Skocz do zawartości

[Hamulce] tarczowe czy V-brake'i


wookie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 1 miesiąc temu...

Bzdura.

 

Siła hamowania dobrej v-ki jest porównywalna z hamulcami tarczowymi. Po prostu tak czy inaczej tylne koło zablokujesz przy stosunkowo niewielkiej sile hamowania, zaś przednim zrobisz OTB bez większych problemów. Do tej pory część czołówki używa v-ek z powodu ich mniejszej masy, cyt: "bo tarcze montuje się w motorach, ciężarówkach i pociągach, ale nie w rowerach". Lekki rower jest jakby częścią naszego ubrania sportowego, a nie samobieżnym pojazdem.

 

Chyba że ktoś używa go głównie do jazdy po bulwarach, tam im więcej świecących się elementów, tym większy respect, a tarcze jak wiadomo bardzo lubią się ładnie błyszczeć w słońcu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

meXy B)

 

Jeśli o łatwość blokowania koła, po części się zgodzę (nie licząc mokrych warunków - v'ki nie dają rady, podczas gdy na tarczówki błoto nie ma większego wpływu).

 

ALE - pamiętaj że dobre hamowanie, to hamowanie BEZ blokowania koła - i tu jest przewaga tarczówek, mają dużo lepszą modulację od zwykłych v-brake'ów.

 

Druga sprawa to wyżej wspomniane błoto... nie ma problemów z usyfionymi linkami, czy też zmniejszoną siłą hamowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Bzdura.

 

Siła hamowania dobrej v-ki jest porównywalna z hamulcami tarczowymi. Po prostu tak czy inaczej tylne koło zablokujesz przy stosunkowo niewielkiej sile hamowania, zaś przednim zrobisz OTB bez większych problemów. Do tej pory część czołówki używa v-ek z powodu ich mniejszej masy, cyt: "bo tarcze montuje się w motorach, ciężarówkach i pociągach, ale nie w rowerach". Lekki rower jest jakby częścią naszego ubrania sportowego, a nie samobieżnym pojazdem.

 

Chyba że ktoś używa go głównie do jazdy po bulwarach, tam im więcej świecących się elementów, tym większy respect, a tarcze jak wiadomo bardzo lubią się ładnie błyszczeć w słońcu.

Zgodze sie ze siła jest porownywalna czasami nawet wieksza. Natomiast biorąc pod uwage fakt wychamowania z duzej predkosci dajmy na to pow. 40km/h (jedziemy z gorki i nagle musimy skrecic czy zrobic jakis manewr) no i hamujemy w tym momecie tarcze maja przewage swoja modulacja jak równiez w miare stałą siła hamowania a przy v-kach(niewiem moze nie na wszystkich klockach)po kilku metrach skuteczność jak by zaczela spadac przy czym delikatne zwiekszenie siły moze spowodowac nieoczekiwane OTB. DO tego dochodzi niszczenie obreczy i konieczność jej wymiany w koncu po jakims czasie i spadek hamowania (i grubości klocka przy okazji) przy blocie czy wodzie.

 

Na niekorzyć tarczy moze wpływac ich wysoki koszt i dość drogie serwisowanie w stosunku do v-ek. Jak wiadomo v-ki sie nie zapowietrzaja i nie traca siły po zabrudzeniu obreczy jak to jest w tarczach. Znaczy traca ale na niezbyt długi czas.Jak widac nie ma idelanego rozwiazania i kazde sprawdza sie w innych warunkach :)

 

Tarcze sa odporne na pogode(w pewnym stopniu) maja dobra modulacja i ogromna siłe co niektore (lamiącą amory) sa tez ciezkie i dla niektorych kłopotliwe w serwisowaniu.

 

v-ki są lzejsze, bardziej nie zawodne zato wrazliwe na pogode i zasyfione pancerze

 

Mozna tak wymieniac i wymieniac ale i tak sie nie odpowie ktore sa lepsze. Ja osobiscie Jak przeszedłem na tarcze byłem zadowolony po powrocie do v-ek (mus to mus) mysle nad zmiana na tarcze z przodu bo tył moze być. Po prostu jezdze w takich warunkach ze zwykłe v-ki srednio sobie radza choc hamuja jak zyletka B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
Bzdura.

 

Siła hamowania dobrej v-ki jest porównywalna z hamulcami tarczowymi. Po prostu tak czy inaczej tylne koło zablokujesz przy stosunkowo niewielkiej sile hamowania, zaś przednim zrobisz OTB bez większych problemów. Do tej pory część czołówki używa v-ek z powodu ich mniejszej masy, cyt: "bo tarcze montuje się w motorach, ciężarówkach i pociągach, ale nie w rowerach". Lekki rower jest jakby częścią naszego ubrania sportowego, a nie samobieżnym pojazdem.

 

Chyba że ktoś używa go głównie do jazdy po bulwarach, tam im więcej świecących się elementów, tym większy respect, a tarcze jak wiadomo bardzo lubią się ładnie błyszczeć w słońcu.

 

Śmieszny kolego jesteś. Chyba czołówki, żeś nigdy na oczy nie widział :voodoo:

Po drugie dla ciebie efektywne hamowanie to blokowanie koła ? :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że większości z nas wystarczyłaby dobra v'ka + dobre klocki. Oczywiście jeżeli ktoś mieszka w górach/pobliżu gór to wybierze tarcze ale jakby nie było 75% powierzchni kraju nie przekracza 200m n.p.m. Moda na tarcze jest w pełni i tyle :confused:

 

Poza tym dobre tarcze to 800-1000zł, zużycie obręczy można sobie wsadzić między bajki bo zanim ją zużyjesz to miną lata intensywnej jazdy. Klocki w tarczach też da się zajechać na jednym błotnym maratonie także osobiście uważam, że jeżeli ktoś nie odwiedza regularnie naszych pięknych gór to tarcze są mu zbędne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po za tym 99% rowerów od 2,5 k ( a nawet mniej ) ma już tarcze

Proszę Cię, to żaden argument. A jeździłeś na takich tarczach w rowerze za 2.5-3.5k? Obojętnie czy to J3, Strokery czy Deore i tak hamują do kitu.

 

nie przejmujcie się gadaniem, o amortyzatorach z przodu też tak gadali, teraz o fullach

Amortyzacja to zupełna inna sprawa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym dobre tarcze to 800-1000zł, zużycie obręczy można sobie wsadzić między bajki bo zanim ją zużyjesz to miną lata intensywnej jazdy. Klocki w tarczach też da się zajechać na jednym błotnym maratonie także osobiście uważam, że jeżeli ktoś nie odwiedza regularnie naszych pięknych gór to tarcze są mu zbędne.

To zależy ile jezdzisz, zdarzyło mi się już, że wybuchła mi obręcz przy pompowaniu, więc zużycia obręczy nie wkładałbym między bajki, a za dobre v-ki też kilkaset złotych trzeba dać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi V-braki przeszkadzały głównie w tym... a może inaczej, jedną z zalet tarcz, jest sporo mniejsza siła wkładana w hamowanie, nie trzeba napierać tak na klamki żeby się zatrzymać. Po trudnym terenie, z kamieniami, korzeniami itp gdzie rower skacze jak szalony i do tego kiedy ciągle jest w dół to przy v-kach nadgarstki i dłonie mi wysiadały, teraz jest dużo łatwiej, w zasadzie w większości sytuacji hamuje jednym palcem, sporadycznie dwoma.

 

Kolejną przewagą jest modulacja tarcz, oraz prawie zerowa wrażliwość na zcentrowane koło, oraz hamowanie w trudniejszych warunkach pogodowych.

A w górach, w których aktualnie jeżdżę w tym sezonie, nie wyobrażam sobie mojej rozpędzonej masy hamować v-kami, już po krakowskich dolinkach i lasach, z górki potrafiły mi się grzać, a miałem wtedy Avidy SD7 i XT (przód/tył) a teraz moje Juicy 3 czyli jedne z podstawowych modeli tarcz, spisują się znakomicie i przy aktualnej ich cenie, nie ma sensu kupować V-ek.

 

Moda, modą z tym się zgodzę, ale jak ktoś lubi wyciągać z roweru siódme poty to i na nizinnym terenie tarcze się przydadzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Wow... jakoś dotrwałem i przeczytałem całe 11 stron tego tematu :) Proszę się nie bać długości mojego posta ;)

 

Od pewnego czasu czytam już to forum, ale jakoś wcześniej nie zaglądałem do tego tematu. Ostatnio zastanawiałem się nad zamontowaniem hydraulików w moim bike'u. W zasadzie gdzie nie spojrzeć, to większość rowerów już je posiada. Prawie wszyscy znajomi już się przerzucili na tarcze, więc też postanowiłem, o ile jakimś cudem budżet mi na to pozwoli, na wiosnę uczynić to samo. Poniekąd daje się zauważyć, że panuje moda na tarcze, ale w przeciwieństwie do mody odzieżowej, ta jest w dużym stopniu uzasadniona, co z resztą przez 11 stron tego tematu było wałkowane.

 

Natomiast czytając cały ten wątek i analizując porównania tarcz z v-brake'ami zacząłem się zastanawiać jakim cudem udało mi się przejechać cały sezon na vkach bez tego (prawie) wszystkiego złego o czym niektórzy pisali na ich temat.

 

"V-ki słabo hamują (w złych warunkach pogodowych, bajoro itd...)" - Co do pierwszego to oczywistość, że to nieprawda. To co w nawiasie... mniej oczywista nieprawda, ale jakoś nie przypominam sobie sytuacji na mokrych i błotnistych XC/Maratonach, żebym nie dał rady spowolnić roweru używając samych hamulców - hamują równie dobrze w każdych warunkach. Pomijam przy tym wiele dodatkowych zmiennych jak lekkie koła, odpowiednie ogumienie i sama technika hamowania.

 

"Modulacja hydraulików jest lepsza niż v-ek - nie da się wyczuć kiedy zablokuje się koło" - I znowu... nie przeczę, że modulacja jest lepsza, ale pisanie, że modulacja v-ek jest niewystarczająca do tego aby "wyczuć" hamulec jest trochę na wyrost. Sam tak nie raz miałem, że w panice ścisnąłem kurczowo obie klamki i otb zaliczone. Ale jeżdżąc na rowerze trochę, zdobywając doświadczenie, wyczucie hamulców i w ogóle nabycie techniki hamowania jest kluczową sprawą jeśli chodzi o modulację. Dam sobie głowę uciąć, że z tarczami jest identycznie, to znaczy że skuteczność hamowania nie będzie taka sama kiedy będziemy czuć ten hamulec a kiedy będziemy wciskać go byle jak.

 

Kolejna rzecz to bezobsługowość - nie mam tarczy, więc nie potrafię porównać bezpośrednio, ale wierzę w to co piszecie, że tak rzeczywiście jest. Natomiast v-ki: nie wiem jak mogę to udowodnić, ale cały sezon (startowy, dla mnie od maja do października) 2009 przejechałem na jednym komplecie linek i pancerzy hamulcowych. Żeby tego było mało, to na zaledwie dwóch kompletach klocków, a raczej okładzin. Przy czym te same linki i pancerze już drugi sezon :) A całość została w moim rowerze na zimę i póki co ma się dobrze. Jedyna czynność w sezonie przy tych hamulcach, to jednorazowa wymiana okładzin i przeczyszczenie (ew. wymiana) fajki bądź wytarcie i zapuszczenie linek przy klamkach jakąś oliwką. Nawet pozwolę sobie zacytować kawałek swojego posta z tego tematu o konserwacji po maratonie

 

>>> Hamulcownia: Nie mam tarcz, więc nie wiem jak tam to wygląda, ale jeśli chodzi o v-ki, to sprawa podobna jak z przerzutkami. Jeśli przesmarowanie poszczególnych pancerzy niewiele daje, to trzeba po prostu wymienić linkę, pancerz i fajki. Jednak i tutaj, jeśli stoimy przed zmianą całego "połączenia", to świetnym wyjściem, stosowanym przeze mnie przez dwa sezony jest puszczenie linki w pancerzu na całej długości od klamki po samą fajkę ;) Jak ktoś nie jest przekonany do tego rozwiązania, to proszę sobie pomyśleć jak chodzi po maratonie przedni hamulec, gdzie linka jest puszczona w cały pancerzu a jak tylny, gdzie, tylko fragmentami ;) Od zimy 2008-2009 nie zmieniałem linek hamulców, ani tym bardziej pancerzy - nic przy nich nie robiłem ;)

 

Cena v-ek w porównaniu do tarcz jest chyba bezsprzeczna.

 

Natomiast prawdziwe, moim zdaniem, słabe strony v-ek, jedyne dla których zastanawiam się nad zmianą na tarcze:

 

zużywanie obręczy - najgorsza moim zdaniem wada v-ek. Obręcze dt-swissa x-450 wytrzymały spokojnie cały sezon od marca do października, ale mam wątpliwości czy dadzą radę w przyszłym sezonie... oby, bo do najtańszych nie należały (jak dla mnie) :) Nie ma co ukrywać, że klocek v-ki + błoto = papier ścierny. Dzięki temu właśnie radzą sobie równie dobrze na suchym jak i na mokrym, ale jest to niestety miecz obusieczny i zajeżdżają tym samym obręcz. Jak dla mnie to jest argument nr 1 aby zmienić na tarcze.

 

wrażliwość na centrę - ta wada jest istotna w zasadzie tylko na zawodach, bo czy to na treningu czy rekreacyjnej wycieczce zawsze można sie poratować tym, że w pare sekund rozepniemy hamulec i święto... bez większych kłopotów dojedziemy do domu z jednym hamulcem (najlepiej przednim). Chyba, że koło jest tak scentrowane, że ociera o ramę, ale na to nawet tarcza nie poradzi.

Gorzej natomiast kiedy obydwa koła ulegną scentrowaniu, albo złapiemy dużą centrę na zawodach... wtedy kicha trochę i tarcza jest nieoceniona.

 

W zasadzie te dwa argumenty "za tarczami" jedynie do mnie przemawiają, a argumentami żeby jednak zostawić v-ki jest przede wszystkim ich cena i do pewnego stopnia waga. Reszta wad i zalet jest porównywalna zarówno w tarczach jak i v-kach.

 

No może jeszcze to, że lubią się zapychać błotem przy obręczy... to też jest masakra, ale podobno tego da się uniknąć poprzez założenie węższej opony, co jednak nie zawsze jest wyjściem, więc ten argument też jest za tarczami :)

 

PS jakby ktoś się pytał jakie mam v-ki: komplet shimano deore BRM530 kupione dwa lata temu za ~70 pln. Takie coś http://allegro.pl/item841977948_hamulce_shimano_v_brake_deore_brm530_czarne_tyl.html

 

A klocki, a właściwie to okładziny, do których już się przekonałem podczas dwóch sezonów: (treningi w terenie, jakieś wycieczki, błotniste maratony GIGA cyklokarpaty i normalne użytkowanie po suchemu i na mniej wymagających trasach)

trzykolorowe, okładziny najtańsze za UWAGA: 8 pln. te, które sa w tych klockach http://allegro.pl/item821278877_klocki_v_brake_point_racing_trzy_kolory_super.html . Nawiasem, bardzo drogo je sobie ceni :) Można wyszperać czasem za taką cenę jak podałem (same okładziny).

 

Pancerze i linki najtańsze :)

 

Od razu mówię, że nie jestem zagorzałym zwolennikiem v-ek, a tym bardziej tarcz, dlatego starałem się być obiektywny i przedstawić moje doświadczenia, a nie jedynie opinię :) W zasadzie to kwestia tarcze a v-ki w moim przypadku jest nadal otwarta i przyjmijmy, że póki co jest 50% : 50% w tym starciu. Dlatego oczekuję Waszych opinii na temat tego co napisałem, bo zdaję sobie sprawę, że macie większe doświadczenie ode mnie :) A chcę wybrać dobrze, więc zapraszam do dyskusji :)

 

aaa... dzięki wielkie, jeśli ktoś to wszystko przeczytał w ogóle :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę Cię, to żaden argument. A jeździłeś na takich tarczach w rowerze za 2.5-3.5k? Obojętnie czy to J3, Strokery czy Deore i tak hamują do kitu.

 

Właśnie, że jest to argument, dowodzący to, że "nastała" moda.

Tak wiem jeździłem na tym dziadostwie (J3,Stroker,485,Auriga), to wielkie gówno ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przesiadłem się na rowerek (służący za szosówkę) z V'kami - świeże porównanie po tarczówkach.

 

"V-ki słabo hamują

Tak, zdecydowanie. Trzeba "zmęczyć palca" żeby rower zatrzymać.

 

 

Modulacja hydraulików jest lepsza niż v-ek - nie da się wyczuć kiedy zablokuje się koło"

Jak najbardziej. Przy "większej" prędkości jeszcze nie jest tak źle, ale przy ~15, 20km/h - zaciskasz klamkę, hamują słabo. Dociśniesz troszeczkę mocniej, koło zablokowane. Brak tego "złotego środka", kiedy koło jest na granicy poślizgu.

 

...wszystko na asfalcie, w zimnych choć raczej suchych warunkach (co do błotnistych to chyba nie trzeba nikogo przekonywać o wyższości tarczówek) :sweat:

 

 

Aha, piszesz tylko o V'kach lub hydraulikach - pamiętaj że jest jeszcze wersja pośrednia, mechaniczne tarczówki :laugh: Pomimo denerwującego efektu rozciągającej się linki, niektóre mogą śmiało konkurować z tańszymi hyrdraulikami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może rzeczywiście za długi ;) Tym bardziej, że Brooce na odwrót zrozumiał to co napisałem.

 

W telegraficznym skrócie (w poprzednim poście ver extended:)):

 

zastanawiam się nad zakupem tarczy na wiosnę i wszedłem do tego tematu, żeby zobaczyć czy warto. Czytając argumenty za i przeciw z częścią muszę się nie zgodzić... bo z własnego doświadczenia wiem, że jest inaczej.

 

odnalezione, moim zdaniem niesłuszne, zarzuty przeciwko v-kom :

1. "v-ki są słabe" - jeszcze mnie nie zawiodły w trudnych warunkach (patrz maratony cyklokarpaty)

2. "słaba modulacja" - zależy tak naprawdę od wyczucia hamulca i techniki hamowania

3. "tarcze są bardziej bezobsługowe" - może i tak, ale jakoś dałem radę dwa sezony przejechać na jednym komplecie linek i pancerzy i dwóch kompletach klocków :P

4. "centra i v-ki są bezradne" - jeśli na zawodach, to mamy problem, ale jeśli na treningu czy podczas wycieczki, można rozpiąć i jechać na jednym

 

Cena v-ek jest bezdyskusyjna.

 

Prawdziwe słabe strony v-ek, jedyne dla których zmieniałbym je na tarcze:

1. zużywają obręcz - klocki+bloto=papier ścierny, dobrze hamują, ale też dobrze ścierają obręcz

2. wrażliwość na centrę - jeśli nie na zawodach, to bajka. Podczas rywalizacji tarcze w takiej sytuacji będą nieocenione

3. zapychanie się błotem - były maratony, na których na v-kach robiła się ogromna kula błota i koło się blokowało

 

Innych wad niż te trzy w/w nie widzę. Nie jestem zagorzałym zwolennikiem v-ek, więc jestem otwarty na inne argumenty przemawiające za zakupem tarczy bądź też pozostaniem przy v-kach, jako że Wy macie z pewnością większe doświadczenie w tym temacie :down:

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dla takiego człowieka jak ja, prawie turysty, v-brake jest nie do pobicia: taniocha (komplet), tanie czesci, wszedzie mozna dostac, najprostrze w naprawie/serwisie. Po skromnej inwestycji w linki, pancerze, klocki to są dosc dobre hample (wiem co sie dzieje w wodzie, sniegu, blocie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marketing robi swoje..

Gdybym mieszkał w okolicach terenu górzystego niewątpliwie kupił bym hamulce tarczowe (oczywiście hydrauliczne), mieszkając w terenie nizinnym nie widzę potrzeby kupowania ich. Wystarczają dobre v brake ( własnie, tylko jakie? - teraz myślę nad wymianą moich deore na coś lepszego może ktoś coś zaproponuje?) XT XTR? Avidy?

Nie wiem dlaczego mówi się, że "hamulce tarczowe są bezobsługowe" może i są po zakupie, kiedy to są zalane dobrze oleje itd. Po kilku tysiącach trzeba odpowietrzyć, zalać nowym olejem, a jak jeszcze walnie się tarczą to trzeba ją wyprostować lub wymienić.. nie mówię tu o poważniejszych awariach, których naprawić przeciętny rowerzysta nie potrafi.

Podsumowując : Tarcze - i owszem ,ale na TRUDNE maratony, i góry. V-brake niziny, treningi,.. Przynajmniej tak mi się wydaje..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...