Skocz do zawartości

[gleba] Wasza najśmieszniejsza


Pioe

Rekomendowane odpowiedzi

Najśmieszniejszą "prawie glebe" zaliczyłem jakiś miesiac temu na Nowym Świecie w Wawie ;) Jedziemy sobie spokojnie z kolegą ulicą. W pewnym momencie wyciągnąłem bidon i sobie z niego pije. Nagle nie dalej jak 4 - 5 metrów z przodu wyjezdza z parkingu polonez (blondyna chyba nawet nie spojrzała czy ktoś sie nie zbliza). W prawej ręce miałem bidon, więc wciskam lewą ręką klamke z całej siły. Zatrzymałem sie prawie w miejscu (zachaczając przy okazji klejnotami o mostek), a próbując złapać sie kiery wyrzuciłem bidon na środek ulicy. Kumpel stanął przed samochodem, a ja jak tylko odzyskałem mowe to pozbierałem bidon, podjechałem do okienka poloneza i wygłosiłem 'pozdrowienie kierowców' :) Mina babki była warta tego bólu po zderzeniu klejnotów z mostkiem :lol: A z tego bidonu na środku ulicy kumpel miał pompe przez pół godziny :)

 

A tak przy okazji to witam Was wszystkich, bo to mój debiut na forum :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem 2 śmieszne sytuacje daaaaawno temu :)

 

1) Mając jeszcze malutkiego składaczka (taki dużo przed komunią :D) zagapiłem się i wbiłem kołem pod zderzak malucha a sam poleciałem na niego. A najgorsze było to, że nie miałem (malutki byłem :P) siły wyrwać roweru ze śmiertelnego uścisku malucha, a ludzie stali i się brechtali aż w końcu ktoś mi pomógł :D

 

2) Zwyczajowo zapomniałem torby jednej ze szkoły (to już na rowerku na komunię :D) i się po nią udałem, zawiesiłem na kierownicy i się głupi cieszę aż to dziadostwo wlazło między szptychy na środku chodnika, wyleciałem przez kierownicę a po chwili koło mnie znalazł się rower, elegancko do góry nogami sobie stał :D

 

Poza tym takie drobnostki typu wsiadłem, chciałem przycisnąć i nie trafiłem w pedał (gleba) ale to się nie liczy :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem jedna strasznie głupią sytuacje... :)

Jakoś w zeszłe wakacje byłem sobie w Anglii, oczywiście z rowerkiem i treningów nie odpuszczałem. Pewnego razu jecjałem sobie w centrum miasta Worthing i mijaja mnie 2 laski w ferrari, po czym zatrzymuja sie na czerwonym świetle. No to wpadłem na genialny pomysł ze zatrzymam sie na światłach obok nich jadąc elegancko na przednim kole. No to rozpędziłem sie do 35km\h, przedni hebel i jade..... No i przed samym sygnalizatorem mądzy angielscy drogowcy postawili jakieś małe gówniane odblaski na drodze, takie metalowe i dosyc mocno wystające ponad asfalt. Oczywiście musiałem na taki jeden wjechać, a jadąc na przednim kole efekt był piorunujący. Po prostu nakryłem sie rowerem... Do tego nie mogłem sie pozbierać, noga wkręciła mi sie w koło i zatamowałem troche ruch :D A laski w ferrari prawie wypadły z samochodu ze śmiechu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mialem kiedys tragicznie wygladajaca glebę, ale nic mi sie nie stalo na szczescie. zjezdzalem sobie w strone plazy w Gdyni między klifami i mialem predkosc okolo 30km/h. jechalem po gorce 1,5 metra nad plazą kiedy to nagle ta gorka sie skonczyla i zaczela sie plaza. nie zdazylem wyhamowac i sobie polecialem na piach. rower wyladawal 4 metry, a ja po 2 fikolkach okolo 6 metrow za skokiem.

Najsmieszniejsze bylo to, ze kawalek dalej na plazy lezala jakas para i sie sciskala i mieli niezle zaskoczenie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heheh to moje dwie :blush: Sadze ze jedna moze konkurowac o miano number one :]

 

1) Wracalem sobie z wycieczki do Zegrza, byl juz wieczorek, na lawce na skwerku przed moim blokiem siedzieli znajomi. Zobaczyli mnie z daleka, pomachali, zaczalem jechac do nich.. Cos mnie podkusilo, ot zart, rozpedzilem sie i chcialem zahamowac przed lawka zeby ich nastraszyc.. i nastraszylem .. zahamowalem przednim i pieknym fikolkiem na kierownica wpadlem na ich kolana... Bogu dzieki nic sie nikomu nie stalo.

2) Jest mojego kumpla ale z moim udzialem :) Jechalismy w Warszawie sciezka rowerowa idaca z Powazek na Dworzec Zachodni. Gadalismy sobie wlasnie jak irytujacy sa kierowcy parkujacy na sciezkach rowerowych, Grzejemy sobie 30 tka, a tu zaparkowana BMKA centralnie na sciezce rowerowej i jakis wylansowany typ w srodku (lat okolo 50-60 solarium, rolexy takie sprawy) siedzi w srodku i gada przez telefon. Mowie: "Patrz jaki oszolom". Kolega chcial mu to powiedziec i zwolnil... niestety puknalem go lekko w kolo, bo sie zagapilem, kolega stracil rownowage, rower sie przekrzywil, a on przed upadkiem, ratowal sie chwytem samochodu... chwycil luserko, ktore szybko sie oberwalo.. Wiec opisze w skrocie.. kolega lezy z lusterkiem w reku, ja stoje z otwartymi ustami, Pan w BMWicy siedzi z otwartymi ustami. Zle zrobilismy, byl impuls i ucieklismy, ale z drugiej strony Pan mogl tam nie parkowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem sobie keidyś prze skrzyżowanie do sklepu oddac butelke szklaną po pepsi.

Nagle coś mnie majtneło i w ułamku sekundy zdecydowałem ze chronie butelke a samemu gleba, a mogło byc na odwórt. A ze miałem pecha to upadłem plecami na krawęznik a butelką zdzieliłem sie w zęba potem mi ona i tak upadał i sie rozbiła :D

A zabek do reperacji :angry2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gleba nie do pozazdroszczenia.

Miałem jeszcze jedną masakryczną glebe. (właściwie to do niej nie doszło, ale niewiele brakło)

Jadę sobie po chodniku , idzie jakiś dziad. Myśle co tam , jade. Miał w rękach smycz , ale piesek szedł drugą stroną chodnika :blink:. Smycz zauważyłem po fakcie :/. Jade tak z 1m. zobaczyłem smycz , po hamplach , stanąłem dęba na przednim , ale obyło sie bez OTB :]. Tak dziad sie zaczał drzec , ze nie wytrzymałem i zwyzywałem go od.... najgorszych :D i pojechałem dalej. Moje jajka ucierpiały niestety :angry2:.

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje dzisiaj też bo się zapatrzyłem na panią w rynku we wrocławiu i nie zmieściłem między słupkiem a płotkiem :) Od dziś absurdalny zakaz wjazdu rowerumi do rynku wydaje mi się nieco mniej absurdalny :(

 

PS: Dlaczego starzec walący slalomem po drodze rowerowej zawsze cię zwyzywa, osoba w średnim wieku rzadko, młode blondynki tylko wtedy gdy w nie nie wjedziesz a skejci i dresy zawsze (w dowolnym miejscu i czasie) mówią że naklepią ci "następnym razem"?;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po deszczu jechałem przez las, cały czas wielkie, błotniaste kałuże właściwie wszędzie. Nagle skończyło się, myśle sobie, fajnie tutaj już nie padało i jest w miare sucho. No to troche przyspieszyłem. Zaraz za zakrętem bagno-gigant, którego oczywiście wcześniej nie było widać.

Kąpiel błotna jest ponoć zdrowa.

Ubrania dość drastycznie zmieniły kolor, ja pare dni po tym wydarzeniu ciągle czułem, że śmierdze tym błockiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja najśmieszniejsza :

Jade sobie łąką wzdłuż lasu, trawa ok 1 metr wysoka, było troche z góry na dół i lekki zakręt w lewo, a potem górka, no to biore zakręt i przy ok 30 km/h poczułem że mi kiera poszła w dół (i gałąź przed kołem zobacyzem ;]]] ) i ja przez kierownice tak że nogi miałem na niej a rękami jeszcze trzymałem :)

No ale dobra, dup, leże na brzuchu z brogą w ziemi i nasłuchuje czy rower upadnie na mnie czy nie, zacisnałem wszystkie mięśnie i czekam, cisza, no to rozluźniam sie, wyrywam brode z gleby a tu nagle jeeeb! Rower chyba stał chwile na jednym kole i dostałęm siodełkiem w środek pleców dosyć mocno że aż oddech mi zawirował..

 

Pozdro i nie polecam ;]]]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miam zwykle szczęście i udaje mi się opanować rower. Ale miałem dwie zabwane gleby.

 

1) Zna ktoś drogę z Warszawy do Łomianek i dalej? Od pewnego momentu po prawej stronie jest śmiesznie wąskie pobocze. Po drugiej szerokie pobocze (pas awaryjny?). Więc jadać do Dziekanowa Polskiego przez pewien czas musiałem jeschać właśnie tym poboczem pod prąd. :) Potem lasemjest ścieżka. No to ja na ściżkę i do przejścia przez szosę. Jechałem sobie szybko po bardzo twardej i wąskiej skarpie. Aż tu nagle... piach. Nawet go nie zauważyłem. Najzabawniejsze, że moja głowa wylądowała jakieś 10-15 centymetrów od betonowego słupa. Zawsze jeżdzę w kasku, ale nie chcę sprawdzać jego wytrzymałości.

 

2) Był chyba styczeń tego roku. Wyjechałem sobie na trochę. I na takiej idealnie oblodzonej drodze chciałem sparwadzić jak wygląda hamowanie na lodzie. :D A więc mały rozpęd i dałem po przednim hamulcu, poluzowałem i na maksa tylni. :D Jak się można domyślać rower się od razu położył. Leciałem tak razem z nim ładne 3-4 metry. A lód był taki że gdy wstwałem to nie mogłem ustać na nogach. Ale ta gleba to już wyłącznie na własne życzenie. Lubię ekseperymentować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio spytałem kumpla czy umie skrzyzowac ręce na kierze (lewa reka za prawy grip i prawa za lewy - zgadnijcie skąd ten pomysł ;)). On na to 'no jasne' i skrzyzował. Przejechał kilka metrow i popisowo złozył sie na lewy bok ;) Odrapał sobie motylek od nowej piasty deore :036: Potem całą droge wyklinał na moje pomysly :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lat temu bodajze 3-4 jade sobie na rowerku, no name kupiony za ciezko zarobione pierwsze pieniazki no i jade sobie srodkiem nieuwzywanej przez samochody ulicy, i zaczalem sobie jechac na tylnym kole... Jade coraz szbyciej no i rowerzystka wyskoczyla mi nagle z bocznej uliczki, efekt byl taki ze zahamowalem tylem i kolo opadlo, ale co dalej... Gdy juz uderzylem przodem drastycznie o powierzchnie asfalt nagle przednie koło z widelcem odpadlo :blush: pekła czesc widelca w glowce ramy, a ja wyladowalem rzecz jasna na ziemi :P Efekt procz uszkodzenia roweru, biala koszulka ktora mialem na sobie zmienila kolor na szaro,brazowo, czarny :D a i zyskala taka duuza dziure na ramieniu a ja znaczna czesc skory... Spodni tez kawalek stracilem... Na kolanie potem 6 szwow. Nastepnie pani z glupim usmieszkiem czy nic mi sie nie stalo... Oilem tak ta kobietke za fakt iz nawet nie spojrzala czy nic nie jedzie i wpieprza sie na srodek drogi ...

 

no ale ja nie pozostaje bez winy, bo jadac normalnie nie byloby takich efektow... :D

glupota jednak zbiera potem plony :blush:

 

no i wypadek nr. 2 tydzien temu, jade sobie na rowerku (droga z pierwszenstwem) i skrecam juz do siebie na osiedle. Nagle wyjezdza centralnie we mnie sliczne czarne audi A6 :blush: i coz efekt procz kilku rys na rowerze i masakrycznego wgiecia mu maski moim cialem nic sie wiecej nie stalo :lol: a maske pogialem mu zeskakujac nagle z roweru szukajac drogi ucieczki :D a ze zrobilem moze to ze zloscia ze sie we mnie wpieprzyl to juz inna sprawa :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najśmieszniejszą glebę zaliczyłem jeszcze za młodu. Było to jesienią... Zjeżdżaliśmy ze znajomymi aleją w mieście (z górki), ja jechałem jako ostatni, gdyż wyruszyłem na takiej właśnie pozycji :P

W pewnym momencie kumple skręcili i zmienili trasę, ja postanowiłem pojechać na skróty i nieźle rozpędzony wjechałem na pagórek, nie przyhamowywałem, gdyż było w miarę równo, a przeszkadzać mogły mi jedynie wszechobecne suche liście.

...ocknąłem się i zobaczyłem swój rower w fontannie kilka metrów dalej. Próbując odtworzyć wydarzenia z ostatnich kilku (?) minut przejrzałem trasę przejazdu z tyłu - znalazłem w jednym miejscu sporą, całkiem nieźle wyprofilowaną wyrwę w terenie, która była całkowicie przysypania liśćmi i nie było jej widać. Cóż, od tej pory jeżdżę ciut ostrożniej, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się człowiek natknie na naturalną hopę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Moja przygoda jest na pozór śmieszna. Otórz gdy miałem 7latek , przychodził do mnie kolega i razem jeżdziliśmy po ogródku i na roweruchh(minigórale) .Rodziece kolegi zabronili mu pożyczać roweru ale mi udało się go wybłagać . Więc siadam i jade , pierwszy raz n nim jechałem więc normalka że chamulców jeszcze nie wyczułem. Zjeżdżam z pagórka z prędkościa jakąś 15 km/h . I po hamplach , trawka była mokra bo po deszczyku było , a ja za przedni ostry jak brzytwa . W efekcie przelleciałem przez kierownice a moje uda przytrzymały rower za kierownice . Wszystko obserwował wójek. No więc leże na tej trawie nie świadomy że na demną "wisi" rowerek i jestem uchhachany do wójka i mówie "ale fajnie" i w tym momencie rower się przewrócił i walną mnie tylną przerzutką w głowe.Efekt : -3 szwy na głowie (tata mówił że jak mi je zakładali to było mnie słychać 150 m dalej :blink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...