bmarekb Napisano 4 Stycznia 2011 Napisano 4 Stycznia 2011 Pewnego razu, jesienną porą, Pojechałem w las za moim domem, który znam na pamięć (tak mi się wydawało) Zapomniałem że dwa dni wcześniej, była mocna wichura i wiatrołomy były wszędzie. Ledwie wjechałem do lasu, w cienką ścieżkę, (jechałem ok 25 km/h) i zza pierwszego zakrętu wyłania się konar, nie do ominięcia i nie do przeskoczenia. Wszelkie próby hamowania zawiodły(ściółka nie pozwoliła), choć i tak byłem pewien że w pełni nie wyhamuję. Z prędkością 15-20 km/h wjechałem w konar, rower pierwszy spadł na ziemię, a la z pimentem siadłem sobie na widełkach, tak że w ułamek sekundy byłem na nogach... Ale przeszkodę pokonałem
carlos86 Napisano 4 Stycznia 2011 Napisano 4 Stycznia 2011 Ja także podzielę się moim śmiesznym wypadkiem. Maj 2010 roku godzina 8.20 rano dojeżdzam do pracy jak codzień. Warszawa mokotów, biurowce dookoła i jadę ulicą Postępu około 30km/h. Kiedy zbliżałem się już do wjazdu to chciałem wyciągnąć kartę dostępu z prawej kieszeni żeby przejechać przez bramkę. Niestety ręka zaklinowała mi się w kieszeni spodenek, a ja zbyt szybko zbliżyłem się do zakrętu. Lewą ręką na kierownicy oczywiście nacisnąłem hamulec i skończyło się lotem przez kierownicę. Rower na szczęście nie ucierpiał a ja upadłem na plecak i też nic mi się nie stało:) Szybko się podniosłem zmieszany bo to była godzina o której prawie wszyscy do pracy docierają
netta1987 Napisano 4 Stycznia 2011 Napisano 4 Stycznia 2011 temu czasem rozumiem anglików którzy mają odwrotnie hamulce
Szogun123 Napisano 4 Stycznia 2011 Napisano 4 Stycznia 2011 Dlatego ja prawie wszystko mam w lewej kieszeni
Rumen Napisano 19 Stycznia 2011 Napisano 19 Stycznia 2011 Ja miałem ostatnio fajny przypadek (gleby nie było ale) zjeżdżałem po schodach do tunelu pod torami a na wprost schodów jest ściana od ostatniego schodka może z2-2,5m miałem tylko przedni hamulec i żeby było zabawniej schody były mokre chyba nie muszę mówić co zrobiłem tak wyhamowałem na ścianie na szczęście z małą prędkością ale co lepsze jak się odwracałem z rowerkiem to przywaliłem tylnym kołem w ścianę i co szprycha poszła się kochać . Jeszcze miałem dużo szczęścia że amor nie wyrzucił mnie do przodu bo miał bym fajny lot, nie powiem z150fr z przednim hamplem wciśniętym do granicy hamowania a blokowania koła tak że było ciekawie. Jeszcze miałem jeden fajny przypadek na tych schodach jak miałem za mało powietrza z przodu no i mój nobby nic pięknie tańczył z całym przodem na boki podczas zjazdu po schodach o0czywiście tylko z przednim hamplem.
Matrixowo Napisano 20 Stycznia 2011 Napisano 20 Stycznia 2011 może mało widowiskowe i śmieszne, ale jako, że kilka dni temu pierwszy raz jeździłem w zatrzaskach, to przez cały dzień myślałem o tym, żeby wypiąć buty jak by co. No i tak całą trasę przejechałem bez najmniejszych problemów, ale gdy podjechałem do domu i już się zatrzymałem zapomniałem o tych butach i tak sobie fajnie ładnie przechylam się na bok i oczywiście gleba pierwsza moja na rowerze
Mod Team mrmorty Napisano 28 Lutego 2011 Mod Team Napisano 28 Lutego 2011 Temat dotyczy dnia wczorajszego, ale za bardzo bolało by pisać. Dość stromy zjazd i mniej więcej w połowie dźwięk pękającej linki tylnego hamulca. Mimo tyłka daleko za siodłem nie ryzykowałem przedniego hamulca... W tej sytuacji wybór krzaków leszczynopodobnych był bezdyskusyjny. Przy mrozie poniżej -10 odczucie bólu było dość przytłumione, za to po prysznicu poczułem że jednak żyję(w myśl gruzińskiego przysłowia - jeśli obudziłeś się i nic cię nie boli - znaczy, że umarłeś)
netta1987 Napisano 28 Lutego 2011 Napisano 28 Lutego 2011 no to się przejechałeś moja gleba z wczoraj też z cyku bo spd mi pokazały co to grawitacja: niedziela jak zawsze rowerek 2 pedałki spd i jazda jedziemy sobie w 4 i ja co jakiś czas odjeżdżam by porobić fotki na pamiątkę i tak chyba przy 5 serii zdjęć odjechałem na jakieś 300m by spokojnie się ustawić ale nie hamując zatrzymywałem się bo lodowisko i hamowanie było by niebezpieczne i tak jadę i przy max 2km/h zapomniałem się wypiąć i przechyliłem się jak kłoda padając w zaspę chłopaki jak dojechali nie wiedzieli co się stało bo leżałem w miękkim śniegu na poboczu z butami wpiętymi i się śmiałem sam z siebie oni czy mocno się wywaliłem i czemu się śmieje. A ja na to że pierwsza od dawna gleba przy 0 prędkości a po lodzie jechałem dość szybko i stabilnie
Thunderbird25 Napisano 5 Marca 2011 Napisano 5 Marca 2011 Jadąc w maratonie w Czechach na ranchu MALEVIL. Po ostatnim bufecie obierałem banana opierając się łokciami o kierowincę na zjeżdzie. nagle podbiło mi przednie koło. Przeskoczyłem przed rower (nie wiem jakim cudem mają noski zamiast SPD). Rower gonił mnie jak na autonamierzaniu przez ok 200m. Z boku obserwował mnie czeki dziadzio z bardzo zdziwioną miną .Przez otatnie kilometry miałem cały czas uśmiech na twarzy, gdy przypomniałem sobie jego minę
Angeli Napisano 6 Marca 2011 Napisano 6 Marca 2011 Moja pierwsza gleba na nowym rowerze (marki ROMET składak) tuz po 1 komunii. (czyli wieki temu jak jeszcze górskich nie było) jadę niedaleko domu, rozpędzam się, jest fajno... wtem z bocznej drogi wyjeżdża samochód. nie myśląc wiele staje na hamulcu tylnym (dla tych co nie znają składaków to kręcenie korbą do tyłu powodowało załączenie się hamulca) + wcisnąłem hamulec przedni... nie wiedziałem że jak tak się zrobi to można wylecieć przez kierownice... mi się nic nie stało, rower także cały, pozrywane tylko przewody od oświetlenia... a od tamtego czasu minęło ładnych parę latek, i ŻADNEGO wypadku nie miałem, chociaż zajeździłem składaka, później No-name górskiego, a teraz już na porządnym sprzęcie wiem jak jeździć, jak hamować skutecznie, i wiem że najgorszym sposobem hamowania jest zablokowanie koła...
SifoDyas Napisano 6 Marca 2011 Napisano 6 Marca 2011 2 lata temu jechałem do Reala coś kupić. Nie chciało mi się nadrabiać drogi jadąc wjazdem na parking więc zdecydowałem jechać udeptaną ścieżką kończącą się dość stromym podjazdem. Rozpędziłem się aby wyjechać, byłem jeszcze parę metrów przed górką i nagle olśniło mnie "przecież tu kur... gdzieś był rów po dawnym potoku". I faktycznie był, 0,5 metra dalej przecinał prostopadle ścieżkę. Wpadłem przednim kołem, momentalnie OTB, nie zdążyłem nawet puścić kierownicy jedynie wychyliłem głowę do tyłu i zaryłem brodą o ziemię. Nikt na szczęście chyba tego nie widział, co jest dziwne biorąc pod uwagę, że to było na jednym z głównych skrzyżowań w mieście w środku dnia. Zaparłem się, że nie wrócę jak ciota do domu w takim stanie i to jeszcze bez zakupów . Powycierałem krew chusteczkami, kupiłem co trzeba i jeszcze w drodze powrotnej wstąpiłem na pogotowie zszyć tą brodę. Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi było zegarka, który kupiłem parę miesięcy wcześniej, w tym rowie były kamienie i porysowałem szkiełko i branzoletę. Jak ktoś jest z Rzeszowa to pewnie kojarzy ten felerny wjazd .
P3NNY Napisano 7 Marca 2011 Napisano 7 Marca 2011 Z tym automatycznym wypinaniem SPD przy upadku to bym nie szalał. W minionym roku na chyba 3 przejażdżce w spd standardowo uderzyłem do pobliskiego lasu. Koło leśniczówki jest szlaban co by auta nie wjeżdżały ale człowieki omijały go pomiędzy drzewami więc leśniczy wykopał rów tak z 50cm głęboki 2m szeroki. Nie wiedziałem o jego istnieniu jako że do rodzinnego gniazda wpadam rzadko. Jadę więc rozpędzony przechylam ciało śmiało aby aerodynamicznie bez straty prędkości ominąc szlaban i.... Koło w dół Epicon dobił się do korony ja przez kierownicę i leżę jakiś taki dziwnie zgięty i się śmieję: "ale dzwon:D". Coś mi jednak nie pasowało bo na ziemi miałem pozycję jak na "kajcie"- klata na piachu a nogi zgięte w kolanach i u góry; przechylam się a na zgiętych nogach u góry nade mną moja kross'ina już tylko czeka żeby mi na łeb spaść. Co ciekawe ustawione były sprężyny na "-" do oporu.
weekend86r Napisano 10 Marca 2011 Napisano 10 Marca 2011 witam tez miałem parę wypadków (kto ich nie miał ) zaczęło się od tego jak z bratem pojechałem na mała wycieczkę około 50 km bylem rozpędzony do 30km/H a przełożenie miałem 1:1 (terenowe) i zapomniałem, zacząłem pedałować straciłem równowagę no i gleba brat w śmiech ja w śmiech zebrałem się z asfaltu kolana zdarte łokcie też ale jakoś wróciłem W 2008 w mojej miejscowości(nie w starachowicach) zaczęła się moda na skakanie i triki no rowerku a ja wtedy miałem kolarkę to trochę mi odbiło i zacząłem szaleć aż złamałem koło ( http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/03833401bdc69115.html ) postanowiłem założyć koło od górala i następnego dnia pojechaliśmy z chłopakami poskakać ja oczywiście na swojej kozie najpierw kolega zaliczył glebę dość mało przyjemną ( http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7c785e9c7b3c6920.html ) i przyszła moja kolej rozpędziłem się skoczyłem raz było super potem drugi raz ale wyrzuciło mnie z siodełka zrobiłem tak zwanego supermena(nie doszukałem się filmiku ) a efekt tego upadku był taki że popsułem sobie trochę kolano http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a388f2496715fb26.html
micropoint Napisano 13 Marca 2011 Napisano 13 Marca 2011 Raczej miła niż śmieszna gleba Do tej pory nie zaliczyłem wiele gleb (na szczęście) ale w listopadzie zeszłego roku wracałem z pracy (trasa rowerowa wzdłuż dwupasmowej jezdni i linii tramwajowej - poznańska pestka). Z racji tego, że mieszkam po drugiej stronie drogi musiałem przejechać przejściem podziemnym. Chciałem wejść w zakręt w lewo do przejścia na tylnym hamulcu ale mnie niestety przegięło i poleciałem jak długi w prawo razem z rowerem (początki z spd) lądując ku mojemu zdziwieniu u stóp jeszcze bardziej zdziwionych niż ja dwóch prześlicznych niewiast zmierzających na tramwaj:) Panny pochyliły się nade mną z troską i zapytały czy wszystko ok. Oczywiście że ok (dupsko i łokieć bolały mnie niemiłosiernie) pozory męskości trzeba było zachować. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze na nie wpadnę
Caledonia Napisano 28 Kwietnia 2011 Napisano 28 Kwietnia 2011 · Ukryte przez mrmorty, 16 Sierpnia 2011 - słownictwo Ukryte przez mrmorty, 16 Sierpnia 2011 - słownictwo A to było tak jechałem sobie lajtowo w Gliwicach 27 km od domu jadę sobie jadę ciepło było i muchy latały jadę koło kościoła i nagle idą takie fajne 2 dupeczki ;DDD no to ja taki loook i ###### mi mucha w oko straciłem kontrolę nad kierownicą i ######s do rowu !!! ;/ gleba jak tralalala myślałem że rękę złamałem już teraz jak jest ciepło nie jeżdżę bez okularów .
Stravberry Napisano 28 Kwietnia 2011 Napisano 28 Kwietnia 2011 No to tak jadę sobie po ulicy i nagle taki zjazd w dół no to jak zwykle próbowałem jak najszybciej jechać(było to ok.30 km/h) akurat kumpel złapał się mojego roweru (on był na rolkach) i trzymał się mnie i jedziemy nagle mówi żebym wyhamował no to ja głupi przednim hamulcem (tarczówką) na maks kumpel poleciał na trawnik ,a ja salto do przodu przez rower i i pech chciał że oby dwoma rękoma przywaliłem o asfalt wstaję taki połamany kumple oczywiście polewka, miałem ból oby dwóch rąk przez 15 minut z szoku wstanąłem i rower prowadziłem przez dalszą drogę ,a w drogę powrotną już normalnie jechałem Na szczęście nic się nie stało
PiterForce5 Napisano 28 Kwietnia 2011 Napisano 28 Kwietnia 2011 SifoDyas Kojarzę... Ale żeby tam wyrżnąć to trzeba być artystą naprawdę...
ugupu Napisano 8 Maja 2011 Napisano 8 Maja 2011 Jechałem sobie po bocznicy kolejowej na Bemowie. Fajnie, miło, ale był rozjazd świeżo naprawiony przez kolejarzy. I tamże, pomiędzy podkładami nie było kamieni. Koło mi w to wpadło i tak sobie stoję i próbuję prawą nogę z SPDów wypiąć. A tu nic. Blok mi się poluzował i tak ruszam sobie nóżką na wszystkie strony a but wpięty. Nie minęło parę sekund, powiedziałem sam do siebie "o k...a" i przewróciłem się z bikiem na bok, na szynę, cały czas trzymając kierownicę. Bolało...
NGH Napisano 9 Maja 2011 Napisano 9 Maja 2011 Moja gleba, którą najbardziej pamiętam hmmm. Są dwie takie: 1. Za bajtla jechałem starą kolarzówką dosyć szybko i linka z hamulca mi się zerwała i zatrzymałem się zębami na schodach myślałem że umieram taki ból eheheheh na szczęście zęby całe ale do tej pory trochę krzywe. 2. Impreza, wszyscy pijani, zaczyna brakować %%%%%, blisko piwnica no i wzystko jasne heheheh. Nie podjechałem pod spory krawężnik i zaryłem twarzą o asfalt nic ciekawego biorąc pod uwagę że 2 dni później była matura, wszystkie fotki z matury mam z lewego profilu heheh. A taka ostatnia umiarkowanie poważna to była w Gliwicach na AMŚ w tamtym roku, na stromym zjeździe z korzeniami wywalił się kolega co mu siedziałem kole no i automatycznie wjechałem w niego i przeleciałem przez kierownice ale szybko się pozbierałem.
iowa74 Napisano 9 Maja 2011 Napisano 9 Maja 2011 Ja miałem ciekawe/ śmieszne gleby za dzieciaka. 1 uciekam przed kumplami na moim żółtm flamingu, oglądam się jak są daleko i.... nagle wyrósł prze de mną duuuuży kamień. No i zaryłem w niego na pełnej prędkości ja poćwiczyłem loty a roer matematykę ( przednie koło w 8 ) 2 testowałem na wysokich krawężnikach i małych skarpach ( skoki oczywiście) rowerek wigry3 . Po którymś skoku ja na ziemi a w około z jedengo wigry zrobiły się dwa. Złamał się
Gazda Napisano 13 Maja 2011 Napisano 13 Maja 2011 Moja najśmieszniejsza? Jadę obok przystanku PKS w Żorach, ~20km/h, rozglądam się czy nikomu nie wymuszę pierwszeństwa, spoglądam w przód i nagle czuję, że moje przednie koło zatrzymuje się na takim 40cm słupku betonowym (ze 30cm średnicy). Rower został w miejscu a ja wylądowałem na postoju dla taksówek Byście widzieli ich minę 'Nic się Panu nie stało?' i się podśmiewają ze mnie Niestety zdarte łokcie bolały
yeti1232 Napisano 14 Maja 2011 Napisano 14 Maja 2011 JA miałem taką sytuację że podczas treningu zamyslilem sie na zakręcie no i łup przejechalem przezz dwa zywoploty a w 3 byl pien no i przez kierownice a bylo to z predkoscią 30 km/h hehe. nic mi sie nie stalo ale nawet nikt sie nie zatrzymal by udzielic pomocy ach ta polska ;/
Roslina Napisano 28 Maja 2011 Napisano 28 Maja 2011 Oj dwie troszkie smieszne sytuacje:oblany egzamin na prawo jazdy drugie podejscie,powod:proba potracenia rowerzysty,czwarte podejscie:najazd na rowerzyste tylem na skrzyzowaniu na pasach(samochod stal przednim kolem na studzience i jak puscilem hamulec by ruszyc to samochod troszkie zjechal do tylu a z mna stal gosc primera na pasach a rowerzysta byl miedzy nami.A moja gleba?Z kolega w Kazimierzu zawsze ja wracalismy wieczorem zrypani z trasy to nam odwalalo i wpadl na pomysl by podjechac do mnie gdy pilem z bidonu i nacisnal mi przedni hamulec.Dalej sami wiecie:)
nanek3 Napisano 8 Czerwca 2011 Napisano 8 Czerwca 2011 Zjeżdżałem sobie dzisiaj trasą z góry, miałem na liczniku około 50 km/h gdy wjeżdżałem w piach, więc zablokowałem tył, żeby przód mi nie uciekał. W tym momencie klocki V-łek po prostu odpadły, wjechałem przodem w piach i zaliczyłem prześliczne OTB, przejeżdżając kaskiem po korzeniach. Po chwili gdy już się pozbierałem, zacząłem szukać pechowych klocków. Co się okazało wina leżała po stronie ramienia jednego z hamulców, po prostu pękło trzymanie lewego klocka hamulce były ze znaczkiem accent'a, ale było naniesione logo "Logan". Jednym słowem, jak już coś kupować to produkty dobrych marek, bo w rowerze wszystkie elementy odpowiadają za bezpieczeństwo.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.