Skocz do zawartości

[kultura jazdy] pozdrowienia na drodze


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Będąc w trasie zazwyczaj mijam rowerzystów starszych odemnie. Staram się pozdrawiać i odwzajemniać pozdrowienia. Kilku kolarzy u których było widać pasje do rowerów odwróciło wzrok i pojechali dalej. Myślę że dla rowerzystów takich jak ja, ważne jest aby bardziej doświadczeni uczyli kultury na drodze.

Napisano

Ja tam pozdrawiam wszystkich, których mijam na rowerze, choć przyznam, że "cywile" nie raz są tym zdziwieni.

 

I tak jeszcze w temacie, przypomniała mi się sytuacja, gdy udało mi się wyciągnąć koleżankę na rower w czeskie Karkonosze. A że Czescy rowerzyści prezentują jednak wyższą kulturę od naszej, to od każdego którego mijaliśmy było słychać "ahoj". Widziałem, że koleżanka jest tym zaskoczona, ale nic nie mówiła póki nie dojechaliśmy do schroniska. Tam stała grupka z rowerami, oczywiście się przywitali no i koleżanka nie wytrzymała. Ty ich wszystkich znasz?? - zapytała. Uśmiechnąłem się tylko, nic nie mówiąc. Wtedy, przynajmniej na jakiś czas stałem się jej "rowerowym guru" ze znajomościami sięgającymi drugiego końca świata, bo po drodze Australijczyk się nawet trafił, z którym zamieniłem kilka zdań. :laugh:

Napisano

rybciasum nie mówię, że jest tragicznie ale, że z każdym to chyba przesadziłeś ;) Mi w tym sezonie trafiły się 2 pozdrowienia od innych w tym jedno od........... starszego gościa z jeansach i bawełnianej bluzie, który powiedział doberek jak usłyszał wpinanie się w pedały :) i drugie, po którym przez następne 15min zastanawiałam się czy to było hej, ej, czy coś innego :D

 

Po czym poznać rowerzystę, jak pokazuje powyższy przykład jeansy się nie sprawdzają... ale jest na to rada.... większość mijanych faktycznych rowerzystów patrzy na Wasz rower, a nie na Was ;)

Napisano

I tu jesteś w błędzie, ja zawsze lukam kto siedzi na rowerze :icon_wink:

pozdrawiają się skeaty,pozdrawiają się punxy, pozdrawiają sie hippisy,rockersi, motocykliści, hipo- panko- werbo- luje i co tam jeszcze kultura wielkiego betonu stworzyła, pozdrawia się każda subkultura i nad kultura,włacznie z kierowcami ciężarówek a każda grupa robi to na swój indywidualny sposób, biją żółwia ,podają całą dłoń kciuk w kciuk ,pięta w pięte ,czołami ,nosami (Maorysi), kierwa przewodnik sposobu powitań by można napisać ,Wytłumaczcie mi, dlaczego zwykli przechodnie się nie pozdrawiają lub kierowcy osobówek ? :002:

 

Myślę,że takie pozdrowienia np u rowerzystów mtb i innych, jeśli tego nie preferują lub mają nos w asfalt z miną typu; co ja to nie jestem i czym to nie jadę, bo tak naprawdę to pracuję jako zastępca prezesa albo jestem prezesem np banku zbożowego i to mi wszyscy mają się kłaniać,

Sytuacja z czasem sama nauczy do pozdrowienia przyjaznym gestem ,skinieniem rękom czy głową gdy ony prezes- rowerzysta zostanie kiedyś sam na szlaku z defektem i będzie zdany na kogoś innego.Wtedy doceni przyjazny gest.

Życie zaskakuje, ostatnio złapałem kapcia w trasie, wysoko w górach. Zapasowa dętka okazała się też być dziurawa, myślę***. a tu mierzcha, zapomniałem w dodatku łyżek do opony.Toczę pianę z ryja bo m wściekły.Wszystko przeciw mnie .Mijało mnie z 4 górali i głęboko im w zad szkło, żaden nie zapytał, pozdrowił ,ba nie spojrzał w moją stronę Przyznać muszę że też nie miałem najmniejszej ochoty kogokolwiek prosić ,pozdrawiać itp bom wściekły był am się zawziął głęboko w sobie że sam sobie pomogę.Jeden turysta! ,pan w podeszłym wieku spytał prosto i szczerze ; pomóc panu?. Mnie aż miło się zrobiło ,nerwy puściły, wsadziłem 2 dziurawe dętki do opony i pokulałem pomału na dół ku chałupie

Napisano

I tu jesteś w błędzie, ja zawsze lukam kto siedzi na rowerze :icon_wink:

 

hihi dobra cofam co powiedziałam :P

 

Mijało mnie z 4 górali i głęboko im w zad szkło, żaden nie zapytał, pozdrowił ,ba nie spojrzał w moją stronę

 

Może oni się Ciebie po prostu bali ;) albo widzieli, że dętki Ci potrzeba, a takiej nie mieli :P

 

 

PS: czy takie selektywne cytowanie post pod postem jest ok czy też nie ??????

Napisano

rybciasum nie mówię, że jest tragicznie ale, że z każdym to chyba przesadziłeś ;)

Zależy gdzie się jeździ, u nas w Bydgoszczy mamy pare tras typowo "treningowych", i zazwyczaj każdy tam każdego zna ;P

Napisano

@sapek67, a wolałbyś, w sytuacji gdy miałbyś sprawną dętkę na zmianę, żeby każdy zatrzymywał się, pytał czy trzeba pomóc i powiększał kółko obserwujących jegomościa zmieniającego dętkę? Trzeba było zatrzymywać, pytać czy nie mają łatek albo dętki, a nie biadolić. Kilka dni temu jechałem sobie na wieczorny objazd po mieście, w lajcrach rzecz jasna i na ścieżce minąłem człowieka prowadzącego rower po chodniku, ubrania cywilne, rower z gatunku tych dość tanich, widać, że nie pasjonat jazdy tylko (przynajmniej w tym momencie) rowerzysta jeżdżący transportowo. Parędziesiąt metrów dalej, na światłach pan zatrzymał mnie i poprosił o pożyczenie pompki. Pożyczyłem, poczekałem, aż napompuje, zmieniałem gumki w pompce bo miał dwa różne wentyle. Tak więc jakbyś zasygnalizował potrzebę pomocy to pewnie byś ją otrzymał.

 

Tak swoją drogą, ów pan zamienił ze mną kilka słów, wyszło na to, że pompkę mu ukradli, wygląda na to, że złodziejaszkowie nie mogli poradzić sobie z zabezpieczeniem roweru to ukradli pompkę i spuścili powietrze... co za kraj...

Napisano

Niedżwiedż,

Po pierwsze primo, nikt nie biadolił, tym bardziej ja. Jeśli już się wkurzałem i byłem wściekły to tylko i przede wszystkim na siebie,że nie wziąłem dodatkowo 3 dętek i np 5 łatek.

Po drugie primo, co do zasygnalizowania chęci otrzymania pomocy. U mnie wszystko odbywa się wysoko w górach, grubo ponad 900mnp.Ścieżki w górach to nie jest promenada rowerowa brzegiem rzeki, tylko pełny hardcore gdzie jeżdzi się w imię zasady; jak sobie pościelisz tak się wyśpisz, Stety ale możesz i trzeba polegać tu tylko na sobie i na tym co się w danym momencie ma do dyspozycji by sobie pomóc.Tak jak ja, nie lubię się zatrzymywać i pytać czy pomóc, bo nie jestem servisem na kółkach(bo najzwyczajniej w świecie wożę tylko jeden komplet naprawczy) tak i tego nie wymagam od innych.Wyjątkiem oczywiście są sytuacje jeśli gra toczy się o zdrowie typu złamania, stłuczenia, omdlenia itd. itp Wtedy człowiek działa a nie się pyta.To oczywista oczywistość.Jak ktoś jest nic nie wyszło i wybiera się w góry bez podstawowych narzędzi servisowych to jego broszka i bezmyślność, którą życie i sytuacja szybko zweryfikuje bo się przygotuje jak trzeba.a tym samym na przyszłość z pewnością ułatwi jazdę sobie i przede wszystkim innym góralom nie wybijając ich z rytmu :)

Napisano

Komiczny byłby widok jak jedzie grupa rowerzystów, a Ty wyskakujesz z pytaniem, może jakoś pomóc? :teehee: Zazwyczaj potrzebujący pyta, więc nie wymagajcie naskakiwania sobie.

Napisano

Dokładnie

Jeżdżę po górach codziennie i niestety do codzienności należy widok bezmyślności i braku rozumku u gości, którzy targają sie na ciężkie trasy, dalekie, na plastikowych rowerach w których co 5m odpada a to pedał a to cała korba to znowu łańcuch przerwany ,felga pęknięta itd. Wyjazd taki zamieniają w jeden wielki servis w którym nie mam najmniejszej chęci brać udziału.

Napisano

Witam. Właśnie ostatnio się zastanawiałem nad kwestią pozdrowień jak minąłem kolarza na szosie w ubraniu pro. Uśmiechnąłem się tylko ale widzę że jednak jest coś takiego jak pozdrawianie.

Mnie pewnie nikt nie uzna za godnego bo jedyne co mam z pro to koszulka kolarska. Reszta jest nie pro łącznie z rowerem: Miejski Holedner z 5 przełożeniami :P (mam nadzieję, że uda się złapać jakąś szosę przed wiosną).

 

Pozdrawiam :)

Napisano

No to sorry, sapek67, ale ja już nic nie rozumiem, najpierw biadolisz, że nikt nie pomógł, potem stwierdzasz, że to w sumie normalne...

Jak sobie pościelę, tak się wyśpię - owszem, dlatego mimo jazdy po nizinach, w dodatku bardzo często po asfaltach, mam ze sobą dętkę, pompkę, łatki, scyzoryk z imbusami i skuwacz. Jednak jakbym został gdzieś w polu z awarią, z którą nie mógłbym sobie sam poradzić, to nie zawahałbym się zatrzymać jakiegoś bikera do pomocy. żeby właśnie pościelić sobie lepiej na powrót do domu.

Napisano

No to sorry, sapek67, ale ja już nic nie rozumiem, najpierw biadolisz, że nikt nie pomógł, potem stwierdzasz, że to w sumie normalne...

 

W kwestii ogólnie pojętej pomocy międzyludzkiej to obserwuję bardzo niepokojące zjawisko. Ludzie unikają dawania pomocy jak ognia. Gdy tylko są świadkami jakiegoś zdarzenia, bądź mijają osobę potrzebującą pomocy, to uciekają gdzie pieprz rośnie. No chyba że nie mają innego wyjścia - a tak... Nic nie widziałem... Nic nie słyszałem... Nie powiem, że widzę to od pewnego czasu, ale obserwuję to od wielu długich lat.

Napisano

Niedżwiedż

tragizujesz albo nie czytasz ze zrozumieniem i skończ z tym biadoleniem, podałem w jakich przypadkach pomoc jest i powinna być bezwarunkowa i co do tego nie ma żadnych wątpliwości.W innych przypadkach, jeśli ktoś chce sobie robić za servis na kółkach tylko dlatego, że ktoś inny ma generalnie gdzieś podstawowe zasady wyjazdu w trasę kierując się myślą ; jakoś to będzie i może się uda bez tego czy owego bo zawsze w trasie znajdzie się ktoś ,kto ma czego mi brakuje, to proszę bardzo.Tylko uświadom sobie, że jak jeden z drugim będzie dymał na nogach do domu parę kilosów bo akurat nikogo w trasie nie spotkał z zapasową dętką czy pompką to na drugi raz bez tych gadżetów nie wyjedzie z domu. Takie pożyczactwo i servisovanko z pewnością jest sytuacją do wykonania dobrego uczynku, oraz budująco wpływa na własne morale i ego ale generalnie wg mnie uczy nieodpowiedzialności i braku rozsądku tych, którzy poruszają się z tą zasadą,że zawsze ktoś się znajdzie chętny do pomocy i dopóki im się będzie tak udawało, do puty będą w ten sposób funkcjonować.

Oczywiście ,sobie pościelisz zabierając komuś pierzynę ,tylko jak ten ktoś ma kontynuować dalszą trasę ??

 

PS mklos1

 

uogólniasz pojęcie ogólnie pojętej pomocy międzyludzkiej, mieszając je ze zwykłym lenistwem oraz brakiem wyobrażni a to jest niebezpieczne

Napisano

uogólniasz pojęcie ogólnie pojętej pomocy międzyludzkiej, mieszając je ze zwykłym lenistwem oraz brakiem wyobrażni a to jest niebezpieczne

 

Masz rację. Może i nieco uogólniłem. Ale niestety tak jest. O ile ludzie nie są zobowiązani do pomocy poprzez zwykłą prośbę, lub też nie mają innego wyjścia, bo są jedyny "w okolicy", to nie rzucają się z pomocą. Jak ci się rozkraczy samochód na ulicy, to nie dość, że zostaniesz strąbiony, to jeszcze znajdą się tacy, to rzucą mięsem w Twoją stronę, zamiast pomóc zepchnąć samochód gdzieś na bok. Jak zemdlejesz w autobusie, to może ktoś Ci pomoże, ale nie spodziewaj się, że ludzie będą wyskakiwać z siedzeń, jak tylko osuniesz się na ziemię. Sam byłem świadkiem takiej sytuacji, kiedy dziewczyna chora na epilepsję dostała ataku w autobusie miejskim. Już dużo wcześniej widać było, że czuje się źle, ale nikt jej miejsca nie ustąpił. Na szczęście była na tyle przytomna, że oparła się o poręcz i osunęła na ziemię po tej poręczy, zanim zaczął się atak. Dopiero jak zaczęła się trząść, ktoś wreszcie nią zainteresował. Życie w dużych skupiskach ludzkich jednak wpaja złe nawyki. Po co mam pomagać, skoro są inni, którzy pewnie pomogą.

 

Wydaje mi się, że wrzuciłeś do jednego worka ludzi, którzy poprostu mieli pecha razem z pasożytami. Aczkolwiek nie chce mi się w to wierzyć, że są jednostki, które wychodzą z założenia, że ktoś zawsze na drodze się znajdzie, kto poratuje dętką czy łatką. Z drugiej strony ile dętka jest warta... 10 PLN (no chyba że jeździsz na czym high-end'owym)? Jak widzisz kogoś, kto w trasie w głuszy stoi z flakiem z rozłożonymi rękami, to nie wiesz ile ma jeszcze do domu (może wcale nie kilka km, tylko kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt). Nie wiesz, czy jest pasożytem, czy poprostu zapomniał. A może miał takiego pecha, że przebił także swój zapas. Moim zdaniem nie ma co przesadzać. Trudno tu mówić o serwisie na kółkach, bo to tylko dętka, no chyba że wozisz ze sobą zapasową korbę, pedały i obręcze i chętnie je rozdajesz. Wtedy dobre uczynki mogą być rzeczywiście kosztowne. ;) A tak powiedz szczerze. Często Ci się zdarza, że musisz (chcesz) komuś w potrzebie odstąpić swoją zapasową dętkę?

Napisano
tragizujesz albo nie czytasz ze zrozumieniem i skończ z tym biadoleniem,

Aż chciałoby się rzec staropolskim "chyba ty"

 

W innych przypadkach, jeśli ktoś chce sobie robić za servis na kółkach tylko dlatego, że ktoś inny ma generalnie gdzieś podstawowe zasady wyjazdu w trasę kierując się myślą ; jakoś to będzie i może się uda bez tego czy owego bo zawsze w trasie znajdzie się ktoś ,kto ma czego mi brakuje, to proszę bardzo.

Jaki serwis? Użyczenie komuś na chwilkę pompki lub imbusów uważasz za serwis na kółkach? Jak ktoś w lesie zapyta się o drogę to też uznasz, że nie warto się zatrzymywać?

 

Takie pożyczactwo i servisovanko z pewnością jest sytuacją do wykonania dobrego uczynku, oraz budująco wpływa na własne morale i ego ale generalnie wg mnie uczy nieodpowiedzialności i braku rozsądku tych, którzy poruszają się z tą zasadą,że zawsze ktoś się znajdzie chętny do pomocy i dopóki im się będzie tak udawało, do puty będą w ten sposób funkcjonować.

Tak, pożyczyłem pompkę osobie, której ktoś ewidentnie spuścił powietrze z obu kół - po napompowaniu mógł jechać, więc dętki były całe. W rowerze miejskim stojącym po kilka godzin w stojaku też wozisz pompkę żeby ukradli? Kiedyś tłumaczyłem jakiemuś turyście w lesie jak ma iść bo się zgubił, kiedyś też użyczyłem komuś na chwilkę imbusów. Moje ego i morale nie mieszczą się już pod sufitem, piszę to siedząc z laptopem w ogrodzie bo w domu bym się nie zmieścił. Litości...

 

Czy pożyczył bym dętkę? Pewnie nie, bo głupio by było potem samemu wracać z flakiem. Czy pożyczyłbym łatkę? Pewnie tak, bo jest ich zazwyczaj kilka w opakowaniu, nie zbiedniałbym strasznie, a złapać gumę dwa razy w ciągu jednego wyjazdu mi się jeszcze nie zdarzyło, więc łatki wożę dla super bezpieczeństwa bo są małe i lekkie.

 

Oczywiście ,sobie pościelisz zabierając komuś pierzynę ,tylko jak ten ktoś ma kontynuować dalszą trasę ??

Pożyczając na chwilkę jakieś narzędzie lub biorąc łatkę zabiorę komuś przysłowiową pierzynę? Pomyśl trochę, nikt w kompletnej głuszy nie zdecyduje się na oddanie jedynej zapasowej dętki.

 

Nikt od nikogo nie wymaga żeby zatrzymywał się i pytał "czy może jakoś pomóc", ale jak ma się większy problem na trasie to logiczne jest zatrzymanie kogoś i poproszenie o pomoc. No chyba, że komuś ego nie pozwala poprosić o łatkę wyjaśniając, że zabrał dziurawy zapas. :teehee:

Napisano

mklos1

 

Widzisz, dętki się nie zapomni, bo np ja jak i chyba większość wozi ją na stałe np pod siodełkiem, Co do przypadków nagłej pomocy to nie muszę się wypowiadać i przytaczać przykłady bo serwera by brakło z tej racji,że wykonuję zawód, który polega stricte na niesieniu pomocy.Co do odstępowania dętek , wożę też łatki ,ok 6 szt w pakiecie ,samoprzylepne więc nie ma problemu.Jeżdżąc codziennie po górach dość często widuje się oszołomów, których dość łatwo odróżnić od górali, więc każdy wypad w trasę jest dosyć specyficzny i trudno tu porównywać sprawę oddania dętki (co jest naprawdę finansową błahostką) ze sprawą omdleń w autobusie itp, co już powtarzam po raz 3, że co do pewnych zdarzeń jak się w nich zachowamy nie musimy chyba mieć żadnych wątpliwość

Mieszkam w górskiej miejscowości w której kto żyw wyrusza kto na czym ma w góry nie mierząc sił i sprawności sprzętu na swoje zamiary, zwłaszcza w sobotę czy niedzielę, więc by nie być biernym w swojej postawie i posądzonym o egoizm po prostu w te dni pewne szlaki omijam szerokim łukiem i mam spokój

 

 

 

Niedżwiedż ,

daj pan spokój :blink: ,śmiało możesz przytoczyć tysiące innych przykładów i oczekiwac ode mnie odpowiedzi jakbym to a jakbym tamto. Powtarzam jeszcze raz tobie,że nie piszemy tutaj o sytuacjach niedzielnej przejażdżki ścieżką rowerową, tylko o górskich trasach ,trudnych i wymagających z których jak się domyślam za często nie korzystasz a selektywne ,,niesienie pomocy" oszołomom czy też ludziom, którzy UPRAWIAJĄ mtb jest zwykłą koniecznością.

Napisano

Jak zaczynałem jeździć (w wakacje jest w mojej okolicy nie do zliczenia turystów pedałujących jak i z zagranicy także) zawsze dodawało mi powera i szczęścia,że ty pomachasz i pozdrowisz oni odwdzięczą się szczerym uśmiechem i łapką w górzę.... :) Takie to przyjemne poprostu...

Napisano

Fakt, mile uczucie i taka wiara ze tworzymy cos wspanialego i wspolnego z innymi, bardzo lubie pozdrawiac i byc pozdrawianym, jednak z tym drugim gorzej. Sam przyznam, ze to raczej widac jak ktos sie fascynuje kolarstwem i jest owarty na innych, bo jak widze goscia co patrzy caly czas na opone, to nawet nie pokazuje "czesc" bo kontaktu nie ma z nim w ogole. Najczesciej mi sie to zdarza na drogach bocznych, gdzie raczej nie jezdza rowerzysci po bulki tylko milosnicy. Mozemy wprowadzic akcje taka jak motocyklisci "Lewa w gore" :)

  • 3 miesiące temu...
Napisano

jak już pozdrawiać to na szlaku :)

 

rownież jestem za;)

ps co do pomocy i znieczulicy faktycznie szkoda słów miałem wypadek drogowy - jadąc autem- poważny i jak się okazało Pan tirowiec na światłach spierniczył aby tylko nie być świadkiem - pomocy nie udzielił - a widział że jest źle...co do rowerowych spraw zawsze bym się zatrzymał te kilka minut mnie nie zbawi a na dętke jeszcze mnie stać by komuś podarować;)

Napisano

Ciekawy temat...

 

zaczne od tego, że pozdrowienia na trasie to SUPER ZWYCZAJ - tak jak ktoś pisal - fajnie czuc sie w tej wspolnocie, ze nie jestesmy sami, ze mamy tą siłę ktorą widac np na masach krytycznych takze w codziennym oddawaniu sie pasji...

 

a jak to jest u mnie... hmm... jestem glownie "streetowcem" a wiec latam sobie po miescie murkach i skateparkach - miasto male... i z reguly kazdy kto przyjedzie np na wakacje jest... witany jak stary kolega... owszem, trafilo sie paru buraków, co to spojrzeli się z gory (rower mam nie będe kłamał - dosc dobry, wiec raczej nie chodzi o to ze wyglądam na "nie w temacie") a raczej ze nie wszystkich zajawka tak trzyma ze czerpią radosc z pojezdzenia z kims nowym...

 

mam też gorala - jezdze ubrany normalnie, jest to cięzszy full - ludzie na sciezkach z reguly rownie pozdrawiają - i tu z reguły prosta zasada - ci dla ktorych rower to coś wiecej - nie róbmy z siebie debili którzy jezdzacych poznają po kaskach, na moje oko (jezdze od zawsze) widac z daleka jak ktos traktuje rower, pozycja, sprzet, to jak jedzie, a często to i po minie!:) i tacy zakręceni - zdarzylo mi sie pare razy uslyszec a i zdarza mi się samemu - zawsze jest BARDZO MIŁO!

 

na szosie - rzadko wybieram sie poza miasto, a tam to juz w ogole panuje mocno u nas zamkniete srodowisko... no i niestety - często są w sobie zadufani strasznie - to na pewno fajni ludzie, ale mają syndrom szlachecki :) - chociaz - nawet mimo calkiem nie pro ubioru (totalnie nie pro...) widywalem lekko uniesioną dłoń na co zawsze reaguje znacznie mocniej i pewniej - co by nie zamykali się na gorzej ubranych...

 

 

 

podpowiem jeszcze jedną ciekawą rzecz... oprocz bycia rowerzystą zapalonym - jestem takze milosnikiem motoryzacji a konkretnie klasycznych modeli BMW (tak tak, dla wiekszosci bede GNOJKIEM W STAREJ BEEMIE) jednak ja podejscie mam do tego całkiem inne - i bez zbędnego opisywania jak to sie przejawia - chlopaki w klasykach bawarskich często potrafią strzelic długimi widząć odpowiednio traktowany, modyfikowany i zadbany egzemplarz... i to jest DOKŁADNIE TAK SAMO MIŁE!

Napisano

Ja macham na trasach bądź do znajomych w mieście, pozdrawianie na drodze w mieście imo rozprasza tylko mnie i innych :)

Aha, no i jak spotykam kogoś o 7 rano jak jadę do szkoły to też pozdrawiam ale zdziwienie na twarzy wtedy przeważa :)

Napisano

No ja muszę powiedzieć, że jeździłem 5 lat na swoim starym szosowym Kellysie ale nie jeździłem w ubraniach typowo rowerowych. Od czasu jak wyleciałem z szosy do lasu i kupiłem MTB jeżdżąc z kaskiem, nie było osoby którą mijałem i która mi również nie odwzajemniła tego, fajna sprawa.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...