Skocz do zawartości
  • 0

[rower] nowe niebieskie ptaszysko na lekko by tobo :)


tobo

Pytanie

Idzie wiosna czas na zmiany :) (ileż razy ja to już mówiłem?...)

 

Przy dobrych wiatrach w kwietniu w moje ręce trafi nowy ibis mojo, tym razem w wersji SL.

 

Do zmiany skłoniło mnie miedzy innymi polskie przedstawicielstwo firmy ibis cycles, dostępność, bliskość plus niespodzianki złożyły się na ten krok.

 

Część ptakowego osprzętu będzie z poprzednika, część nowa - z tej części niektóre elementy już mam inne wyklują się w ciągu najbliższych miesięcy.

 

Przedstawię najbliższą konfigurację, roweru nie umieszczam w dziale projekty, gdyż na ten moment rama płynie do Polski, dane na temat wagi są różniaste, więc dopóki nie wpadnie mi w ręce to nie chcę mieszać :)

 

 

Amortyzator przedni: rock shox revelation sl, zwykła oś, skok 150 mm, manetka blokady, lub manitou minute mrd 2009

Amortyzator tył: cane creek cloud nine, 200/50 mm

Chwyty: pianki no name

Dętki: schwalbe ultralight

Hamulce: formula r1, klamki magnezowe, klocki na płytkach alu formula

Kaseta: recon ti sl 11-34 9sp

Kierownica: use atom riser xc carbon, 660 mm -> ritchey superlogic riser

Koła: dt swiss xr 1540 center lock -> ztr/american classic/pillar ti

Korba: aerozine X12-SL-A3 44/32/22, zębatki extralite

Linki: alligator mini ilink

Łańcuch: shimano xtr

Manetki: sram x-9 shorty -> sachs quarz 9sp shimano

Mostek: kcnc wing, 31.8/110 mm

Opony: schwalbe rocket ron evo 2009 2,25

Pancerze: alligator mini ilink

Pedały: exustar e-pm 28 ti

Podkładki pod mostek: woodman carbon -> aerozine

Przerzutka tył: sram x0 średni wózek -> shimano xtr shadow

Przerzutka przód: shimano xtr

Rama: IBIS MOJO SL rozmiar L, niebieska, tytanowe śruby i łączniki

Stery: cane creek is-2 zintegrowane

Sztyca: kcnc ti pro lite 31.6/350mm -> carbon ok 110 gram (top secret :) )

Siodło: selle italia slk -> selle italia slr tt

Tarcze: shimano xtr 160 mm -> hope mini 160 mm

Topcap: boplight

Wkład suportu: token typ hollow tech2

Zacisk siodła: ibis, śruba ti

Zaciski kół: use spin stix ti -> aerozine titanium

 

Trochę na powyższy temat:

 

- rama: karbonowy insert sztycy, karbonowe miski, karbonowe haki, inna farba, śruby ti - waga zredukowana ok 300-250 gram - dokładnie będę wiedział jak rama będzie w moich rękach;

- amor przedni: rs revelation - ciut większy skok niż mineciak mrd, trochę większa waga ALE dzięki większemu skokowi mam szansę przeszczepić pozytywną cechę ninerowego przodu - wyżej umieszczony kokpit, co bardzo mi się podobało; w przypadku gdy rev mnie nie zadowoli - lefty carbon pbr, karbonowa rura sterowa;

- tylny amortyzator cane creek: wg mnie co do kultury pracy cane creeki biją na głowę każdy dotychczasowo eksploatowany przeze mnie tłumik.

- kaseta recon ti: to zdrada shimano, jednak stąpanie po ziemi niezbadanej też ma swoje interesujące strony. no i waga kasety 60 gram poniżej wagi xtr;

- mostek kcnc: na korpusie podane 108 gram, w rzeczywistości waga pokazała 102 :) chciałem tuningować ritcheya 4axis tytanowymi śrubami, co jednak przy koszcie śrub nie bardzo miało sens a mostek i tak byłby cięższy;

- tarcze xtr 160 mm para - obecnie testuję zestawienie dwóch tarcz 160mm, mieszkam na obszarze bardziej górzystym niż moje polskie góry i jest bardzo ok, więc... docelowo być może tarcze hope saw/tytanowe customowe, tarcze innolite lub scrubz zostały mi wybite z głowy;

- dętki: eclipse, cud ultralajt - zobaczymy na ile się sprawdzi, na razie problem z dostepnością

- stery cane creek - oryginalnie miałem is'y ale czarne, banalne :) nowe są niebieskie ano i lżejsze o 10 gram od poprzedników

- sztyca kcnc pro lite - woodman carbo el, waga przy tym samym rozmiarze 130 gram, na razie plan lekko przyszłościowy

- korba: czarna paskuda, thm clavicula w kombinacji z zębatkami frm (pomysł podpatrzony z projektu pronghorn :) ) - tu można duuużo urwać bez utraty właściwości, temat jednak przyszłościowy

- kierownica: easton monkey lite sl jako docelowa - obecna po konfrontacji z mieszczuchową 600tką sprawia wrażenie zbyt szerokiej;

- alligator mini ilink - po dyskusji z chrisem plus dyskusji z nino zdecydowałem się na wersję mini

- pedały - nadal exu, nadal ti, ale model 28, lżejszy od moich obecnych 25tek o jakieś 30 gram :)

- koła... tu pieśń odległej przyszłości, albo zestaw na ztr (mało prawdopodobne) albo na wylajtowanych alexach albo na... karbonowych obręczach :) jeśli pójdę oporowo po bandzie to koła stracą 30 procent swojej masy :) obręcze na które się zamierzam znoszą 110 kilo, wysoki naciąg szprych i pozwalają na montaż szerokich opon... prawie ideał poza... ceną ale co tam....

 

tak to wygląda na ten moment. :)

 

rower trafi do działu projekty gdy już wszystkie rzeczy będą w rowerze, docięte na odpowiednią długość, bo teraz to gdybanie, a posiłkować się danymi z netu nie chcę.

 

najlżejszy ibis mojo ważył 10,5 nowy przynajmniej kilo mniej pokaże na wadze, ogólnie można sporo, jako że ma być to niezmiennie komfortowy turysta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pytanko,czy te tarcze Avid XX na pająku bardziej wytłumiają piski niż zwykłe Avid Elixir 5?

Nie wiem czy to kwestia tarcz czy koolstopów, ale po założeniu takiego zestawu piszczenie jest jedynie gdy tarcza zmoknie, ale i tak po pierwszym przyhamowaniu ustaje. Ale pozbyłem się także bardzo wkurzającego dzwonienia tarczy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Microshiftów o których pisał autor tematu - Tobo parę postów wyżej to zależy kto ma jakie oczekiwania. Jeżdżę na tych manetkach od końca października i jestem zadowolony, a mam porównanie do Sachsów Quarz i bodajże Centera. W moim przypadku to większym problemem jest właśnie tylna przerzutka (XT Shadow), która czasami nie radzi sobie i biegi wskakują jakoś tak wolno/nie precyzyjnie. Druga sprawa, że przy 100g z oryginalnymi gumkami nie ma co spodziewać się cudów i precyzji RF czy cięższych GripShiftów.

Oczywiście nie zachwalam och pod niebiosa, bo mogłyby być cichsze, pracować lepiej/lżej i być bardziej ergonomiczne - trwalsze gumki.

 

PS.

Gratuluję roweru, wagowo - pięknie ! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie wiem w czym rzecz - bo jeszcze mam kasetę recona... być może to ona jest "opóźniaczem". mam kasetę referencyjną, xtr, ale.... trzeba byłoby ją zamontować, a ja kompletnie nie mam ochoty przy ibisie w tym względzie grzebać :)

na pewno różnica między quarzami a attackami jest po prostu drastyczna... za opiniodawczy punkt odniesienia biorę niemieckie forum light-bikes.de na którym toczy się dyskusja o gripach 10 sp; przy okazji przytaczane są opinie na temat starszych produktów.

recona (jak i wiele inszych "wynalazków") o dziwo odradzał mi... sam sprzedawca ;) chyba nie ma wiarygodniejszego źródła...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dostało mi się.... ;)

 

http://bikeboard.pl/index.php?d=galeria&gal=1&r=2010&g=6&art=1095&m=6

 

byłem ciekaw ile można "wyzyskać" praktycznie z tego samego dwa razy; okazuje się że raz można być drugim (rok temu) a drugi raz nawet coś tam wygrać :) nagroda - bidon - osłodziła zainwestowany pot, wyrzeczenia, łzy i wyprutą kieszeń ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

używam go z shim xtr. najlepszy łańcuch nic nie zaradzi jeśli kaseta nie jest zbyt sztywna, a jak pisałem koronki recona supersztywne nie są.

nie napisałem że kaseta SŁABO się sprawuje. po prostu shimano xtr jest wg mnie wzorcowe. recon wymaga tez lepszego wyregulowania skrzyni biegów.

obecnie mogę sobie pozwolić na taki eksperyment i nawet jeśli zakończy się niepowodzeniem to nie będę płakał. poprzedni napęd leży i w każdej chwili mogę do niego wrócić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przyszla jesien, czas na... zmiany? :)

 

a tak na powaznie to szukania chyba nigdy dosc.

 

1. limit wytrzymalosci mojego tylka to 120 gram siodla bez poszycia. to sie nie da w moim przypadku nawet w erze. siodlo selle san marco aspide full carbon na tytanowych pretach. jesli ktos chetny - jest na sprzedaz ;)

2. byc moze dorwe dt swissa xr na tyl, wersja karbon.

3. obecne tarcze to formule 160tki

4. klocki swissstopa to nieporozumienie w moim przypadku, zadnych korzysci, wysokie koszty.

5. sruba od mostka extralite, tytan super duper, poszla sie... przezylem chwile grozy walczac o sterowke widelca, mostek i powrot z rowerem do norwegii, ale sie udalo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś zaliczyłem powrót do przeszłości.

Niebiesie ptaszysko zostało w domu, ja jestem w Polsce a jeździć się chce. Nooo więc zapożyczyłem się i w moje ręce wpadł prawie 20kilowy potwór.

Sprawa wyglądała banalnie, założyłem że już kiedyś takiego poskromiłem to i tym razem uda się to ot, tak i już.

Niestety, czasy się zmieniły a wraz z nimi moje wyobrażenie o możliwościach okiełznania tego monstrum :whistling:

 

Okazało się że taki klocek po prostu NIE JEŹDZI. Rozbujanie go wymaga zaciągnięcia kredytu energetycznego na cały kolejny miesiąc, a do tego opracowania planu strategicznego jak nie dostać zawału wdrapując się do celu położonego 10 m wyżej i 100 m dalej. Rower przetacza się niechetnie reagując na moje wątłe ruchy nogami :) Rower, jak na takiego wątłego jeźdźca jak ja reaguje mało żywiołowo, przód ciężko dźwignąć z ziemi, co nie dziwi jeśli wiadomo że widelec waży 2,5 kilo a przednie koło tyle co moje ibisowe dwa :)

Przy zjazdach trzeba uważać żeby nie wytracać prędkości bo wtedy nawet mimo nachylenia cięzko znowu wrócić do żwawszego ruchu...

Czułem się jak przebijając się przez błotko, nawet gdy było sucho. Rower reagował tak czy inaczej mułowato, ale nie ma się czego innego spodziewać przy tej masie :)

Tak męczył się będę jeszcze dwa tygodnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę odrobinę skorygować wczorajsze doświadczenia...

 

Po dzisiejszym dniu i 60 km w terenie - jak za baaardzo dawnych czasów - musiałem zweryfikować odrobinę moje zdanie na temat rowerowania i moich umiejętności :)

Ibis został w Norwegii - i nie żałuję.

Wspomniany, pożyczony rower to kawał klocka, ale ma jeden plus - amora na sztywną oś i koła na szerszych masywnych obręczach. Ma też dosyć wiekowego marcoka i prostacke zawieszenie, co pozwala mi lepiej ocenic od czego co zależy.

Od dawna kusiły mnie ardenty maxxisa, jak najszersze oczywiście. Po chwili namysłu zdecydowałem się na opcję zjazdową, tak by ewentualnie mieć czystą ocene :) Masa miała kompletnie drugorzędne znaczenie, interesowało mnie na ile sztywność ścian i bieżnik rzeczywiście mają wpływ na jazdę w momentach mojej słabości. Do tego obręcze z "pożyczki" lepiej "łyknęły" szerokie opony pozwalając się im ułożyć tak jak producent to założył.

Mimo mojej dosyć skromnej wagi 72 kilo i mało agresywnego stylu jazdy dziś przekonałem się że widelec na szybkozamykacz to porażka. Jego odporność na tłuczenie po kamienistym podłożu jest raczej marne, nawet jeśli oceniany jest jako sztywny. Przednie koło przy dużych szarpnięciach - gdy szuka ono samo drogi między kamieniami, ktore często się uślizgują - robi co chce. Może dla dobrego technika nie jest to wielki problem, ludzie zapierdzielają na anoreksjach szybciej ode mnie, ale ja miewam poważny problem by zachować w tej sytuacji spokój ducha :) To z kolei powoduje że zwalniam, gdy zwalniam jazda traci płynność a to jeszcze pogorsza sytuację :)

Za to opony takie jak rocket ron - nawet w kalibrze 2.4 - dzieli od maxxisów przepaść...

Pierwszy dzisiejszy zjazd odbyłem szutrem. Droga jest mi znana; dawną leśną drogę posypano tłuczniem żeby wyrównać dziury, skutek opłakany; koła grzęzną powodując, że rower zygzakuje, jest niestabilny, ja musiałem odpuszczać. Dziś nie :) Oponki trzymają jak przyszyte do podłoża, jechałem dosyć spokojnie bo trudno świrować nie czując sprzętu. Ale nie było powodu do obaw, Ocean Spokojny; żadnego pływania, ślizgania się, wężykowania. Zapowiadało się obiecująco.

Kolejny zjazd to już bardziej upierdliwe kamienie, sporo korzeni, mokro; trasa zryta zwózką drewna, zniszczona, rynny po pniach. Spaprali mi szlak który bardzo lubiłem a ostatnimi czasy musiałem przebywać w asekuracyjnym tempie, bo jestem cienias i boję się mokrych kamieni i korzeni. Wcześniejszy szuterek pozwolił mi odrobinę zwolnić psychiczną smycz i zobaczyć co będzie. Pierwszy kawałek to znowu nieszczęsny szuter, w ramach uzdatniania dla turystyki pieszej zniszczyli fajną ścieżke. Na szczęście tylko częściowo.

Od pewnego miejsca znowu tak jak być powinno, jak wcześniej. No i zaczęła się zabawa :)

Opony trzymają jak kotwice; chyba pierwszy raz w życiu jechałem tam gdzie chciałem a nie tam gdzie musiałem. :) Kierunek praktycznie zawsze na wprost, bez kluczenia między kamieniami i korzeniami. Ciśnienie 1.5 atmosfery w obu kołach, wcześniej byłoby to zabójstwo dla dętek, już nie mówiąc o poddawaniu się bocznym opon. Żadnych uślizgów, żadnego szarpania. Wzdłużne rynny ktorych nigdy nie kochałem dziś były fajnym torem, który w dowolnym momencie mogłem opuścić bo oponki wgryzały się w boki rynien i bez najmniejszego ociągania ze strony kół mogłem się z nich wydostać. Wogóle nie zastanawiałem się czy wpadnę znowu do środka i czy będę miał jakąś szansę uciec gdybym trafił jakąś niespodziankę.

Opony dzięki potężnemu rozmiarowi chroniły mnie kompletnie przed dobiciem, mimo cienkich dętek rodem z xc. Po prostu sprężyście sunęły po kamieniach. 2 kilometry zjazdu, który ostatnim razem pokonywałem z małymi zatrzymaniami i z podpórkami teraz pokonałem w rekordowym dla siebie tempie :) Od pewnego miejsca z coraz większą premedytacją najeżdżałem na krawędzie skalnych progów, bo chciałem się przekonać czy złapię kapcia czy nie. No i nie :)

Co ciekawe bardzo mało korzystałem z hamulców, co jest dla mnie kompletnie nietypowe. Przy okazji przekonałem się że juicy 7 są bardzo fajnymni hebelkami.

Po dojechaniu na metę poczekałem na kolegę i stwierdziłem w buntowniczy sposób że jak chce to niech jedzie do domu, ja wracam na górę. Byłem zdesperowany i zdecydowany na rozstanie co ostatecznie mimo jego usilnych prób skończyło się jego powrotem do domu i moim - na górę. :)

Ze szczytu zaatakowałem kamienną rynnę, która do tej pory średnio zachęcała mnie do jej pokonania w dół. Nie tym razem.

To była dla mnie bajka. :) Wrażenia takie jak powyżej, opona niewyobrażalnie stabilnie trzyma na luźnych kamieniach, koło jedzie tam gdzie ja chcę. Może była to niekoniecznie prędkość dh ale dla mnie prędkość światła, którą osiągnąłem pierwszy raz w tym miejscu :) Pierwszy raz darłem mordę żeby ludzie zeszli, żal było się zatrzymywać...

Potem było już bardzo późno, więc znowu szczyt i drugi zjazd wcześniejszym szlakiem. Zauważyłem, że na zakrętach pochylam się dosyć nietypowo dla siebie a oponki nadal trzymają jak nawiedzone.

Wniosków jest kilka: potrzebuję jednak widelca ze sztywną osią, niekoniecznie z dużym skokiem, 150tka marcoka miała jeszcze troche zapasu na oringu; przynajmniej przednie koło z masywniejszą i szerszą obręczą; no i warto się zakochać w tych oponkach, może w wersji lżejszej ale bezwzlędnie w tym modelu.

Teraz jest zima ale pomyślę co uczynić z tym fantem na wiosnę....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszła jesień, czas na.... śnieg ;)

Moje fantastyczne plany by pojeździć w moich (tak obecnie nazywam norweskie) górach pokrzyżowała zima; zaatakowała parę dni przed moim powrotem.

Z powodu odkrytej na nowo przyjemności (z)jazdy zachciało mi się potestować cięższą opcję - pakiet "stabilny" - widelec ze sztywną osią (marcok 55 rv), sztycę teleskopową, koła (zestaw mavic/dartmoor/dt) i wypaśne oponki maxxisa.

Niestety na koła się przed wyjazdem już nie załapałem, do Norłeju trafiły jedynie widelec i sztyca; muszą poczekac do wiosny na użycie, bo sztywna ośka eliminuje marcoka ze wzgledu na brak kompatybilnego koła. No cóż...

Być może ibis w wersji lekkiej nie jest jeszcze stracony, warto pomyśleć o pozostawieniu go w wersji lotnej i zakupie całego roweru do mniej finezyjnej jazdy. Jest ich mnóstwo na allegro, za bardzo ludzkie pieniądze, no ale z tym muszę poczekać do rozkwitu wiosny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kit szit 950 r.

gadżet bajecznie przyjemny w użytkowaniu; bezstopniowa regulacja wysunięcia, żaden klasyczny zacisk nie daje takiej swoboty regulacji jak taka sztyca.

oprócz swoich podstawowych funkcji pozwala na jeszcze dwie rzeczy:

1. dzięki niej przekonałem się, że przyda się mieć wyższy kokpit, cały przód ogólnie. po kilku jazdach "pożyczką" pozycja na ptoku wydaje mi sie zbyt wyciągnięta i zbyt pochylona.

2. bardzo przydatna rzecz do jazdy w mieście takim jak moje, gdzie bardzo złe warunki drogowe - lód i śnieg - utrudniają spokojną jazdę; opuszczenie siodła poprawia stabilność i ułatwia nieprzewidziane manewry - mam bliżej ziemi. ;)

 

szkoda że rama nie ma przelotek do pancerza manetki - trochę trudno zamocować go w sensowny sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździłem na tej sztycy, całkiem przyjemna :icon_wink: a przewody polecam przymocować do pancerzy albo kupić takie przelotki przyklejane do ramy u mnie zdają egzamin.

 

A co do kokpitu u siebie po kupnie krótszego mostka + wyższego amortyzatora też odkryłem, że wyższy w jeździe enduro jest dużo przyjemniejszy i mi osobiście nie przeszkadza w podjazdach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami (dosłownie) niebieski ptaszek przycupnął na półce w komórce nowego mieszkania. I tak leży sobie od dłuższego czasu, ponad pół roku i właściwie kłopot z nim jest, bo nie wiadomo jaki jego dalszy los...

Pomyślałem sobie że jednak dam mu drugie życie - wróci na łono ojczyzny, gdzie dzielnie bedzie spełniał obowiązki jeździdełka w czasie moich polskich urlopów. W sumie tego czasu się może nazbierać i półtora miesiąca, sprzedawać szkoda, zostawiać tu jeszcze bardziej bez sensu, więc....

 

Kolejne logistyczne przedsięwzięcie, transport ptaszka do P., tym razem definitywnie.

 

Ibis nie będzie dzieckiem lajtmaniaka, będzie normalnym rowerem do raczej bezstresowej eksploatacji na moje potrzeby. Myślę że sprosta wymaganiom z naddatkiem.

 

Zmiany w stosunku do ajbisa lajta to:

- kokpit - mostek 70 mm i kierownica eastona 685 mm;

- koła dartmoor/mavic/dt

- opony maxxis ardent lub high roller (nie zabiły mnie poprzednio więc i teraz dam im radę)

- platformowe espedy shimano 424;

- co do hamulców to jeszcze nie mam pewności, być może to świętokradztwo ale tanie shimanochy na dużych tarczach :)

- sztyca ks, teleskopowa

- widelec o skoku 160 mm, trochę bardziej wyrafinowany niż 55 rv. Być może fox van 36 rc2.

 

W czerwcu zawitam na dwa tygodnie, przypomnę sobie dawne dobre czasy... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem kto ci powiedział, że ja lubię podjeżdżać :) Ja MOGĘ podjeżdżać tylko ostatnio przychodzi mi to TRUDNIEJ :)

Czy będzie ostro w dół? W sensie "konfiguracja na wyrost"? A czemu nie. 160 jest bardzej komfortowe niż 130 przynajmniej tak wynika z moich skromnych doświadczeń "w dół". Sztyca się bardzo przydaje, mi nawet w mieście, gdzie wszelkie zakręty i nawet lekkie zjazdy pokonywałem z tyłkiem w dole, na oponach i kołach z ciężarówki jeździłem, było ok, a sprężynowego foxa jeszcze nie miałem :)

Moje ibisy nigdy nie były ścigaczami ani nie były złożone z myślą o ściganiu się np w maratonach (choć jeździłem na pierwszym ibisie w m). To było zwyczajnie spełnienie zachcianki, pragnienia, marzenia, jakby tego nie nazwać. Nie piję nie pale, nie p.... :) O takie zachciewajki na wyrost, które mogłem i mogę spełniać nie kosztem innych rzeczy.

Można nazwać to/zarzucić mi wiele rzeczy: jedni nazwą to snobizmem, drudzy marnotrastwem trzeci jeszcze inaczej.

Gdybam, że większość ludzi interesująca się czymś kupiłaby rzecz lepszą od tej jaką wykorzystają, gdyby mogli bezstresowo sobie na to pozwolić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry konfig, aczkolwiek jeśli idziemy z duchem ęduro, czy szersza kiera w Twoim przypadku nie poprawiłaby komforty i zwrotności?

Foxy to lipa, bardziej radziłbym sprężynowego lyrika (oczywiście o ile musi być sprężyna).

Ogólnie bardzo fajnie, że ibis wraca do prawidłowego konfigu.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapadają się, praca pozostawia wiele do życzenia. Jedyny dobry fox to 40. Jedyne czego z foxów nie testowałem to właśnie Vany.

Natomiast jeśli porównamy bos vs fox, to tutaj właściwie nie ma porównania, osobiście uważam że nawet rs pokonuje foxa. :)

 

@tobo jeszcze jedny, nie wiem jak można jeździć tak nudnym kolorystycznie rowerem, naprawdę przemyśl to sobie.

xD

 

Jeszcze jedno KSa się strzeż, psuje się to na potęgę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...