Skocz do zawartości

[kultura jazdy] pozdrowienia na drodze


Rekomendowane odpowiedzi

Nawiązując do postu kolegi Endruja010.Tu nie chodzi tylko o ubranie, ale np. w przypadku ubrania cywilnego strój.Jeśli widzę rowerzystę jadącego w jenasach, koszuli i butach nike, to raczej z rowerem ma nie wiele wspólnego.Natomiast jak widzę rowerzystę ubranego w sportowe spodnie, zwykłą koszulkę i buty choć trochę nadające się do chodzenia w terenie, wtedy budzi on we mnie szacunek i pozdrawiam go.A w temacie rozpoznawania rowerzystów, dużo daję ogarnięcie roweru, ale nie pod kątem komponentów, tylko np. czy łańcuch jest nasmarowany, ciśnienie w oponach itp. Dużo mówi też styl jazdy, jeśli ktoś umie zmieniać biegi, jeździ z odpowiednią kadencją i utrzymuje równe tempo, wtedy uważam go za prawdziwego rowerzystę.

P.S. roweras co to ma do rzeczy przecież to zupełnie inna sytuacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dużo daję ogarnięcie roweru, ale nie pod kątem komponentów, tylko np. czy łańcuch jest nasmarowany, ciśnienie w oponach itp.

Nie do końca się mogę zgodzić, ponieważ podczas trasy zdarzają się różne przygody. Przykładowo: coś się stanie z przerzutką i już zacznie wydawać dziwne dźwięki. Skrzypiący łańcuch coś w tym jest, aczkolwiek jadąc z mp3 w uszach ciężko poznać czy komuś piszczy, charczy itp. lub jadący na luzie z naprzeciwka też dźwięków nie wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff... ile razu można powtarzać to samo?

Nie chodzi o ocenianie innych rowerzystów po ubiorze tylko o znak rozpoznawczy, że na rower ta osoba nie trafiła przypadkowo.

Nie trudź się, i tak nie zrozumieją i będą prowadzili wojny o pozdrawianie dziadka na składaku, dzieciaka na makrokeszu i statystycznego Polaka wsiadającego na rower raz na miesiąc na max 10km w sezonie maj-wrzesień. Nie wiem czy to kompleksy czy co tam innego... W każdym razie wszelki wysiłek włożony w tłumaczenie jest daremny :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam jezdze w normalnych sportowych butach, spodenkach z wkladka, koszulkami termoaktywnymi,okularki, teraz dojdzie kask, pozdrawiam jak widze ze jedzie ktos dla kogo rower nie jest tylko srodkiem transportu, to sie czuje/widzi. Zawsze mowie witam i pokazuje reka "czesc" ,nie wazne czy mi odpowiedza czy nie, to juz ich wola. Ja i tak mam frajde z jazdy i pozdrowiania rowerzystow, bo akurat u mnie w okolicy rowerzystow zajmujacych sie bardziej powaznie rowerumi jest malo (wiekszosc przejazdem- robia trasy akurat ta droga co ja jezdze).

 

Pozdrawianie to akurat najmniejsze zmartwienie(jesli tak to mozna nazwac) bikerow, bardziej przejmuje sie tirami, ktore wyprzedzaja nie zachowujac malych odstepow i samochodami, ktore wchodza w zakrety tak, ze lapia moj tor jazdy. A skrecanie w lewo z tirem na plecach tez dla przyjemnych nie nalezy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dla Was proste rozwiązanie. Jeśli nie wyglądacie "pro" to pozdrawiajcie jako pierwsi. Pozdrowienie od rowerzysty samo w sobie wskazuje że na rower nie trafił przypadkiem i jest to część jego stylu życia. Opowiadam zawsze i każdemu, niezależnie od wyglądu.

 

A skrecanie w lewo z tirem na plecach tez dla przyjemnych nie nalezy.

 

Wystarczy zasygnalizować znacznie wcześniej, tak aby nie zaczął nawet zbierać się do wyprzedzania. Kierowcy dużych pojazdów to w większości wyrozumiali i uprzejmi ludzie, pomimo tego co się o nich mówi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą, czy taka "teoretyczno praktyczna analiza rowerzysty przez pryzmat posiadanego roweru w zakresie kadencji i jakości łańcucha implikująca zaistnienie zdarzenia pozdrowienia" ma sens? naprawdę nie macie nic innego do analizowania?:) Szczególnie jak pedałuje płeć przeciwna?:D

 

Dla mnie sprawa prosta - jak w górach. W górach nie patrzysz na to, jak kto jest ubrany - praktycznie zawsze, ZAWSZE się pozdrawiamy, ale nad schroniskami. I nie ważne, czy idzie gość w gaciach do wspinaczki za "pół miliona", czy lalka w dresie. Najwyżej nie odpowie, jakoś przeżyję :)

 

P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie trudź się, i tak nie zrozumieją i będą prowadzili wojny o pozdrawianie dziadka na składaku, dzieciaka na makrokeszu i statystycznego Polaka wsiadającego na rower raz na miesiąc na max 10km w sezonie maj-wrzesień. Nie wiem czy to kompleksy czy co tam innego... W każdym razie wszelki wysiłek włożony w tłumaczenie jest daremny :rolleyes:

 

Mi chodziło tylko o to, że nie każdy rowerzysta bez odpowiedniego ubioru jest człowiekiem który traktuje swój rower jako środek transportu. Muszę natomiast przyznać, że mam małe doświadczenie i swoją wypowiedź oparłem głównie na sobie i grupie swoich znajomych którzy kochają swoje rowery i poświęcają im każdą wolną chwilę :) Dlatego więcej się nie kłócę...ale i tak będę się starał pozdrawiać jak najwięcej bikerów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś doświadczyłem bardzo nie miłego incydentu z kierowcą PKS'u otóż jadę sobie drogą z przeciwnej strony z 15 samochodów, a PKS żeby chociaż poczekał!-koleś trąbi na mnie i chamsko wciska się zmuszając mnie do ewakuacji na pobocze co za imbecyl!. I pomyśleć że ktoś taki wozi ludzi!.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.

Mieszkam w UK i tutaj jeżdżę rowerem.Jeśli chodzi o pozdrawianie się to poza miastem każdy każdego pozdrawia.Nieważne czy jedzie rowerem czy idzie na pieszo,wszyscy wszystkich pozdrawiają.

Co do kierowców tez złego słowa powiedzieć nie mogę.

Wczoraj jechałem z pracy rowerkiem po ulicy i miałem zamiar skręcić w prawo (przecinam os jezdni) obejrzałem się do tylu żeby sprawdzić czy coś jedzie.Nie sygnalizowałem jeszcze że będę skręcał, a kierowca za mną zwolnił i jechał chwile z moja prędkością aż do momentu kiedy skręciłem. Podniosłem rękę w ramach podziękowania na co on zrobił to samo.Pełna kultura.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

A mnie w sobote spotkala mila rzecz, pomimo iz na rowerze poruszam sie stosunkowo niedlugo i nie mam profesjonalnego wdzianka, tylko zazwyczaj jakies krotkie spodenki i podkoszulek, to bedac w lasku wolskim, jechal za mna czlowiek ubrany full profesjonalnie, dokladniej mowiac to ja sie wloklem ciezko sapiac pod gorke ;-) a on zapierdzielal, to nie dosc ze mnie milo pozdrowil to jeszcze dopingowal do dalszej jazdy ;-) to bylo mile, jezeli to czytasz to dzieki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązując do postu kolegi Endruja010.Tu nie chodzi tylko o ubranie, ale np. w przypadku ubrania cywilnego strój.Jeśli widzę rowerzystę jadącego w jenasach, koszuli i butach nike, to raczej z rowerem ma nie wiele wspólnego...

 

Hmmm... czyżby??? Nie żebyś uraził moje uczucia ;) ale...

 

Jeździmy (ja i moja rodzinka) od wielu, wielu lat całkiem sporo rekreacyjnie/turystycznie i... dla mnie (zresztą nie tylko dla mnie) spodnie jeansowe

oraz wygodne obuwie (Nike, Rebook czy inne) to najwygodniejszy strój czy to na rower, czy też na spacer...

Górne partie ciała okryte zależnie od pogody.

Dla mnie "wskakiwanie" w specjalny strój, tylko po to, by "wsiąść na rower" mija się z celem i jest mało praktyczne.

 

No cóż, kiedyś nie było takich... dyskusji czy dylematów typu: Bleee, w jeansach na rowerze...??? to musi być "lamer"

Ubiera się to, w czym wygodnie.

 

Teraz nastała IMHO swego rodzaju moda na "rajtuzy", "pampersy", SPD itp., itd. bo to takie... bardziej PRO...

Oczywiście, są ludzie, którzy "ubierają" się tak świadomie albowiem wiedzą dlaczego i w jakim celu.

Ale IMHO wielu robi to tylko po to, by się "wpasować" w wizerunek "PRO"... by poczuć się bardziej "PRO" w oczach innych...

 

Witam serdecznie.

Mieszkam w UK i tutaj jeżdżę rowerem.Jeśli chodzi o pozdrawianie się to poza miastem każdy każdego pozdrawia.Nieważne czy jedzie rowerem czy idzie na pieszo,wszyscy wszystkich pozdrawiają.

Co do kierowców tez złego słowa powiedzieć nie mogę.

Wczoraj jechałem z pracy rowerkiem po ulicy i miałem zamiar skręcić w prawo (przecinam os jezdni) obejrzałem się do tylu żeby sprawdzić czy coś jedzie.Nie sygnalizowałem jeszcze że będę skręcał, a kierowca za mną zwolnił i jechał chwile z moja prędkością aż do momentu kiedy skręciłem. Podniosłem rękę w ramach podziękowania na co on zrobił to samo.Pełna kultura.

 

Pozdrawiam.

 

Dokładnie tak samo jest na Zielonej Wyspie... i to mi się podoba - życzliwość i uśmiech na każdym kroku.

Aczkolwiek chamscy kierowcy i bez wyobraźni też tutaj istnieją.

 

Pozdrówka!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja czasem pozdrawiam słownie, czasem ręką a czasem wcale. Pozdrawianie ręką jest OK, ale jeśli się jedzie spokojnie po ładnej drodze. W innych wypadkach często nawet oderwanie palców od kierownicy jest ryzykowne :)

 

Jeździłem trochę w USA po leśnych ścieżkach (no, bardziej między krzakami) i tam jest bardzo fajny zwyczaj. Jeździ się tam dość szybko i często mocno z górki, więc trzeba uważać na innych. Dosłownie każdy, że tak powiem "nie niedzielny" rowerzysta mijając innego z naprzeciwka mówi ile osób za nim jedzie. Drugi odpowiada tym samym. Czyli jak jadę w grupie trzyosobowej jako pierwszy, mijając kogoś mówię głośno "two more" i ten kogo mijam odpowiada np. "just me" (jeśli jedzie sam). Dzięki temu koleś wie, że jeszcze dwóch zaraz będzie koło niego pędzić, a ja wiem, że mi się następny za chwilę nie pojawi albo przynajmniej jest mała szansa. Ostatni w grupie mówi "last one". Może to nie jest pozdrowienie z definicji, ale na pewno jest to kontakt z innymi rowerzystami i kultura jazdy dodatkowo zwiększająca bezpieczeństwo. Nie wiem czy u nas na bardziej profesjonalnych ścieżkach taka tradycja panuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, zapomniałem dodać coś w temacie pozdrawiania...

Ja nie potrzebuję specjalnych gestów, znaków czy haseł. Ręce mają trzymać kierownicę smiley_img.gif

 

A tak na poważnie...

Wystarczy kontakt wzrokowy i wiesz już wszystko.

Pojawia się uśmiech - odwzajemniam uśmiechem, często towarzyszy temu proste skinienie głową,

czasami dodatkowo grzecznościowe "Heloł" i tyle.

Ręki używam jedynie jeśli chcę podziękować kierowcy za uprzejmość.

Ale uśmiech jest... wszechobecny i na porządku dziennym gwizdze.gif

 

Pozdrówka!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie "wskakiwanie" w specjalny strój, tylko po to, by "wsiąść na rower" mija się z celem i jest mało praktyczne.

Bluźnisz :D :D :D:P :P :P

Ja sobie nie wyobrażam, żebym na dłuższą wycieczkę (czyli zasadniczo normalną, bo na krótkie staram się nie jeździć :P ) pojechał w jeansach. Niewygodnie i tyłek mokry :yucky:

 

Dokładnie tak samo jest na Zielonej Wyspie... i to mi się podoba - życzliwość i uśmiech na każdym kroku.

Zupełnie nie rozumiem tego wyspiarskiego "keep smiling". Jak nie mam humoru to nie będę się na siłę uśmiechał tylko po to żeby ludziom jadącym na rowerze z przeciwka czy stojącym koło mnie w tramwaju zrobiło się weselej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedźwiedź, ależ z Ciebie malkontent (bez urazy) ;)

Jak czytam Twoje posty, to mi "szaro i smutno" - jeśli wiesz co mam na myśli.

Straszny "negatywizm" od Ciebie "bije".

 

Bluźnisz :D :D :D:P :P :P

Ja sobie nie wyobrażam, żebym na dłuższą wycieczkę (czyli zasadniczo normalną, bo na krótkie staram się nie jeździć :P ) pojechał w jeansach. Niewygodnie i tyłek mokry :yucky:

 

Hmmm... jakoś nie mam takich problemów gwizdze.gif

 

Zupełnie nie rozumiem tego wyspiarskiego "keep smiling". Jak nie mam humoru to nie będę się na siłę uśmiechał tylko po to żeby ludziom jadącym na rowerze z przeciwka czy stojącym koło mnie w tramwaju zrobiło się weselej.

 

Hmmm... a ja rozumiem, i nie chodzi tu bynajmniej o poprawę czyjegoś samopoczucia, czy o rozweselanie innych, tylko o siebie samego.

Na początku miałem podobne odczucia do Twoich, ale po jakimś czasie zauważyłem, że nawet jeśli JA mam "podły" nastrój, źle się czuję, itp...

to jeśli ktoś mnie obdarzy uśmiechem, to jakoś tak... miło i przyjemnie, i nie da się nieodwzajemnić, nawet jeśli wychodzi tylko "grymas".

No i... nikt Cię nie zmusza, byś się uśmiechał ;)

 

Pozdrówka!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jadę szosą jednopasmową z zerowym marginesem, z przeciwnego kierunku jedzie tyle aut, że nie da się mnie wyprzedzić, a za mną mam samochód to zjeżdżam na pobocze i go puszczam. Na kilkadziesiąt puszczonych tak aut raz mi podziękowano awaryjnymi. W ogóle dziękowanie wśród kierowców umiera. A szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Hmmm... a ja rozumiem, i nie chodzi tu bynajmniej o poprawę czyjegoś samopoczucia, czy o rozweselanie innych, tylko o siebie samego.

Na początku miałem podobne odczucia do Twoich, ale po jakimś czasie zauważyłem, że nawet jeśli JA mam "podły" nastrój, źle się czuję, itp...

to jeśli ktoś mnie obdarzy uśmiechem, to jakoś tak... miło i przyjemnie, i nie da się nieodwzajemnić, nawet jeśli wychodzi tylko "grymas".

 

Pięknie to i chwalebnie :) To, co napisałeś w tym poście i w tamtym o uśmiechu w miejsce gestu, pasuje jednak tylko do rekreacyjnej wycieczki z rodzinką. Wtedy jest czas aby spojrzeć mijanemu rowerzyście w oczy, uśmiechnąć się do niego i nawet doczekać się aż odwzajemni. To może być nawet na tyle ekscytujące, że puls skoczy z 90 do 95 HR;) I to jest miłe i to jest OK. Jednak sporo ludzi (w tym ja) na rowerze starają się jeździć mocno, realizując na nim swoje sportowe ambicje. A gdy gęba jest zapluta i puls w okolicach 95% maxa, gdy prędkość waha się w granicach 40 km/h (czy powiedzmy 30 w terenie) to uśmiech wygląda po prostu groteskowo. Nie mówiąc o tym, że nie ma czasu aby wpatrywać się w cudzego dzioba. Wtedy wystarczy podniesienie dłoni bądź nawet kiwnięcie palcami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedźwiedź, ależ z Ciebie malkontent (bez urazy)

Wolę określenie "realista" :P

 

Hmmm... jakoś nie mam takich problemów

Znaczy, że dystanse za krótkie i/lub zbyt małe tempo :P

 

Na początku miałem podobne odczucia do Twoich, ale po jakimś czasie zauważyłem, że nawet jeśli JA mam "podły" nastrój, źle się czuję, itp...

to jeśli ktoś mnie obdarzy uśmiechem (1), to jakoś tak... miło i przyjemnie, i nie da się nieodwzajemnić(2), nawet jeśli wychodzi tylko "grymas"(3).

Czyli wychodzi na to, że:

1. Nie dla siebie tylko dla innych

2. Na pokaz

3. Czasem na siłę

Wolę naszą naturalność niż sztuczne uśmiechy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Za bardzo narzekacie, jezdzac na motocyklu jest podobnie jedni sie pozdrowia, drudzy nie, ale czy to decyduje o "stopniu zakochania" w jezdzie rowerem czy innym pojazdem? Moze na bocznych drogach, w terenie latwiej jest nawiazac kontakt z inna osoba, stad pozdrowienia. W miescie ciezko o to bo po pierwsze lepiej sie skupic na drodze, bo jestesmy czesto malymi mroweczkami na drodze.

 

 

Mnie ostatnio "zniszczyl" Pan, ktory jechal rowerem pod prad po drodze o sporym natezeniu, do tego na kierownicy wiozl plastikowa rure, dzieki ktorej mial szerokosc samochodu osobowego. :wallbash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...