ugupu Napisano 26 Maja 2010 Udostępnij Napisano 26 Maja 2010 Witam, Od września roku pańskiego 2009 jeżdżę sobie rowerem Haro Escape, model 2008. Dystans przebyty ok 1800 km. Kosztował po rabacie 1650 zyli. Rower złożony jest na mieszaninie różnych klas i producentów, ale to norma przy niskobudżetowych bikach. I tak: rama: Haro Escape, aluminium 7005, hydroformowane rury przedniego trójkąta, tylny trójkąt zespawano z rur o przekroju prostokąta. pogo stick: Srsuntour XCM V2, 100 mm korby: truvative ruktion suport: truvative Howitzer piasty, mostek, sztyca: Pivit kierownica, stery: ritchey obręcze: Weinemann szprychy: no name heble: Hayes mx4 napęd: SRAM Quartz (przód), X4 (tył, manetki) kaseta: Shimano???? Pierwsze wrażenie: Ładny! Ciemnoszary kolor, matowy. Tylko ciężki trochę. Pierwsza jazda: 100 metrów. Powrót do sklepu: -Panowie, co on taki galaretowaty z przodu? -Och, pogo stick jest nieco wiotki. Jak nie pasi to mamy Magurę w dobrej cenie. -Znaczy ile? pytam, -Jak dla ciebie to 2200 zyli Żartownisie... Druga jazda: koło 10 kilometrów ze sklepu do domu. K.....a, ok, nie jeździłem przez rok bo córce dałem mojego Treka 6000 ale nie sądziłem, że tak sflaczałem. Kiedy wjeżdżałem do garażu w szprychy wkręcił mi się język. Sepleniłem przez tydzień. Pierwsze refleksje: Piasty do d... Trzeba będzie zajeździć i wymienić. Hamulce nie działają. Znaczy trochę działają ale nie tak jak moje V-brake SRAM 9.0 z Treka. Podobno mają się dotrzeć. Zobaczymy. Kiera zrobiona z rury o przekroju ścianek 1.5mm, czy ci tępi amerykanie nie znają słowa "butted"?! Fitness 2009: Nie dam się bydlęciu! Po kilkuset kilometrach nieco lepiej. Trochę kondycja wraca, jazdy głównie asfalt, dojazdy do pracy i z powrotem. Nic nie zgrzyta, nic nie bangla, napęd działa, niby wszystko OK, ale...to nie to. Hamulce się nie dotarły, więcej, zaczynają powoli być głośne. Ruszam do dzieła: reguluję złom. Okazuje się, że wewnętrzne okładziny były całkiem schowane w zacisku i spowalniał tylko zewnętrzny klocek i zacisk o który tarła tarcza. Po regulacji niebo i ziemia! Piasty też się rozchodziły i jest lepiej. Pogo stick zaczął chodzić dziwnie, przestał się bujać, teraz chodzi skokowo. Brunox na golenie nie pomaga. Zrobiłem mu striptiz i okazało się, że jest całkiem suchy w środku. Dostał trochę smaru i jest ok. Może się polubimy? Przyszła zima... Uczciwie powiem, że częściej byłem na siłowni niż z kumplami na piwie. Zobaczymy czy to da rezultaty. Moja firma doszła do wniosku, że mogę pracować w domu. OK, będę miał więcej czasu na bika. Śniegi spłynęły, ptaszki zaśpiewały a ja ruszyłem eksplorować moje naturalne środowisko. Las na przełaj, wąskie ścieżki, stare forty i nieużywane linie kolejowe... I tu Haro pokazał swoją prawdziwą twarz. Okazało się, że jest łatwy i precyzyjny w prowadzeniu, że równie fajnie jak kierą można nim sterować balansem ciała. Rama jest na tyle sztywna, że cała para idzie w napęd (i pokonywanie oporu piast Pivit). Jadę spokojnie tam, gdzie Trekiem mogłem tylko pomarzyć albo gdzie jechałem a siedząca mi na ramieniu dusza mówiła: "Gdzie się pchasz ,kretynie" a chwilę później: "A nie mówiłam?". Po regulacji heble są wystarczające, ale zamiast kupić nowe klocki, kupię Avidy BB7, przywykłem nawet do pogo stick! Ale jak padnie to kupię coś innego. Z tym amorkiem to dziwna sprawa. Piszecie na forum, że miękki, że dla lekkich... Ja ważę ponad 100, sag mam 20-30mm, nigdy go nie dobiłem. Fakt, mało sztywny bocznie, fakt potrafi oddać w nadgarstki bez pardonu, ale jakoś działa. Finisz: Polubiliśmy się z Haro na tyle, że zamontowałem w nim SPDy. Myślę, że jeszcze wiele tras przad nami. Za: rama: solidna sztywna konstrukcja.Pasuje mi jej geometria suport i korby: ISIS, sztywne, wydajne prowadzenie: jak na moje jeżdżenie OK. Jedzie tam gdzie chcę. napęd: SRAM, nic dodać nic ująć. W miarę zużycia do wymiany na wyższą grupę. Przeciw: Waga: koło 14.5 kilo. Ciut za dużo Koła: piasty to złom. Koła też nie mają pożądanej sztywności bocznej. Do wymiany Kokpit: do wymiany ze względu na masę. Podsumowanie: OK. Ale ze świadomością, że wszystko oprócz ramy, suportu i korb z czasem będzie musiało być wymienione. pozdrawiam Janek Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
goncik Napisano 10 Czerwca 2010 Udostępnij Napisano 10 Czerwca 2010 Najważniejsze by "kręgosłup" roweru był OK. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ugupu Napisano 11 Czerwca 2010 Autor Udostępnij Napisano 11 Czerwca 2010 Najważniejsze by "kręgosłup" roweru był OK. O ramie złego słowa powiedzieć się nie da. Pewnie, do maratonów to ona się nie nadaje ale dla mnie jest OK. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi