mtths Napisano 18 Grudnia 2010 Udostępnij Napisano 18 Grudnia 2010 Rozdzielmy dwie rzeczy. Brak infrastruktury to jeden bardzo ważny czynnik, który zniechęca sporo ludzi. Z tym się w pełni zgadzam. Jest to oczywista sprawa o której nawet nie ma co dyskutować. Można najwyżej ponarzekać, lub dyskutować jak to rozwiązać. Mi chodzi o coś innego - kumulującego się w skutkach, ale z niezależnych powodów. Mimo tego że część osób mimo złej infrastruktury próbuje codziennej jazdy rowerem to znowu kolejna grupa odpada z powodu kolejnego czynnika o którym piszę- czy źle dobranego roweru do ich potrzeb - zazwyczaj jest to mtb dla osoby która powinna zacząć od roweru miejskiego lub umiastowionego trekkinga (likwidacja przedniej przerzutki + gładsze opony). Miasta takie jak Wałbrzych to mniejszość - większość polskich miast jest płaska jak stół i często już 3-biegowa piasta planetarna wystarczy, a jak są lekkie pagórki to 7-biegowy Nexus lub 8-9 rzędowa przerzutka z tyłu + jeden dobrze dobrany blat z przodu pozwala na szybką jazdę i bezproblemowe pokonywanie wzniesień. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zekker Napisano 18 Grudnia 2010 Udostępnij Napisano 18 Grudnia 2010 Taka mnie myśl naszła: Cały ten wątek powstał bo jego autor w młodym wieku próbował się przesiąść na rower miejski. Czyli próbował czegoś odwrotnego niż napisałem zdanie wyżej. Próbował zrobić coś do czego powinien podejść w podeszłym wieku kiedy zdrowie już nie będzie pozwalało na jazdę na rowerze sportowym. Jeżeli wiek i zdrowie nie pozwala na jazdę sportową, to znaczy, że ktoś nie jeździł przez ostatnie lata przed zestarzeniem się lub faktycznie zdrowie nie pozwala. Nie rób z emerytów inwalidów. Rower sportowy nie jest rozwiązaniem na miasto, tak samo rower miejski. Każdy ma swoje zalety i wady oraz charakterystykę jazdy. Mieszczuch służy raczej do spokojniejszej jazdy. Co innego hybrydy (kolarzówka z prostą kierownicą), te są do śmigania po ulicach. Typowy góral ma zbyt mulaste opony na asfalt oraz jest zbyt przekombinowany. Za dużo bajerów linek itp. A popularny jest z kilku względów, ale chyba najważniejszy to uniwersalność. Po prostu da się nim wszędzie pojechać i nie wymaga to zbytnich umiejętności. Kiedyś rozmawiałem ze sprzedawcą i mówił, że woli sprzedać górala (mimo, że lepiej pasowałby cross), żeby klient się nie czepiał, że "ciężko" w terenie jest. Do tego laik nie zauważy, że na twardych nawierzchniach (po których najczęściej jeździ) jest nieco ciężej niż na cieńszych oponach. Osobiście na miasto dążę do napędu 1x8 z przełożeniami od 1:1 do 3:1. Takie zestawienie powinno pozwolić podjeżdżać bez problemu na moje morenowe górki w okolicy, a zarazem rozpędzać się do okolic 40km/h (nie często tyle jeżdżę po płaskim). Chciałbym, żeby była to piasta z biegami, żeby zabudować napęd (deszcz i śnieg przestaną męczyć łańcuch). Jak jeszcze miałem kierownicę szosową, to marzyło mi się torpedo, bo przy górnym chwycie nie miałem możliwości hamowania. Obecnie niestety rezygnuję z takiego rozwiązania, bo jest kłopot z manetkami na grubszą kierownicę. A co wynika z tej całej gadki? Ano to, że każdy musi składać pod siebie. Jeżeli ktoś się wciągnie, to wprowadzi przeróbki. Jak kogoś nie weźmie, to żaden rower nie podpasuje. A jak ktoś lubi, to nie ważne na czym jeździ i tak jest pięknie Odnośnie początku tematu. Nie wiem w czym torpedo ma mieć wpływ na ciężkość jazdy. Stawiałbym raczej na masę roweru i źle wyregulowane piasty (za mocno skręcone). Być może też przekładnie planetarne mają większe opory niż tradycyjna przerzutka (gdzieś mi się obiło o uszy). Na zbyt ciężkie biegi powinna pomóc wymiana zębatki z tyłu na większą lub w korbie na mniejszą. A jak komuś brakuje biegów, to zawsze jest NuVinci Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mtths Napisano 18 Grudnia 2010 Udostępnij Napisano 18 Grudnia 2010 Bez przesady nie robię z nikogo inwalidy. Jak ktoś w wieku 70 lat będzie się przesiadał na trekkinga a koło 80tki na citybike to i tak znacznie lepiej niż przeciętny zasiedziały przed teleogłupiaczem polak umierający często koło 60 roku życia tuż przed emeryturą na zawał serca. Piasty wielobiegowe owszem podobno mają większe opory. Choć ja tam nie odczuwam większej różnicy i na składaku z 20" kołami i Nexusem 7 wkładam porównywalny wysiłek w jazdę jak na ATB z kołami 26" i przerzutkami. O ile większe są te opory to pewnie zależy od stanu technicznego. Przy jeździe miejskiej nie ma to takiego znaczenia. Natomiast w czasie jazdy bardziej niż w przerzutce odczuwa się opory piasty wielobiegowej z innego powodu. W przerzutce praca łańcucha na różnych zębatkach daje podobne opory (poza oczywiście przełożeniami na których się nie powinno jeździć - z dużym przekoszeniem łańcucha). Natomiast w piaście wielobiegowej opory zależą od biegu i zmieniając biegi odczuwamy tą zmianę. NuVinci to marzenie. Niestety ma tą samą wadę co Rolhoff - wysoka cena. Choć przyznam że gdybym miał wybierać to bez wahania wolałbym zastosować NuVinci. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
siwy84 Napisano 28 Grudnia 2010 Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2010 Myślę, że dużą rolę odgrywają tu indywidualne preferencje. Każdemu wygodniej na innym rowerze. Dla mnie optimum jest góral z błotnikami, węższymi oponami i tanim napędem 1x6. Przyzwyczajony do zwrotności i pancerności takich rowerów nie umiałbym się "odnaleźć" na mulastym rowerze miejskim. Natomiast jestem w stanie zrozumieć, że dla kogoś innego Gazela czy inny "holender" z osłoną na łańcuch i szeroką, giętą, wysoko umieszczoną kierownicą będzie lepszym środkiem transportu. Jedyne z czym się chyba zgodzić nie można to fakt, że taki rower, o ile nie jest naszym rowerem podstawowym, powinien być możliwie bezobsługowy i prosty. Dlatego królują piasty wielobiegowe, bo wtedy łańcuch można zakryć osłoną i rzadziej do niego zaglądać. Prawdziwa rewolucja będzie jak spopularyzują się napędy pasowe, o które choćby w teorii, nie trzeba będzie w ogóle dbać (smarować/czyścić). Co do samego jeżdżenia rowerem po mieście, to osobiście uważam, że jest to mocno niedoceniony środek transportu, który dodatkowo w Polsce kojarzy się z jakimś zacofaniem lub wręcz biedą. Do ludzi nie dociera jeszcze, że rower może kosztować tyle co jakiś mały, w średnim wieku samochód. Owszem, takim drogim rowerem do pracy byśmy nie jeździli, ale to chyba tylko ze względu na złodziei, a nie fakt, że byśmy nie chcieli Szczerze to wolę pojechać rowerem do pracy, nawet jeśli czas dojazdu + przebierania się będzie podobny do czasu jazdy komunikacją miejską. Mam świetne porównanie, bo od czerwca do listopada prawie non stop jeździłem rowerem, a odkąd spadły śniegi niestety jeżdżę tramwajem. Przyjemniej jest się przejechać samemu, czuć się niezależnie niż w zatłoczonym tramwaju, który niekoniecznie jedzie tak, jak nam pasuje. Jeżdżę rowerem, bo tak jak ktoś napisał, nagle wszędzie jest bliżej. Po pracy bez problemu mogę podjechać w różne miejsca, załatwić kilka spraw i wrócić w miarę szybko do domu, nie oglądając się na rozkłady jazdy i korki na ulicach. Jeżdżę, bo przez pracę mam mniej czasu na jazdę w tygodniu, a nie zawsze mogę poświęcić cały weekend na kręcenie. Jeżdżę, bo pozwala mi to zachować jakąś tam formę i dobre samopoczucie. W końcu jeżdżę, bo to lubię, bo jest to mój sposób na życie i spędzanie czasu. Tyle ode mnie Pozdrawiam wszystkich dojeżdżających do pracy rowerami Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mtths Napisano 30 Grudnia 2010 Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2010 Z napędem paskowym nie jest tak fajnie jak niektórzy piszą, choć znacznie lepiej Niestety bezobsługowy to on nie jest i jak łańcuch wymaga konserwacji po jeździe w błocie. Tyle że ta konserwacja jest znacznie prostsza - wystarczy umyć wodą i po sprawie. Zero smarowania, zero brudzenia się smarami. Osobiście uważam że patrząc z technicznej strony to przyszłość citybików to prędzej szczelnie zabudowany wałek napędowy. Szczelne hamulce bębnowe z tyłu i przodu i piasta wielobiegowa. Niestety więksi producenci rowerów i osprzętu są nastawieni na modele sportowe i do miejskich modeli pchają rozwiązania sportowe. A nawet jak mają w ofercie linię osprzętu miejskiego to nie rozwijają go z zapałem. W efekcie większość citybików to miejska rama damka i szerokie siodełko i kupa sportowego osprzętu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Burak Napisano 30 Grudnia 2010 Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2010 Niestety więksi producenci rowerów i osprzętu są nastawieni na modele sportowe i do miejskich modeli pchają rozwiązania sportowe. A nawet jak mają w ofercie linię osprzętu miejskiego to nie rozwijają go z zapałem. W efekcie większość citybików to miejska rama damka i szerokie siodełko i kupa sportowego osprzętu. Chyba troszkę się zapatrzyłeś na polskie (może nawet środkowoeuropejskie) podwórko i producentów którzy w to podwórko celują. Przejrzyj oferty holendrów, Gazelle, Batavus, Sparta, Union czy Koga Miyata a zobaczysz, że to co napisałeś tu:... Osobiście uważam że patrząc z technicznej strony to przyszłość citybików to prędzej szczelnie zabudowany wałek napędowy. Szczelne hamulce bębnowe z tyłu i przodu i piasta wielobiegowa. ...jest z drobnymi zmianami teraźniejszością. Zamiast hamulców bębnowych masz szczelnie zamknięte rolkowe. Zamiast wałka masz szczelnie zamknięty napęd łańcuchowy (który spokojnie wytrzymuje 25 lat eksploatacji i 25 tys. kilometrów przy smarowaniu raz na pięć lat). Co do typów rowerów to myślę, że nie jest tak, że można jakimkolwiek rodzajem roweru zastąpić dobrą infrastrukturę. Jak spojrzeć na Europę i popularność rowerów to widać wyraźnie, że tam gdzie jest dobra infrastruktura rowery miejskie królują. Tam gdzie jest słaba, większość to rowery sportowe w różnych odmianach. Jak nie ma bezpiecznych dróg rowerowych to rowerami jeżdżą tylko zapaleńcy, którzy najczęściej wybierają rowery sportowe. Życzę Wam jak najwięcej mieszczuchów w mieście, bo będzie to oznaczało, że poprawia się infrastruktura i bezpieczeństwo, a Kowalski wybiera rower jako środek transportu. Pozdrawiam z Holandii. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mtths Napisano 30 Grudnia 2010 Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2010 Chyba troszkę się zapatrzyłeś na polskie (może nawet środkowoeuropejskie) podwórko i producentów którzy w to podwórko celują. Przejrzyj oferty holendrów, Gazelle, Batavus, Sparta, Union czy Koga Miyata a zobaczysz, że to co napisałeś tu:... ...jest z drobnymi zmianami teraźniejszością. Zamiast hamulców bębnowych masz szczelnie zamknięte rolkowe. Zamiast wałka masz szczelnie zamknięty napęd łańcuchowy (który spokojnie wytrzymuje 25 lat eksploatacji i 25 tys. kilometrów przy smarowaniu raz na pięć lat). Co do typów rowerów to myślę, że nie jest tak, że można jakimkolwiek rodzajem roweru zastąpić dobrą infrastrukturę. Jak spojrzeć na Europę i popularność rowerów to widać wyraźnie, że tam gdzie jest dobra infrastruktura rowery miejskie królują. Tam gdzie jest słaba, większość to rowery sportowe w różnych odmianach. Jak nie ma bezpiecznych dróg rowerowych to rowerami jeżdżą tylko zapaleńcy, którzy najczęściej wybierają rowery sportowe. Życzę Wam jak najwięcej mieszczuchów w mieście, bo będzie to oznaczało, że poprawia się infrastruktura i bezpieczeństwo, a Kowalski wybiera rower jako środek transportu. Masz rację że u nas jeździ dużo zapaleńców czujących się lepiej na rowerze sportowym. Tyle że jak ci zapaleńcy doradzają komuś kto rower miał pod sobą kilkanaście lat temu jazdę na MTB to nie dziwię się ludzie się zrażają. I brak infrastruktyry się kumuluje z złym dobraniem typu roweru. Co do budowy CityBików Oczywiście że zapatrzyłem się na to co jest dostępne w Polsce i krajach o mniejszej popularności roweru. Ofertę Gazelle, Sparty itp znam, ale wiem że mało kto u nas celuje w te rowery, szczególnie nowe. Jak napisał Siwy - u nas ludziom się nie chce uwierzyć że rower może kosztować tyle co samochód. Oczywiście nie myślą że rower to nowe cacko, a samochód to stary rzęch. Holandia, Dania i kilka państw naokoło, Japonia i chińskie państwa-miasta to inny świat jeśli chodzi o dostępność rozwiązań rowerowych które nam się wydają fantastyką lub dziwactwem. Tam - szczególnie w Azjii -rower składany to normalka, tak samo tak zwane minibike czyli niskogabarytowy rower nieskładany na 20calowych kołach, nikogo nie dziwią różne wersje rowerów transportowych, a wspomaganie elektryczne to nie wstyd (jak uważają u nas zapaleńcy). Co do wałek vs łańcuch. Wiem że dobrze zabudowany napęd łańcuchem jest też trwały. Niemniej uważam że dobrze uszczelniony wałek byłby jeszcze bardziej bezobsługowy i do tego może być on częścią ramy. Przykładowo taki rowerer jak Biomega Amsterdam. http://www.google.pl/images?hl=pl&q=biomega+amsterdam&um=1&ie=UTF-8&source=univ&ei=7VscTdKdEJGo8QPKyL2bBQ&sa=X&oi=image_result_group&ct=title&resnum=2&ved=0CC8QsAQwAQ&biw=1280&bih=664 Idąc dalej w koncepcję CityBike. Gdyby jeszcze połączyć takie rozwiązanie jak wyżej z geometrią Electra Townie http://www.google.pl/images?um=1&hl=pl&biw=1280&bih=664&tbs=isch%3A1&sa=1&q=electra+townie&aq=f&aqi=&aql=&oq=&gs_rfai= Ewentualnie wydłużony tył jak w Kona Ute, może nie aż tak, ale na tyle aby do sakw spokojnie spakować laptop, buty, garnitur, a wracając do domu dodać spore zakupy (zgrzewka wody, lub wielkie pudło z klockami Lego dla dzieciaka, czy donica z sporym kwiatkiem na balkon obowiązkowo musi się zmieścić). http://www.konaworld.com/bike.cfm?content=ute I oczywiście z hamulcami rolkowymi / bębnowymi jak w http://www.torkerusa.com/bikes/commuter-life/2011-graduate Czy w Gazelle Chamonix http://www.rowerystylowe.pl/gazelle-chamonix-pure-p-4979.html Do tego amortyzacja przystosowana do wyłapywania drobnych nierówności (bruk, i nierówny asfalt lub czasami droga gruntowa czy szutr), a nie do przejazdu po wielkich kamieniach. To byłby idealny CityBike dla osoby chcącej wygodnie korzystać z roweru w mieście Niestety jeszcze jakiego nie wyłapałem. Jest kilka rowerów które spełniają część z tych założeń, ale ideału jeszce nie widziałem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niedzwiedz1 Napisano 30 Grudnia 2010 Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2010 Ideału nie widziałeś pewnie dlatego, że ideały nie istnieją... O amortyzacji wyłapującej idealnie bruk też nie słyszałem. Super hamulce, świetny napęd, idealna amortyzacja. Tanio nie będzie. I zostaw taki rower na mieście, wcale nie ukradną. Źle, że jeździmy na rowerach sportowych? W innych tematach ludzie żalą się, że nie ma z kim jeździć, Polacy spędzają czas przed telewizorem, a tu proszę, wszyscy śmigają na sportowych rowerach Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mtths Napisano 30 Grudnia 2010 Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2010 Ideału nie widziałeś pewnie dlatego, że ideały nie istnieją... O amortyzacji wyłapującej idealnie bruk też nie słyszałem. Super hamulce, świetny napęd, idealna amortyzacja. Tanio nie będzie. I zostaw taki rower na mieście, wcale nie ukradną. Źle, że jeździmy na rowerach sportowych? W innych tematach ludzie żalą się, że nie ma z kim jeździć, Polacy spędzają czas przed telewizorem, a tu proszę, wszyscy śmigają na sportowych rowerach Tak większość co u nas jeździ po mieście, robi to na rowerach sportowych. Tak jak pisał Burak post wcześniej: Co do typów rowerów to myślę, że nie jest tak, że można jakimkolwiek rodzajem roweru zastąpić dobrą infrastrukturę. Jak spojrzeć na Europę i popularność rowerów to widać wyraźnie, że tam gdzie jest dobra infrastruktura rowery miejskie królują. Tam gdzie jest słaba, większość to rowery sportowe w różnych odmianach. Jak nie ma bezpiecznych dróg rowerowych to rowerami jeżdżą tylko zapaleńcy, którzy najczęściej wybierają rowery sportowe. Wychodzi na to że większość rowerzystów w miastach to zapaleńcy. Choć z moich obserwacji z ostatniego lata wnioskuję że się to zmienia i coraz więcej ludzi decyduje się na rower jako środek transportu mimo kiepskiej infrastruktury. Co do rowerowego ideału, wiem że o ideały ciężko, ale warto szukać. Co do amortyzacji to chodziło mi nie o to żeby idealnie kasowała wszystkie nierówności - tylko żeby była to amortyzacja jak najlepiej dostosowana do typowych miejskich nierówności. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Fenthin Napisano 1 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 1 Stycznia 2011 W najbliższym czasie nie przewidywałbym jakichś wielkich zmian w przeniesieniu napędu, przynajmniej nie w takich rowerach. Części mają być tanie, łatwo i szybko dostępne. Wszystkie te założenia spełnia łańcuch. Wałki, paski klinowe? Jeśli znalazłoby się spore grono producentów, którzy byliby w stanie zaryzykować, rozwiązania te mają przyszłość, ale dopóki to jednostkowe przypadki, nie ma szans. Zerowa dostępność części powoduje, że nikt nie będzie ryzykował. Co, gdy nagle coś się zapsuje? Sprowadzanie części z zagranicy? Dorabianie we własnym zakresie? Wszystko to drogie i oznacza brak roweru przez dłuższy czas. Myślę, że jeszcze przez wiele lat piasta wielobiegowa będzie na pierwszym miejscu. Do tego oczywiście hamulce rolkowe, geometrię pozostawiłbym już upodobaniom klienta - jedni lubią holendry, drudzy uproszczonego "górala", a jeszcze inni crossówkę czy cokolwiek innego. Można założyć normalne sakwy, można zastosować przyczepkę - gdy mamy coś do załatwienia, odpinamy, gdy jedziemy na zakupy, doczepiamy dodatkowe koło. Myślę, że nie da się określić ideału - każdy ma inne potrzeby i pod tym względem szuka rozwiązań dla siebie. Sam gdybym mieszkał w mieście, najchętniej posiadałbym dwa rowery do jazdy po nim - górala na sztywnej ramie do dojazdu do szkoły czy znajomych i rower trekkingowy na zakupy. Oba na pieście wielobiegowej, z hamulcami rolkowymi (choć w góralu nawet i tarcze mogłbyby być) i oświetleniem z dynama. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mtths Napisano 2 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 2 Stycznia 2011 W najbliższym czasie nie przewidywałbym jakichś wielkich zmian w przeniesieniu napędu, przynajmniej nie w takich rowerach. Części mają być tanie, łatwo i szybko dostępne. Wszystkie te założenia spełnia łańcuch. Wałki, paski klinowe? Jeśli znalazłoby się spore grono producentów, którzy byliby w stanie zaryzykować, rozwiązania te mają przyszłość, ale dopóki to jednostkowe przypadki, nie ma szans. Zerowa dostępność części powoduje, że nikt nie będzie ryzykował. Co, gdy nagle coś się zapsuje? Sprowadzanie części z zagranicy? Dorabianie we własnym zakresie? Wszystko to drogie i oznacza brak roweru przez dłuższy czas. Myślę, że jeszcze przez wiele lat piasta wielobiegowa będzie na pierwszym miejscu. Nie jest tak źle jak Ci się wydaje. Jak rower jest na nietypowych komponentach, ale sprzedawany przez dystrybutora "któremu zależy" to części są dostępne od ręki. Przykładowo: http://zieloneszpargaly.pl/strida-rowery/akcesoria.html?limit=all Pasek też jest dostępny od ręki w razie poważnej awarii. Notabene tak naprawdę to jest zwykły pasek synchroniczny fimy Gates stosowany w maszynach i obrabiarkach tyle że trochę węższy. Niestety prawda jest taka, że z tego co czytam to w polskich realiach to zwykła piasta wielobiegowa już jest takim nietypowym komponentem do którego części ciężko kupić. Łańcuch jest jak tanie wino - "dobry bo tani" A tani bo popularny. W związku z tym nie liczę na to że wielcy producenci osprzętu tacy jak Shimano czy SRAM będą propagować rozwiązania alternatywne dla łańcucha i przestawiać produkcje na nowe systemy napędu, a tym samym całe nowe linie komponentów. Nic dziwnego więc że: Jedyne profesjonalne rozwiązanie w zakresie pasków napędowych do rowerów (Carbondrive) idzie od firmy Gates robiącej paski zębate. Lub rowery z paskami mają komoonety z Gates tylko z swoja marką. Shimano zaczeło rozwijać poważniej piasty Nexus dopiero gdy mała firma Rolhoff zrobiła szerokozakresową piastę wielobiegową. Wałki napędowe do rowerów w 90% robi jedna firma na tajwanie. Piasty 2-biegowe zastępujące przerzutkę przednią są produkowane przez kilka małych firm na świecie i są mało komu znane. Do tego oczywiście hamulce rolkowe, geometrię pozostawiłbym już upodobaniom klienta - jedni lubią holendry, drudzy uproszczonego "górala", a jeszcze inni crossówkę czy cokolwiek innego. Można założyć normalne sakwy, można zastosować przyczepkę - gdy mamy coś do załatwienia, odpinamy, gdy jedziemy na zakupy, doczepiamy dodatkowe koło. Myślę, że nie da się określić ideału - każdy ma inne potrzeby i pod tym względem szuka rozwiązań dla siebie. Sam gdybym mieszkał w mieście, najchętniej posiadałbym dwa rowery do jazdy po nim - górala na sztywnej ramie do dojazdu do szkoły czy znajomych i rower trekkingowy na zakupy. Oba na pieście wielobiegowej, z hamulcami rolkowymi (choć w góralu nawet i tarcze mogłbyby być) i oświetleniem z dynama. Dokładnie tak - każdy powinien dobrać coś pod siebie. Niestety rady że najlepszy do miasta jest rower górski są częste i często zniechęcają tych co jeszcze nie przyrośli do roweru. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zekker Napisano 4 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 4 Stycznia 2011 Z paskami jest ten problem, że trzeba mieć specjalną ramę dającą się "rozpiąć" w tylnym trójkącie. Alternatywą jest łączenie paska na gorąco (?). Pierwsze ciężko dostępne, drugie niewykonalne w domu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mtths Napisano 4 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 4 Stycznia 2011 Z paskami jest ten problem, że trzeba mieć specjalną ramę dającą się "rozpiąć" w tylnym trójkącie. Alternatywą jest łączenie paska na gorąco (?). Pierwsze ciężko dostępne, drugie niewykonalne w domu. Tak, rama musi być rozpinana. Oczywiście jak to jest klasyczna rama. Bo jak rower jest innej konstrukcji to już nie ma problemu. Przykładowo: http://www.abiobikes.com/models.html - pierwszy jest z paskiem drugi z wałkiem. http://rowerystrida.pl/img/strida5_unfolded_1024x1267.jpg http://www.ixibike.com/ixigallery.htm Plus kilka z modeli Dahona (Curve, mu, Eco) które prawdopodobnie dałoby się przerobić na napęd paskowy bez tykania się ramy i więszej ingerencji w konstrukcję. Oczywiście to składaki na małych kołach gdzie klasyczny układ ramy stosowany jest w kilku modelach. I wszystkie powyższe są dedykowane do jazdy po mieście. Łączenie takiego paska wogóle nie jest możliwe, to nie kawałek gumy czy plastiku. Obciążenia w nim przenosi rdzeń z kevlaru lub włókna weglowego który nie może być rozcięty w jednym miejscu. Guma na wierzchu jest tylko osnową i chroni rdzeń przed warunkami zewnętrznymi. Są paski nadające się do łączenia (chyba z poliuretanu), ale nie sądzę by miały wytrzymałość odpowiednią do takich zastosowań. To jest kolejny minus paska w rowerze. Dlatego w przypadku klasycznych ram miejskich jakoś trochę bardziej wierzę w szansę wałka. Jak już i tak trzeba przerabiać ramę to chyba lepiej dać od razu wałek napędowy, którego obudowa może być jedną z rurek tylniego prawego trójkąta. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Fenthin Napisano 6 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2011 Teoria teorią,w praktyce jednak Kowalski oddaje rower do serwisu i liczy na to, że kolejnego dnia będzie mógł odebrać sprzęt. W sklepach zaczynają się już w większym stopniu pojawiać piasty planetarne, a i serwisów, które potrafią się tym zająć, przybywa. Oczywiście wciąż nie jest to taki poziom jak w przypadku normalnej przerzutki i zdecydowanie łatwiej kupić całą nową piastę, co niestety wiąże się ze sporymi kosztami, ale jednak jest coraz lepiej. W przypadku niestandardowych rozwiązań nieraz trzeba jednak czekać trochę czasu i mimo wielu zalet tych rozwiązań, to niestety dość spora wada. Tak samo było pewnie, gdy wprowadzano piasty wielobiegowe, więc to po prostu kwestia czasu, gdy wałki czy paski zdobędą popularność. Mimo to na dzień dzisiejszy wolę mniej problemowe rozwiązanie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mtths Napisano 8 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 8 Stycznia 2011 Teoria teorią,w praktyce jednak Kowalski oddaje rower do serwisu i liczy na to, że kolejnego dnia będzie mógł odebrać sprzęt. W sklepach zaczynają się już w większym stopniu pojawiać piasty planetarne, a i serwisów, które potrafią się tym zająć, przybywa. Oczywiście wciąż nie jest to taki poziom jak w przypadku normalnej przerzutki i zdecydowanie łatwiej kupić całą nową piastę, co niestety wiąże się ze sporymi kosztami, ale jednak jest coraz lepiej. W przypadku niestandardowych rozwiązań nieraz trzeba jednak czekać trochę czasu i mimo wielu zalet tych rozwiązań, to niestety dość spora wada. No niestety jest to wada, choć ja nie żałuję że kupiłem totalnie nietypowy rower. Ale przy składakach jest znacznie więcej nietypowych części więc nie odczułem tak różnicy. A uwzględniając że Strida zpaskiem zębatym jest rowerem nie wymagającym wiele serwisowania - To dla mnie rower z pasikem wyszedł na mniej problemowe rozwiązanie Myślę więc że też wiele zależy od całości koncepcji i jakości. Jak części sa nietypowe, ale awaryjność mała to warto inwestować w rozwiązania nietypowe. Tak samo było pewnie, gdy wprowadzano piasty wielobiegowe, więc to po prostu kwestia czasu, gdy wałki czy paski zdobędą popularność. Mimo to na dzień dzisiejszy wolę mniej problemowe rozwiązanie. Piasty wielobiegowe są trochę starszym rozwiązaniem od przerzutek i tak 70~100 lat temu były popularniejsze od przerzutek. W krajach gdzie mają swoją tradycję użytkowania UK, Niemcy, Holandia były od zawsze. Jak rozumiem o wprowadzanie to chodzi Ci o kraje gdzie rower stał się popularny na fali MTB z lat 80siątych, a potem zaczeły wchodzić rowery miejskie a z nimi piasty wielobiegowe. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zygmunt1970 Napisano 2 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 2 Sierpnia 2011 Odgrzewam mocno starego kotleta, gdyż dopadły mnie podobne rozterki, co założyciela tematu, z tym że IN PLUS dla City Bike. Chciałbym napisać dużo, ale kto to będzie czytał, zatem będzie w skrócie z zaproszeniem do dalszej ewentualnej dyskusji. Odniosę się do tez założyciela tematu oraz istotnych dla mnie kwestii podnoszonych przez innych uczestników. Chronologii brak. 1.Świadomy użytkownik ewoluuje od city do MTB/ATB, nie odwrotnie. Jest to okrutna nieścisłość i przekłamanie, u mnie było/jest odwrotnie. Po kilkunastu tysiącach na „góralu”. Zakres użytkowania (górala i miejskiego!) – komunikacja (dojazd do pracy 30km/24h, zakupy, sprawy na mieście), rekreacja (wypady z żoną lub samotnie w promieniu do 25km od siedziby), zacięcie sportowe (poprawa osiągów kondycyjnych). Przesiadka nie wyniknęła na pewno z uchybień zdrowotnych a tym bardziej kondycyjnych. 2.Miejskim nie ruszaj na szosę. Bzdura! Jeżeli nie jesteś zapalonym zwolennikiem 52:16, możesz ruszać. Pójdzie bardzo dobrze. 3.Miejski a treking. Jedyna różnica to kierownica gięta/prosta i bagażnik z montażem pod sakwy. No i może jeszcze kąt górnej rury ramy, który jest absolutnie bez znaczenia. Reszta to marketingowy bełkot. 4. Infrastruktura rowerowa i kultura współużytkowników dróg wpływa na popularność danego typu roweru. Być może, ale dla użytkownika nieświadomego lub poddającego się marketingowemu bełkotowi. Dla użytkownika świadomego, traktującego rower jako narzędzie, potrafiącego samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski nie ma to znaczenia. 5. Mułowate city i oporowa przekładnia planetarna. Rower jet pojazdem mechanicznym, a takowy trzeba umieć obsługiwać. Za moich dziecięcych czasów aby móc poruszać się rowerem po drogach publicznych, należało odbyć stosowny kurs zakończony zdobyciem stosownych uprawnień. Tam nabywało się wiedzę z zakresu prawa o ruchu drogowym, ale również techniki jazdy i obsługi roweru. Szkoda, że obecnie tego zaniechano. Wbijcie sobie do głowy, panie i panowie, że na city nie zrobisz tego, co na ATB/MTB, bo to są zupełnie inne pojazdy. Na góralu jeździsz ze stałą, stosunkowo dużą kadencją (przynajmniej ja tak jeździłem), na city z przekładnią planetarną trzeba się nauczyć jazdy ze zmienną kadencją – inna na każdym biegu. Tej przekładni należy używać jak skrzyni biegów w samochodzie a nasze nogi, i co za tym idzie całe ciało, pracują jak silnik samochodu. Taki rower jest również świetnym trenażerem, bo trenuje się na nim zarówno kondycję, jak i siłę, w większym stopniu niż na „góralu” (akcent na siłę). Jeżeli zatem ktoś narzeka na mułowatość city z takim na przykład Nexus7, to najzwyczajniej MA SŁABE KOPYTA. ŻADEN ROWER NIE ZWOLNI Z PEDAŁOWANIA. CHCESZ LEKKO, BEDZIE WOLNO, CHCESZ SZYBKO, BĘDZIE CIĘŻKO. Dalej idąc – jeżeli ktoś jojczy po kilku dniach jazdy, niech lepiej wsiądzie w samochód/autobus/tramwaj. 6. Wrażenie prędkości a prędkość rzeczywista. Patrzcie na licznik i tyle. Ja po zakupie city (ciężki, bo stalowy!) obskoczyłem wszystkie najczęściej uczęszczane trasy w promieniu 25km od siedziby – jakoś to się zbiegło z moim urlopem, więc czasu było dość. Na pewno nie było wolniej, a z czasem, po adaptacji do nowego pojazdu, było ZDECYDOWANIE SZYBCIEJ. Za to bez obserwacji licznika powiedziałbym, że rzeczywiście jest wolniej. Ergo?: przesiądź się z malucha do współczesnej maszyny i określ postrzeganie prędkości. 100km/h w tym pierwszym to hardcor, a w takim audi A6 to jazda wołami. Pamiętaj! NA CITY POMYKA SIĘ DOSTOJNIE! 7. Mania lekkości. Nie liczcie kilogramów, czy dekagramów, rozpatrujecie raczej stosunek mocy do masy. Mocne kopyta, powtarzam! 8.Trudność serwisowania opony/dętki w kole z przekładnią planetarną. Chwała Panu, że w końcu daje zarobić serwisom rowerowym. Za moich dziecięco-młodzieńczych czasów serwisanci rowerowi to byli tacy obecni zegarmistrze-bateryjkarze, postrzegani ówcześnie jako ludzie lewi do normalnej roboty. Dlaczego? Bo każdy potrafił naprawić rower sam. Dziś jest inaczej – jak kto ma odkręcić dwie nakrętki piętnastki, jedną dziesiątkę i wypiąć linkę z piasty, to dla niego jest KOMPLIKACJA. A pomysł z klejeniem dętek bez zdejmowania koła to już jakieś zupełne kuriozum. Podsumowując – nie ma szybozamykacza i pionowych haków, jest pipa:) No i te internetowe "how to" na temat serwisowania piast planetarnych - nie robieraj całości, zamocz w oleju, odcieknie i git:) 9.Znienawidzone torpedo. Prawie się popłakałem, w wieku lat czterdziestu, będąc w niewiedzy oczywiście głębokiej, że już nie zdobędę roweru z hamulcem typu torpedo. A tu masz ci – jest! Nexus7. Torpedo – hamulec niezawodny i bezobsługowy. Ktoś sygnalizował, że nieskuteczny w przypadku konieczności nagłego hamowania gdy korby są w nieodpowiedniej pozycji. Pany! Od tego jest hamulec AWARYJNY, który być musi na wypadek, gdy spadnie/zerwie się łańcuch. To jest v-brake lub centilewer montowany na przodzie lub na tyle lub na tym i na tym. Wpadli już na to blisko trzydzieści lat temu producenci rowerów serii Wigry. Co do ustawiania korb przy ruszaniu z tym ustrojstwem – patrz punkt 5 – trzeba umieć jeździć. A fałbrejki może są fajne – dla kogoś, kto robi 100km rocznie, latem przy słonecznej i suchej pogodzie. Dla kogoś, kto robi 6000km rocznie przez cały sezon są najzwyczajniej wk.....jące – piszczą, nie hamują jak trzeba, w sezonie co najmniej dwukrotna wymiana klocków, regulacja a jak zaczną się mrozy to są dopiero jaja z pracą linek. No i odwieczny dylemat – popuścić rozstaw szczęk, czy już centrować koło:) 10. W planetarnej gęsto i wąsko. Prawda - dla mnie w takim Nexus7 jest za gęsto, ale przecież nie ma przymusu używania wszystkich biegów. Wąsko? - fakt, brakowało mi przełożeń niskich a wysokie były za wysokie. wywaliłem więc koło zębate 18T i dałem 20T i już jest git, czyli te 244% procent wystarcza. Zapraszam do dyskusji. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zekker Napisano 3 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 Na góralu jeździsz ze stałą, stosunkowo dużą kadencją (przynajmniej ja tak jeździłem), na city z przekładnią planetarną trzeba się nauczyć jazdy ze zmienną kadencją – inna na każdym biegu. Tej przekładni należy używać jak skrzyni biegów w samochodzie a nasze nogi, i co za tym idzie całe ciało, pracują jak silnik samochodu. Taki rower jest również świetnym trenażerem, bo trenuje się na nim zarówno kondycję, jak i siłę, w większym stopniu niż na „góralu” (akcent na siłę). Że co? Niby dlaczego na każdym biegu mam używać innej kadencji, przecież nie jadę ze stałą prędkością i nie bawię się biegami. Przecież to jest tak samo jak przy każdym innym systemie zmiany przełożeń. Jak chcę przyśpieszyć, to zwiększam kadencję, zmieniam bieg i dokręcam do optymalnych obrotów. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mklos1 Napisano 3 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 Na MTB przejechałem w życiu około 6500 km (mój pierwszy rower z przerzutkami). Stwierdzam zatem, że rower tego typu nie nadaje się na miasto. Od tamtej pory tylko treking. Z tego co ostatnio obserwuję trendy w miejskich rowerach są takie, że rowery te idą w stronę minimalizacji obsługi użytkowej i serwisowej ze strony użytkownika. Rower miejski z pewnością jest adresowany do określonej grupy ludzi i określonego stylu jazdy. Należy o tym pamiętać!. Jak ktoś na rower zakłada marynarkę i kapelusik (bo ostatnio wydziałem takie zestawienie), to raczej nie będzie bawił się osobiście w skuwanie łańcucha czy wymianę napędu (zysk dla serwisów), ani nie jest zainteresowany agresywną jazdą czy skokami przez krawężniki. Stąd też pewien podział rowerów miejskich na takie do niedzielnych wycieczek i lansowania się oraz takie bardziej praktyczne, którymi można gdzieś pojechać i nawet zakupy przewieść. Jeżeli ktoś po jeździ rekreacyjnie, ale dużo i daleko (jednorazowo 30-50km), nie widzę nic bardziej praktycznego niż treking. Aczkolwiek widziałem rowery określone jako "miejskie" a były raczej typowymi trekingami, więc tutaj granica jest płynna dość. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
oveja Napisano 3 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 hmm wiecie, o gustach się nie dyskutuje powiem tak, kto co lubi. Zależy od człowieka, potrzeb i tego jak traktuje rower (tylko środek transportu, hobby, sport vs. budżet). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mklos1 Napisano 3 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 1.Świadomy użytkownik ewoluuje od city do MTB/ATB, nie odwrotnie. Jest to okrutna nieścisłość i przekłamanie, u mnie było/jest odwrotnie. Po kilkunastu tysiącach na „góralu”. Zakres użytkowania (górala i miejskiego!) – komunikacja (dojazd do pracy 30km/24h, zakupy, sprawy na mieście), rekreacja (wypady z żoną lub samotnie w promieniu do 25km od siedziby), zacięcie sportowe (poprawa osiągów kondycyjnych). Przesiadka nie wyniknęła na pewno z uchybień zdrowotnych a tym bardziej kondycyjnych. Jakiś czas temu udzieliłem się w wątku, gdzie jeden z kolegów twierdził, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, po czym argumentował, że MTB jest uniwersalny. MTB nie jest rowerem uniwersalnym, co też zawiera się już w jego nazwie. Popularność roweru MTB w mieście moim zdaniem wynika głównie z "garba historii", na której jedzie. Pamiętam dobrze czasy pierwszych rowerów z przerzutkami, które były dostępne dla Kowalskiego na początku lat 90'tych. Były to albo kolarzówki (niezbyt powszechne), albo MTB. Nie było innych (no były 6-biegowe Jubilaty, ale niezbyt popularne). Jako że nikt wcześniej nie miał doświadczenia z takimi rowerami, były uważne za wygodne. Do tego jeszcze doszedł marketing (napędzanie rynku, komunie etc). Teraz jak przeciętny nierowerowy Kowalski wyjdzie na ulicę, to widzi, że większość to MTB... Więc kupuje MTB myśląc, że to najlepszy rower - no bo przecież jest najbardziej popularny. Koło się zamyka... (dodatnie sprzężenie zwrotne - dla użytkowników technicznych). Sprzedawcy (w sporej części) nie zależy na tym, aby dobrać "zielonemu" klientowi odpowiedni rower do potrzeb, tylko żeby wygenerować przychód w kasie. Szpan, lans to także może być powód popularności MTB. Przykład. Ceny trekingów kończą się mniej więcej na 4kPLN, zwykle 1k5-3kPLN. Ceny MTB - ograniczone są tylko wyobraźnią. Jest argument, żeby pokazać się w towarzystwie ze sprzętem na grube tysiące... Dzieci... Dzieci też lubią chwalić się w towarzystwie. A czym się pochwali dziecko kupując sobie miejski? Tym że nie ma przerzutek i że po wielkich górach nie może nim jeździć... 4. Infrastruktura rowerowa i kultura współużytkowników dróg wpływa na popularność danego typu roweru. Być może, ale dla użytkownika nieświadomego lub poddającego się marketingowemu bełkotowi. Dla użytkownika świadomego, traktującego rower jako narzędzie, potrafiącego samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski nie ma to znaczenia. Nie widzę żadnego związku pomiędzy infrastrukturą. Wyolbrzymianie problemów nierównych chodników i krawężników jest celowe, by uzasadnić argument przydatności MTB w mieście. Dziury były problemem np dla trekingów pierwszej generacji, gdy na niewzmocnioną aluminiową felgę zakładało się wąską oponę, po krótkim czasie jazdy po warszawskich chodnikach z koła robiło się jajo. Teraz już nawet najtańsza chińszczyzna ma lepsze obręcze niż pierwsze trekingi... Z tego też powodu mile będę wspominał mój pierwszy MTB na stalowych obręczach, który po ponad 15 latach ma wciąż proste koła... 6. Wrażenie prędkości a prędkość rzeczywista. Patrzcie na licznik i tyle. Ja po zakupie city (ciężki, bo stalowy!) obskoczyłem wszystkie najczęściej uczęszczane trasy w promieniu 25km od siedziby – jakoś to się zbiegło z moim urlopem, więc czasu było dość. Na pewno nie było wolniej, a z czasem, po adaptacji do nowego pojazdu, było ZDECYDOWANIE SZYBCIEJ. Za to bez obserwacji licznika powiedziałbym, że rzeczywiście jest wolniej. Ergo?: przesiądź się z malucha do współczesnej maszyny i określ postrzeganie prędkości. 100km/h w tym pierwszym to hardcor, a w takim audi A6 to jazda wołami. Pamiętaj! NA CITY POMYKA SIĘ DOSTOJNIE! 7. Mania lekkości. Nie liczcie kilogramów, czy dekagramów, rozpatrujecie raczej stosunek mocy do masy. Mocne kopyta, powtarzam! Z tego co pamiętam po przesiadce z MTB na treking moja średnia prędkość wzrosła o 5 km/h. Rekord mojej prędkości też pobiłem na rowerze trekingowym. Mania lekkości jest ważna dla wyczynowców, gdzie bije się o ułamki km/h. Wtedy rzeczywiście. Masa ma znaczenie. Wystarczy jednak zmienić opony na węższe i różnica już jest bardzo wyraźna. Ale nie zauważam, żeby to było wyraźnie podkreślane. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zygmunt1970 Napisano 3 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 Że co? Niby dlaczego na każdym biegu mam używać innej kadencji, przecież nie jadę ze stałą prędkością i nie bawię się biegami. Przecież to jest tak samo jak przy każdym innym systemie zmiany przełożeń. Jak chcę przyśpieszyć, to zwiększam kadencję, zmieniam bieg i dokręcam do optymalnych obrotów. Praktyk, czy teoretyk? Wsiądź na city bike a potem wypowiedz się o tej stałej kadencji na każdym biegu. Chyba, żeś unikalny:) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Fenthin Napisano 3 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 Negujesz MTB, a wmawiasz nam, że rower trekkingowy do jazdy po mieście jest najlepszym wyborem dla każdego. Nie wyobrażam sobie szybkiego przemieszczania się po mieście na rowerze innym niż rower na ramie o geometrii XC ze sztywnym widelcem, wąską kierownicą i wysoko wysuniętym siodełkiem. Wszystko to wymusza sporą kadencję, a rower jest zwrotny i dzięki temu szybki. Dla innych najlepszym rowerem na miasto może być szosa czy ostre i ok, nie ma sensu się kłócić, bo każdy ma trochę racji. Ale dla mnie to właśnie góral jest ideałem miejskiego roweru na codzień. Co innego zaplanowane zakupy czy sprawy urzędowe. Bagażnik i pełne błotniki z trekkinga to właśnie to, czego potrzeba. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zygmunt1970 Napisano 3 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 Pamiętam dobrze czasy pierwszych rowerów z przerzutkami, które były dostępne dla Kowalskiego na początku lat 90'tych. Były to albo kolarzówki (niezbyt powszechne), albo MTB. Nie było innych (no były 6-biegowe Jubilaty, ale niezbyt popularne). Jako że nikt wcześniej nie miał doświadczenia z takimi rowerami, były uważne za wygodne. Ale nie zauważam, żeby to było wyraźnie podkreślane. Ja pamiętam czasy jeszcze wcześniejsze: singiel, czyli Wigry X - standard młodzieżowy. Singiel Lubilat - coś koło tego, z większym kołem. Kolarki z małą ramą - dziwadła dla dzieci. Kolarki z dużą ramą - porządne szosówki. WAGANT - ówczesny rower turystyczny, wygodny, lekki, prawdziwy pożeracz szos, dziś zapewne byłby klasyfikowany jako treking. Taki Wagant to było coś, moje marzenie. Wszystkie ówczesne rowery miały jedną cechę - BYŁY PIEKIELNIE TRUDNO DOSTĘPNE. Miały też inną cechę - były to konstrukcje trwałe i solidne, przy serwisowaniu zgodnym z instrukcją niezniszczalne. W tych czasach nikt nie martwił się wymianą trybów,korby czy łańcucha a jeżeli chodzi o przerzutkę, to rządziła pancerna czeska Favorit - ta przerzutka miała żywotność równą z żywotnością ramy. Potem przyszły lata dziewięćdziesiąte, marketing i górale - posypało się wszystko - bełkot marketingowy i części z "plasteliny". Tak jest do dzisiaj. Aha, za starych czasów nie było problemu z kupnem Ukrainy czy Urala - stało to furami w każdym wiejskim geesie. Wtedy się z tego śmiano, kupował to desperat lub... utylitarysta. Dziś jest to wielce pożądany towar. Negujesz MTB, a wmawiasz nam, że rower trekkingowy do jazdy po mieście jest najlepszym wyborem dla każdego. MTB mi nie pasuje, więc neguję - subiektywnie. NIKOMU NICZEGO NIE WMAWIAM - to jest forum, a więc dyskusja i wymiana poglądów, doświadczeń, etc. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Fenthin Napisano 3 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 Te słowa były skierowane do Twojego poprzednika. Zacząłem pisać i nie zauważyłem, że Ty też napisałeś. W całej jego wypowiedzi nie ma żadnego argumentu mówiącego dlaczego rower trekkingowy jest lepszy, ale i tak autor namawia do niego, za to góral jest zły, bo marketing, bo szpan... jeśli pojawią się rzeczowe argumenty, cofnę te słowa. Ale na razie podtrzymuję swoje zdanie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mklos1 Napisano 3 Sierpnia 2011 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 Nie wyobrażam sobie szybkiego przemieszczania się po mieście na rowerze innym niż rower na ramie o geometrii XC ze sztywnym widelcem, wąską kierownicą i wysoko wysuniętym siodełkiem. Wszystko to wymusza sporą kadencję, a rower jest zwrotny i dzięki temu szybki. Dla innych najlepszym rowerem na miasto może być szosa czy ostre i ok, nie ma sensu się kłócić, bo każdy ma trochę racji. Ale dla mnie to właśnie góral jest ideałem miejskiego roweru na codzień. Wszystko zależy z jaki styl jazdy przyjmujesz za punkt wyjścia. Jeżeli jest przemiał non-stop i skakanie z krawężnika na krawężnik, no to nie ma dyskusji. Treking tego pewnie nie przetrwa, ani nie da rady. W ogólności miejski styl jazdy raczej na tym nie polega. Z tego co obserwuję codziennie na ulicy, ludzie jeżdżą szybciej/wolniej, ale raczej spokojnie. Jednostki agresywnie przemieszczające się po mieście, są w wyraźnej mniejszości, więc trudno to nazwać miejskim stylem jazdy. Dlatego też uważam że w takich przypadkach MTB jest niewygodnym narzędziem do wykonania określonej pracy. Płaskim wkrętakiem da się wkręcić philipsa. Ale do wkręcania philipsa służy philips, a nie płaski, czy posidrive (choć wygląda podobnie). Jak sięgnę pamięcią do lat poprzednich (powiedzmy 6-7 lat do tyłu), MTB rzeczywiście panowało niezrównanie na ulicach. Ostatnio widzę coraz więcej rowerów miejskich/trekingowych/stylowych, więc ludzie poprostu zaczęli kupować właściwe narzędzia do swojego stylu jazdy. Aczkolwiek MTB jest wciąż w wyraźnej przewadze. Co do argumentu lansu i marketingu, podtrzymuję. Jeżeli ktoś czuje bardzo silną potrzebę zaistnienia czy też bycia zaakceptowanym w pewnych "kręgach elitarnych", MTB to dobry rower. Agresywny za duże pieniądze. Tylko w tej klasie rowerów można coś takiego znaleźć. Ale w takim przypadku rower kupuje się po to żeby mieć, pokazać fakt posiadania i nie koniecznie na nim jeździć. Aha, za starych czasów nie było problemu z kupnem Ukrainy czy Urala - stało to furami w każdym wiejskim geesie. Wtedy się z tego śmiano, kupował to desperat lub... utylitarysta. Dziś jest to wielce pożądany towar. Mój ojciec jeździ na rowerze, którego rama jest z lat 20'tych minionego wieku.... Koła już są niestety współczesne, ale twierdzi, że ma gdzieś oryginały (ale jest problem z zakupem opon, bo są jakieś nietypowe). Dodatkowo torpedo jest bardziej bezpieczne niż przedni hamulec (duży gumowy klocek tarł o oponę z góry). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.