Skocz do zawartości

[Maraton] Powerade MTB maraton Kraków 31.08.2009


Kubus18

Rekomendowane odpowiedzi

W Krakowie troche kropi aktualnie.. niestety z mojego jutrzejszego objazdu i zdjec nici - mam obecnie 39 stopni, wiec... mam tylko nadzieje, ze na maraton sie poprawi. Jakby bylo ok to postaram sie objechac trase w czwartek / piatek i porobic zdjecia czy nakrecic kilka zjazdow ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuku --> luz w Krakowie? Zapomnij :). No, w Istebnej lepiej zeby bylo ladnie, do tej pory zeszloroczny maraton sni mi sie po nocach :D. A Krakow jade bez napinania sie, ostatni tydzien przeziebienie mnie meczy, nie ma co sie katowac, tym bardziej ze we wrzesniu co tydzien wypada jakis maraton.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

luz nie, bez przesady, jednak to duże miasto i liczba startujących będzie duża, co widać po zgłoszeniach, ale jeśli ktoś decyzję pozostawi na dzień zawodów i będzie padać, to raczej nie przyjedzie :D

poza tym w tym roku mam sektor i nie muszę się z końca przebijać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

 

W koncu udalo mi sie wczoraj zrobic objazd wiekszosci trasy Mega. Nagralem 11 filmow dokumentujacych stan trasy :) Generalnie cala trasa jest sucha - jesli nie popada do niedzieli (a szansa jest..) to bedzie ok. Miedzy Nielepicami a Kleszczowem znajduja sie (w polowie drogi) ze 2 niesmiertelne kaluze - sa o tyle przyjemne co wielkie, wiec mozna w nie wjechac na pelnej predkosci i sie odswiezyc :)

 

Postanowilem opisac cala trase dla tych co jada pierwszy raz - a co tam - dla mnie to tez pierwszy maraton, wiec niech bedzie cos ode mnie rowniez :)

 

Pierwsze 4km to w zasadzie jazda po asfalcie - nic ciekawego. Potem 4-8km to podjazd pod ZOO. Podjazd jest asafltowy, w jednym miejscu stara kostka (ale niedlugi fragment). Jedzie sie dosc komfortowo - w sam raz zeby sie rozkrecic. Dobrze nie dawac tu ile fabryka dala, bo mozna sie za wczesnie zalatwic...

 

Po podjezdzie nastepuje pierwszy ciekawy zjazd - krotki, mozna sie niezle rozpedzic - w jego trakcie ze 2 progi (krzyzujace sie drogi lesne) - mozna wyskoczyc delikatnie przy odpowiedniej predkosci :) Zjazd konczy sie wyplaszczeniem a pozniej wjazdem na asfalt i 90 stopni zakret w lewo. Film z tego zjazdu:

 

http://www.youtube.com/watch?v=rHbF44XdGoY

 

Dalej mamy okolo 10km po wyplaszczonym terenie. W okolicach Kryspinowa jest sporo piasku - w kilku miejscach ubitego, w kilku wyszuszonego max i niestety rozlazlego. Ktos sie pewnie zakopie B) Wyglada to tak:

 

http://www.youtube.com/watch?v=3pfgrQn3yPM

 

Im blizej Cholerzyna / Morawicy tym teren zamienia sie w rozwalona sciezke pomiedzy polami uprawnymi. Prawdziwa masakra - w zasadzie najlepiej przejechac to stojac na pedalach - dziura na dziurze, max nierowno - strasznie nieprzyjemna jazda - tutaj amortyzator poczuje do czego zostal stworzony :D Wyglada to tak:

 

http://www.youtube.com/watch?v=9fBnOSbpmtQ

 

Za Morawica zaczyna nam sie krotki podjazd (niezbyt meczacy) pod Kamienna Gore. Podjazd znajduje sie pomiedzy drzewami, z ktorych spadly juz chyba wszystkie owoce jakis czas temu i wspaniale sobie gnija wydajac z siebie zapachy fermentacji - mozna sie upic od samego wdychania :D Za Kamienna Gora jest zjazd i pierwszy bufet. Polecam z niego skorzystac - kilka kilometrow dalej zaczyna sie prawdziwa walka :) Tutaj wyglad drogi w okolicach Kamiennej Gory i bufetu:

 

http://www.youtube.com/watch?v=JRMdE0QdC6U

 

Za bufetem (okolo 18km) mamy podjazd na gore Wawozu Polrzeczki. W sumie podjazd dosc wygodny - konczy sie kawalkiem asfaltu, krotkim zjazdem, jeszcze kawalek podjazdu i... zaczyna sie Wawoz Polrzeczki. To drugi interesujacy zjazd na maratonie Mega. Absolutnie caly do zjechania - jakby popadalo to pewnie sie przyblokuje w kilku miejscach... To co wazne w tym zjezdzie to to, ze po wyjezdzie z wawozu zaczyna sie pierwszy mega podjazd, na ktorym na pewno bedzie niejedno prowadzenie pod gore - naprawdę od samego poczatku lufa w gore - dobrze na koncu wawozu sie na to przygotowac :) Oto caly zjazd Wawozem Polrzeczki:

 

http://www.youtube.com/watch?v=wVLKG5iSrUg

 

Tak jak wspominalem - za Wawozem mamy bardzo konkretny podjazd. W zasadzie jego poczatek jest tylko powazny - pozniej sie troche wyplaszcza i daje juz spokojnie rady. Ja na tym podjezdzie musialem kawalek poprowadzic - wlasnie na poczatku. Nie dalem rady utrzymac kierownicy prosto - ciagle mi gdzies uciekala :/ Po tym podjezdzie zaczyna sie kolejny ciekawy zjazd - aczkolwiek juz krotki - czyli zjazd na Doline Sanki:

 

http://www.youtube.com/watch?v=LqKfTylUVbI

 

Po tym zjezdzie zaczyna sie podjazd czerwonym szlakiem (w okolicach Baczyna). Podjazd jest okrutny - poczatek calkiem spoko - asfaltem. Potem jednak wjazd do lasu i znow problem uciekajacej kierownicy. No i tutaj - dosc szybko - pierwszy moj kryzys, z ktorym sie trzeba jakos uporac.. Ja po prostu stanalem na pedalach i pierwsza czesc podjazdu w lesie pokonalem w ten sposob. Dalsza czesc jest juz luzniejsza. Po tym podjezdzie ostry i ciasny zakret w lewo i zaczyna sie zjazd na autostrade. Choc zjazd to duzo powiedziane - tutaj sa zjazdy i podjazdy, spore dziury i rowy - ogolnie teren niezbyt latwy:

 

http://www.youtube.com/watch?v=5I96JCTBtZQ

 

Za autostrada znow teren wyplaszczony - krzaki, sciezki itd. Gdzies tu tez jest zjazd na Nielepice - niestety nie bylo mi dane go znalezc - zamiast tego jezdzilem po jakichs krzakach, szukalem, kombinowalem, obsuwalem sie po stromych zboczach, raz zaliczylem otb przy drzewie - w sumie wszystko na ponizszym filmie :D Rzeczona gleba w okolicach 3:40s - na minimalnej predkosci, wiec bylo spokojnie (na filmie tego nie widac, ale tam bylo stromo..)

 

http://www.youtube.com/watch?v=IsmrhIeC-Q4

 

Po zjezdzie na Nielepice zaczyna sie ostry podjazd pod gore - lecz asfaltem, wiec idzie spokojnie. Konczy sie on drugim bufetem - z ktorego tez dobrze skorzystac :D Za bufetem mamy podjazd pod Chelm i dalej zjazd na Kleszczow. Ten podjazd akurat nie wydawal mi sie specjalnie ciezki - zjazd rowniez uszedl. Za Kleszczowem jeszcze kawalek podjazdu i wjezdzamy do Wawozu Kochanowskiego. Z wielu opinii slyszalem, ze to najtrudniejszy zjazd na trasie Mega. Istotnie ma cos w sboie - jest dosc krotki i dosc stromy - chyba jedyny zjazd, na ktorym cokolwiek wiecej hamulcow musialem uzywac. Bylo dosc sucho - jakby tak popadalo to moze tu byc niezla sieczka :) Ale w takich warunkach jak wczoraj - calkowicie do zjechania - mozna jechac zboczem, czasem moze nas zrzucic na dno - wiec wypada z niego uciekac - ogolnie daje rady :) Ponizej film z Wawozu Kochanowskiego:

 

http://www.youtube.com/watch?v=E5ik9BJW_GM

 

Dalej juz kawalek wyplaszczonego terenu sciezka na skraju lasu i zaczynaja sie podjazdy i zjazdy i znow podjazdy (okolice Doliny Grzybowskiej). Nic tu nie nagralem - znowu pogubilem trase. Gdzies pozniej zaczyna sie zjazd na Burow - dosc szeroki i szybki:

 

http://www.youtube.com/watch?v=i0JdW438AGE

 

Potem kawalek podjazdu asfaltem w kierunku Kleszczowa i zjazd w Dolinie Aleksandrowickiej. Ten zjazd zakonczyl moj objazd, jako, ze konczy sie on dosc kamieniscie - a jest dosc szybki. Na kamieniach wyskoczyl mi moj ulubiony bidon Isostara i rozlupalo mu sie wieczko, dzieki czemu utworzyla sie kaluza Powerade'a :D Nie bylo jak tego odratowac, wiec zostalem z mimnimum wody w camelbagu. Odwodnienie na 3 dni przed maratonem to zly pomysl, wiec dojechalem do bufetu numer 3, nie spotkalem tam nikogo kto by rozdawal Powerade'y i musialem sie wycofac :D Tutaj film ze zjazdu owa Dolina:

 

http://www.youtube.com/watch?v=hX8PJcd8uT4

http://www.youtube.com/watch?v=hX8PJcd8uT4

 

Dalsza czesc moge opowiedziec z tego co znam bo jezdzilem tam dosc sporo. Za bufetem kilka km po terenach polnych, dosc plasko, pozniej zaczyna sie podjazd pod Zoo (ta sama droga co zjazd numer 1), potem mamy kilka zjazdow i podjazdow i ostatni mega podjazd pod Wzgorze Sw. Bronislawy - podjazd zaczyna sie kostka, potem wjezdza do lasu... jest dosc wymagajacy i jak na sam koniec - moze niezle dobic. Potem juz tylko zjazd lasem (dosc prosty, ale trzeba uwazac bo miedzy drzewami i korzeniami, po drodze jeden row, w ktory po prostu trzeba sie puscic bez hamulcow). Dalej juz tylko finish :)

 

To chyba tyle. Na maratonie tez bede krecil - ale moze aparat ustawie troszke bardziej do gory, zeby bylo widac cos wiecej z przodu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Docent, wykonałeś kupę dobrej roboty!

 

Mam tylko kilka uwag ;) Po pierwsze z filmiku wnioskuję iż wąwóz Kochanowski został generalnie wyremontowany(już drugi raz w tym tygodniu), rynna zakopana, kamienie wyzbierane. Może to i dobrze, bo biorąc pod uwagę ilość i stopień zaawansowania zawodników, był to ciężki zjazd(trudno było nawet zejść...).

 

Co do zjazdu do Nielepic gdzie się pogubiłeś, ja na włąściwy zjazd trafiłem za trzecim razem :wallbash: Po prostu jak jesteś na tej górze, z której nie ma zejścia a jest tylko przepaść, to odbijasz lekko w lewo w słabo widoczną ścieżkę, i zjeżdżasz terenem już do samych Nielepic. Zjazd szybki, z kilkoma koleinami które wciągają koła.

 

Co do końcówki trasy, to pominąłeś zjazd z !!! na trasie w lasku Wolskim. Zjeżdża się po zboczu góry, spycha Cię ciągle na lewo, na dodatek końcówka jest praktycznie pionowa, potem przejazd przez mostek i rzeźnicki podjazd pod Polane Malczewskiego(wcześniej jeszcze gorszy podjazd czerwonym spod Bielan), następnie zjazd żółtym i niebieskim do kostki(Białej drogi).

 

Oby nie padało!

 

Pozdrawiam

 

P.S.Ja podjechałem i zjechałem 100% trasy, pokombinuj coś z mostkiem lub podkładkami, pod bardziej strome wzniesienia się wyjeżdżało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kubus: do Lasku Wolskiego wogole nie trafilem - rozwalilem bidon na zjezdzie za Burowem i pozbawilem sie tym samym izotonika - wody mialem juz za malo, wiec wolalem wrocic (bo kasy tez juz nie bylo) spokojnie asfaltem do domu niz odwodnic sie i zalatwic porzadnie 3 dni przed maratonem :)

 

Odnosnie tego ostatniego zjazdu, o ktorym pisales (sciaga na lewo itd) - cwiczylem go z 5 razy w zeszlym tygodniu :) Powiem tak - trzeba uwazac, bo sciaga, sa drzewa i korzenie, a koncowka to wlasnie krotki row, ktory jest bardzo stromy - ale za 3 razem sie odwazylem w niego puscic - bez hamulcow wogole - super jazda :D Niestety ale juz na rower przed maratonem nie wsiadam, wiec tego nie udokumentuje :(

 

O odnosnie mostka... wyciagnalem spod niego tydizen temu wszystkie podkladki i jest juz o niebo lepiej niz bylo (wtedy mi wyrywalo kierownice do gory max). Na tych podjazdach mialem taki problem, ze po prostu nie moglem utrzymac rownego tempa, wypadalem na kamieniach, tracilem rownowage i w efekcie mi kierownica latala. Ale to doslownie w 2 miejscach na calej trasie - na najstromszycz czesciach podjazdow, gdzie bylo mega nierowno.. moze jeszcze troszke podjazdow i dane mi bedzie je wyjezdzac cale :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kregoslup nie wygial Ci sie w luk od razu? Bo rozumiem, ze sztyca bez offsetu po prostu powoduje przesuniecie siodelka do przodu..? To w sumie tez wplywa na pedalowanie - bo przesuniecia siodelka przod / tyl teoretycznie tylko na to mialo wplywac (teoretycznie - bo w praktyce to wlasnie tak jak mowisz pewnie)..

 

Dzieki za info - zobacze moze :) Na razie do maratonu juz nic nie zmieniam bo rower zrobiony na cacy (w granicach tego cacy - z tylu mam np. przerzutke Shimano Acera, ktora jak ja docisnac na podjezdzi potrafi zrzucic sama nizej, a jak docisnac na zjezdzie to czasem wrzuci wyzej - nie da sie tego wyregulowac...). Tak czy inaczej - powinno dac rady - sztyca niewielki wydatek, wiec pewnie faktycznie sie zainteresuje :( Bo to podrywanie to chyba juz ostatni moj problem z tym rowerem - poza napedem, ale to inna bajka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtekrakow, lansuj się po błoniach tak jak ostatnio, musimy się jakoś odnaleźć :) Docent, zapraszam do wspólnego oczekiwania w sektorze na start, jak coś to pisz na PW :(

 

Na chwilę obecną jest zgłoszonych ponad 1000 zawodników, w razie pogody coś czuję że strzeli bariera >1500, trzeba się dobrze w sektorze ulokować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noo, teoretycznie tak, sztyca bez offsetu niby wymusza bardziej kadencyjna jazde. Moze. To co ja bez zadnych watpliwosci wyczulem to wlasnie tylko niesamowita (porownujac do poprzedniej) stabilnosci roweru na podjazdach :). A z wyginaniem kregoslupa problemow nie mam, mam dosc dluga rame, mam wrazenie ze nieco za duza, wiec takie skrocenie wyszlo mi tylko na dobre.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i po maratonie :)

 

Ogolnie - super impreza :D Zdecydowanie wezme udzial w kolejnych :)

 

Niestety nie dojechalem do konca :P Na podjezdzie za Wawozem Polrzeczki zerwalem lancuch (probowalem wjezdzac pod gore, ktos mi zeskoczyl z roweru przede mna, szarpnalem troche za mocno bo akurat zrzucalem na nizszy bieg z tylu... i klops). Stracilem kilka dobrych minut na przekuwaniu lancucha, ale w tym calym zamieszaniu zrobilem to krzywo, bo po zjezdzie zerwalem go ponownie - albo raczej zaklinowal sie w wozku przerzutki i musialem go rozkuc. Potem kilka kilometrow juz na luzie, podjazd obok Baczyna czerwonym szlakiem super i za autostrada - doslownie kilometr - na lekkim podjezdzie - lancuch mi sie znow zerwal klinujac sie w wozku przerzutki, ale tak nieszczesliwie, ze tego nie poczulem i pociagnalem noga :( Efekt - wygiety hak i pogiety wozek. Dalej juz zjechalem do Brzoskiwini (na szczescie z gorki to nie musialem isc), akurat mialem autobus... no szkoda strasznie - rozwazalem rozkucie lancucha i zafiksowanie go na jednym biegu z tylu, ale na maraton to raczej srednio, a na powrot to juz chyba niepotrzebne zamieszanie..

 

Z moich spostrzezen i roznych odczuc:

 

- pierwszy bufet - masakra - gromada ludzi, ktorzy zupelnie zapomnieli o otaczajacym ich swiecie - dzieki czemu caly czas blokowali soba cala szerokosc drogi :/

- prowadzenie roweru - rozumiem, bo mi tez sie zdarzylo - no ale wypada prowadzic bokiem gdy ktos sie wydziera z tylu, ze probuje jechac...

- sprowadzanie roweru - podobnie - wypada sprowadzac jakos bokiem - o maly wlos a wjechalbym w drzewo... na zjezdzie na Baczyn wiekszosc osob rower sprowadzala (znalazlem sie gdzies z tylu stawki po skuwaniu lancucha...). Wydzieralem sie, ze jade, ze prawa wolna itd - nic to - ani jedna osoba tam nie zjezdzala i ani jedna osoba nie miala zamiaru sie usunac. Efekt taki, ze ktos mi zajechal droge, musialem sie ratowac zeskakiwaniem z roweru i wytracaniem pedu na stromym zboczu miedzy drzewami... normalnie kij w szprychy tym "gluchym" :(

- organizator - podal na stronie numer telefonu komorkowego (alarmowy): 510 620 922 - i tu pregiez dla organizatora, bo ten numer jest wylaczony :)

 

No ale zeby nie bylo, ze samo narzekanie:

 

- bufety zaopatrzone super :)

- bardzo mila atmosfera

- za kazdym skuwaniem lancucha - czy nawet na koncu - kilka osob sie mnie pytalo czy nie pomoc - chwala za to :) pomocy nie potrzebowalem, no ale jednak pelna kulturka :)

- super oznakowanie trasy :)

- zabezpieczenie trasy tez niczego sobie. co prawda widzialem motyw na skrzyzowaniu z droga asfaltowa balice - kryspinow, jak to auto "wymknelo" sie policjanotwi probujac sie zmiescic w dziurze miedzy rowerzystami. na szczescie obylo sie bez kolizji... ale to nie wina policjanta - kierowca auta po prostu nerwowo nie wytrzymal. powinni go zabrac na dolek...

- pogoda sie udala swietnie :) nie wiem niestety jak wawoz kochanowski, ale do autostrady warunki jak dla mnie super (mialem opony na grube bloto, wiec na zjazdach jechalo mi sie idealnie).

 

Nic wiecej juz chyba nie dodam - super impreza i wielki zal, ze nie udalo sie jej ukonczyc. Tak czy inaczej juz sie szykuje na Eske (a w miedzyczasie Puchar Szlaku Solnego - boskie wyscigi :) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

coz w moim wypadku mialo zastosowanie powiedzenie 'co się odwlecze to nie uciecze' - akurat dzis zlapalem potezne skurcze - pierwszy raz w 'karierze'. najdziwniejsze to ze lapalem je na plaskich fragmentach (sic!)... i teraz nie wiem czy to wina interwalowej szarpanej trasy, czy tego ze wczoraj eksperymentalnie odwrocilem mostek na minus i odsunalem troche bloki zeby miec nogi bardziej na zewnatrz czy po prostu zwykle odwodnienie lub brak magnezu :/ tak wiec ostatnie 15 km to walka o przetrwanie, strata wielu miejsc i dopiero 113 w open.

 

generalnie trasa bardzo fajna, pozytywnie mnie zaskoczyla, choc fragmenty 'polne' krotko mowiac niezle mnie wkurzaly ;) zjazdy cudo - te wawozy gdzie latalo sie bokami... no bezcenne :) ja tylko raz omalo nie zaliczylem dzieciola w drzewo ale tak panaracery firexc ktore w koncu wzialem sprawdzily sie super (jak zwykle). przynosilem dzis pecha innym - 2 razy bezposrednio przede mna byla wywrotka, trzeba miec potezny refleks zeby nie przejechac delikwentowi po glowie, no i szczescie zeby nikt nie wjechal w plecy ;p

 

taka moja uwaga - zdarzalo sie ze ktos wolal na singletrackach gdzie zywcem nie dalo sie zrobic miejsca o... miejsce. ja rozumiem ze walka itd, ale na litosc boska nie wymagajmy zeby ludzie zatrzymywali sie w trawie zeby puscic lepszych (co zreszta raz zrobilem, coz, mam dobre serce :P). taka specyfika trasy i jesli sa single to niestety trzeba sie liczyc z brakiem mozliwosci wyprzedzania.

 

generalnie super impreza, no i moze na istebnej bede mial jakikolwiek sektor bo przebijanie sie z samego konca to juz na starcie wielkie utrudnienie...

 

ps: jechalem w bialej koszulce z czarnymi rekawami i wielka pomaranczowa kropa na plecach z napisem 'slow motion'

ps2: pozdrawiam kolege z goracego kubka ktory poratowal mnie pigula na skurcze, pomogla, niestety tylko na moze jakies 15 minut :s

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też właśnie wróciłem. Docent wypatrywało Cię jakiś 10 znajomych, już wiem czemu nikt nie widział nikogo z aparatem na kierownicy :)

 

Co do samego maratonu, trasa bardzo fajna, podjazdy, szczególnie pod koniec, mogły wyzionąć z człowieka ducha.

 

Jednak co mi szczególnie utkwiło w pamięci to wypadki, najpierw na samym początku, zaraz po zjeździe z Błoni na asfaltówce przy prędkości ~~40 km/h wyszorowało asfalt trzech kolarzy, automatycznie utworzył się zator, tyle przekleństw na raz dawno nie słyszałem ;) Drugą poważniejszą(po drodze kilka mniej groźnych szlifów) widziałem w wąwozie Kochanowskim, maratończyk spadł z roweru przy jakiś 30 km/h i stoczył się na dół wąwozu, zatrzymując się z impetem na drzewie.

 

Z ciekawostek, w Kleszczowie dopadł mnie Kaiser, siadłem mu na koło celem sprawdzenia jak sobie poradzi w wąwozie Kochanowskim. Pomijając to że przez te 2 km do wąwozu prawie wyzionąłem ducha, to w wąwozie utworzył się zator, ja już się zatrzymuje żeby stanąć w kolejce, a Andrzej gdzieś tam bokiem krzakami, między drzewami po najbardziej stromym odcinku na sztywniaku, no to ja za nim :P Na samym dole wąwozu kolejny zator, jakiś *** sprowadzał rower środkiem ścieżki, za nim oczywiście rowerzyści w ślimaczym tempie, Kaiser jakoś się zmieścił między nimi, ja hamuje....i lecę przez kierownicę co by bajkerowi obok nie zrobić garażu z wiadomo czego.

 

Ogólnie mi się podobało, mam tylko zastrzeżenie co do skromnego bufetu na mecie, czas 3:23 i 165 OPEN.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trasa była wyje*ista - szczególnie niektóre zjazdy. Z tymi ostatnimi podjazdami przesadzili - mało kto tam wyjeżdżał.

 

Start polegał głównie na ściganiu się z kolegą Wowo3003. Odjeżdżaliśmy sobie - ale w końcu na tym ostatnim podjeździe gdzieś mi zniknął. Plus jeszcze straszne skurcze, ale i tak największy mnie na mecie złapał...

Jak na moje pierwsze Mega w pierwszym sezonie poważniejszego jeżdżenia - uważam, że nieźle - 427 Open.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...