kaacka Napisano 9 Sierpnia 2009 Napisano 9 Sierpnia 2009 witam wszystkich, brat wycial dzwona - na moim rowerze. a zaczelo sie wszystko tak. byl piekny lipcowy poranek...... ;] z samego rana umyl rower na cacy, nasmarowal - po prostu przygotowal sie w droge. do mycia rozpial hamulce - niestety nie pamietal zeby je potem zapiac!! przejechal jakies 800m drozkami osiedlowymi i nie zorientowal sie ze nie ma hamulcow - nie uzywal ich za czesto..... na wyjezdzie z naszego osiedla jest dluga prosta, potem zakret 90 stopni miedzy nastepnymi domami i znowu dluga prosta. na piewszej prostej przycisnal... za zakretem na zewnetrznej przy plocie parkowala osobowka, miejsca bylo malo, hamulcow nie bylo - zdziwienie musialo byc ogromne.... plot mial betonowe slupki i metalowe przesla. wyrwal cale przeslo z mocowania, cos tam jeszcze pourywal. odwiozla go karetka na sygnale. solidnie obite czolo i bark. pozszywali czolo, stwierdzili wstrzas mozgu - pare dni polezal na oddziale. wszystko skonczylo sie w miare szczesliwie. tym razem mial wiecej szczescia niz rozumu. czy jest moral ?? NOSCIE KASKI!!! pozdrawiam.
Niedzwiedz1 Napisano 9 Sierpnia 2009 Napisano 9 Sierpnia 2009 Morał to raczej powinien być inny: zawsze sprawdzajcie hamulce
DominikM Napisano 9 Sierpnia 2009 Napisano 9 Sierpnia 2009 Niedźwiedź, no i zawsze rozpinaj hamulce przed zostawieniem roweru pod sklepem .
smeagul Napisano 9 Sierpnia 2009 Napisano 9 Sierpnia 2009 Fascynuje mnie, że można przejechać prawie kilometr bez hamulców. Ja bym się najpóźniej po 20m zorientował że coś nie gra, albo się po prostu rozwalił. A robiąc takie rzeczy to morał powinien być nie "noście kaski", tylko "jeździjcie w zbrojach".
skjaatel Napisano 9 Sierpnia 2009 Napisano 9 Sierpnia 2009 No wiesz, ja kiedyś zorientowałem się, że tył nie działa dopiero w lesie (ok 4 km od domu).
Schwefel Napisano 9 Sierpnia 2009 Napisano 9 Sierpnia 2009 Dla mnie to tyłu w ogóle może nie być, z resztą dobre pół roku tak jeździłem Też miałem podobną sytuację ale koniec był bardziej szczęśliwy. Nabłyszczałem sobie lakier amora takim sprayem do samochodowego lakieru, coś na bazie wosku w każdym razie śliskie cholerstwo. Amor się błyszczy jak psu jajca, ja postanowiłem się przejechać, schodzę na dół rozpędzam do jakiś 25km/h na małym patio pod blokiem, chcę widowiskowo zahamować przez samą furtką i co? i nie mam przedniego hamulca (wosk widocznie poleciał na tarczę), coś tam tylnym zwolniłem ale i tak przykleiłem się pięknie do furtki na tzw. glonojada Od tego czasu mam gdzieś jak amor wygląda, ważne żeby hample łapały jak trzeba.
Patryke Napisano 10 Sierpnia 2009 Napisano 10 Sierpnia 2009 Albo może zainwestuj w tarczówki Ja też czasem jak zmieniam dętkę to zapominam o zapięciu, ale robi się jeszcze ostateczne oględziny i wszystko wychodzi
Malwi Napisano 10 Sierpnia 2009 Napisano 10 Sierpnia 2009 Hmm... u mnie tył też nie działa, ale problemów z tego powodu jeszcze nie miałam. Jeszcze... Ale mam kask! Jest dla mnie nadzieja
premier2 Napisano 10 Sierpnia 2009 Napisano 10 Sierpnia 2009 Mnie też zdarzyło się nie zapiąć hamulców po zdjęciu koła, ale na szczęście zdążyłem to zauważyć chwilę po ruszeniu. A do hamowania używam obu hamulców i oba są naprawdę skuteczne - na tym punkcie jestem akurat przewrażliwiony . Hamulce mają działać w 100% i dlatego nie oszczędzam na dobrych klockach w moich v-kach.
wojtekkrakow Napisano 10 Sierpnia 2009 Napisano 10 Sierpnia 2009 Nie sądziłem, że taki wątek będzie miał takie branie . Dołączam się do grona jeżdzących głową w chmurach, przynajmniej raz . Od dawna jednak zaraz jak wsiadam na rower jak z automatu pierwsze co robie to hamuje do oporu . Co do morału i kasku to ja dołącze ochraniacza na nogi i ręce. Śmigam ostatnio po Beskidach i takich kamieni i korzeni przy takich prędkościach nigdy nie atakowałem. Nie widze się po jakimś większym dzwonie żeby wyjść z tego cało.
fredzio Napisano 5 Września 2009 Napisano 5 Września 2009 Ja raz miałem sytuację, że bodaj zmieniałem koło czy myłem rower, no i wychodzę później na rower. Jadę jadę, na 1szym skrzyżowaniu osiedlowym łapię za hamulec, patrzę i nic, przód nic tył nic, myślę co jest? Heh oba hamulce rozpięte. Nie zeskakiwanie z roweru bo było za szybko; skończyło się tym, że prawie 100m tarłem blokiem SPD o asfalt, aż się zatrzymałem. Trochę szczęścia miałem, bo gdyby jechało coś na osiedlu, to pewnie zauważyłbym, że nie miałem hamulców dopiero po wjechaniu w auto.
Phil Napisano 6 Września 2009 Napisano 6 Września 2009 Mój kolega też miał taką przygodę, ale z trochę innych przyczyn bowiem hamulce rozpiął mu jego kolega. Na szczęście się zorientował gdyż jak powiedział "klamki miały luz". I tutaj się z tym absolutnie zgodzę, gdyż każdy kto jeździ choćby z palcem na klamce zorientuje się, że z hamplami jest coś nie tak.
tobo Napisano 6 Września 2009 Napisano 6 Września 2009 ja ZAWSZE zanim ruszam robie krótki teścik: szybki ogląd roweru, naciskam dzwignie hamulcow, ruszając zmieniam przynajmniej kilka sąsiadujących ze sobą biegow - a najczesciej dojezdzajac do drzwi domu redukuję bieg na sporo bardziej miękki od tego na ktorym pokonuje ostatnie metry. to ZMUSZA mnie do skorzystania ze skrzyni biegow tuz po wyjezdzie - jesli cos jest nie tak od razu bede wiedzial. znoszac rower po schodach stawiam go na ziemie - to zazwyczaj pozwala stwierdzic czy jest gdzies jakis luz - kola, wahacz, stery. wczesniej mieszkalem w miejscu gdzie poczatek trasy od domu mialem plaski. teraz mam kilometr szybkiego zjazdu. to juz nie jest kwestia jajcarskiej zabawy - tylko zycia. kiedys bylem w szklarskiej porębie na festiwalu. zauwazylem chlopaka w moim wieku z bliznami na twarzy - szwem od kącików ust do ucha. stałem z kolegą z poznania. mowie do niego: "patrz jakie blizny". on mi na to: "ja go znam. on pracuje w serwisie rowerowym. kiedys tuz przed powrotem do domu robil swojego marcoka. spieszyl sie i nie sprawdzil sily dokrecenia srub. jadąc do domu skoczyl z murka, amor sie zlozyl. on uderzyl glową - a dokladnie szczęką o ziemie - skóra pękła, zęby i kość..."
mblazeji Napisano 20 Stycznia 2011 Napisano 20 Stycznia 2011 Ja zawsze przed jazdą sprawdzam rower w ogródku. A zorientował bym się ze hamulce nie działają po 20 m od ogródka na osiedlowym małym skrzyżowaniu
zizbit Napisano 24 Stycznia 2011 Napisano 24 Stycznia 2011 Ja mam wyrobiony nawyk z dzieciństwa - wsiadam na rower, sprawdzam hample i biegi (mam speedhuba S7) i dopiero ruszam. Odpukać, zawsze zostaje torpedo w piaście.
byniu Napisano 29 Stycznia 2011 Napisano 29 Stycznia 2011 Ja bez hamulców jeżdżę już prawie miesiąc zaczęło się tak : Jadę sobie spokojnie mówię a zahamuje widowiskowo ; ) Więc tak klamka złapało koło i nagle coś strzeliło patrze linka ... Mówię dobra przedni cienki ale jest, jadę sobie i było trochę śniegu na ulicy wjechałem i zero trakcji.. Jako że zły strasznie obmyślałem plan Podjechałem do domu i nie myśląc wziąłem się za prace czyli wywaliłem przednie koło (28) a wsadziłem 26 od górskiego. Z bananem na twarzy wjechałem w taką specjalną drogę (błoto śnieg lód ślisko) rozpędziłem się cały mokry w błocie (ale banan jest ) No więc jadę miałem gdzieś 25-30 i łapie za klamki a tu nie ma luz ... wyjechałem na drogę patrzę na szczęście nic nie jechało ... Potem patrzę 1. zmiana koła na 26 ... potem 2. nie sprawdziłem 3. brak linki z tyłu. No więc podjechałem do znajomka pytam o linkę do szosówki a on nie ma nic więc mówię coś wskóram własnoręcznie ( no i wskórałem tyle że padł mi cały układ hamulcowy z tyłu ) I do tej pory śmigam bez hamulców ( dziennie robię ok 5-10 km po śniegu ) Ale co tam mam butki mam
olomaster Napisano 30 Stycznia 2011 Napisano 30 Stycznia 2011 Ja tam stoppie przed blokiem na rowerze kolegi chciałem zrobić . Szkoda że wcześniej mi nie powiedział że klocków w przednim vbrake'u nie ma ^^. Skończyło się na smarowaniu antybiotykiem twarzy przez miesiąc
Mod Team mrmorty Napisano 30 Stycznia 2011 Mod Team Napisano 30 Stycznia 2011 Z mojego doświadczenia wynika, że brak hamulców może zdecydowanie poprawić technikę. Złapałem kapcia, po naprawie nakładam koła, przy okazji zmieniłem opony miejscami bo tył był agresywniejszy, wsiadam i sio do lasu na mój ulubiony "oes". Na zakręcie z braku bandy pasowałoby przyhamować ale ani przodu ani tyłu nie ma. Buta nie zdążę wypiąć bo za szybko... Obyło się na strachu i mocnym trzymaniu kiery. Próbowałem później ten sam odcinek machnąć z działającymi hamulcami, ale bez hamowania nie dało się. I jak tu w cuda nie wierzyć...
Dale Napisano 1 Lutego 2011 Napisano 1 Lutego 2011 Niedźwiedź, no i zawsze rozpinaj hamulce przed zostawieniem roweru pod sklepem . GENIALNE Jak ktoś ma słabe zabezpieczenie i nie ma kasy na lepsze to jest to idealna metoda Każdy kto kradnie rower jest w mniejszym lub większym stresie i raczej nie sprawdzi czy hamulce są zapięte, jak już rozwali zabezpieczenie i wsiądzie na rower to pewnie będzie chciał szybko odjechać, a na następnym zakręcie spotka go baaardzo niemiła niespodzianka
Wampi Napisano 1 Lutego 2011 Napisano 1 Lutego 2011 GENIALNE Jak ktoś ma słabe zabezpieczenie i nie ma kasy na lepsze to jest to idealna metoda Każdy kto kradnie rower jest w mniejszym lub większym stresie i raczej nie sprawdzi czy hamulce są zapięte, jak już rozwali zabezpieczenie i wsiądzie na rower to pewnie będzie chciał szybko odjechać, a na następnym zakręcie spotka go baaardzo niemiła niespodzianka Gorzej jak sam zapomnę potem zapiąć
dzemi15 Napisano 1 Lutego 2011 Napisano 1 Lutego 2011 Ja miałem również nie miła sytuacje z hamulcami. Przy odpowietrzaniu zalałem sobie llocki DOT'em(o czym nie wiedizałem), rozpędziłem się, żeby wypróbować hamulce, a tuż przed drabinką ogrodową przed którą chciałem wyhamować suprajss, nie ma hamulców. No i nie zdążyłem jej nawet ominąć...
Rumen Napisano 1 Lutego 2011 Napisano 1 Lutego 2011 Ja miałem fajną przygodę jak jeździłem bez hampli ładuje się na wiadukt i zjeżdżam gdy już byłem rozpędzony uświadomiłem sobie ze nie mam hamulców a na samym dole jest od razu skręt za którym jest przystanek autobusowy, na szczęście przeżyłem ale gorzej z moim butem musiałem jakoś zahamować no to but pod buster i jazda hamujem i tak właśnie się prawie przebiłem przez całą podeszwę w butach tak nie musicie mi mówić że istna głupota Teraz też miałem fajną sytuację a mianowicie odpowietrzałem tylny hamulec idę wypróbować no to na schody z wiaduktu ze jeździłem przez dłuższy czas tylko z przednim to go dość mocno dusiłem a że elixir to trochę mocy ma i na dodatek sporo skoku z przodu to prawie miałem otb amor nurkuje koło się zablokowało ale na szczęście koło się zsunęło z stopnia bo było na krawędzi. Albo jeszcze jedno zjeżdżałem do tunelu pod torami pkp schodami oczywiście też tylko z przednim hamulcem i było jednak za ślisko na jeden hamulczyk na szczęście wspomogła mnie ściana i wyhamowała chyba to już pisałem ale w innym temacie.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.