Skocz do zawartości

[Wyprawa] Podlaski Szlak Bociani - 14-21 sierpnia 2010 r. - relacja z wyprawy


Oktawiusz

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

W dniach 14-21 sierpnia 2010 r. udało się nam przejechać cały Podlaski Szlak Bociani – od Białowieży do Stańczyk. Nie chciałbym opisywać szczegółowo dzień po dniu, jak wyglądała wyprawa (to akurat najlepiej widać na zdjęciach, do których link jest na końcu tekstu), ale dokonać krótkiej oceny szlaku.

 

Po pierwsze nie jesteśmy może zdobywcami Azji lub Syberii na rowerze, ale trochę już po Polsce jeździliśmy, więc w miarę obiektywnie możemy mówić, jak PSB (dalej tak będzie nazywany Podlaski Szlak Bociani :wallbash:) wypada na tle innych propozycji szlaków rowerowych w Polsce.

 

Po drugie – trochę ku naszemu zdziwieniu – nie udało się nam znaleźć jakiejś całościowej relacji z tego szlaku. Bądź co bądź szlak istnieje od bodajże 2005 r., ale z relacjami była posucha (no chyba, że słabo szukaliśmy).

 

Po trzecie – co wiąże się trochę z „po drugie” J - jesienią 2009 r. dokonano odnowy szlaku i połączono go z odcinkiem suwalskim. W ten sposób szlak uzyskał docelowy kształt, a więc połączenie szlakiem rowerowym czterech parków narodowych – Białowieskiego, Narwiańskiego, Biebrzańskiego i Wigierskiego. Rok wcześniej planowaliśmy wyjazd na PSB na odcinku białostockim tj. od Białowieży do Goniądza. W tym roku udało się już zrobić całość.

 

A więc ad rem.

 

Na samym początku powiem krótko – ten szlak jest REWELACYJNY! Osobiście po raz pierwszy jako rowerzysta poczułem się w naszym kraju potraktowany poważnie. Wśród znakowanych szlaków rowerowych w Polsce PSB jest naprawdę wyjątkowy. Dlaczego? Bo ewidentnie i konsekwentnie widać w nim jedną cechę – został w całości przejechany na rowerze. Może nawet lepiej jest to nazwać – został wyznaczony na rowerze, a nie palcem po mapie. Kto dużo jeździ po Polsce na rowerze i próbuje korzystać ze znakowanych szlaków rowerowych, wie o czym mowa. Co ważne – szlak jest na każdy typ roweru, a nie jedynie MTB (częsty błąd w naszym pięknym kraju). Jazda po PSB z pełnymi sakwami na przód i tył, plus ciągnięty wózek – to będzie przyjemność.

 

Kolejna kwestia to samo wyznaczenie szlaku. Trochę bawią mnie pojawiające się w Internecie ideologiczne spory, czy szlak ma być wyznaczony, jako „rybia oś”, czy ma to być typ „szalonego przewodnika”. Jeśli już trzymać się tych terminów, to uważam, że szlak rowerowy ma mieć przede wszystkim funkcje krajoznawcze i turystyczne, a nie transportowe. Piszę o tym, bo znalazłem w Internecie opinie, które zarzucały dla PSB, że jego przebieg jest zbyt pokręcony. Rozbawiły mnie też próby „pomiaru ruchu” na szlakach rowerowych, m. in. na PSB. Chyba jednak mam inną wizję, do czego mi jest potrzebny znakowany szlak rowerowy. Jeśli chcę się sprawnie, bezpiecznie i jak najkrótszą drogą przemieścić rowerem z punktu A do punktu B, to po co mi szlak rowerowy? Sam sobie znajdę boczne drogi asfaltowe i nimi pojadę. A co do wyznaczenia trasy PSB – z własnych odczuć uważam je za bardzo w porządku. Taka była inwencja autorów, ja jadąc na rowerze tylko ją czytam. Może gdybym wyznaczał szlak osobiście, coś bym zmienił? Może, ale dla mnie pokazanie poszczególnych atrakcji regionów, przez które przejeżdżaliśmy bardzo się podobało. Dodatkowo widać było ciągle jedną rzecz – autorom chodziło też o to, by drogi były jak najwygodniejsze dla rowerzystów. Co do samych atrakcji na trasie – zapraszam do zdjęć ;)

 

PSB wg mnie ma jedną fantastyczną cechę. To może być szlak dla każdego. Maniacy rowerowi mogą go pokonać w 2 dni. 200-230 km dziennie? To jest do zrobienia, choć szlak nie nadaje się raczej na szosówki, ale trek na semi-slickach będzie dobrym wyborem. Wtedy za wiele się nie zobaczy, ale satysfakcję z przejechania trasy będziemy mieli na pewno. Szlak można też pokonać w 5-7 dni. Tempo będzie dużo bardziej spokojne, będzie też już trochę czasu na zapoznanie się z niektórymi atrakcjami. To był m. in. nasz wybór. Gdyby jednak ktoś chciał spędzić na PSB ok. 2 tygodni, zapewniam, że nie będzie się nudził. Ogólnie atrakcje można podzielić na dwie grupy – zabytki i perełki przyrodnicze. Co do zabytków – nie ma ich w olbrzymiej ilości, jednak jest kilka bardzo interesujących. Najważniejsze to miasto Tykocin, twierdza Osowiec (zwiedzanie po wcześniejszym umówieniu się trwa ok. 2 godzin), Klasztor Wigierski oraz wiadukty w Stańczykach. Przyroda jednak może „powalić” na kolana. Nie na darmo PSB przechodzi przez cztery parki narodowe, a więc wędrujący szlakiem mogą za jednym zamachnięciem odwiedzić prawie 1/5 wszystkich parków narodowych w Polsce! Najważniejszym punktem jest chyba Puszcza Białowieska. Nie będę się tu o niej rozpisywał, bo to by było trochę bez sensu. Wystarczy jednak powiedzieć, że na ten unikatowy w skali światowej obiekt przyrodniczy wraz z Białowieżą można spokojnie poświęcić cały dzień. Trochę niedoceniany jest też Narwiański Park Narodowy. Narew jest na tym odcinku także unikatowym na tę skalę przykładem tzw. rzeki anastomozującej. Zainteresowani więcej informacji znajdą w Internecie. Dość powiedzieć, że to jedyny przykład takiej rzeki w Europie, a najbliższa podobna rzeka jest na terenie RPA. Nam się nie udało zwiedzić ośrodka Narwiańskiego Parku Narodowego w Kurowie (czego żałujemy), ale na to też spokojnie można by poświęcić cały dzień. Biebrzański Park Narodowy to raj dla ornitologów, a przy okazji największy park narodowy w Polsce. Bardzo pięknym i interesującym kawałkiem Polski jest też Wigierski Park Narodowy z doskonale urządzonym i nowoczesnym Muzeum Wigier (otwartym w 2009 r.). Dodatkowo w parkach Narwiańskim, Biebrzańskim i Wigierskim jest możliwość popływania kajakiem (m. in. po legendarnej Czarnej Hańczy), na co można poświecić dosłownie całe tygodnie. Z innych atrakcji przyrodniczych mamy Suwalski Park Krajobrazowy, pięknie pofałdowany przez ostatnie zlodowacenie (naprawdę śliczne tereny) oraz najgłębsze i jedno z najczystszych w Polsce Jezioro Hańcza (mekka polskich nurków). Powiedzmy sobie szczerze i bez przesady – tereny, po których przebiega PSB są jednymi z najcenniejszych pod kątem przyrodniczych obszarów nie tylko w Polsce, ale i w naszej części świata.

 

Kilka uwag praktycznych – trasa PSB w sumie wiedzie „terenami cywilizowanymi”. Zaopatrzenie na szlaku w prawie dowolne towary – bezproblemowe. Zdarzają się kilku, kilkunastokilometrowe odcinki przez lasy lub pola, ale generalnie sklepy są bardzo często. Dobrze jest jednak zaopatrzyć się do ok. 18. Wtedy jeśli dojeżdżamy na nocleg ok. 20-21 nie będzie stresu z zaopatrzeniem (choć na trasie mieliśmy dwa sklepy otwarte do 22). Na trasie spotkaliśmy jeden sklep i serwis rowerowy – w Goniądzu. Tak więc zapas części i narzędzia trzeba mieć ze sobą. W razie poważnej awarii i konieczności zejścia ze szlaku mamy dwie możliwości – prośbę o awaryjny nocleg w pobliskiej miejscowości (nie powinno być problemów – na trasie jest bardzo dużo agroturystyki) lub złapanie PKS-u (w sumie większość miejscowości na trasie miała przystanki PKS, gorzej może być z pasującym rozkładem jazdy). Co do transportu samochodowego – PSB kilkakrotnie krzyżuje się z drogami krajowymi – trzy razy z DK8 (Warszawa-Białystok-Augustów Suwałki-Budzisko Przejście Graniczne), raz z DK65 (Białystok-Ełk-Gołdap) i raz z DK16 (Augustów-Ogrodniki Przejście Graniczne). Tu na pewno łatwiej znaleźć autobus lub autostopa mogącego wziąć pasażera z rowerem. Przystanków kolejowych na trasie jest niewiele – Hajnówka, Osowiec, no i na upartego Dąbrowa Białostocka, Augustów, czy Suwałki. Trzeba jednak pamiętać o tym, że sieć kolejowa w tej części Polski jest gorzej rozwinięta, niż w tzw. zachodniej części (dla zainteresowanych – tereny, przez które przebiega PSB były kiedyś w zaborze rosyjskim). Jedna bardzo ważna uwaga – na trasie jest niewiele miejsc, gdzie można płacić kartą. Trzeba mieć zapas gotówki.

 

Jest też jedna ważna uwaga do odcinka suwalskiego (generalnie od Goniądza do Stańczyk). Trasa wyznaczona bardzo dobrze pod kątem rowerzysty, ale z tego, co się orientuje ta część PSB była wyznaczana w 2006 r. i wymaga już solidnej odnowy. Sami gdzie mogliśmy dokonaliśmy małego serwisu szlaku (widać to na zdjęciach), jednak w wielu kluczowych miejscach brakuje oznakowania lub zostało mocno zniszczone. Braki odcinka suwalskiego są tym bardziej odczuwalne, że odcinek białostocki został bardzo solidnie odnowiony i działa to trochę na zasadzie kontrastu. W praktyce na chwilę obecną część białostocką można spokojnie przejechać bez mapy i GPS-u, natomiast w części suwalskiej dobra mapa jest niezbędna. W dalszej części relacji częściowo zaradzę temu problemowi. Jest jeszcze jeden „problem” z częścią suwalską. Dlatego piszę o tym w cudzysłowie, bo niektórych może on bardzo ucieszyć. PSB od mniej więcej okolic Lipska wchodzi na polodowcowe tereny Suwalszczyzny, a więc tereny bardzo ładnie pofałdowane. Wspominam o tym, bo o ile część białostocka jest prawie płaska, jak stół, to część suwalska może odcinkami mocno zmęczyć. Warto to wziąć pod uwagę, gdy się planuje kilometrażowo dane dni. Przejechanie 50 km po Suwalszczyźnie, to jak 80-90 km po Białostocczyźnie. My na ostatni dzień od Starego Folwarku do Stańczyk zaplanowaliśmy ok. 70 km i okazało się, że trochę przesadziliśmy. Przy okazji – może się to wydać dziwne, że nam na 412 km szlaku wyszło ok. 500 km. To prawda, trochę zbaczaliśmy ze szlaku, ale nie wiem skąd „nastukało” nam dodatkowe 100 km :)

 

Mam też pytanie do osób zorientowanych – dlaczego w Polsce tak rzadko stosuje się znak ostrzegawczy A-24? PSB w paru miejscach został wyznaczony drogami wojewódzkimi i powiatowymi, na których ruch samochodowy był znacznie większy. Aż prosi się o ten znak! Było by bezpieczniej i dla rowerzystów i dla samych kierowców. Wielokrotnie widywaliśmy na szlaku znak A-18a (to ten z krówką), dlaczego zatem nie można postawić znaku ostrzegającego o rowerzystach? Osobiście uważam, że ten znak powinien stać na początku i końcu każdej drogi asfaltowej, po której przechodzi znakowany szlak rowerowy.

 

Przydałaby się też dokładna mapa szlaku. Na razie dostępne są mało dokładne mapki, mające raczej funkcję poglądową, niż realne korzystanie w terenie. Być może już wkrótce wydawcy map wprowadzą PSB do swoich edycji, na razie jest jednak krucho. Może uda się zrobić mapę PSB do nawigacji Garmina. Przejechaliśmy cały szlak, mam ślad. Może uda się udostępnić oznaczenie szlaku na mapie UMP-pcPL. Na chwilę obecną mogę zaproponować zdjęcia map, które udało się nam znaleźć w ramach przygotowań do PSB (z małą dziurą za Goniądzem, ale tam oznaczenie szlaku jest bardzo dobre, za Goniądzem szlak wiedzie przez Klewiankę, Białosuknię, Mociesze, a z Moniuszek idzie na wprost do Dolistowa Starego):

 

1. Odcinek Białowieża-Goniądz

 

a. http://img829.imageshack.us/img829/8549/p1000796h.jpg

b. http://img269.imageshack.us/img269/1713/p1000799m.jpg

c. http://img521.imageshack.us/img521/5049/p1000800z.jpg

d. http://img534.imageshack.us/img534/6046/p1000802x.jpg

e. http://img34.imageshack.us/img34/1209/p1000803d.jpg

f. http://img826.imageshack.us/img826/914/p1000804.jpg

 

2. Odcinek Goniądz-Stańczyki

 

Zdjęcia tego odcinka znajdują się w albumie, do którego jest link na końcu opisu. Są to zdjęcia od nr 370 do nr 377.

 

Co do noclegów – jeśli rezerwuje się je wcześniej, nie ma problemów. Jednak w porze wakacyjnej może być niełatwo. Lepiej to zrobić ok. miesiąc wcześniej. Odradzam jechanie na PSB z szukaniem noclegów na „chybił-trafił”. Generalnie są to tereny wypoczynkowe, latem jest tu sporo zorganizowanej turystyki. Mogą być problemy ze znalezieniem noclegów. Podaje nasze miejscówki z cenami dla czterech osób w 2010 r. Poszczególne numery to też kolejność noclegów:

 

1. Lesznia k. Doktorc – nowy domek, warunki bardzo przyzwoite, trochę drogo, właściciele mieszkają w Białymstoku – 40 zł/osoba, Tel. 697-161-316 lub (85) 744-36-61,

2. Tykocin – hotel Alumnat, www.alumnat.pl, cena 50 zł/osoba, bardzo fajne miejsce, przy samym szlaku, może można taniej coś znaleźć w okolicy, ale miejsce ma swój klimat,

3. Goniądz – schronisko młodzieżowe w miejscowym zespole szkół, ul. Konstytucji 3 maja 18, tu płaciliśmy 15 zł/osobę, bo pani zapominała pościeli (normalnie 12 zł dopłaty). Warunki przyzwoite, czysto, dwa w miarę nowe prysznice,

4. Szuszalewo k. Lipska – tu trochę zboczyliśmy ze szlaku, ale naprawdę warto! www.pigiel.pl, bardzo fajne gospodarstwo agroturystyczne, szczerze polecamy. Właściciele mieszkają w Dąbrowie Białostockiej, więc jest się samemu w uroczym domku. 30 zł/osobę, jak za te warunki to taniocha.

5. Jedną noc spędziliśmy w schronisku PTTK Stary Folwark. Ogólnie odradzamy, brudno i syfiaszczo. Cena 22 zł + 5 zł za pościel. Polecamy za to oddalony od schroniska o 2 minuty jazdy rowerem motelik „U Zygmunta” (do wygooglowania). Zapłaciliśmy 35 zł/osobę, a warunki w porównaniu z syfem PTTK – niebo, a ziemia!

6. Ostatni nocleg spędziliśmy w Przerośli (ok. 5 km od Stańczyk). Bardzo przyzwoite warunki znaleźliśmy na ul. Suwalskiej 1, Tel. 508-751-286, 30 zł/osobę, szczerze polecamy.

 

Jeśli już mówimy o cenach – całościowy koszt wyjazdu (bez liczenia dojazdu do samej Białowieży i powrotu ze Stańczyk, najlepiej PKP z Suwałk – do Białegostoku normalny bilet kosztował 33 zł + 9 zł za przewóz roweru w wagonie rowerowym) dla jednej osoby w naszym przypadku zamknął się w ok. 550 zł. Jak na 7-dniowy wypoczynek, spanie w łóżkach, mycie się pod prysznicami i jedzenie codziennie normalnych, ciepłych obiadów – uważam, że jest to cena bardzo rozsądna.

 

Przy okazji – nasza propozycja dojechania komfortowo i bezpiecznie ze Stańczyk do Suwałk rowerem: w Stańczykach wjechać na szlak R65 do Przerośli, dalej do Olszanki, Kruszek, Nowej Pawłówki, Starej Pawłówki, Morgi, wzdłuż pięknego Jeziora Okmin i przez Czarnakowiznę, tuż przy drodze wojewódzkiej 652 w Osowej odbijamy na Potasznię, a stąd albo przez Bród Stary lub Białą Wodę do Suwałk. Trasa ok. 35 km, bocznymi drogami asfaltowymi, pod sam koniec na chwilę po wygodnym szutrze. Bardzo odradzamy jazdę drogami wojewódzkimi 652, czy 655 – jest tu naprawdę duży ruch samochodowy i dla rowerzystów ekstremalnie niebezpiecznie.

 

Na koniec jedna generalna uwaga – zaskoczyło nas, że na Podlaskim Szlaku Bocianim było tak… pusto :) Minęliśmy dosłownie czterech rowerzystów, z czego z sakwami jechał jeden. Strasznie nas to dziwiło, bo szlak jest naprawdę rewelacyjny i ze wszech miar wart przejechania w całości. Tak więc drodzy Forumowicze – osobiście i szczerze bardzo polecamy. Oby więcej takich szlaków rowerowych w Polsce!

 

Link do zdjęć:

http://picasaweb.google.pl/103522028988583194753/PodlaskiSzlakBociani1421Sierpnia2010R#

 

P.S. W przyszłym roku mamy zamiar przejechać odcinek Białowieża-Przemyśl szlakiem Polski Egzotycznej. W ten sposób „zaliczymy” całą ścianę wschodnią naszego pięknego kraju! J

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...