Skocz do zawartości

[Maraton] Powerade MTB maraton Kraków 31.08.2009


Kubus18

Rekomendowane odpowiedzi

Kubus: no niestety - zebralem sie autobusem i wrocilem do domu - mialem akurat po drodze, a nie chcialo mi sie juz tluc na blonia :( Glupio zrobilem, ze nie wzialem od Ciebie numeru na tel.

 

Odnosnie aparatu - sciagnalem go przy okazji skuwania lancucha - wystapil jakis defekt i sie juz nie chcial otwierac. Tak jak Ci wspominalem - kilka takich aparatow na sezon schodzi - ale nie kupuje za wiecej niz 50pln, wiec daje rady :)

 

Niestety przez to nagral sie jedynie jeden kawalek filmu - z samego poczatku - przy okazji widac na nim jak prawie wycialem dzwona w ogrodzenie karczmy Pod Blacha:

 

http://www.youtube.com/watch?v=cPCZnDCorLU

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram przedmówców, że trasa była super. Niestety mimo, że sam siebie nie uważam za wymiatacza maratonów to był mój dopiero 4 start w takiej imprezie, to troszkę widać było, że wiele osób nie do końca ogarnia przepuszczania innych gdy prowadzą rower (bądź panikują na zjazdach) szczególnie doskwiera to na zjazdach gdzie robi się to ciut niebezpieczne. Zresztą dzięki jednemu delikwentowi miałem okazję pooglądać trasę z widoku ptaka na szczęście dość miękko lądowałem na trawie i zdarzyłem się przeturlać zanim biker jadący za mną przejechał mi po głowie. Ale wydaje mi się, że taka już specyfik maratonu krakowskiego gdzie wiele osób startuje po raz pierwszy (tak jak ja w zeszłym roku) i jeszcze nie do końca kuma co i jak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trasa przyjemna, choć osobiście nie lubię jakoś tego odbijania ciągłego na wszelkiego rodzaju łąkach, ale cóż :)

zjazdy naprawdę klasa, gdyby nie to, że musiałem wolno zjeżdżać przez kilku delikwentów, którzy jechali na maxa zaciśniętych hamulcach, przez to też przygrzałem dzwona w krzaki, żeby do kolesia nie dobić...

czasami lepiej trochę zaryzykować i przelecieć te większe przeszkody/stromizny, bez takiego hamowania, ale to inna sprawa :P

 

generalnie kolejny udany maraton GG :P

czas: 3h16min15s miejsce: 5/M1, 110 OPEN.

 

Do zobaczenia w Istebnej, gratulacje tomeks za pudło w Giga :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LoveBeer Sądząc po zdjęciu i zajętych pozycjach to Ciebie mijałem tuż przed linią mety :)

 

Ja po zewnętrznej, ty po wewnętrznej :P

 

http://picasaweb.google.com/bikemaraton1/PoweradeKrakow2009#5375888055834097970

 

Btw. Nawiązując do twojego nicka, to ty się tak darłeś we Wolskim o piwo :P ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LoveBeer Sądząc po zdjęciu i zajętych pozycjach to Ciebie mijałem tuż przed linią mety :)

 

Ja po zewnętrznej, ty po wewnętrznej :P

 

http://picasaweb.google.com/bikemaraton1/PoweradeKrakow2009#5375888055834097970

 

Btw. Nawiązując do twojego nicka, to ty się tak darłeś we Wolskim o piwo :P ??

 

hmm, okazalo sie ze ktos musial zglosic jaka apelacje bo przesunalem sie ze 113 na 115 :)

http://picasaweb.google.com/bikemaraton1/PoweradeKrakow2009#5375887809913643458

 

a w lesie darlem sie tylko zeby przestali sie drzec bo nie sa w lesie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje ukończenia maratonu, daliście rade :thanks: . Cholernie żałuje że nie dałem rady się stawić. Oglądałem zdjęcia, trasa super.

Będę próbował stawić się w Istebnej na ostatni maraton.

 

d0cent - podzielisz się sposobem kręcenia tych filmów? :D Tj. jakiego sprzętu używasz, jak mocujesz do kasku itp. Sam od jakiegoś czasu się rozglądam, nawet testowałem przez chwilę te kamerki cyfrowe pokroju Headcam ATC 2000 , ale to syf jakich mało, a szkoda mi kasy na dobrą kamerę na rower za 1000zł. Będę wdzięczny za jakieś ciekawostki w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mega mega!

Choć Lasek Wolski na końcu mnie zabił, cóż z kilku powodów jechałem po raz pierwszy w tym sezonie w maratonie, a któryś raz dystans większy niż do miasta i z powrotem, czyli jakieś 25km:)

Koło 50km zacząłem przeżywać straszne skurcze, ale widziałem że cierpiało na to wiele osób - chyba wychodzi arytmiczność trasy.

Zjazdy naprawdę przyjemne, tylko ludzie strasznie panikowali i był drobny problem, szczególnie od momentu gdy w wąwozie kochanowskiego spaliłem klocki, co poskutkowało naprawdę nieprzyjemną sytuacją już na końcu w Lasku, na tym zjeździe gdzie ściąga w lewo:). Możecie być pewni, samym tylnim się tam nie wyhamuje:)

Więc dla mnie sucesem było samo dojechanie do mety i nawet czas mi nie przeszkadza (prawie okrągłe 4h), bo przyjemność z jazdy była ogromna, a zarobiłem na piwo doprowadzając Zuzię w K1 na podium!;)

A co do singletracków to rzeczywiście hasło lewa w takim momencie było conajmniej nie na miejscu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie dojechalem do konca :) Na podjezdzie za Wawozem Polrzeczki zerwalem lancuch (probowalem wjezdzac pod gore, ktos mi zeskoczyl z roweru przede mna, szarpnalem troche za mocno bo akurat zrzucalem na nizszy bieg z tylu... i klops). Stracilem kilka dobrych minut na przekuwaniu lancucha, ale w tym calym zamieszaniu zrobilem to krzywo, bo po zjezdzie zerwalem go ponownie - albo raczej zaklinowal sie w wozku przerzutki i musialem go rozkuc. Potem kilka kilometrow juz na luzie, podjazd obok Baczyna czerwonym szlakiem super i za autostrada - doslownie kilometr - na lekkim podjezdzie - lancuch mi sie znow zerwal klinujac sie w wozku przerzutki, ale tak nieszczesliwie, ze tego nie poczulem i pociagnalem noga :( Efekt - wygiety hak i pogiety wozek. Dalej juz zjechalem do Brzoskiwini (na szczescie z gorki to nie musialem isc), akurat mialem autobus... no szkoda strasznie - rozwazalem rozkucie lancucha i zafiksowanie go na jednym biegu z tylu, ale na maraton to raczej srednio, a na powrot to juz chyba niepotrzebne zamieszanie..

 

Ja też miałam przygody z łańcuchem ;) ... zerwałam go w sumie 4 razy (nie mam pojęcia dlaczego... za każdym razem w innym miejscu, przynajmniej spinki wytrzymały), ostatni raz gdzieś na zjeździe ok 6km do mety i go zgubiłam, do mety dotarłam już bez łańcucha :) ... ale ukończyłam giga mimo wszystko i czas nawet nie był tragiczny, mimo tego, że na 100% straciłam ponad 40min przez atrakcje łańcuchowe B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, mijalem jakas dziewczyne zaraz na podjezdzie za Wawozem Polrzeczki, ktos jej pomagal skuc lancuch. Moze to bylas ty? Ja na szczescie nie mialem jeszcze nigdy tego typu klopotow, moze delikatnie zmieniam biegi, nie wiem :rolleyes:.

Co do maratonu, niezle bylo. Od paru dni bylem przeziebiony, tydzien praktycznie nie jezdzilem, do tego jakies klopoty z zoladkiem, krotko mowiac spodziewalem sie tragedii, a tu prosze - rowne tempo wiekszosc dystansu i czas 2 min :) lepszy niz ostatnio, mimo troche trudniejszej trasy. A ostatnie 3km finiszu sunalem na tetnie 170, tak chyba jeszcze nigdy w koncowce nie jechalem :D. Mimo ze nie jestem wycinakiem, wpisuje sobie ten maraton w kategorii "sukces" ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie maraton bomba (2 w życiu) na pewno wezmę udział w przyszłym roku. Nie wiem jak was, ale mnie rozbroił naturysta podrygujący przy trasie. Ja lekkie zdziwienie i zadałem sobie w myślach pytanie "gdzie ja jestem ?" i tyle, ale jadąca dziewczyna obok mnie tak zaczęła się śmiać i tym samym wybiła się z rytmu, że chyba po maratonie to miała ochotę urwać mu małego :down:.

Tak czy siak mi wszystko się podobało i jak na start z dosłownej końcówki, zaliczenie trasy w 4:05 uważam za sukces.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...