Skocz do zawartości

[wyprawa] 07.2011 - Chorwacja


Peke88

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jestem za poświęceniem po jednym dniu na zwiedzenie Bratysławy i Wiednia. Jestem raczej przekonany co do Budapesztu i Balatonu. Natomiast jeśli chodzi o Słowenię, to na pewno w niej zagoszczę, ale chciałbym pojechać tam też z Wami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziewczyna 16,17 lat chłopie... My tu rozmawiamy o pedałowaniu codziennie w okolicach 100km, kobieta wybacz ale tak młoda będzie miała problemy.. Ja tak oczywiście uważam, jeśli kogoś obraziłem to przepraszam :)

wyprawa też musi opiewać się mysle na max 3,4 osobach i tak pewnie tyle pojedzie ponieważ żaden kierowca autobusu nieweźmie więcej rowerów.. Przerabiałem to rok temu z GENEWY :) uwierz.

Zapraszam do dalszej dyskusji :P

 

 

a ja dodam cos od siebie:) 100 km dziennie to jest pikuś - to raz.

Z wypowiedzi organizatora troszkę wynika pewien brak znajomości realciów trasy/ wyprawy...

 

ciekawi mnie czy wyprawa KOLEGI to jego pierwsza dłóższa czy nie.

 

17 lat człowieku - zdziwiłbys sie jak kondycyjnie stoja osoby w tym wieku. Jak najbardziej dadzą radę i to nie wiek ich dyskryminuje. Najpierw radziłbym zebrać ludzi z tych co sie tak licznie deklarują, bo jeszcze się zdziwisz jaką ludzie mają wyobraźnie. To nie tak że jak ma 22 lata to już dobry kolarz. 17 letnia Dziewczyna zajedzie cie na wyprawie jak nie krecisz regularnie.

 

18-20km/h - he he to chyba srednia chwilowa;) pojedź na 5 dniowa wyprawę z 4 sakwami nbamiotem i pokaż mi licznik że masz taka średnią na dystancie 700km:P z sakwami - to powodzenia;D

 

 

wiem że mój post się nie spodoba ale wiem tez że wiele ludzi co to czyta przyzna mi rację. Chłopie dla ciebie podstawa do gromadzenia ekipy jest ich znajomość!!!!

Za nic nie pozwól sobie aby na wyprawe pojechały osoby znane z gg tylko i z którymi nie przejechales ani kilometra. NIedobrane swiatopoglad czy nawet zwykłe porozumienie może byc gorsze od braku sił jak po 5 dniach zaczną sie kłutnie i zwady.

 

Ostatnia rzecz, to taka że proponuje ci grupę max 4 osoby na taka wyprawę. Jak masz 8 ludzi ruszenie z jakiegokolwiek postoju (na siku czy nie) przedłóża sie po 30 minut, zwykłe kryzysy na trasie cała grupa odczuwa bardziej (bo nie wypada pruć jak 3 osoby "zdychają" jak was mniej sprawniej idzie komunikacja współpraca i szukanie noclegu

 

 

pozdrowienia od Adama - jak masz pytania pisz, chetnie odpowiem - a post pisze abys nie popełnił błędów które moga sprawic ze wyprawa upadnie w polowie albo że wrócisz zniej zdenerwowany na wszytskich z którymi jechaleś;D

 

a do wiednia zapraszam do innego tematu Austria w 2011 juz w planach - jak ktos reflektuje na odwiedzenie wiednia dać znać:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej hej :(

 

Od jakiegoś czasu śledzę wasze poczynania zmierzające do organizacji tej wycieczki :) nie znam kolegi Adama ale w stu procentach przyznają mu rację co do tempa jazdy, liczebności grupy i doboru zespołu. Primo tempo jazdy z postojami przygotowaniem posiłku szukaniem miejsca na nocleg i ze zwiedzaniem max 80 km dziennie ... darujecie sobie zwiedzanie to może będzie 100 km. Liczebność grupy zdecydowanie wpływa na tempo jazdy, Z doświadczenia wiem że najbardziej wydajny jest duet. Grupa licząca 8 osób moim zdaniem będzie miała znaczne trudności z osiągnięciem 100 km dziennie przez kilka dni (z powodów o jakich pisał Adam). Dobór zespołu przez net. No cóż proponuje przed wyjazdem abyście się poznali na jakims weekendowym wyjeździe.... to moja dobra rada. Wyjazd na kilka tygodni praktycznie z przygodnymi ludźmi (oczywiście z pełnym szacunkiem dla Was wszystkich) to dość duże ryzyko. Przypominam że to nie sielankowy wyjazd tylko wycieczka na której czekają was trudy związane z upałem ulewami. niewyfodnym spaniem, stromymi podjazdami. Jesli do tego dołożycie niezgodność charakterów to wspomnienia nie będą najmilsze. Pozdrawiam radośnie i życzę powodzenia na wyprawie. Jakbyście mieli pytania to służę pomocą :))))

 

Krzysiek Smok Radosny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

musze przyznać wam że nie macie racji :D ponieważ rok temu byłem na 2 tyg wyprawie pod mont blanc iiii dogadywalismy sie swietnie !! poznalismy sie na zywo dzien przed wyprawą i robilismy dziennie nawet 140km po Alpach - zwiedzalismy itd.

Zalezy na kogo trafisz i tyle i jakie są Twoje chęci. jak kazdy chce tego po co jedzie to niema najmniejszego problemu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

musze przyznać wam że nie macie racji ;) ponieważ rok temu byłem na 2 tyg wyprawie pod mont blanc iiii dogadywalismy sie swietnie !! poznalismy sie na zywo dzien przed wyprawą i robilismy dziennie nawet 140km po Alpach - zwiedzalismy itd.

Zalezy na kogo trafisz i tyle i jakie są Twoje chęci. jak kazdy chce tego po co jedzie to niema najmniejszego problemu ;)

 

 

Oceniasz to na podstawie jednej swojej wyprawy pod Mont Blanc ? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie pisałem, bo nie miałem nic konkretnego do napisania. Teraz w sumie też, ale komunikuje swoje zainteresowanie tematem, który przestał się prężnie rozwijać, jak było na początku. Nadal nie ustaliliśmy nawet przybliżonej trasy. Nie wiemy ile osób nadal chce jechać, bo część osób, które na początku się deklarowały, teraz milczą.

Proszę zatem wszystkich, którzy są zainteresowani wyjazdem o informowanie o tym fakcie w temacie, aby było wiadomo czy na chwilę obecną na wycieczkę jedzie 8, czy już tylko 4 osoby.

Co do trasy, to nie dla każdego będzie wymarzona i konsensusu raczej nie osiągniemy, zwłaszcza, że nasza dyskusja jest bardzo nieuporządkowana. Proponuję zrobić konferencje na gg i ustalić ostatecznie najbardziej podstawowe sprawy.

*dzienne dystanse

*przybliżona trasa

*podział sprzętu takiego jak namioty, kuchenki itp.

Chaos i niezdecydowanie nie zachęca innych do dołączenia do naszej grupy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche tego będzie, ale warto rozważyć serio…

musze przyznać wam że nie macie racji :D ponieważ rok temu byłem na 2 tyg wyprawie pod mont blanc iiii dogadywalismy sie swietnie !! poznalismy sie na zywo dzien przed wyprawą i robilismy dziennie nawet 140km po Alpach - zwiedzalismy itd.

Zalezy na kogo trafisz i tyle i jakie są Twoje chęci. jak kazdy chce tego po co jedzie to niema najmniejszego problemu ;)

ze szczerego serca życze aby wszystko się udało! Aby wyprawa doszła do skutku, i aby cała ekipa dopisała! Serio, uwielbiam jak pasja szerzy się wśród ludzi jednak z doświadczenia wiem, że z tymi charakterami to nie jest tak hop siup… Udało ci się pod Mont Blanc – gratuluje! Ja jednak wiem(nie szerze stereotypów ani plotek) że jak kogoś nie znam nie umiem mu do końca zaufać, a już na pewno często wychodzą różne „kwiatki na trasie”.

jak kazdy chce tego po co jedzie to niema najmniejszego problemu :)

Wiesz to nie jest tak że każdy na trasie chce tego samego, ten chce zobaczyć to ten to tamten tamto nie dogodzisz wszystkim a demokracja jest hmm niewskazana a raczej nie zawsze. W przypadku 2 osobowej ekipy o „demokracje” łatwo bo określa się jako konsensus czyli porozumienie. Obaj zgadzacie się na coś i łatwo wybrnąć z jakiejś sytuacji konfliktowej. Gdy masz 8 osób( nie wierze nawet że tyle was pojedzie ale hipotetycznie) to każdy problem przeradza się w konflikt, jeśli nie uzewnętrzniony słowami to wewnętrznie skryty. I ktoś tak się ciagnie za wami a jest nie po „jego myśli”. Wystarczy że trafisz na jedną osobę która zacznie się łamać (marudzić, obrażać i złościć) cała wycieczka się staje udręką. Aż wreszcie koleszka/koleżanka zawraca bo stwierdza że to nie ma sensu itd.( to oczywiście naczarniejszy scenariusz ale uwierz mi może się zdarzyć)

 

Teraz tak Organizacja.

Z wyrazami szacunku dl pomysłu – bo i jest on ciekawy, oraz dla was rowerzyści, ale NIE DA SIĘ zrobić wyprawy tak jak wy się do tego zabieracie.

„hejta ludziska jedziemy do Chorwacji niech każdy coś zaproponuje, spójnie ustalmy jak gdzie i kiedy”

Dopuki z całego grona tych co tak strasznie deklarują się na wyprawę jechać nie wyłoni się silna osobowośc i nie weźmie tego (organizacji) za łeb, sukces wyprawy jest mizerny.

Ludzie są chętni ale jak im się coś zaproponuje. Nie każdy ma w sobie tyle zapału aby przysiąść nad mapą, prześledzić „gdzie u licha jest ta Chorwacja” i jak tam dojechać. Taki rowerzysta X owszem zabierze sakwy itd. Namiot będzie pomocny ale w organizacji tylko namiesza swoim niezdecydowaniem.

Gdy wyłoni się organizator zadeklaruje się, ba a raczej już zaplanuje coś i podda pod dyskusję KONRETNY pomysł(nie nie tylko samo to że jedźmy do Chorwacji)., to wtedy to ruszy. Ktoś odgórnie musi podać miejsce spotkania grupy. Dobre jest nawet mało organizacyjne ustawienie się na rower 2-3 razy jakaś traska pogadać poomawiać. Jeśli tak się nie da zwykłe spotkanie na pizzy z mapą z jakimiś notatkami. Wtedy zobaczysz tak naprawdę kto się angazuje a kto tylko puszcza suche słowa.

 

Ostatnia rzecz, nie ma sensu skupiać się na dokładnej trasie co do metra kilometra. Obierzcie sobie 5 większych celów i je omówcie na luzie TU. Nie planujcie teraz dokładnie trasy bo do wakacji kawał czasu i jeszcze się sporo wam pozmienia. Na razie proponuje wyłonienie organizatora który ruszy to z miejsca bo jak ktoś wczesniej wspomniał – CHAOS NIE SPRZYJA

 

 

Z pozdrowieniami Adam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... i poraz kolejny zgadzam się z Adamem. Ozim gratuluje że udało Ci się znaleźć wspaniałą grupę na długi wyjazd że byliście zgrani i wszystko dobrze się poukładało. Nie będę się rozpisywał bo kolega Adam napisał sedno. Nie szerzę defetyzmu ani stereotypów. W moim przypadku werbunek z forum przyniósł pozytywny skutek w postaci kilku wartościowych osób. Tyle że wcześniej wybraliśmy się razem na weekendową wycieczkę, a przed samym wyjazdem robiłem spotkanie organizacyjne. Spotkanie organizacyjne i zapoznawczy wyjazd robię nawet wówczas gdy znam wszystkich uczestników wycieczki ale oni nie znają się miedzy sobą. Ważną rzeczą jest lider całego przedsięwzięcia. Nie mówię dyktator ale gośc który cieszy się dobrą opinią u pozostałych i ma u nich posłuch. On ostatecznie decyduje po dyskusjach w szerszym gronie o tym gdzie jechać jaką trasa gdzie nocuje i długość postojów. Dba również o dobry nastrój w zespole. A co do samego wyjazdu do Chorwacji. Kilka moich wskazówek. Jazda wzłuż wybrzeza Jadranską Magistralą to koszmar (przeżyłem to na własnej skórze) kosmiczny ruch, brak poboczy a miejscami nawet barierek oddzielających od skarpy i brak szacunku ze strony miejscowych kierowców. Jesli juz chcecie to zrobić to o wczesnych godzinach rannych lub wieczorem. Pozatym jest to też wskazane z powodu kosmicznych upałów o tej porze roku. Niewiem czy planujecie jakieś noclegi na dziko ale wzdłuż tej drogi znalezienie miejsca na dziko pod namiot graniczy z cudem. Większość atrakcyjnych miejsc zajętych jest przez campingi badź pensjonaty, tudzież domy prywatne. Ale generalnie sama Chorwacja jest the best :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem zrobić coś, aby przybliżyć nas do sukcesu wyprawy. Pomyślałem, że sporządzę mój zarys wyprawy, który by mi najbardziej odpowiadał, uwzględniając szczególnie rzeczy, które mogą być sporne. Wypiszę wszystko w punktach, dla przejrzystości i dla ułatwienia ewentualnego odwoływania się od tej odpowiedzi.

1. Ruszamy w pierwszych 5 dniach lipca. Decyzja powinna zostać podjęta jak najwcześniej, jednak w razie niesprzyjającej pogody start wyprawy można przesunąć. Datę startu powinien wyznaczyć organizator. Dla mnie im wcześniej tym lepiej, gdyż będę kontynuował moją wyprawę i chciałbym, aby trwała jak najdłużej.

2. Ruszamy wspólnie z jakiegoś miasta na południu Polski. We wcześniejszych postach proponowałem start z mojej wioski pod Częstochową. Zebralibyśmy się wszyscy dzień wcześniej, rozbilibyśmy namioty na działce, przenocowali i następnego dnia rano razem ruszamy. Moglibyśmy się spokojnie podzielić sprzętem. Takie rozwiązanie nie będzie dla mnie kłopotem i myślę, że jest najkorzystniejsze dla nas wszystkich, zwłaszcza, że mieszkam raczej na południu. O tej sprawie powinien zadecydować organizator, lub my wszyscy przez głosowanie (tylko jak je zorganizować?). Myślę, że nie jest to tak ważna sprawa, aby przez nią ktoś zrezygnował z wyprawy, więc miejsce startu powinien raczej wyznaczyć organizator. Byle by to nie była np. Warszawa bądź Poznań...

3. Preferowane przeze mnie średnie dzienne dystanse to ok. 150 km. Wiem jednak, że będą one dużo niższe i chętnie się do nich dostosuję. Nie będę marudził. Mam nadzieję, że będą się plasowały na poziomie min. 100km.

4. Chciałbym aby trasa przebiegała przez następujące punkty:

*Wiedeń - b. ważne

*Bratysława - b. ważne

*Budapeszt - raczej za

*Balaton - jeśli Budapeszt przejdzie to jestem jak najbardziej za, jednak jeśli nie przejdzie to jestem przeciw.

*Zagrzeb - jeśli Węgry przejdą, to chciałbym zajrzeć do północnej Chorwacji, w drodze do Słowenii

*Lublana - jestem za. Jeśli nie z Wami to wybiorę się tam z moją wyprawą.

Najbardziej zależy mi na Wiedniu i Bratysławie. To niesamowite miasta i leżą na trasie naszej wyprawy. Nie wiem dlaczego by do nich nie zajrzeć, nawet jak ktoś już był, zwłaszcza, że świetnie się je zwiedza na rowerze.

5. Zwiedzanie. Chciałbym zaplanować zwiedzanie ciekawszych miast na trasie. Chciałbym poświęcić po 1 dniu na zwiedzanie Bratysławy i Wiednia. Jeśli Budapeszt przejdzie to również 1 dzień zwiedzania. To samo z Lublaną i Zagrzebiem. Fajnie byłoby też spędzić noc nad Balatonem, zaraz po powrocie z Budapesztu.

6. Jazda w deszczu mi nie przeszkadza. Czasami wręcz przeciwnie. Jednak to zależy od sytuacji. Jeśli prognozy nie są przychylne, lepiej czasem szukać schronienia niż jechać dalej.

7. Posiłki gotowane samodzielnie. Nie zamierzam jadać w barach, a tym bardziej restauracjach. W moim przypadku odpada mcdonald's bo jestem weganem.

8. Rzeczy które biorę ze sobą. Z rzeczy, które mogą służyć więcej niż jednej osobie biorę na pewno namiot, ale nie będę mógł nikogo zaprosić, bowiem nie kończymy wyprawy w tym samym punkcie. Na pewno wezmę kuchenkę, ale nie może być to jedyna kuchenka z jaką pojedziemy, z tego samego względu. Podobnie jest np. z apteczką.

9. Nie widzę sensu rozbijania się na nocleg na polach namiotowych.

10. Nie uważam, że skład uczestników wyprawy musi być jak najmniejszy. Chętnie pojadę nawet w 10osobowej grupie. Oczywiście jeśli każdy spełnia pewne warunki kondycyjne. W razie konfliktu, duża grupa pozwala się wyizolować, aż do momentu gdy konflikt mija. Zawsze wtedy łatwiej o mediację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda wzłuż wybrzeza Jadranską Magistralą to koszmar (przeżyłem to na własnej skórze) kosmiczny ruch, brak poboczy a miejscami nawet barierek oddzielających od skarpy i brak szacunku ze strony miejscowych kierowców. Jesli juz chcecie to zrobić to o wczesnych godzinach rannych lub wieczorem. Pozatym jest to też wskazane z powodu kosmicznych upałów o tej porze roku. Niewiem czy planujecie jakieś noclegi na dziko ale wzdłuż tej drogi znalezienie miejsca na dziko pod namiot graniczy z cudem. Większość atrakcyjnych miejsc zajętych jest przez campingi badź pensjonaty, tudzież domy prywatne. Ale generalnie sama Chorwacja jest the best :)

w lipcu i sierpniu ruch na Jadrance jest spory,jest dla niej droga alternatywna - droga nr 1(przez okolice Plitwic) ,wylatuje sie dopiero pod Splitem ,a dalej juz niestety trzeba Jadranska.Od Breli do Makarskiej mozna przejechac brzegiem,lecz raczej bez bagazy,dalej zostaje Jardanska,az po same Ploce.

Jak zamierzacie pokonac góry w Cro? tak z ciekawosci :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uzupełnię jeszcze odpowiedź ozim'a...zamierzamy pokonać te góry rowerami:)

 

trochę głupie pytania zaczynają padać...jak komuś się nie podoba jak sprawy się rozwiązują to proszę nic nie pisać...i tak te osoby nie mają zamiaru z nami jechać...Ci co będą zainteresowani to napiszą na gg albo emaila...forum miało za zadanie nagłośnić całą wyprawę a resztą zajmiemy się już poza forum ...ja z ozim'em i tak pewnie pojedziemy...nawet jak będzie nas dwóch

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Moja wyprawa do Chorwacji

 

 

 

 

1 dzień 10 lipca 2009r.

 

Wyjechałem z domu o 8.00, pogoda ładna, słoneczna, początek podróży miałem pod górkę,

ale tego nie można było uniknąć,do Olkusza trzeba jakoś dojechać,

potem od Lgoty w kierunku Trzebinii było już z górki.

Poważne wzniesienie było pod Kocierz, zaraz za Andrychowem,

tam musiałem zejść z roweru kilka razy, brakło przełożenia, wspinaczka trudna,

a było to na ok.80 km, gdy już osiągnąłem Kocierz, odpocząłem i był bardzo przyjemny kilku

kilometrowy zjazd w okolice Żywca, z Żywca do granicy państwa w Korbielowie ciągle pod górę.

Granice osiągnąłem o 15.15. Warunki w Polsce były dosyć trudne,

dokuczał wiatr boczny lub przeciwny.

Od granicy fajny długi zjazd. Na nocleg zatrzymałem się kilka km przed Dolnym Kubinem,

pytałem kilka osób o możliwośc rozbicia namiotu, czwarty lub piąty napotkany Słowak

pozwolił mi rozbić u siebie.

 

Klucze, Olkusz, Trzebinia, Zator, Andrychów, Targanice, Kocierz, Żywiec, Korbielów,

Namestowo, Hrustin, Oravski Podzamok, Dolny Kubin.

 

176km 8.28h 20.75km/h

 

 

2 dzień 11 lipca 2009r.

 

wstałem ok.5.00, ranek pochmurny i dosyc chłony jak na lipiec.

Gospodarze poczęstowali mnie śniadaniem, po zwinięciu obozu wyruszyłem w trasę ok.8.15

Początek podróży nie bym zbyt miły, rozpoczął się podjazdem 11-sto kilometrowym.

Potem było już znacznie łagodniej, do czasu gdy dojechałem pod Donovaly,

tam rozpoczął się podjazd dosyć trudny jak na rowerzyste, kilku kilometrowy.

Po osiągnieciu Donovaly był super zjazd 8 km, dalsza trasa była łatwiejsza,

bez stromych podjazdów, granice Słowacko - Węgierską przekroczyłem o 17.30.

Zaraz za granicą prosiłem o nocleg, niestety znowu musiałem pytać kila osób

o pozwolenie rozbicia namiotu. U jednego Węgra byłem nawet na podwórku,

zacząłem rozkładać namiot, a on pokazał mi furtkę, ciekawe bo przed paroma

minutami sam ją otwierał, nie zrozumiał pewnie że szukam nclegu.

Zatrzymałem się w miejscowości Hont.

 

Dolny Kubin, Rużemborok, Liptowska Osada, Korytnica, Donovaly, Banska Bystrzyca,

Zvolen, Krupina, Hontarskie Nemca, Hrkowce, Sahy, Hont.

 

178,5km 7.23h 24.15km/h

razem 354.5km 15.51h

 

 

3 dzień 12 lipca 2009r.

 

wstałem ok.7.00, po oporządzeniu się, wyruszyłem w kolejny etap mojej podróży o 8.45

Na Węgrzech juz z samego ranka temperatura była dużo wyższa niż w Słowacji.

Jechało mi się dobrze, trasa pagórkowata ale bez ostrych podjazdów,

po ok. 4 godzinach kręcenia wjechałem do Budapesztu, po Budapeszcie,

a nawet przy dojezdzie do Budapesztu, przed miastem ok.30 km od Vac'u

prowadziły wzdłuż Dunaju ścieżki rowerowe, zresztą potem również

przemierzałem trase drogami dla rowerów. Po Budapeszcie przemknąłem wzdłuż Dunaju,

praktycznie za miastem wjechałem na drogę w kierunku Balatonu.

Zatrzymałem się na campingu w miejscowości Gardony.

 

Hont, Retsag, Vac, Budapeszt, Erd, Gardony.

 

140.57km 6.58h 20.18km/h

razem 495 km 22.49h

 

 

4 dzień 13 lipca 2009r.

 

wyruszyłem w trase ok.9.00, podróż dzisiejsza przebiegała praktycznie

ścieżkami rowerowymi. Przez Szekesheferwar jechałem ponad godzinę,

zrobiłem zakupy w supermarkecie, odpocząłem i dalej w trase.

Ptrzez miasto trochę błądziłem a odpowiednią drogę pomogli mi znaleźć dwaj starsi panowie,

jeden z nich jechał ze mną ok 1km, drugi trochę więcej, w końcu wyjechałem na

odpowiednią drogę w kierunku Balatonu. Balaton zobaczyłem w Siofok,

potem pokręciłem jeszcze trochę i zatrzymałem się na campingu w Fonyod.

 

Gardony, Szekesheferwar, Polgard, Siofok, Fonyod

 

124km 6.24h 19.4km/h

razem 623km 29.13h

 

 

5 dzień 14 lipca 2009r.

 

O 8.30 wyruszyłem w dalszą trasę, dziś chciałem dojechać do Chorwacji.

Po drodze naruszyłem przepisy ruchu drogowego, droga którą jechałem,

nie była przeznaczona dla rowerów, w takim przypadku

nie miałem prawa dotrzeć do granicy państwa,

innej drogi nie widziałem by można spokojnie rowerkiem dojechać.

Jednak udało mi się przejechać ten dystans. Po 90km jazdy, 0 13.50 byłem

na granicy Węgiersko - Chorwackiej. Chwilkę za mną jechała 7 osobowa grupka Belgów,

zmierzali do Dubrovnika, a dzisiejszy etap mieli zakończyć w Varażdinie.

Pewien czas jechałem z nimi, po kilku km odjechałem i dotarłem do Novi Marof.

Zatrzymałem się u wspaniałych ludzi, kapiel, nocleg pod dachem,

kawa, ciasto, wino.

 

Fonyod, Savoli, Nagikanizsa, Letenye, Varażdin, Novi Marof.

 

147.8km 7.20h 20.20km/h

razem 770km 36.33h

 

 

6 dzień 15 lipca 2009r.

 

7.00 byłem w trasie, jednak nie rowerkiem a samochodem Chorwata

u którego spałem, zawiózł mnie do Zadaru ponad 300km,

w obecnie pannujących warunkach musiałbym kręcić 2 lub 3 dni.

Wieczorem wpominał że może mnie zawiezie nad Adriatyk,

traktowałem to z przymrózeniem oka, a jednak dotrzymał słowa,

z tego powodu dzis minimum jazdy, tylko tyle co musiałem.

dziś do końca nie mogłem się zdecydować gdzie przenocuje,

upatrzyłem sobie miejsce na plaży, lecz było to miejsce

schadzki tutejszej młodzieży więc musiałem cos szukać.

w końcu spałem przed domem, na ganku, za pozwoleniem

gospodarzy oczywiście.

 

Novi Marof, Zadar. samochodem 300 km.

 

rowerkiem Zadar, Bibinje.

23km 1.23h 15.9km/h

razem 803km 37.56h

 

 

7 dzień 16 lipca 2009r.

 

Już o 6.50 wyruszyłem do następnego etepu, gościu u którego byłem

dał mi na drogę chleb, konserwe, pomidory.

Straszny upał po 3,5 godzinach jazdy postanowiłem odpocząć.

Zjechałem z trasy i już pozostałem na noc, spałem na campingu,

namiot rozbiłem obok Polaków z Gliwic, małżeństo z dwiema córkami.

Jadę ciągle trasą nr.8 tzw. "magistrala Adriatycka"

Miejscowość Żaboric.

 

Bibinje, Sukosan, Biograd, Pakostan, Pirovac, Vodice, Sibenik, Zaboric

 

83.4km 3.31h 23.53km/h

razem 886 km 41.26h

 

 

8 dzień 17 lipca 2009r.

 

7.00 jestem na rowerku, po ponad godzinnym pedałowaniu zatrzymuje sie

i robie zakupy, posiłek i ruszam dalej, około 10.00 dojeżdżam do Splitu,

jade w okolice stadionu Hajduka, obok jest pływalnia, oglądam z zewnątrz,

stadion zamknięty, co nie co widać. Po 14.00 wyjeżdżam ze Splitu, jest straszy upał.

Mijam Makarską, dojeżdżam do Podgory, tam dziś śpię na campingu

 

Żaboric, Primosten, Marina, Trogir, Split, Omis, Makarska, Podgora

 

154km 7.0h 22.0km/h

razem 1040km 48.26h

 

 

9 dzień 18 lipca 2009r.

 

Wyruszyłem o 7.00, po przejechaniu 5km zawróciłem, upał,

podjazd i przeciwny wiatr daja mi radę, nie pojadę tam

gdzie zamierzyłem (Dubrovnik), wracam na północ,

mimo upału ok.40 stopni jedzie mi się dobrze, witr w plecy.

Po przejechaniu 90 km wiatr się zmienia i wieje na mnie,

pozostałe 70 km jade pod wiatr. droga przez mękę.

Dojeżdżam do Żaborica gdzie byłem przed dwoma dniami.

 

Podgora, Makarska, Omis, Split, Trogir, Marina, Primosten, Żabiric

 

162.7km 7.50h 20.7km/h

razem 1303km 56.16h

 

 

10 dzień 19 lipca 2009r.

 

Start był dziś o 6.00, poranek był dosyć chłodny jak na tutejsze

temperatury. Jechało mi się bardzo dobrze, choć nadłożyłem 20km,

pomyliłem droge, nawet później w porze południowej

mozna było wytrzymać, mijam Zadar jadę na pólnoc. Gość który mnie

wiózł z Nowego Marofa do Zadaru wspominał że powyżej Zadaru

temperatury są kilka stopni niższe i to się potwierdza, nawet woda

w morzu jest zimniejsza. Nocuje w Paklenicy.

 

Żaboric, Sibenik, Zadar, Masenica, Starigrad, Paklenica

 

 

150km 6.57h 21.8km/h

razem 1450km 63.41h

 

 

11 dzień 20 lipca 2009r.

 

Na rowerek wskoczyłem o 7.00, rano na namiocie była rosa,

nareszcie troche normalności w pogodzie.

Z rana jechało się super, pogoda, temperatura w miarę normalna

Do Karlobagu droga kręta, bardzo malownicza,

biegnąca nad samym morzem. Od Karlobagu góry, podjazd 14km,

góry, doliny i tak do następnego miejsca postaju. Bunica.

 

Paklenica, Karlobag, Senj, Bunica

 

128.7km 6.17h 20.45km/h

razem 1578 km 70.58h

 

 

12 dzień 21 lipca 2009r.

 

Dzisiaj postanowiłem leniuchować,

przd południem pojechałem do marketu na zakupy,

tyle było kręcenia rowerkiem dziś.

Jeszcze przed spaniem musiałem dętkę kleić,

wbił się kolec z krzewu z boku opony.

 

17.3km 0.52h 19.2km/h

razem 1591 km 71.50h

 

 

13 dzień 22 lipca 2009r.

 

6.10 wyruszyłem, droga mocno pagórkowata, czasem brakuje przełożenia.

Kilka razy musiałem odpoczywać na podjazdach, nogi jak z waty.

Sam podjazd do Rijeki zabójczy jak na rower z ponad 30kg bagażem.

Zatrzymuje się kilka km za Rijeką na campingu.

 

Bunica, Novi Vinodolski, Crikvenica, Kraljevica, Rijeka

 

90.3km 4.27h 20.23km/h

razem 1681 km 75h

 

 

14 dzień 23 lipca 2009r.

 

W drogę ruszyłem o 6.10, do granicy Chorwacko - Słoweńskiej miałem

30 km, 30 km pod górę. Dystans ten jechałem ponad 2 h, od granicy było

z górki, Słowenia w tym miejscu przypomina Polskie Bieszczady, góy

zalesione, bogata roslinność, poprostu jest normalnie.

Słowenie przejechałem w godzinę, od granicy z Chorwacją,

do granicy z Włochami jest 30km. Pierwszym większym miastem włoskim

na mojej trasie jest Triest, położony podobnie jak Rijeka,

różnica poziomów ogromna. Po przejechaniu przez Triest

podjąłem decyzje że kręce do Vicenzy, wiatr miałem w plecy

i to pomogło mi dojechać przed nocą. W Vicenzy byłem o 21.30,

morderczy etap, nigdy bym nie pomyslał że można tyle przejechać

w jednym dniu.

 

Rijeka, Matulji, Pasjak(granica), Kozina(granica), Triest, Monfalcone,

Latisana, Portogruaro, Treviso, Vicenza.

 

298.38km 12.16h 24.3km/h

razem 1980 km 87.16h

 

 

15 dzień 24 lipca 2009r.

 

Dzień wolny po wczorańszym super maratonie,

powoli dochodze do siebie, fizycznie jestem wyczerpany

 

 

16 dzień 25 lipca 2009r.

 

Nadal odpoczywam, regeneruje się po przejechaniu

prawie 2000km. Rowerek stoi, jak go nie dotykam tylko patrze

na niego i dziękuje że mnie nie zawiódł.

 

 

17 dzień 26 lipca 2009r.

 

Zauważyłem że opona miękka, zmieniłem dętkę która była

klejona na nową, miałem w zapasie. Jazda próbna.

 

3km 0.10h 20km/h

razem 1983km 87.26h

 

 

18 dzień 27 lipca 2009r.

 

Rekonesans po Vicenzy

 

15km 0.53h 17km/h

razem 1998km 88.19h

 

 

19 dzień 28 lipca 2009r.

 

Vicenza - Venecja - Vicenza

zobaczyłem Wenecje, było warto kręcić, ludzi tysiące

z całego świata. Mogę obalić mit że śmierdzi z kanałów,

nic podobnego, przy temperaturze ok.40 stopnii smrodu nie ma.

 

181km 7.51h 23km/h

razem 2179km 96.10h

 

 

20,21,22,23 dzień 29 lipca- 1 sierpnia 2009r.

 

nie jezdziłem. 2 sierpnia wróciłem do Polski busem.

rowerkiem przejechałem 2179km w czasie 96.10h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamek62 fajna relacja:) miło się czytało bo były tylko konkrety:)

 

ile wyniosła Ciebie podróż? oczywiście nie wliczając sprzętu...tylko sama podróż

Prawde mówiąc to nawet nie liczyłem ile wydałem, pewnie dlatego że płaciłem kunami, euro, a także kartą, ale ok.100pln dziennie, to tak lekko możesz wydać.

Campingi w Chorwacji kosztują od 30 do 50 pln (osoba,namiot,rower), ogólnie sa drogie, przy trasie nr.8 (jadranska magistrala) trudno o kawałek ustronnego miejsca na rozbicie namiotu, kto był to może potwierdzić. ceny w sklepach są wyższe niż w Polsce, każdego artykułu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam! :) Opis Waszej wyprawy jest imponujący. Jeżeli jest taka możliwość to chciałbym dołączyć do Was :) Mam 23 lata mieszkam we Wrocławiu. Na rowerze śmigam baaardzo dużo ;) także jezeli chodzi o kondycję to nie ma problemu ;) Byłem na kilku wyprawach powyżej 600km, mogę pomóc w planowaniu trasy :-)

 

mail: lukasz.hyszczyn@gmail.com

gsm: 667 797 944

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...