Skocz do zawartości

[prawo] Skradziony rower


Rekomendowane odpowiedzi

Sprawa wygląda tak:

1. Miałem tani, używany rower na dojazdy na uczelnie (tani ale zacny, scott montana z lat 90, cały na lx/stx, stalowy z hamulcami canti, idealny do jeżdżenia po mieście).

2. Mniej więcej rok temu zostawiłem rower przypięty gówniana linką na 2-3 godziny, jak wróciłem już go nie było.

3. Nie zgłosiłem sprawy na policję, kiedyś jak zgłaszałem kradzież poprzedniego roweru policjant przyjmujący zgłoszenie wyjaśnił, że tylko tracę swój i jego czas. Uznałem, że tym razem nie warto.

4. Dziś namierzyłem rower na swoim osiedlu. Jeździł na nim dzieciak w wieku około gimnazjum. Poszliśmy do jego ojca. Sprawa z ich strony wygląda tak, że kupili go na stadionie (bazar w wawie), nie wiedzieli że jest kradziony.

 

I teraz mam zagwozdkę. Z jednej strony wydaje mi się, że mam małą szansę na odzyskanie roweru, skoro nie zgłosiłem jego kradzieży. Mogą zawsze powiedzieć, że sprzedałem rower komuś, a teraz chcę wyłudzić od kolejnego właściciela.

Z drugiej strony ktoś w tej chwili jeździ na moim sprzęcie, wiem kto i gdzie, i nie jest to miła myśl. Dodam, że osoba kupująca używany rower na giełdzie prosi się o kłopoty tego typu. Że ktoś kiedyś przyjdzie i powie: stary to mój rower.

 

Co byście radzili w tej sytuacji. Ewentualnie, chętnie przyjmę inną możliwą interpretację sprawy z punktu widzenia prawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idz na policje... jak masz jakies zdjecia, dowody ze to twoj rower to powinni to zalatwic. Z drugiej strony, ja bym od razu wolal na 997 i nawet jesli sprawe trzeba zalatwic pozniej w kwestii zgloszenia bo tak jest bezpiecznie dla Ciebie. Zglosisz i co, rower znowu przepadnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli masz dowód zakupu z nr ramy, to odbierasz rower, wtedy nawet gdy ktoś ci zarzuci że sprzedałeś poprosisz o dowód zakupu od ciebie (nie ma go bo go nie sprzedałeś) i po sprawie.

Jeżeli nie masz dowodu ze to twój rower (zakupu z jakimś numerem identyfikacyjnym) odzyskanie roweru jest w 100% niemożliwe..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś tylko miał papiery na ten rower wraz z numerem seryjnym to pewnie istniałaby jakaś szansa na odzyskanie roweru. Jeśli zależy tobie na rowerze to mógłbyś odkupić od aktualnego właściciela, jeśli się zgodzi.

Papiery powinienem gdzieś mieć, choć chwilowo nie potrafię ich znaleźć. Ewentualnie mogłem się ich pozbyć, ale być może mógłbym zdobyć kopię dowodu sprzedaży. Sklep stacjonarny w centrum warszawy, być może sprzedawca prowadzi sensowną księgowość i zachowuje świadectwa transakcji, jutro tam podjadę i spytam. Mam za to zdjęcia roweru.

 

Co do samego roweru to nie zależy mi tak bardzo, w tej chwili mam dwa. Gdybym odzyskał tamten prawdopodobnie bym na nim nie jeździł.

 

Ale...

 

Chodzi o to, że olanie całej sprawy to tolerowanie złodziejstwa. Rower to genialny środek komunikacji w mieście ale w Polsce strach zostawić cokolwiek (nawet kilkuletni stalowy rower jak się okazuje). Jeżeli zostawię sprawę, będę miał poczucie, że pomagam tym s*synom którzy chodzą po mieście z nożycami do metalu i odcinają rowery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sklep stacjonarny w centrum warszawy, być może sprzedawca prowadzi sensowną księgowość i zachowuje świadectwa transakcji, jutro tam podjadę i spytam. Mam za to zdjęcia roweru.

Na księgowość bym wątpił... już widzę jak kolesiowi chce się dłubać s kupie rolek fiskalnych, a co do zdjęć to jeśli rower nie ma czegoś charakterystycznego to nic nie wyszło zbita, zawsze mogą Ci powiedzieć że to inny bike.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez dokumentow - jak juz wspomniano, nie ma szans 'legalnego' odzyskania roweru, szkoda ze nie zglosiles kradziezy + wpis do bazy rowerow kradzionych, wtedy moglbys wskazac jako 'sprawce' 'tamtego gimnazjaliste' i policja nie moglaby umorzyc dochodzenia z powodu niewykrycia sprawcy jak to zwykle bywa.

Zapewne ten pan nie posiada takze dokumentow bo kto na gieldzie wystawia paragon :confused: albo jakakolwiek umowe sprzedazy.. zatem jesli bys

w 'inny' sposob odzyskal rower to terazniejszy wlasciciel nie moglby go odzyskac na drodze prawnej tak samo jak ty teraz (bez dokumentow) :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowód zakupu może jeszcze się znajdzie, nie przeszukałem jeszcze wszystkich miejsc gdzie może być :thumbsup: Jedna nauczka płynie ze sprawy: zgłaszać kradzieże sprzętu na policję, nawet jeśli pozornie nie ma szans na wykrycie sprawcy, to świat jest mały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Sprawa wygląda tak:

1. Miałem tani, używany rower na dojazdy na uczelnie (tani ale zacny, scott montana z lat 90, cały na lx/stx, stalowy z hamulcami canti, idealny do jeżdżenia po mieście).

2. Mniej więcej rok temu zostawiłem rower przypięty gówniana linką na 2-3 godziny, jak wróciłem już go nie było.

3. Nie zgłosiłem sprawy na policję, kiedyś jak zgłaszałem kradzież poprzedniego roweru policjant przyjmujący zgłoszenie wyjaśnił, że tylko tracę swój i jego czas. Uznałem, że tym razem nie warto.

4. Dziś namierzyłem rower na swoim osiedlu. Jeździł na nim dzieciak w wieku około gimnazjum. Poszliśmy do jego ojca. Sprawa z ich strony wygląda tak, że kupili go na stadionie (bazar w wawie), nie wiedzieli że jest kradziony.

 

I teraz mam zagwozdkę. Z jednej strony wydaje mi się, że mam małą szansę na odzyskanie roweru, skoro nie zgłosiłem jego kradzieży. Mogą zawsze powiedzieć, że sprzedałem rower komuś, a teraz chcę wyłudzić od kolejnego właściciela.

Z drugiej strony ktoś w tej chwili jeździ na moim sprzęcie, wiem kto i gdzie, i nie jest to miła myśl. Dodam, że osoba kupująca używany rower na giełdzie prosi się o kłopoty tego typu. Że ktoś kiedyś przyjdzie i powie: stary to mój rower.

 

 

Co byście radzili w tej sytuacji. Ewentualnie, chętnie przyjmę inną możliwą interpretację sprawy z punktu widzenia prawa.

 

 

Oti no to masz piękną sprawę rozwojową :-)(teraz zrób sobie herbatę bo trochę masz do czytania)

kilka warunków:

po primo: musisz chcieć o niego(o ten rowerek) powalczyć

po drugie primo rower w momencie kradzieży musi mieć wartość powyżej 250 zł tak żeby to było przestępstwo a nie wykroczenie czyt - żeby policji "opłacało się" ruszyć dupę(wybaczcie za słownictwo ale po ostatnich zachowaniach policjantów jestem na nich cięty)

po trzecie primo - papiery na rower gdzie będzie figurował numer ramy

nie spotkałem się z wytrawianiem czy przebijaniem numerków na rowerach więc jeśli to Twój rower to numerki tam sobie siedzą, ewentualnie coś charakterystycznego co tylko Ty o nim wiesz.

Sprawę zgłaszasz na policję i uzasadniasz tak późne zgłoszenie faktem że przy poprzednim zgłoszeniu kradzieży policjant skutecznie Cię zniechęcił a po namierzeniu rowerku stwierdziłeś że o niego powalczysz.

Jeśli nie znalazłeś papierów to też jest wyjście musisz tylko być grzeczny i miły dla sprzedawcy (to dużo pomoże), możesz przy okazji zrobić drobne zakupy :-) (to też przekonuje). Najlepiej gdybyś wybrał się do sklepu tuż po otwarciu np w poniedziałek (ale też bez przesady nie za wcześnie - daj sprzedawcy czas na kawę) gdy nie ma ludzi. Spokojnie i rzeczowo przedstaw sytuację i poproś o odnalezienie dokumentacji (czyt dowodu sprzedaży roweru). Przy odrobinie szczęścia może da się odnaleźć fakturkę od hurtowego sprzedawcy(tudzież przedstawiciela firmy skąd miałeś rower) na której będzie jakiś opis roweru, ale tu się mogę mylić bo pracowałem w branży outdorowej.

Kolejny warunek - od daty sprzedaży nie może minąć więcej niż 5 lat. Nie słyszałem by coś się w przepisach zmieniło więc pewnie nadal obowiązuje 5-cio letni termin przechowywania raportów sprzedaży. Tak na marginesie - jeden z Lubelskich hipermarketów na same wydrukowane rolki paragonów(maszyna drukuje 2 paragony - jeden idzie dla Ciebie, drugi nawija się na rolkę i zostaje dla sprzedawcy) ma osobne pomieszczenie o powierzchni ponad 100 m2 gdzie stoją same zamrażarki w których przechowywane są takie rolki(minusowa temperatura przedłuża żywotność). Więc jeśli nie minie Ci ten termin to możesz poprosić sprzedawcę o ksero takiego "zapasowego" paragonu(taka kopia musi być potwierdzona notarialnie - inaczej to żaden dokument). W myśl prawa to na tobie leży obowiązek udowodnienia że skradziona rzecz należy do Ciebie więc się postaraj, ale jeśli sprzedawca(kierownik/ właściciel) sklepu bez uzasadnienia uporczywie będzie Ci odmawiał wydania takiego paragonu albo będzie uzasadniał to np że wyrzucił to zawsze można obiecać mu wizytę skarbówki - a oni, uwierz mi, chętnie przyglądają się pismom zatytułowanym: "Uczciwy obywatel pokornie donosi, że tu i tu takie cuda-niewidy się dzieją ..." (trochę moich znajomych ze studiów pracuje w urzędach skarbowych i w Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa więc słucham czasem różne opowieści :-).

Najważniejsze byś był uparty i nie dał się zniechęcić granatowym :-)

Kolejna sprawa - sprawa na pewno nie zostanie załatwiona od ręki i czeka Cię kilka wizyt na komendzie a później kilka w sądzie. Zakończenia tej historii będą dwa - oba pozytywne dla Ciebie a mało ciekawe lub bardzo nieciekawe dla ojca dzieciaka który katuje Twój rower, krzyżuje łańcuch, dobija amortyzator na krawężnikach itd :-) Bo albo mamy tu do czynienia z umyślną paserką (gość wiedział że kupił kradziony rower np ktoś mu tego sprzedawcę nadał) albo z paserką nieumyślną(był święcie przekonany że rower jest legalny.

Primo :-):

ojciec tego dzieciaka jest w stanie zidentyfikować koleżkę który sprzedał mu twój rower i w tej sytuacji Ty odzyskujesz rower a ojciec dzieciaka może żądać zwrotu kasy od nieuczciwego sprzedawcy(na drodze sądowej oczywiście). Super byłoby gdyby miał jakiś kwit jako dowód zakupu(wtedy co to za głupi złodziej co ślad zostawia :-) )

teraz drugie primo: sprzedawcę nie odnajdzie to i tak sąd nakaże mu oddanie Tobie Twojego rowerku. Jak widać nie opłaca się kupować rzeczy mocno okazyjnych na giełdzie.

się rozpisałem....

 

teraz oberwie się Rafiemu:

ja wiem że tu na forum panuje tendencja do nabijania postów itd. Nic do Ciebie bracie nie mam ale nie każ mi cytować Mistrza z Czarnolasu i pisać: "Czemu dzwon głośny? Bo pusty..." Więc nie zabieraj głosu w tematach o których niedelikatnie mówiąc nie masz pojęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samego roweru to nie zależy mi tak bardzo, w tej chwili mam dwa. Gdybym odzyskał tamten prawdopodobnie bym na nim nie jeździł.

 

Ale...

 

Chodzi o to, że olanie całej sprawy to tolerowanie złodziejstwa. Rower to genialny środek komunikacji w mieście ale w Polsce strach zostawić cokolwiek (nawet kilkuletni stalowy rower jak się okazuje). Jeżeli zostawię sprawę, będę miał poczucie, że pomagam tym s*synom którzy chodzą po mieście z nożycami do metalu i odcinają rowery.

Jeżeli został niedawno kupiony, to jest szansa, że "sprzedawca" nadal tam jest.

Trzeba by pogadać z rozsądnym policjantem. Przyjść razem z nabywcą i wyłożyć, że nie zależy Ci na odzyskaniu (?) ale na dorwaniu złodziei. Potem przejść się z nimi po rynku, odszukać i zrobić nalot.

 

Jak kupowałeś w dużym sklepie, to mogą mieć w komputerze i nie będzie trzeba przegrzebywać się przez tonę rolek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Sprawa ostatecznie padła. Nie znalazłem dowodu zakupu. Sprzedawca dłuższą chwilę szukał swojej kopii na zapleczu, ale stwierdził że kwity z tego okresu zalała im woda. Sprzedawca to porządny człowiek, więc nie chcę straszyć go skarbówką. Dzięki wszystkim za pomoc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

moja szefowa też się kilka razy tak tłumaczyła że woda czy cuś(zawsze to była bajka) - spróbuj jeszcze raz gościa poprosić albo przegrzeb dom. Na przyszłość nauczka - ja mam w domu karton gdzie lądują wszystkie druki bankowe, gwarancje etc. Ostatnio znalazłem dowody wpłat za internat z liceum :-). Takie prawnicze zboczenie :-)

Zdjęcia też mogą być dowodem oraz tak jak pisałem - jakieś info o którym wiesz tylko Ty czyt. coś ułamanego lub w tym stylu.

Nie poddawaj się, walcz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Ja łączę się z bólu z tobą bo mi dokładnie w czwartek ukradli rower sprzed uczelni ;/ co więcej nie mam prawa obejrzeć monitoringu jak twierdzi szef ochrony i w ogóle kiszka... najbardziej bolesne jest to że wszyscy zostawiają rowery w tym miejscu a tylko mój rower został skradziony ;/ Uczelnia to już w ogóle ma głęboko gdzieś taką sytuacje i nie potrafi mi pomóc nawet w otrzymaniu dostępu do monitoringu. Na policji byłam...długoooo ale ogólnie potraktowali mnie serio (nawet zawieźli na miejsce kradzieży i wszytsko oglądali) co nie zmienia faktu że i tak wiem że nic z tego. Codziennie sprawdzam ogłoszenia różnej treści czy ktoś mądry przypadkiem nie chce sprzedać mojego roweru. Nawet wczoraj już jedno ogłoszenie sprawdziłam ale okazało się że to inny rower(zapewne również kradziony bo chłopak nie miał na niego żadnych papierów). U tu moje pytanie do was. Macie jakieś pomysły tudzież wskazówki gdzie tego roweru szukać na własną rękę?? Nie wiem ... rynek, giełda, internet?? Myślicie że może już na nim farba stygnie? nie wiem kurcze ale będę szukać!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No teraz już wiem, aczkolwiek jak poszłam do tej firmy od razu po zorientowaniu się że roweru nie ma to zleciało się tych ochroniarzy masa i jeden z nich stwierdził że mam przyjść na drugi dzień rano i nie będzie przeszkód żebym obejrzała ten zapis z monitoringu. To ja z rana poleciałam tam a szef do mnie że skoro wezwała pani policje to policja tylko dostanie ten monitoring... I zabrzmiało to jak wyrzut że powiadomiłam policję ;/;/ a co miałam innego zrobić?? mój rower to nie grat z carrefoura :P tylko ciężko zapracowana własność ( o wyższej szkodliwości czynu żeby nie było !! :)) Zła jestem że mi strzeliło do głowy jechać na uczelnie rowerem... Pech nad pechy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magnolia wiem ze to zabrzmi tak jak zabrzmi, ale!

- na przyszlosc sprobuj sobie znalezc strzezony parking w okolicy uczelni czy gdziekolwiek stale dojezdzasz. Z ochrona zawsze mozna sie dogadac, zawsze mozna potem co jakis czas zostawic flaszke badz czekoladki :P Tak przynajmniej robi u mnie dziewczyna, zostawia rower jakies 350m od uczelnii i dochodzi dalej pieszo. Przynajmniej jest spokojna ze jest praktycznie zero szans ze ktos bedzie probowal jej zapiecie szczypcami rozciac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na www.bazarowerow.pl zarejestrowałam się już po kradzieży roweru, a zdjęć niestety nie mam choć zamieściłam zdjęcie z internetu bo znalazłam taką samą ramę firmy kellys jak moja. Najgorsze że mój rower nie miał znaków szczególnych i mimo że miał 4 lata był w doskonałym stanie :woot: bardzo o niego dbałam. Rower przypięty miałam takim popularnym gumowym zapięciem na kluczyk (już dzisiaj wiem że równie dobrze mogłam w ogóle go nie zapinać) niby z atestem szmery bajery ;/ kupionym w sklepie rowerowym. porażka... a jakie zabezpieczenia są najlepsze tak na przyszłość?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to same błędy popełniłaś :woot:

 

Magiczne linki przecina się zwykłym sekatorem ogrodowym, te lepsze nożycami. Jakbyś się zarejestrowała wcześniej, to miałabyś naklejkę, która zawsze odstrasza i na koniec: Nie rozumiem, jak można kupić markowy rower, najczęściej za kilka tysięcy, a zabezpieczenie poniżej 100 zł, wybacz, ale nie zrozumiem nigdy. Oczywiście nie ma stuprocentowego zabezpieczenia, ale przykładowo do spięcia ramy plus do spięcia kół.

 

Zawsze to lepsze niż zwykła linka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...