maciej1408 Napisano 17 Maja 2010 Udostępnij Napisano 17 Maja 2010 Witam! Po ostatniej wywrotce na rowerze szosowym(wchodząc w zakręt liznąłem innemu zawodnikowi koło) strasznie boje się jechać w peletonie a jak już jadę to na każdym zakręcie widząc jak blisko mnie są inni zawodnicy panicznie się boje i całkowicie zwalniam aż zostanę z 20 metrów za peletonem. Przed tym upadkiem spokojnie utrzymywałem się w peletonie a czasami nawet uciekałem. Nie wiem co zrobić żeby z powrotem móc normalnie jeździć bo przez to już 5 wyścigów zawaliłem..Może macie jakieś sposoby? Proszę o pomoc.. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Crazyk Napisano 17 Maja 2010 Udostępnij Napisano 17 Maja 2010 Przełamać się Też raz miałem takie lęki po glebie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maciej1408 Napisano 17 Maja 2010 Autor Udostępnij Napisano 17 Maja 2010 No i właśnie jak się przełamać.. Pewnie mam jechać razem z innymi w peletonie. Ale chodzi o to że teraz na luzie mogę się z wami zgodzić itd. i przed wyścigiem sobie postanowić że bd z nimi jechał a na wyścigu znów mnie dopadnie lęk przed upadkiem i znów się odczepie.. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mati123 Napisano 17 Maja 2010 Udostępnij Napisano 17 Maja 2010 nie myśl o tym ze wszyscy się cisną wokół ciebie skup się na jeździe i będzie git Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
nabial Napisano 17 Maja 2010 Udostępnij Napisano 17 Maja 2010 tia, latwo powiedziec, prawie rok przerabialem problem strachu zwiazany z glupim, acz bolesnym dzwonem...jedyna metoda to stopniowe przesuwanie granic, zacznij od jazdy z kolegami z relatywnie niskimi predkosciami i stopniowo zwiekszajcie poziom, nima innej rady, terapia szokowa malo kiedy dziala Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maciej1408 Napisano 18 Maja 2010 Autor Udostępnij Napisano 18 Maja 2010 Ok dzięki. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
dreszczyk Napisano 29 Sierpnia 2010 Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2010 Mam podobną sytuację. Ostatni raz siedziałem na rowerze 24 kwietnia - w dniu, w którym miałem okopmy wypadek. Miałem bliskie spotkanie z przednią szybą autobusową. Skończyło się tak, że jeszcze nie wróciłem do normalności. Wypadku nie pamiętam, po prostu urwał mi się film. Spędziłem dwa tygodnie w śpiączce, obudziłem się w szpitalu, niewiedzący gdzie jestem. Ja co najdziwniej, nie mogłem wydobyć ze siebie żadnego słowa. Kawałek mojej czaszki przechowałem przez 3 miesiące w brzuchu. Afazja średniego stopnia. Chodzę wciąż do logopedy i na rehabilitację, mówię już bardzo dobrze a jak na taki krótki czas. Do dzisiaj nie umiem pisać tak, jak bym chciał, dużo słów uciekło z mojego mózgu. W lipcu przeszedłem ostatnią operację, dziś mogę wrócić do fizyczności. Także na rower. Na dniach kupię nową maszynę, ale... boję się na niego wejść. Wypadku nie pamiętam, ale lęk pozostał. Pewnie wszystko odejdzie po przejazdu kilku kilometrów, ale na dziś jakoś nie widzę się sam siebie na rowerze... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sol Napisano 29 Sierpnia 2010 Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2010 Wybacz, że spytam - jechałeś w kasku? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
dreszczyk Napisano 29 Sierpnia 2010 Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2010 Wiedziałem, że będzie to pytanie. Nie, nie byłem w kasku. Ostatni raz. Nigdy nie myślałem, że będzie tak potrzebny... Mój błąd. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sol Napisano 30 Sierpnia 2010 Udostępnij Napisano 30 Sierpnia 2010 Współczuję aż takich doświadczeń. Szybkiego powrotu do zdrowia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
aVee Napisano 30 Sierpnia 2010 Udostępnij Napisano 30 Sierpnia 2010 Mam na to złotą rade ! Zawsze jedź jako pierwszy i tyle Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Artursx1 Napisano 30 Sierpnia 2010 Udostępnij Napisano 30 Sierpnia 2010 Jeżdżę DH/FR , początkującym nie jest i nie latam małych rzeczy już . Na początku zawsze tak jest , masz strach przed jazdą a w głowie " jak mi się coś stanie , bla bla bla " . Zawsze po upadku jest pewna blokada w głowie , nie pozwalająca się skupić na jeździe tylko na strachu . Bardzo pomaga autosugestia ( dam radę , pojadę dobrze , wygram , nie będę się bał , itd ) . Masz 2 drogi przełamania tego : 1. Stopniowo , wolno , bardziej bezpiecznie . 2. Odrazu zacząć jechać bez strachu . Ja preferuje to 2gie , im szybciej wyprzesz się strachu tym szybciej zaczniesz osiągać lepsze wyniki . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
razorjack Napisano 30 Sierpnia 2010 Udostępnij Napisano 30 Sierpnia 2010 hehe, no, im się jest młodszym, tym łatwiej. rok temu złamałem poważnie nogę (otwarte złamanie, dwie kości złamane) i to nie na rowerze, po pół roku odstawiłem kule, jeszcze przez rok będę miał dwie metalowe blachy w nodze i 17 śrub. i już nie mam takiego zapału do szaleństw, wiedząc jak kruche potrafią być kości... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kantele Napisano 31 Sierpnia 2010 Udostępnij Napisano 31 Sierpnia 2010 Kurczę, widzę, że nie jestem jedyną osobą, która ma taki problem. Ja w ogóle kiepsko czuję się w terenie, jeszcze piach, korzenie jakoś daję radę ale mokre po deszczu kamienie i błoto a najgorzej kamienie + błoto... masakra. W maju miałam dzwona - niby niezbyt groźny ale przywaliłam kolanem w kamulec zjeżdżając z Prehyby do Szczawnicy po powodziach więc było bardzo mokro. Kolano boli mnie trochę do tej pory. W niedzielę maraton a ja się go zwyczajnie boję, zwłaszcza jak będzie mokro - a zapowiada się, że będzie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.