Skocz do zawartości

[rower] tragiczny makrokesz ?


Rekomendowane odpowiedzi

Około 3 lata temu, mój przyjaciel i zapalony towarzysz rowerowy, dokonał zakupu nowego roweru. I tu historia mogła by się urwać gdyby nie fakt ze zrobił to w Tesco i za rower zapłacił 500zł, w tym momencie połowa czytających łapie się za głowe i myśli "ah znowu napisze jak to sie rozpadło" niestety musze was zawieść, ten rower jest absolutnie niezniszczalny (a wczasie wakacji robi 20km dziennie i to od 3 lat). Za 500zł mój przyjaciel otrzymał "fulla" amortyzator przód Suntour XCT (60mm?), tył jakis no-name , przerzutki przód prawdziwy shimanowski sis a z tyłu Altus (24 biegi), korba Shimano (z tych tanszych ale zupełnie bezawaryjna) hamulce ekhm jak zawsze tarczowy z przodu czyli tektro novela z tyłu v-brake alhonga, obręcze wzmacniane stożkowe, gigantyczne ale zupelnie niesmiertelne opony ( w tym samym czasie ja mialem 3 komplety nowe) i plastikowe pedały ( nie pękają nie trzeszczą nie trzymają) . Rower rzeczywiscie jest ciężki to trzeba przyznać, nie jest to jednak 30kg czy ile to, tam ludzi piszą jest zaledwie o 2kg cięzszy od mojego heksagona v4. No ale teraz coś co wszystkich zadziwia i to od 3 dobrych lat, kolega skacze (wysokosc 3-4 schodów) przy prędkosci 30km/h, zjezdza po stromych lesnych zjazdach, jezdzi na codzien po miescie, jezdzi zimą i nic ale to absolutnie nic nie ma ochoty sie popsuć. Pewnie pomyslales "aha pewnie to serwisujesz co 15 min " nnnieeeestety nie, nawet go nie myje raz w sezonie troche smaru na łancuch i pryska czasem WD-40 w amoryzatory piasty i łożyska, to wszystko. Przezutki regulowane raz ( przezemnie ) na samym początku i przez 3 lata się trzymają, wiadomo nie jest to deore, nie ma mowy o zmiane biegu przy pełnym obciążeniu ale działa. Hamulce są eee noo sa do bani v-brake blokuje koło, tarcza "spowalnia" jezeli pada lub jest mokro rower praktycznie nie hamuje tył się zlizga, przod nie działa w ogóle ( 3 solidne dzwony w tym sezonie z braku hamulców). Mimo ze nie jest to sprzet najwyzszej klasy, kolega trzyma sie z nami i jezdzi w grupie rowerków za +1500zł które w tym czasie 5 razy sie rozpadły i miliard razy byly serwisowane.

Po tej trwającej nadal przygodzie nie wiem czy to mój kolega ma niesamowite szczęscie do tego roweru ? czy wszystkie makrokesze takie są jak sie je w miare umiejętnie używa ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze kolega jest malo wymagajacy? Jak kupisz malucha za 500zl to tez bedzie jezdzil, jesli nie przeszkadza ci ze trzeba bedzie czasem zapchnac, jest niewygodny, trzesie i czasem cos nie zadziala. Ale nikt nie powie ze maluch to dobry samochod. A niech moze kolega zabierze rower w gory, one najlepiej weryfikuja sprzet :icon_mrgreen:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pryska czasem WD-40 w amoryzatory piasty i łożyska
Buhahahah ;)

 

Życzę Wam chłopaki, żebyście obydwaj przesiedli się kiedyś na prawdziwe rowery. Sądzę, że wtedy zrozumiecie na czym polega różnica.

Mam nawet przykład z życia wzięty. Mój kolega kupił w tym sezonie używany rower na giełdzie, nomen omen też za 500 zł i przyprowadził go do mnie na regulacje. Był to sprzęt na konkretnej, aluminiowej ramie KTM-a i bodajże pełnej grupie Deore. Co ujrzałem po rozkręceniu amorka, to nawet nie pytajcie. W każdym bądź razie co było w mojej mocy, to zrobiłem i po zakończeniu pracy mogłem być z siebie całkiem zadowolony. Jedynie poleciłem jeszcze właścicielowi zakup nowych opon, gdyż w jednej miał mocno uszkodzony kord, co powodowało spory dyskomfort podczas jazdy. W moim odczuciu opona od razu powinna znaleźć się na śmietniku ale... Gość śmiga na tym rowerze już drugi miesiąc szczęśliwy jak dziecko i nie myśli o wydawaniu kasy na opony bo wydaje mu się, że jest OK. Gdyby miał jakieś odniesienie, jestem pewien że zmieniłby swój punkt widzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem zmuszony powiedzieć jeszcze inaczej, oczywiście potępiając używanie wd-40 jako smaru...

W makrokeszach jest tak, że albo będą Cię zbierali żyletką z asfaltu, albo będziesz jeździł w najlepsze. A najśmieszniejsze jest to, że wszystko zależy od humoru chińczyka w fabryce. Często również w makrokeszach owszem, jest osprzęt Shimano, ale jest to osprzęt odkupowany przez "firmy" od Shimano, jako te części które poszły na odrzut, i są montowane w 'rowerach'.

Czyli masz jakiś-tam cień szansy, że trafisz w markecie na dobry rower.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

eh wszyscy mnie wysmiali...

 

mówie wam ze to nie mój rower i ze w pełni potępiam postępowanie kolegi a do jego "sprzetu" staram sie nie zblizać, chodzi mi tylko o to ze on przez te 3 lata się nie rozpadł mimo takiego traktowania i nie zanosi sie na to żeby " zbierał zęby z chodnika "

 

miałem kiedyś podejrzenie ze ten rower miał poprostu złą cene wystawioną, rower jego siostry ( tez za 500zł z tesco kupione razem ) rozpadł się zupełnie a jest prawie nie uzywany

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemu ma nie jezdzic? Jezdza tez 50 letnie ukrainy.

skjaatel napisal ze nie ma prawa dzialac dobrze. I pewnie tak jest, amortyzacja jest pewnie symboliczna, przerzutki pewnie przerzucaja mocno umownie, a sam piszesz ze hamulce nie dzialaja, i ze byly w tym sezonie 3 solidne dzwony z tego powodu. I co twierdzisz ze rower jest sprawny?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dostałam tzw. markeaciaka na komunię jakieś 15 lat temu. Nosił dumną nazwę Horse Piebald, kosztował 500 zł (na tamte czasy to było trochę więcej niż teraz). Jeździłam nim przez jakieś 7 lat i raz tylko złapałam kapcia i w pewnym momencie hamulce przestały działać, ale to dlatego, że klocki się starły kompletnie. Poza tym nic więcej z tym rowerem nie było. Dodam, że to był sztywniak bez amora przedniego i na osprzęcie SIS oraz stalowej ramie. :)

Aha, rower był kupiony w jakimś sklepie, a nie w supermarkecie :)

 

Teraz jeżdżę na rowerze z prawdziwego zdarzenia, do którego sama sobie wszystko dobrałam i nie ma porównania z jazdą na jakimś szmelcu za 500 zł :)

 

BTW to mój rower też nie był w serwisie, ten nowy, na którym obecnie jeżdżę. a przerzutki tylko raz regulowałam sobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemu ma nie jezdzic? Jezdza tez 50 letnie ukrainy.

skjaatel napisal ze nie ma prawa dzialac dobrze. I pewnie tak jest, amortyzacja jest pewnie symboliczna, przerzutki pewnie przerzucaja mocno umownie, a sam piszesz ze hamulce nie dzialaja, i ze byly w tym sezonie 3 solidne dzwony z tego powodu. I co twierdzisz ze rower jest sprawny?

 

Ukraina to jest bardzo solidny, prosty rowerek i grzechem jest wspominać o niej w temacie makrokeszowskim :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

eh wszyscy mnie wysmiali...

A co, spodziewałeś się owacji na stojąco!? :)

 

Co chcesz nam udowodnić tym tematem? Nikt nie neguje, że rowery makro jeżdżą, a czasem nawet trafi się dobry egzemplarz. Szkoda tylko, że na 250 trafi się może jeden taki.

 

Świetnie to zobrazował Klosiu z tym maluchem. Niestety tu nikogo nie przekonasz do roweru makro, choć i tak wszyscy wiemy że mają się świetnie i nie potrzebują reklamy

 

Poza tym strzelasz sobie w kolano pisząc, że rowery makro wcale nie są takie złe jak ludzie o nich mówią, po czym piszesz:

Hamulce są eee noo sa do bani v-brake blokuje koło, tarcza "spowalnia" jezeli pada lub jest mokro rower praktycznie nie hamuje tył się zlizga, przod nie działa w ogóle ( 3 solidne dzwony w tym sezonie z braku hamulców). Mimo ze nie jest to sprzet najwyzszej klasy, kolega trzyma sie z nami i jezdzi w grupie rowerków za +1500zł które w tym czasie 5 razy sie rozpadły i miliard razy byly serwisowane.

samemu sobie przecząc :)

 

Co to są 3 dzwony... I to jeszcze bez kasku :)

 

Jak ktoś potrzebuje roweru po bułki i czasem wyjazd w bardzo lekki teren raz na ruski rok w tempie mocno emerytalnym to fakt, taki rower za 500zł w pełni spełni jego oczekiwania, ale nie wmawiaj na forum gdzie wystawione są rowery też za ponad 10000zł, że taki rower jest ok.

Jeszcze jakiś dzieciak się tym zasugeruje i będzie lipa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dostałam tzw. markeaciaka na komunię jakieś 15 lat temu. Nosił dumną nazwę Horse Piebald, kosztował 500 zł (na tamte czasy to było trochę więcej niż teraz). Jeździłam nim przez jakieś 7 lat i raz tylko złapałam kapcia i w pewnym momencie hamulce przestały działać, ale to dlatego, że klocki się starły kompletnie. Poza tym nic więcej z tym rowerem nie było. Dodam, że to był sztywniak bez amora przedniego i na osprzęcie SIS oraz stalowej ramie. :D

Aha, rower był kupiony w jakimś sklepie, a nie w supermarkecie :)

 

 

Tak od siebie dodam, że z tamtego okresu do dziś wiele rowerków z tej kategorii cenowej / osprzętowej jeździ (najwięcej Scorpio, Lyang, Bianchi, Giantów). Proste stalowe / cro-mo ramy, sztywne widelce, sisy lub altusy, cena 4000000 - 5000000 (tak, milionów;) ) i rozmiar 19 - 21 to ich cechy charakterystyczne. Są to rowery bez porównania lepsze, wygodniejsze i bezpieczniejsze od ówczesnych rowerów marketowych kosztujących podobne pieniądze i mających "zdecydowanie więcej wszystkiego". W serwisie nie są kłopotliwe.

 

Jeszcze tak mi się przypomniało (może offtop, więc przepraszam jakby co): Kiedyś przyprowadzono market na wymianę klocków w canti. Wyciągnąłem klocki, wsadzam nowe, nie wchodzą. Marketowe canti miały inną średnicę mocowania bolców. Telefon do Pani - za 15 zł wstawimy nowe hamulce z klockami, ok, ok. Zakładamy nowe - jeden piwot za krótki, drugi za gruby... Oczywiście piwoty nie do wymiany. Z ciekawości zerknąłem na rurę sterową - tu na szczęście był jeden cal.

Ot taka historyjka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...