy rowerem gdyby nie fakt, że je kradną?;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś tu wpadł w melancholię, bo za mało ostatnio jeździł :)

 

Jak ktoś woli się przesiąść do samochodu, to jego sprawa i... jego strata :rolleyes:

 

Moi znajomi też porzucali rower jak "wchodzili w dorosłość". Sam też częściowo porzuciłem, bo jako student nie miałem roweru w swoim przeważającym miejscu zamieszkania (jeździłem po 1kkm/rok - bieda). Na szczęście te smutne czasu już minęły: za przysłowiową pierwszą wypłatę kupiłem nowoczesny rower i zacząłem jeździć z taką samą satysfakcją, jak "za łebka czasu". Piękna sprawa - jakby mi w ogóle w międzyczasie lat nie przybyło. :thumbsup:

 

Mało tego: wystarczyło posondować znajomych i okazuje się, że tu i tam są rowerowi zapaleńcy, a wielu nie-zapaleńców potrzebuje tylko tego, żeby im pokazać, że jazda na rowerze może być świetną zabawą również dla dużych dzieci. Chętnych na wypady rowerowe da się znlaeźć, tylko trzeba poszukać.

 

Dla mnie większym problemem jest to, że taka amatorska ekipa przejedzie 50km po Jurze w niewielkim tempie i totalnie opadnie z sił. W pierwszym roku mojego powrotu do kolarstwa nie przeszkadzało mi to wcale, bo sam w wiele lepszej formie nie byłem. Ale w obecnym, czyli trzecim roku wolałem węższe grono zapaleńców - choćby jeden towarzysz, z którym mamy podobną formę i możemy kilka szczytów objechać bez przeciągających się postojów i przedwczesnego skracania wycieczki.

 

Jeżdżenie z kobietą to nie taki łatwy temat. Ja o swoją notorycznie się boję, że sobie zrobi krzywdę na jakimś zjeździe i będę się czuł za to "moralnie odpowiedzialny", bo to ja ją na kolarstwo namawiałem. No i ona nie jest takim zapaleńcem. Jeździ dużo mniej, jest więc mniej wytrenowana, a przy tym z racji płci słabsza i wycieczki z nią są takie jak z amatorami - zbyt wolne. Za dużo czekania, więc rowerowo się nudzę. Z braku w moim otoczeniu kobiet-zapaleńców rowerowych, wolę, abt nikt na wycieczkę - zwłaszcza w góry - kobiet nie ciągnął.

 

Tym, których kobiety poniewierają za pasję rowerową współczuję. Ale tylko trochę, bo ich los nie jest karą bożą, tylko skutkiem wybrania sobie partnerki, która nie w pełni akceptuje pasje swojej drugiej połowy. Ja ze swoją żyję tak, że ona nie rości praw do mojego portfela, więc nigdy nie dostanie mi się za to, ile wydaję na rower. Ona nie pyta czy 3 komplety ogumienia są mi na pewno niezbędne, skoro rower ma tylko dwa koła, a ja nie pytam jej po co jej 5 szamponów, 3 żele pod prysznic i całe mnóstwo drobnych kosmetyków, ani ile to kosztuje.

 

A żeby nie było, że jestem taki szczęśliwy, to powiem co mnie denerwuje. Stosunek społeczeństwa do pieniędzy. Z racji mojego zawodu wypada mi wyglądać bogato. Najlepiej jakbym do pracy dojeżdżał samochodem i to co najmniej przeciętnym. Może być nie mój, ale grunt żeby był nie byle jaki, bo mnie nie wypadałoby kupić sobie tico po to żeby móc dotoczyć się do pracy. Powiedzmy, że nie licuje to z wykonywaną przeze mnie pracą. Chyba łatwiej byłoby mi uzasadnić dojazdy do pracy na rowerze, jako moją małą fanaberię, do której mam prawo, niż stawianie na firmowym parkingu jakiegoś gruchota. Za dużo osób pozwalałoby sobie pogardzać mną na zasadzie "patrz, czym on jeździ". :down: Niestety nie mogę tego lekceważyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ten temat jest głupi. Ocieka mi trochę zazdrością (bo on ma a ja muszę harować a nie mam) i mierzeniem wszystkich swoją miarą. Rower jest Waszą pasją i całym życiem? W porządku. Ale nie zmuszajcie do tego innych. Może dla nich był jak tu wyżej kolega powiedział tylko przelotnym zainteresowaniem i lubili sobie pośmigać czasem bez większego przywiązania emocjonalnego do sprawy. Chyba macie klapki na oczach. Trochę empatii ludzie.. :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

 

Dla mnie większym problemem jest to, że taka amatorska ekipa przejedzie 50km po Jurze w niewielkim tempie i totalnie opadnie z sił.

 

Heh, ja raz namówiłem kumpla-komputerowca, który większość czasu spędza przed monitorem (tak też zarabia) na wyjazd, nawet nie na rower, ale na żwirownię, na roweruch. Jego brat młodszy niedawno nabył makrokesza, więc miał na czym jechać, chciałem go wyciągnąć sprzed tego monitora bo ponad 25 stopni było, a on się kisił przy klawiaturze. No więc pojechaliśmy, dystans 8km (yes, osiem), większosć po płaskim. Jechałem pierwszy i kiedy już dojeżdżaliśmy zauważyłem że kumpel gdzieś zniknął. Oczywiście musiałem jechać dużo wolniej niz zazwyczaj, kiedy jeżdżę sam. Zawróciłem bo pomyślałem że coś mu sie w makrokeszu zepsuła, albo co gorsza miał wypadek jakiś. Znalazł się pół km. z tyłu, prowadził rower. Pomyślałem; zepsuty. Tymczasem on do mnie z takim tekstem: "Kurcze, nie dam już rady jechać. Muszę poprowadzić". I tu buźki uśmiechniętej nie dam, bo śmiesznym nie jest fakt że zdrowy, dwudziestokilkuletni mężczyzna nie daje rady przejechać ośmiu kilometrów w łatwym terenie. Siedzący tryb pracy, auto do poruszania, w wolny czas zamiast aktywności bar i piwko, i ludzie robią z siebie kaleki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ten temat jest głupi. Ocieka mi trochę zazdrością (bo on ma a ja muszę harować a nie mam) i mierzeniem wszystkich swoją miarą.

A może to Ty w tym momencie mierzysz własną miarą? Wszyscy czasem to robimy...

 

Do motoryzacji stosunek mam prosty. Rozumiem, że można się tym pasjonować. Jak wieloma rzeczami. Zakładam, że sam mógłbym się tym pasjonować, gdyby mnie było stać. Ale mnie nie stać, bo muszę kupić sobie mieszkanie najpierw. Jeśli/gdy zacznę bawić się w motoryzację, to nie jest możliwe, aby nowe hobby wyparło kolarstwo. Może istnieć co najwyżej obok.

Teraz samochód mógłby mi się przydać jedynie do dojazdów do pracy i na wypady łikendowe (z bagażnikiem na rower koniecznie). Ale gdybym miał teraz poświęcić kilka tysiaków oszczędności na pojazd, to i tak wolałbym rozszerzyć stajnię o jakiegoś full'a lub szosówkę...

 

Heh, ja raz namówiłem kumpla-komputerowca...

Siedzący tryb pracy, auto do poruszania, w wolny czas zamiast aktywności bar i piwko, i ludzie robią z siebie kaleki.

Umówiłem się kiedyś z kolegą na małą przejażdżkę po pracy. Dołączył do nas jego kolega eks-współlokator. Zgodził się na rower, bo chciał się przewietrzyć przy ładnej pogodzie. Jechaliśmy delikatnie, ale jak był gdzieś ładniejszy fragment, to troszkę przyspieszaliśmy. Kolega się nie gubił. Dopiero pod koniec drogi w jedną stronę zaczął się odczepiać od koła. Okazało się, że to ona dawał z siebie wszystko, żeby trzymać nasze tempo i w trakcie postoju w miejscu docelowym powiedział, że on potrzebuje pół godziny na odpoczynek i że jak chcemy tak pędzić w drodze powrotnej, to on sobie sam pojedzie. Stwierdził, że musimy być pro-rider'ami (lycra na moim tyłku mogła go zmylić, ale przecież nie szybkość jazdy!). Trasa w jedną stronę miała jakieś 6-10km - trudno mi stwierdzić. Tempo określiłbym na spacer z krótkim przyspieszeniem od czasu do czasu. Moje zapewnienia, że obok pro-riderów, to my nawet nie stali, kolega nierowerowy przyjął jako taką grzeczność z mojej strony wobec nowopoznanej osoby...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...