Skocz do zawartości

[gleba] Wasza najśmieszniejsza


Pioe

Rekomendowane odpowiedzi

Ja parę dni temu wjechałem pod małą górkę popatrzeć na miasto (taką droga dla traktorów itp w polach). Jak już się napatrzyłem :P to obróciłem raz pedałami (prędkość z 10km/h), puściłem się jedną ręką kierownicy żeby zasunąć kieszeń a tu nagle kierownica skręciła, zablokowało przednie i przez kierownice... Ja na drogę a rower w pszenice... Głupio trochę taką glebę zaliczyć przy takiej prędkości ale ubaw za to łady ze swoich umiejętności :down:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj po pracy postanowiłem sobie zrobić krótką rundkę po Lasku Wolskim, żeby mi się dobrze spało. Wziąłem rower, trochę pojeździłem i zdecydowałem, że trzeba wracać.

Mknę lasem w dół, Prodigy na uszach, wyjeżdżam spomiędzy drzew wprost na Hoffmana (asfaltowa droga mocno w dół w Krakowie), patrzę, a tu pedałuje do góry jakiś biker.

Jako, że przeczytałem wczoraj na niniejszym forum, iż godnym i słusznym jest wzajemne pozdrawianie się fanów dwóch kółek, podniosłem rękę w geście powitalnym. Niestety prędkość, zajawka i ta energetyczna muza sprawiła, że skończyło się to masakrycznym OTB, obtarciem połowy pleców, rozwalonym kolanem i łokciem, oraz kołem do centrowania.

Musiało to wyglądać nieźle, bo pozdrawiany przeze mnie kolega (z tego miejsca raźne HO! jeśli to czytasz), nie chciał za nic popedałować w górę, zanim się nie wyzbierałem. No chyba, że się zmęczył...

Teraz siedzę obolały przy komputerku, a z radia płynie Lenka, coby mnie znów na ekscesy nie wzięło. A jeśli zasnę, to tylko na prawym boku...

 

Aaa i oderwał mi się odblask z tyłu. Jakby ktoś jechał i znalazł, dajcie znać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj wjechałem w jakiś zagajnik, w którym płożyły się przy ziemi pędy jeżyn. Jechałem takim zwężającym się singiel trackiem a igły tych gałązek smagały mnie po nogach. Postanowiłem się zatrzymać, więc wypiąłem prawą nogę z nosków ale gdy już stawałem, zobaczyłem po prawej mrowisko. No to trzeba było na lewą ale jakoś noga mi się nie zdążyła wyjąć i bach w te jeżyny. Wstałbym od razu ale z każdym ruchem wbijały mi się te cholerne kolce w nogę więc delikatnie trzeba się było wyszarpywać z tego noska. Na dodatek po drugiej stronie mrowisko i wizja kilku setek mrówek, które chcą dostarczyć mnie i mój rower swojej królowej. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że skończyłem prace na działce, wyruszyłem do domu. Pomyślałem sobie ze pobije swój rekordzik czasowy z wczoraj. Jak wyruszałem lekko kropiło, jakże ze jadę na rekord nic mnie nie powstrzyma:D.

Na ok 7km skrzyżowanie ulic asfaltowych, ja skręcam w lewo a zakręt ma ok 90 stopni. Cóż pech chciał, żebym aż tak mocno nie hamował bo przecież każda sek ważna do rekordu:D

Z prędkością ok 23km/h wpadłem w ten zakręt na lekko mokrawym asfalcie:D

 

Efektem był piękny ślizg przez skrzyżowane:) obydwa koła straciły przyczepność:)

 

Szybko się pozbierałem, bo przecież jadę na rekord;)... Mina ludzi którzy patrzyli, ze nawet nie zobaczyłem co mi jest... bezcenne;D

 

Cóż szkoda bluzy:( dziura się zrobiła, lekko lewy pedał przytarty i ciut siodło ale nie widać:)

 

A tak to trochę kolano, udo i lewa ręka przytarte.

 

Ale najważniejsze że mimo ślizgu(uślizgu) :P udało mi się pobić rekordzik o 30sek:D.

 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio zaliczyłem fają glebę :) W Krakowie chciałem skręcić z karmelickiej w stronę dworca głównego. Skręcam w lewo, a koła zostały w szynach i dup przez kierownicę. Zebrałem się na chodnik i chciałem sprawdzić czy wszystko ok z rowerem, a jeden widz mi powiedział "Profesjonalnie przeleciałeś przez kierownicę". Sam nie wiem czy miałem się poczuć dumny czy cieszyć się, że jedyne co się stało to spadnięty łańcuch.

Pzdr J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś jechałem sobie spokojnie z kolegą prostą drogą po chodniku koło 20m/h, kiedy to dostrzegliśmy idące w naszą stronę gaworzące trzy babcie,które zajmowały całą szerokość chodnika. Kiedy to owe babcie zobaczyły że się zbliżamy, nie wiedziały jak mają się przesunąć żeby nam ustąpić przejazd i w ostatniej chwili nagle po środku drogi jedna z babć :) się przesunęła i ustąpiła, ja chcąc przejechać między babciami wjechałem w kolege który zaczął mnie w ostatniej chwili wyprzedzać żeby też przejechać( jakby nie mógł przyhamować:P) no i efekt taki że zahaczyłem moją kierownicą o jego koszulke. Kierownica mi uciekła w drugą strone, a ja złapałem jego tylne koło(podczas jazdy :) ) pachą:P Teraz mam zdarty łokieć i ślady jego bieżnika na żebrach, ręce i pod pachą :D btw. babcie jeszcze nas ochrzaniły że jeździmy jak wariaci i mamy uważać! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja najśmieszniejsza gleba miała miejsce w ubiegłym roku podczas wyprawy rowerowej... otóż jedziemy sobie, jedziemy, zaczyna się już robić ciemno.. więc wypadałoby włączyć światła... wpadliśmy na genialny pomysł włączenia sobie tylnych lampek (wieźliśmy je przypięte do sakw).. mnie udało się włączyć lampkę koledze, jednak podczas próby włączenia mojej, nastąpiło tzw. zwarcie.. nie było czasu, by się wypiąć.. i po chwili leżałem na drodze :) nadjeżdżający kierowcy dziwnie się patrzyli :P

prędkość mała, więc tylko lekko obtarłem kolano

 

dopiero później pomyśleliśmy, jaki byłto idiotyczny pomysł :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz ja.

 

1.Kiedyś kumpel jadąc góralem po mokrym asfalcie najechał na jakieś gówno, nie miał błotników i spod koła zawinęło to coś i wbiło mu się kiedy miał otwartą buzię pomiędzy górną wargę a zęby, najlepsze to to, że nie wiedział co to jest, stanął i palcem wygarnął jasno-zieloną, mokrą papkę z gęby, prawie się porzygał.

2. Dawno temu brat z sąsiadem, kiedy mieli ok. 4 i 5 lat jechali na jednym rowerze kross 2 czy coś takiego (taki z długim siodełkiem) i wpadli do fosy, w którym był skrzek, wracali do domu z płaczem i skrzekiem za uszami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja normalnie RZądze! Ostatnio tzn jakieś 5 dni temu jechałem z kolegami do HiperMarketu Kerfur dojechaliśmy kupiłem sobie kole z automatu czekamy czekamy kolega wychodzi z nową piłką ...no dobra ale to nie do gleby ;p no i w końcu ruszamy ja jadę przy ścianie i jakieś 100m jest Komfort ja tak spokojnie z 30 i jakies 10m przede mna drzwi sie otwierają...ja zaciskam klamki ale nic ###### w drzwi ja sie wywaliłem koleś (ten co otwierał) podszedł do mnie i mi przycisnął rękę jakąs dechą (którą wynosił z komfortu)...Może i mało śmieszne ale ja zaraz po wypadku sie smiałem ;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzina 14 dnia dzisiejszego

Po małym odprężeniu w Wrzeszczańskim lasku (Gaj Gutenberga się nazywa) czyli parę zjazdów i podjazdów przed dalszą pracą. Po jakimś czasie postanowiłem wrócić do domu. Jako że kiedyś mieszkałem w okolicy wykombinowałem sobie fajny wyjazd, którym dawno nie jechałem. Ok spoko. Jadę, wymijam jakieś 3 dziewczyny z psem. Widzę wyjazd na uliczkę, jestem jeszcze w lesie i nagle przede mną wyrosły schody. Jakiś duży pochył, dystans się zmniejsza, trzeba hamować. Tak śmiesznie nacisnąłem na klamkę, że najpierw zwolniłem do 10 km/h a następnie zaliczyłem OTB - na szczęście w krzaki, a nie na schody. Chwila konsternacji gapiów przerodziła się w śmiech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kiedyś jechaliś my z koleą po ścierzce rowerowej wymieniliśmy się rowerami (jego nie był nienajlepszy best czy cuś takiego miał go jeszcze od komuni :) ) i nagle na droge dla rowerów wtargneła cała wycieczka jakieś 30 osób no i kolega na mojej maszynie zaras się zatrzymał a w jego rowerze na którym ja jechałem nie było hamulców nawet o tym niewiedziałem próbowałem hamować nogą o koło ale to nie było skuteczne i jakieś 2 metry przed wycieczką skręciłem w krzaki (miałem jakieś 30-35km/h) no i wpadłem w te krzaki a zaraz za liściami był rów głęboki na ok 1m wpadłem do niego i rama się złamała nieżle przy tym glebłem i wpadłem w jeżyny wycieczka przystaneła i jak wyszedłem z tych krzków cały w liściach i w jednej ręce trzymający przud roweru a w drugiej tył to usłyszałem jeden wielki śmiech niezłego buraka spaliłem.Teraz zawsze jak widze mojego kumpla to sie ze mnie śmieje :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to nie pasuje do tematu bo to nie typowa gleba na glebę no ale niezłe na pewno.

Wybrałem się z 4 kumplami nad wodę. Koledze wybuchł bidon z colą, oblewając przy tym jego. Naturalnie wszyscy patrzeliśmy śmiejąc się z niego. Pech chciał, że nie zwróciłem uwagi na stojące przede mną zaparkowaną mazde 323. Przy 15 km/h wbiłem się w zderzak tylni, rower wprawdzie się zatrzymał ale ja niestety usiadłem na niewysokiej zresztą tylniej szybie. Potem zobaczyłem pęknięty zderzak i uciekałem na rowerze z kwadratową felgą przez pół wsi. Najciekawsze jest to że uświadomiłem sobie, że te auto należy do syna dyrektorki mojej podstawówki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to nie pasuje do tematu bo to nie typowa gleba na glebę no ale niezłe na pewno.

Wybrałem się z 4 kumplami nad wodę. Koledze wybuchł bidon z colą, oblewając przy tym jego. Naturalnie wszyscy patrzeliśmy śmiejąc się z niego. Pech chciał, że nie zwróciłem uwagi na stojące przede mną zaparkowaną mazde 323. Przy 15 km/h wbiłem się w zderzak tylni, rower wprawdzie się zatrzymał ale ja niestety usiadłem na niewysokiej zresztą tylniej szybie. Potem zobaczyłem pęknięty zderzak i uciekałem na rowerze z kwadratową felgą przez pół wsi. Najciekawsze jest to że uświadomiłem sobie, że te auto należy do syna dyrektorki mojej podstawówki :P

Off topic: Nie rozumiem jak niszczenie cudzej własności określasz mianem "niezłe na pewno". Dziwić się tylko ze potem taki sk... potrącając pieszego nie udziela pomocy tylko ucieka z miejsca wypadku. Ale tak jest gdy ziółko za młodu nasiąknie....

Tylko jak już podrośniesz to się nie denerwuj gdy zastaniesz oberwane lusterko, wybity reflektor czy inne drobne uszkodzenie w samochodzie... bo przecież dla kogoś była to niezła frajda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem 2 śmieszne gleby.. i to z własnej głupoty ;)

 

1. Jadę sobie miastem i dojeżdżam do skrzyżowania.. przede mną hamuje samochód (jako, w tym samym dniu kupiłem rower) to wpadłem na pomysł aby stanąć na przednim kole xD Wiadomo jak się skończyło, klamka naciśnięta i w pewnym momencie w górze zatrzymałem się i tak stoję na przednim kole.. po chwili oczywiście przeleciałem przez kierownice. Pod sklepem pełno ludzi "wakacje" kolega jechał za mną to z 10 minut staliśmy z boku i się ze mnie nabijał :angry2:

 

2. Pojechałem z kolegą do "Swobnicy" tam jakieś dzieci zaprowadziły nas na niby "Tor Extreme" :woot: . Obejrzeliśmy wszystko co i jak.. i wyglądało to tak.. :D Dosyć długa prosta dwa drzewa po bokach i stroma górka.. I znowu mądry ja wpadłem na pomysł aby się rozpędzić i wyskoczyć z tej górki.. No tak wszystko ładnie pięknie, ale co było dalej? Otóż okazało się, że jak się rozpędziłem i wyskoczyłem to dopiero w locie zobaczyłem, że przede mną są drzewa i krzaki a ścieżka idzie ostro w prawo :D Tym razem wpadłem w jeżyny przedni hamulec i OTB na drzewa.. Gdzieś nawet miałem filmik z tego wypadku xD musiał bym poszukać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spektakularnej gleby to raczej nie miałam okazji ;)

 

1. Na wąskiej jezdni usłyszałam warkot ciężarówki za sobą, który się szybko zbliżał. Obejrzałam się. Kolega jadący przede mną z niewyjaśnionych przyczyn zahamował. Nim się zorientowałam wjechałam do rowu z krzakami. Szczegółów lotu nie pamiętam ale wypełzłam z niego cała pocięta. Chyba coś kolczastego stanęło mi na drodze.

 

2. Moja ulubiona gleba. Słuchawki od mp3 zaplątały mi się w szprychy ;) Szybko nie jechałam ale uderzenie czachą w chodnik bolało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w czasach kiedy jeszcze komórkiaparatów nie miały :nuke: a ja jeszcze miałem nie zniszczalną nokię3210, czyli bardzo dawno temu.

 

Przygoda zaczyna się tak, miałem wtedyjuż dość wysłużonego Magnuma MG100 w kolorze wiśnia metalik alejako że już trochę z niego wyrosłem i już nie bardzo opłacałomi się inwestować jego naprawy, postanowiłem zajechać do Makro bowidziałem tam całkiem fajne rowery jak na tamte czasy bardzowypasione. Na oglądanie zabrałem ze sobą kumpla, wybrałem jużsobie ładny rowerek ale jeszcze musiałem trochę kasy uzbierać.Postanowiliśmy zaraz po tym zjechać nową górką koło świeżowybudowanego mostu, kumpel jedzie przede mną a ja za nim z pewnymodstępem, rozpędzamy się, pamiętam wtedy jeszcze nie miałemlicznika ale wyprzedaliśmy wszystkie auta które jechały na mościeczyli prędkość całkiem słuszna jak na rower z kołami 24cale B)  

 

. W pewnej chwili już na samym dole napłaskim, kolega najechał na cegłę i koło odbiło i wywaliło gona bok na szczęście już trochę wyhamował na płaskim, ja wułamku sekundy złapałem za klamki hamulców i do dechy przednialinka pękła a hamulce z tyłu przy zjechanej oponie właściwie nicnie dały przywaliłem z pełnej prędkości w leżący rower kumplaa dokładnie w bagażnik. Koło z gieło się w ósemkę, a widelecobrócił się się bokiem do kierunku jazdy i za pomocą po giętegokoła z integorował się się z dolną rurą ramy. Pamiętam że wtym momencie wyrzuciło mnie w powietrze, spadłem 5 metrów dalejjakość mnie tak w powietrzu obróciło że na nogi i plecyzleciałem. :yes: W pierwszym momencie leżąc już na glebie, otwieramoczy i pytam Mariusz żyjesz?? – żyje a ty Janusz żyjesz?? -chyba tak wstajemy ?? - nie!! ale wstaliśmy i oglądamy co sięstało koledze z bagażnika zrobiła się harmonijka, i nic poza tyma mnie czekało niesienie roweru na plecach do domu. Jaki z tegomorał dbaj o hamulce i zachowaj większy odstęp nie miałem wtedykasku ale gdyby to nie było na miękkiej ziemi i trawie pewnie byłoby gorzej. ;)

 

 

 

 

Pozdro Janusz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałyśmy z koleżanką ddr,ja z przodu, ona z tyłu. Miną nas jakiś chłopak na rowerze. Koleżanka zaczęła mnie wyprzedzać i zapytała "widziałaś go?", ja się odruchowo odwróciłam do tyłu żeby go zobaczyć. Nagle odwracam się, patrzę, a tu wjeżdżam w jej rower, bo się nagle na środku ddr zatrzymała a ja odwrócona nie zauważyłam tego. Na szczęście była to minimalna prędkość i jakoś ratując rower, wywaliłam się. Ja ledwo siedzę na ścieżce, nie wiem ocb, gdzie ręka a gdzie noga. A z naprzeciwka ktoś jedzie to długo nie myśląc zaczęłam ratować rower bo lezał naprzeciwnym pasie. Nie wstałam, nie podniosłam się, tylko leżąc na ścieżce przeciągałam bajka na swoją strone. A koleżanka zamiast mi pomóc czy coś to tylko stała i nie wiedziała co się dzieje i dlaczego jak nienormalna ściągam ten rower.

śmiać mi się chce jak teraz to sobie przypominam i wyobrażam jak to musiało wyglądać kiedy szarpałam się z rowerkiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To gleba mojego brata ale ze względu na pompę wstawię ją tutaj :) Otóż za siedmioma górami za 1000 jezior w małym miasteczku Węgorzewo mieszkał Przemek który miał składaka o imieniu PELIKAN i barwie różowej . Jechał kiedyś nim na mecz i z niewiadomych przyczyn przednie koło wyleciało w widełek hahahahahaha :D:bye2: następnie wyżej wymionia osobą znalazła kółko hmm 100 metrów dalej ahah

Pozdrawiam Damian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...