Skocz do zawartości

[Chorwacja] 2009


Adamek62

Rekomendowane odpowiedzi

1 dzień 10 lipca 2009r.

 

Wyjechałem z domu o 8.00, pogoda ładna, słoneczna, początek podróży miałem pod górkę,

ale tego nie można było uniknąć,do Olkusza trzeba jakoś dojechać,

potem od Lgoty w kierunku Trzebinii było już z górki.

Poważne wzniesienie było pod Kocierz, zaraz za Andrychowem,

tam musiałem zejść z roweru kilka razy, brakło przełożenia, wspinaczka trudna,

a było to na ok.80 km, gdy już osiągnąłem Kocierz, odpocząłem i był bardzo przyjemny kilku

kilometrowy zjazd w okolice Żywca, z Żywca do granicy państwa w Korbielowie ciągle pod górę.

Granice osiągnąłem o 15.15. Warunki w Polsce były dosyć trudne,

dokuczał wiatr boczny lub przeciwny.

Od granicy fajny długi zjazd. Na nocleg zatrzymałem się kilka km przed Dolnym Kubinem,

pytałem kilka osób o możliwośc rozbicia namiotu, czwarty lub piąty napotkany Słowak

pozwolił mi rozbić u siebie.

 

Klucze, Olkusz, Trzebinia, Zator, Andrychów, Targanice, Kocierz, Żywiec, Korbielów,

Namestowo, Hrustin, Oravski Podzamok, Dolny Kubin.

 

176km 8.28h 20.75km/h

 

 

2 dzień 11 lipca 2009r.

 

wstałem ok.5.00, ranek pochmurny i dosyc chłony jak na lipiec.

Gospodarze poczęstowali mnie śniadaniem, po zwinięciu obozu wyruszyłem w trasę ok.8.15

Początek podróży nie bym zbyt miły, rozpoczął się podjazdem 11-sto kilometrowym.

Potem było już znacznie łagodniej, do czasu gdy dojechałem pod Donovaly,

tam rozpoczął się podjazd dosyć trudny jak na rowerzyste, kilku kilometrowy.

Po osiągnieciu Donovaly był super zjazd 8 km, dalsza trasa była łatwiejsza,

bez stromych podjazdów, granice Słowacko - Węgierską przekroczyłem o 17.30.

Zaraz za granicą prosiłem o nocleg, niestety znowu musiałem pytać kila osób

o pozwolenie rozbicia namiotu. U jednego Węgra byłem nawet na podwórku,

zacząłem rozkładać namiot, a on pokazał mi furtkę, ciekawe bo przed paroma

minutami sam ją otwierał, nie zrozumiał pewnie że szukam nclegu.

Zatrzymałem się w miejscowości Hont.

 

Dolny Kubin, Rużemborok, Liptowska Osada, Korytnica, Donovaly, Banska Bystrzyca,

Zvolen, Krupina, Hontarskie Nemca, Hrkowce, Sahy, Hont.

 

178,5km 7.23h 24.15km/h

razem 354.5km 15.51h

 

 

3 dzień 12 lipca 2009r.

 

wstałem ok.7.00, po oporządzeniu się, wyruszyłem w kolejny etap mojej podróży o 8.45

Na Węgrzech juz z samego ranka temperatura była dużo wyższa niż w Słowacji.

Jechało mi się dobrze, trasa pagórkowata ale bez ostrych podjazdów,

po ok. 4 godzinach kręcenia wjechałem do Budapesztu, po Budapeszcie,

a nawet przy dojezdzie do Budapesztu, przed miastem ok.30 km od Vac'u

prowadziły wzdłuż Dunaju ścieżki rowerowe, zresztą potem również

przemierzałem trase drogami dla rowerów. Po Budapeszcie przemknąłem wzdłuż Dunaju,

praktycznie za miastem wjechałem na drogę w kierunku Balatonu.

Zatrzymałem się na campingu w miejscowości Gardony.

 

Hont, Retsag, Vac, Budapeszt, Erd, Gardony.

 

140.57km 6.58h 20.18km/h

razem 495 km 22.49h

 

 

4 dzień 13 lipca 2009r.

 

wyruszyłem w trase ok.9.00, podróż dzisiejsza przebiegała praktycznie

ścieżkami rowerowymi. Przez Szekesheferwar jechałem ponad godzinę,

zrobiłem zakupy w supermarkecie, odpocząłem i dalej w trase.

Ptrzez miasto trochę błądziłem a odpowiednią drogę pomogli mi znaleźć dwaj starsi panowie,

jeden z nich jechał ze mną ok 1km, drugi trochę więcej, w końcu wyjechałem na

odpowiednią drogę w kierunku Balatonu. Balaton zobaczyłem w Siofok,

potem pokręciłem jeszcze trochę i zatrzymałem się na campingu w Fonyod.

 

Gardony, Szekesheferwar, Polgard, Siofok, Fonyod

 

124km 6.24h 19.4km/h

razem 623km 29.13h

 

 

5 dzień 14 lipca 2009r.

 

O 8.30 wyruszyłem w dalszą trasę, dziś chciałem dojechać do Chorwacji.

Po drodze naruszyłem przepisy ruchu drogowego, droga którą jechałem,

nie była przeznaczona dla rowerów, w takim przypadku

nie miałem prawa dotrzeć do granicy państwa,

innej drogi nie widziałem by można spokojnie rowerkiem dojechać.

Jednak udało mi się przejechać ten dystans. Po 90km jazdy, 0 13.50 byłem

na granicy Węgiersko - Chorwackiej. Chwilkę za mną jechała 7 osobowa grupka Belgów,

zmierzali do Dubrovnika, a dzisiejszy etap mieli zakończyć w Varażdinie.

Pewien czas jechałem z nimi, po kilku km odjechałem i dotarłem do Novi Marof.

Zatrzymałem się u wspaniałych ludzi, kapiel, nocleg pod dachem,

kawa, ciasto, wino.

 

Fonyod, Savoli, Nagikanizsa, Letenye, Varażdin, Novi Marof.

 

147.8km 7.20h 20.20km/h

razem 770km 36.33h

 

 

6 dzień 15 lipca 2009r.

 

7.00 byłem w trasie, jednak nie rowerkiem a samochodem Chorwata

u którego spałem, zawiózł mnie do Zadaru ponad 300km,

w obecnie pannujących warunkach musiałbym kręcić 2 lub 3 dni.

Wieczorem wpominał że może mnie zawiezie nad Adriatyk,

traktowałem to z przymrózeniem oka, a jednak dotrzymał słowa,

z tego powodu dzis minimum jazdy, tylko tyle co musiałem.

dziś do końca nie mogłem się zdecydować gdzie przenocuje,

upatrzyłem sobie miejsce na plaży, lecz było to miejsce

schadzki tutejszej młodzieży więc musiałem cos szukać.

w końcu spałem przed domem, na ganku, za pozwoleniem

gospodarzy oczywiście.

 

Novi Marof, Zadar. samochodem 300 km.

 

rowerkiem Zadar, Bibinje.

23km 1.23h 15.9km/h

razem 803km 37.56h

 

 

7 dzień 16 lipca 2009r.

 

Już o 6.50 wyruszyłem do następnego etepu, gościu u którego byłem

dał mi na drogę chleb, konserwe, pomidory.

Straszny upał po 3,5 godzinach jazdy postanowiłem odpocząć.

Zjechałem z trasy i już pozostałem na noc, spałem na campingu,

namiot rozbiłem obok Polaków z Gliwic, małżeństo z dwiema córkami.

Jadę ciągle trasą nr.8 tzw. "magistrala Adriatycka"

Miejscowość Żaboric.

 

Bibinje, Sukosan, Biograd, Pakostan, Pirovac, Vodice, Sibenik, Zaboric

 

83.4km 3.31h 23.53km/h

razem 886 km 41.26h

 

 

8 dzień 17 lipca 2009r.

 

7.00 jestem na rowerku, po ponad godzinnym pedałowaniu zatrzymuje sie

i robie zakupy, posiłek i ruszam dalej, około 10.00 dojeżdżam do Splitu,

jade w okolice stadionu Hajduka, obok jest pływalnia, oglądam z zewnątrz,

stadion zamknięty, co nie co widać. Po 14.00 wyjeżdżam ze Splitu, jest straszy upał.

Mijam Makarską, dojeżdżam do Podgory, tam dziś śpię na campingu

 

Żaboric, Primosten, Marina, Trogir, Split, Omis, Makarska, Podgora

 

154km 7.0h 22.0km/h

razem 1040km 48.26h

 

 

9 dzień 18 lipca 2009r.

 

Wyruszyłem o 7.00, po przejechaniu 5km zawróciłem, upał,

podjazd i przeciwny wiatr daja mi radę, nie pojadę tam

gdzie zamierzyłem (Dubrovnik), wracam na północ,

mimo upału ok.40 stopni jedzie mi się dobrze, witr w plecy.

Po przejechaniu 90 km wiatr się zmienia i wieje na mnie,

pozostałe 70 km jade pod wiatr. droga przez mękę.

Dojeżdżam do Żaborica gdzie byłem przed dwoma dniami.

 

Podgora, Makarska, Omis, Split, Trogir, Marina, Primosten, Żabiric

 

162.7km 7.50h 20.7km/h

razem 1303km 56.16h

 

 

10 dzień 19 lipca 2009r.

 

Start był dziś o 6.00, poranek był dosyć chłodny jak na tutejsze

temperatury. Jechało mi się bardzo dobrze, choć nadłożyłem 20km,

pomyliłem droge, nawet później w porze południowej

mozna było wytrzymać, mijam Zadar jadę na pólnoc. Gość który mnie

wiózł z Nowego Marofa do Zadaru wspominał że powyżej Zadaru

temperatury są kilka stopni niższe i to się potwierdza, nawet woda

w morzu jest zimniejsza. Nocuje w Paklenicy.

 

Żaboric, Sibenik, Zadar, Masenica, Starigrad, Paklenica

 

 

150km 6.57h 21.8km/h

razem 1450km 63.41h

 

 

11 dzień 20 lipca 2009r.

 

Na rowerek wskoczyłem o 7.00, rano na namiocie była rosa,

nareszcie troche normalności w pogodzie.

Z rana jechało się super, pogoda, temperatura w miarę normalna

Do Karlobagu droga kręta, bardzo malownicza,

biegnąca nad samym morzem. Od Karlobagu góry, podjazd 14km,

góry, doliny i tak do następnego miejsca postaju. Bunica.

 

Paklenica, Karlobag, Senj, Bunica

 

128.7km 6.17h 20.45km/h

razem 1578 km 70.58h

 

 

12 dzień 21 lipca 2009r.

 

Dzisiaj postanowiłem leniuchować,

przd południem pojechałem do marketu na zakupy,

tyle było kręcenia rowerkiem dziś.

Jeszcze przed spaniem musiałem dętkę kleić,

wbił się kolec z krzewu z boku opony.

 

17.3km 0.52h 19.2km/h

razem 1591 km 71.50h

 

 

13 dzień 22 lipca 2009r.

 

6.10 wyruszyłem, droga mocno pagórkowata, czasem brakuje przełożenia.

Kilka razy musiałem odpoczywać na podjazdach, nogi jak z waty.

Sam podjazd do Rijeki zabójczy jak na rower z ponad 30kg bagażem.

Zatrzymuje się kilka km za Rijeką na campingu.

 

Bunica, Novi Vinodolski, Crikvenica, Kraljevica, Rijeka

 

90.3km 4.27h 20.23km/h

razem 1681 km 75h

 

 

14 dzień 23 lipca 2009r.

 

W drogę ruszyłem o 6.10, do granicy Chorwacko - Słoweńskiej miałem

30 km, 30 km pod górę. Dystans ten jechałem ponad 2 h, od granicy było

z górki, Słowenia w tym miejscu przypomina Polskie Bieszczady, góy

zalesione, bogata roslinność, poprostu jest normalnie.

Słowenie przejechałem w godzinę, od granicy z Chorwacją,

do granicy z Włochami jest 30km. Pierwszym większym miastem włoskim

na mojej trasie jest Triest, położony podobnie jak Rijeka,

różnica poziomów ogromna. Po przejechaniu przez Triest

podjąłem decyzje że kręce do Vicenzy, wiatr miałem w plecy

i to pomogło mi dojechać przed nocą. W Vicenzy byłem o 21.30,

morderczy etap, nigdy bym nie pomyslał że można tyle przejechać

w jednym dniu.

 

Rijeka, Matulji, Pasjak(granica), Kozina(granica), Triest, Monfalcone,

Latisana, Portogruaro, Treviso, Vicenza.

 

298.38km 12.16h 24.3km/h

razem 1980 km 87.16h

 

 

15 dzień 24 lipca 2009r.

 

Dzień wolny po wczorańszym super maratonie,

powoli dochodze do siebie, fizycznie jestem wyczerpany

 

 

16 dzień 25 lipca 2009r.

 

Nadal odpoczywam, regeneruje się po przejechaniu

prawie 2000km. Rowerek stoi, jak go nie dotykam tylko patrze

na niego i dziękuje że mnie nie zawiódł.

 

 

17 dzień 26 lipca 2009r.

 

Zauważyłem że opona miękka, zmieniłem dętkę która była

klejona na nową, miałem w zapasie. Jazda próbna.

 

3km 0.10h 20km/h

razem 1983km 87.26h

 

 

18 dzień 27 lipca 2009r.

 

Rekonesans po Vicenzy

 

15km 0.53h 17km/h

razem 1998km 88.19h

 

 

19 dzień 28 lipca 2009r.

 

Vicenza - Venecja - Vicenza

zobaczyłem Wenecje, było warto kręcić, ludzi tysiące

z całego świata. Mogę obalić mit że śmierdzi z kanałów,

nic podobnego, przy temperaturze ok.40 stopnii smrodu nie ma.

 

181km 7.51h 23km/h

razem 2179km 96.10h

 

 

20,21,22,23 dzień 29 lipca- 1 sierpnia 2009r.

 

nie jezdziłem. 2 sierpnia wróciłem do Polski busem.

rowerkiem przejechałem 2179km w czasie 96.10h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...