Skocz do zawartości

[relacja] Tygodniowy wyjazd w Gorce i Beskid Wyspowy.


3aran

Rekomendowane odpowiedzi

Jako, że w te wakacje nie miałem czasu i funduszy (wszystko poszło na prawko :P), żeby gdzieś pojechać wybrałem się w góry dopiero na początku października. Wyjazd zaplanowałem na czas 2- 10 X. Poczyniłem odpowiednie przygotowania (wymiana amora, klocków, napędu i tym podobnych rzeczy) i czekałem na dzień wyjazdu. :laugh:

 

2 X (piątek)

Po południu wróciłem z pracy, zacząłem się pakować i robić zakupy… Jak zwykle wszystko na wariata, bo wcześniej nie można. :P Z Białej Podlaskiej gdzie mieszkam do Warszawy miał zawieźć mnie ojciec, który akurat jechał ciężarówką do Kwidzynia (trochę nie po drodze, ale cóż). Wsadziłem rower do kabiny i pojechaliśmy. W Wawie byłem na godzinę przed odjazdem pociągu. Przyszło mi czekać na wschodnim. Pociąg miałem o 0:42. W końcu przyjechał. Pierwsze rozczarowanie. Pociąg jadący ze Szczecina do Zakopanego ma 5 wagonów ogólnodostępnych umieszczonych w środku składu (z czego dwa są odłączane w Katowicach i jadą na Kielce). Reszta to wagony sypialne. Nie było oczywiście żadnego przedziału dla rowerów. Rower musiałem postawić w ostatnim przedziale normalnego wagonu. Już w Warszawie nie było miejsc w przedziałach, więc ja też musiałem siedzieć na korytarzu. W Krakowie dosiadł się kumpel, który miał ze mną jechać.

 

3 X (sobota)

W Chabówce (k. Rabki) byliśmy około 9:20. Po wygramoleniu się z pociągu ruszyliśmy na kwaterę. Około 300 m od dworca. Szybkie obejrzenie pokoju, pakowanie i na szlak. Ruszyliśmy na Turbacz (1310 m n.p.m.). Obraliśmy czerwony szlak, który zaczyna się w Rabce. Po przebyciu około 2/3 drogi nastąpiła awaria… Wyrwało mi kółko z tylnej przerzutki. Co się później okazało serwisant (mój dobry kolega) przekręcił mi gwint w przerzutce i nic o tym nie powiedział. Dziękuje mu uprzejmie z tego miejsca. Śruba i kółko się na szczęście znalazło. Po daremnych próbach skręcenia przerzutki, skróciłem łańcuch i założyłem go na „krótko”. Zmuszeni byliśmy zawrócić. Przez przypadek zjechaliśmy ze szlaku i wcześniej wjechaliśmy na asfalt. Przez jakieś 15 km mieliśmy cały czas w dół. Lecieliśmy ponad 70 km/h. xD Wracając na kwaterę (sobota, około 17:00), natrafiliśmy na przypadkiem otwarty sklep. Kupiliśmy poxilinę. Gdy wróciliśmy zjedliśmy kolację, wypiliśmy po piwku i poszliśmy spać. :laugh:

 

4 X (niedziela)

Od rana wzięliśmy się za reanimację roweru. Wyprowadzając rower z garażu zauważyłem, że mam luz na tylnym kole (kolejne podziękowania dla serwisanta). Złożyliśmy przerzutkę, zakleiliśmy poxilina i skręciliśmy piastę. Ruszyliśmy na Lubań Wielki. (1022 m n.p.m.) niebieskim szlakiem. Wdrapaliśmy się na górę ukazały się nam piękne widoki. ;) Wypiliśmy w schronisku (fajny klimat) po dwie herbatki, zrobiliśmy trochę fotek, ja kupiłem sobie pamiątkową koszulkę i ruszyliśmy na dół. Zjeżdżaliśmy tym samym szlakiem. Zjazd techniczny z małą ilością szybkich kawałków. :) Wieczorem zrobiliśmy grilla (z nowo poznanym kolegą z Leszna, który bardzo nakręcił się na jazdę rowerem) przy świetle czołówek i świeczki z Caritasu. :P Początkowo było zimno, ale po wypiciu paru głębszych zrobiło się cieplutko. :D

 

5 X (poniedziałek)

Drugi atak na Turbacz. Ruszyliśmy zakopianką w stronę Nowego Targu. Dojechaliśmy do Klikuszowej i stamtąd pojechaliśmy czarnym szlakiem. Nie polecam- przez większą część rower się prowadzi. :P Na szczycie w schronisku zjedliśmy obiad, wypiliśmy po grzańcu i ognia na dół. :) Zjeżdżaliśmy czerwonym w stronę Rabki. Trasa też bardziej techniczna. Od czasu do czasu szybsze kawałki, po których trzeba dobrze ściskać klamki. :P

W Rabce zakupy, na kwaterze kolacja, piwko i lulu. :P

 

6 X (wtorek)

Dzień poświęcony kupowaniu pamiątek, pocztówek i zwiedzaniu skansenu taboru kolejowego w Chabówce. :)

 

7 X (środa)

Atak na Mogielicę (1171 m n.p.m.). Nie wiem co nam odbiło, żeby „wjeżdżać” niebieskim szlakiem z Jurkowa. :P Praktycznie całą drogę szliśmy. Po dostaniu się na szczyt parę fotek z wieży (20 m), podziwianie pięknych widoków i zjazd żółtym szlakiem w stronę Rzek, później odbicie na zielony i szybki, łatwy technicznie zjazd w dół. :D Na dole wyglądaliśmy jakby ktoś oblał nas wiadrem błota. :P

 

8 X (czwartek)

Mój kumpel (stwierdzając, że mu się już znudziło) pojechał do domu. Wyjechałem więc sam. Obrałem azymut na Suchorzą (1000 m. n. p. m.)- znajduję się tam obserwatorium astronomiczne. Ze szczytu pojechałem w stronę schroniska na Starych Wierchach i stamtąd w dół niebieskim do Rdzawki. Później asfaltem do Rabki, a następnie do Chabówki na kwaterę. :)

 

9 X (piątek)

Drugi (tym razem solowy) wypad na Lubań wielki. Dojechałem szosą do Skamieliny Białej, a następnie ruszyłem niebieskim szlakiem na szczyt. Krótki pobyt w schronisku i zjazd w stronę Rabki zielonym. Oba szlaki polecam. Niebieski bardzo dobry na podjazd- długi, o małym nachyleniu, a zielony ładny, szeroki- idealny na szybki zjazd. Teraz trwają tam wycinki, więc jest masa błota, ale… to nic. :P

 

10 X (sobota)

Ostatni dzień mojego pobytu. Udałem się do Rabki(piechotą- strasznie lało), trochę ją pozwiedzałem, zjadłem pizzę i wróciłem na kwaterę. Obejrzałem mecz i poszedłem w kimę. W niedzielę rano, o 5.11 wsiadłem do pociągu i z wielką niechęcią skierowałem się w stronę domu.

 

Podsumowanie wyjazdu.

Spotkałem samych miłych i pomocnych ludzi (był jeden wyjątek, ale nie ma sensu wspominać)- gdyby nie oni to przez awarię przerzutki musiałbym pewnie wracać do domu. Pogoda dopisała, było ciepło i praktycznie bez deszczu. :) Tereny do jazdy super, piękne widoki- polecam z całego serca. :)

 

Chętnie bym tam został. :)

 

Fotki dostępne tutaj:

http://picasaweb.goo...WyspowyAparat1#

http://picasaweb.goo...WyspowyAparat2#

 

Jeden aparat wykorzystywany był na szlaku, a drugi praktycznie tylko na kwaterze i w skansenie. :)

 

Straty:

Przerzutka, ładowarka do telefonu i okulary. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

W mym pierwszym tutejszym poście, korzystając z istniejącego tematu, pozwolę sobie dołączyć link do relacji ze swych własnych (również z kolegą) odwiedzin w tej samej okolicy (przełom Pienin i Gorców) niemalże w tym samym czasie (tydzień wcześniej) :D

 

Relacja, wraz ze zdjęciami, znajduje się tu: http://krushon.bikestats.pl/

 

Pierwszy wpis "wycieczkowy": http://krushon.bikestats.pl/index.php?did=240973

 

Oraz ostatni: http://krushon.bikestats.pl/index.php?did=242229

 

Natomiast galeria zawierająca wszystkie zdjęcia do obejrzenia tutaj: http://picasaweb.google.pl/fotoKrushon/Pieniny#

 

Miłego oglądania. Komentarz mile widziany. Z góry dziękuję.

 

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...