Skocz do zawartości

[forma] duży kryzys formy - czym spowodowany, co robić?


Dale

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Rowerem jeżdżę głównie po asfalcie i używam roweru jako podstawowego środka transportu w mieście. Przejechane mam w tym roku prawie 2400km. Mam już 2 w tym roku kryzys formy. Poprzednim razem pod koniec czerwca osłabłem i po jakimś tygodniu to minęło. Wtedy wcześniej jeździłem codziennie przez jakieś półtora tygodnia więc uznałem że to przetrenowanie. Ale teraz sytuacja jest dziwna. Od 21 sierpnia wyglądało to tak:

21 - 41,3km - było super

23 - 30km - jeszcze ok, ale już dało sie wyczuć lekki brak sił

26 - 37,5km - już byłem słabszy

27 - 20,6km - podobnie

Dzisiaj - 11km - gorzej jak pierwszego dnia w tym sezonie.

 

Jak widać nie jeździłem codziennie więc czy to znowu przetrenowanie? Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Ile dni przerwy powinienem zrobić?

 

Ogólnie wkurzają mnie takie sytuacje. Co robie źle że mam takie zadyszki? Uzupełniam płyny po drodze, nie jeżdżę codziennie, a i tak znowu zostaję wykluczony z jazdy na parę dni conajmniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na przetrenowanie składa się więcej czynników niż tylko zbyt duże obciążenie treningowe. Może źle sypiasz i niedostatecznie się regenerujesz, trudno powiedzieć. A od kiedy jeździsz i który to sezon? Może być tak, że już się wypliłeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie jeżdżę rowerem po mieście i poza miasto, nie jest to żadna konkretna forma treningu, po prostu doszedłem do pewnej granicy i uznałem że to wystarczy. Ogólnie jeżdżę starym góralem z oponami szosowymi, na szosówkę brak kasy, a poza tym nie wiem jak by znosiła polskie drogi. Jak jest równy odcinek to lecę ze średnią około 30-32km/h, uznałem że nie ma sensu jeździć więcej na tym rowerze, bo opory jazdy są już zbyt duże i wysiłek jest niewspółmierny do korzyści z prędkości. Może to źle że nie próbuję jeździć szybciej? Jest to mój drugi sezon, w tamtym roku pierwszy raz jeździłem na poważnie i zrobiłem niecałe 1000km. W tym roku jeżdżę od 23 marca i od tej pory zrobiłem 2400km. Jak wyjeżdżam to robię tak od 20 do 40km. Pierwszy kryzys miał miejsce pod koniec czerwca kiedy miałem zrobione coś koło 1000km. Co do spania to raczej nie mam problemów, śpię po 8 godzin i organizm twardo trzyma się tej granicy, tak samo w górę jak i w dół. Nigdy nie czuję się niewyspany. Aha mam 18 lat, 176cm wzrostu i 55kg, tak wiem że mam niedowagę ale to rodzinne (po ojcu), rzadko ważę więcej jak 60kg.

 

Postanowiłem zrobić sobie niecały tydzień przerwy, a właściwie i tak nie mam wielkiego wyboru bo teraz będzie lać i temperatura spadnie do wymiaru 12-15 stopni przez najbliższe 4-5 dni, więc akurat mimo wszystko dobrze trafiłem z tym kryzysem. Może w tym sezonie to się już nie powtórzy, bo zostało już za mało czasu, ale ogólnie jestem tym trochę poirytowany. Czy jest możliwość tak utrzymać formę żeby takie kryzysy nie miały miejsca? Co jak co ale to zabiera kilka dni na regenerację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to wypalasz się z powodu diety. Jeździsz dość mocno jak mówisz ale zarazem nie za długo i daleko wiec mocno wypalasz glikogen z mięśni. Może dajesz im za mało energii by zdążyły odrobić to co wypaliłeś podczas jazdy. Poszukaj informacji o dobrej diecie dla kolarzy żebyś nie spalał mięśni w nocy a w dzień dawał im energii do pokonania kolejnych km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może dzieję się tak dlatego, że nie robisz sobie żadnych tygodni wypoczynkowych (nie stosujesz periodyzacji treningu). Po dwóch lub trzech tygodniach normalnej jazdy rób sobie tydzień w którym mniej godzin spędzasz na rowerze i jeździsz mniej intensywnie. Po prostu tak żebyś całkiem odpoczął :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie średnia 30km/h na góralu - nawet na asfalcie - to jakiś kosmos :-). Ale ja mam sto lat... Rocznie przekręcam do 10 tys., z grubsza pół na pół teren/szosa - i nie czuję się wypalony :-). Moje średnie na szosie, w dobrych warunkach, to góra 25km/h. W porywach do 30 km/h, ale to wyjątkowe sytuacje. Może jednak za mocno się katujesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Średnia po mieście wychodzi mi 20km/h, poza miastem na górzystym terenie jakieś 22km/h (wiadomo nie ma świateł etc. nie trzeba się często zatrzymywać). Do średniej 25km/h nawet się nie zbliżyłem, a ze średnią 30km/h na góralu to ja mogę przejechać może 5km po absolutnie równej asfaltowej nawierzchni bez wiatru na oponach szosowych. Na razie zrobiłem 3 dni odpoczynku, w 4 dzień zrobiłem 5km powolnym tempem, a dzisiaj machnąłem sobie 20km w troche ponad godzinkę czyli średnia niecałe 20km/h i co prawda było lepiej ale bez rewelacji. Nogi nie bolą, ale tak jakby reszta trochę jeszcze nie dawała rady. Myślicie że warto zrobić jeszcze przerwy parę dni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to ja ci powiem ze chyba nie ma co robic za dlugiej przerwy, bo przed swoim wyjazdem na wakacje czulem sie naprawde dobrze, do tego stopnia ze wjeżdzalem na gprki ktorych staralem sie zawsze unikac, tak tylko zeby sie przejechac, moglem sobie zwiekszac tempo i bez problemu dawalem rade... zazwyczaj dystans jaki pokonywalem to bylo ok 35 km i z racji tego dowalalem gorki aby nadrobic krotki dystans, po powrocie z wakacji, 12 dni mnie nie bylo, na rower wsiadlem dopiero tak naprawde wczoraj, bo caly czas padalo a wiec mialem jakies 18 dni przerwy, i powiem ci ze o ile na poczatku jazdy fajnie to po 23 km jakie zrobilem czulem juz ze pluca nie daja rady, tak jak by sie rozciagnely za bardzo niektorzy mowia na to ze sie spalily (cos tam z tlenem ze za duzo naraz), i nogi tez poczulem... na wakacjach sporo plywalem ale jednak to nie to... dzis ogolnie czuje sie fajnie nogi nie bola i pluca tez nie ale uwazam ze za dluga przerwe mialem.. mysle ze 3 moze 4 dni bez roweru dobrze zrobi ale nie wiecej.. lekka jazda jak najbardziej wskazana :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się też tak wydaje jakby płuca czy serce nie dawało rady. Czuje taki brak powietrza jakby, zadyszkę i tym podobne. Nogi nie bolą zaznaczam. Jak na chwilę stanę i odpocznę to siły wracają, ale za jakiś czas pojawia się znów taka jakby zadyszka i muszę zwolnić trochę. Myślę że zacznę jeździć tak jak na początku sezonu, nie daleko i nie za mocno, co dzień albo dwa będę robił dzień odpoczynku i poczekam aż się odblokuję. Powiem że też od 8 sierpnia do 19 byłem drugi raz na wsi poza miastem gdzie są spore podjazdy i praktycznie trudno znaleźć chociażby 100-metrowy równy odcinek i tym razem nie chciało mi się już latać po górach tak jak poprzednim razem i troche sobie odpuściłem, jeździłem tak po 10-15km i nie codziennie, potem po powrocie dowaliłem od razu ponad 40km (21 sierpień) i może to była przesada. Na razie jest lepiej niż było przed odpoczynkiem, ale to jeszcze nie to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Chłopaki, a po rowerku nie macie w płucach flegmy, nie pochrząkujecie w ciągu dnia? Może to astma oskrzelowa np.? Ja myślałem, że jestem ogier, zajmowałem miejsca prawie na podium na ŚLR, a okazało się, że mam astmę oskrzelową. Dali mi takie fajne inhalacje na pół godziny przed treningiem, czy zawodami i jest znaczna poprawa. Czuję wolność w płucach, lżej się oddycha, po wysiłku nie mam syfu w płucach, jaki wcześniej miałem, szczególnie, jak było zimno... Zapraszam was na wizytę u pulmonologa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...